Poetyckie książki 2004 roku
Tomasz Stawiszyński
Głos Tomasza Stawiszyńskiego w debacie "Poetyckie książki 2004".
strona debaty
Poetyckie książki 2004Nie przeczytałem wszystkich książek poetyckich, które ukazały się w mijającym właśnie roku, zatem siłą rzeczy mój głos jest bardziej niż subiektywny. Nie czuję się również kompetentny w ocenie tego, co było „ważne”, a co nie – mogę najwyżej napisać, co mi się podobało.
Najbardziej podobały mi się dwie książki, obie ukazały się w Biurze Literackim. Są to zatem (kolejność niezobowiązująca) Tadeusza Pióry Pieśni miłosne, Mariusza Grzebalskiego Słynne i świetne.
Piórę uważam za mistrza groteski, happenera w najlepszym sensie tego słowa, autora obdarzonego niesłychanym językowym słuchem. Pióro to poeta, którego żywiołem jest absurd. Nie tyle absurd egzystencji, co absurd komunikacji, paradoks porozumiewania się, wymiany znaczeń przy pomocy tej wielopiętrowej i nieokiełznanej (a także nieco szalonej) bestii jaką jest język.
Mariusz Grzebalski daje w swojej nowej książce szereg tekstów, które sprawiają na mnie wrażenie obrazów oglądanych przez mikroskopowe szkło. Niejednokrotnie może się wydawać, że Grzebalski to „poeta codzienności”, dlatego że rekwizyty (jeśli można tak powiedzieć), którymi posługuje się w swoich wierszach to składniki tzw. potocznego doświadczenia. Nic bardziej błędnego. Grzebalski to poeta percepcji ekstrawaganckiej, niezwyczajnej, ogromnie wyczulonej na szczegół. Dużo w tych wierszach emocji – emocji najróżniejszych, od zachwytu po rozpacz. Grzebalski nie boi się przeżywania, czyni z niego centralny temat swojej poezji – i wciąga w to przeżywanie czytelników.
To są moje typy na mijający rok.