debaty / wydarzenia i inicjatywy

Prawie wszystko się zmieniło

Marcin Makowski

Głos Marcina Makowskiego w debacie "20. edycja Warsztatów literackich".

strona debaty

20. edycja Warsztatów literackich

Pra­wie wszyst­ko się zmie­ni­ło od pierw­szych Warsz­ta­tów. Tam­ten czas wspo­mi­nam jako lite­rac­ką ini­cja­cję. Mło­dym się wte­dy było i głu­pim. Głu­pim jest się nadal, ale już nie tak mło­dym. Dla nasto­lat­ka mają­ce­go pre­ten­sje arty­stycz­ne, Warsz­ta­ty to chy­ba naj­roz­sąd­niej­sza opcja, jaką może wybrać. Z jed­nej stro­ny pozwa­la­ją budo­wać meto­dę, z dru­giej – okre­śla­ją miej­sce w prze­strze­ni aspi­ra­cji, któ­re każ­dy z uczest­ni­ków w róż­nym stop­niu posia­da. Wie­le wzglę­dów spra­wia, że jest to miej­sce tarć i kształ­to­wa­nia toż­sa­mo­ści. Pamię­tam, że uczy­ło się wte­dy nazwisk, z sza­cun­kiem patrzy­ło na star­szych z książ­ka­mi. Artur Bursz­ta opo­wia­dał o ryn­ku wydaw­ni­czym, Mar­ta Pod­gór­nik i Julia Fie­dor­czuk pro­wa­dzi­ły część lite­rac­ką. W gło­wie zosta­ją pew­ne obra­zy raczej niż całość.

Julia oglą­da mój wiersz o Nowym Jor­ku, pole­ca Bau­dril­lar­da i jego kla­sycz­ną pra­cę o symu­la­krach. Zaczy­na się krót­ki romans z post­mo­der­ni­zmem. Mar­ta pali papie­ro­sa i pyta: „co chcesz, żebym ci powie­dzia­ła. Mam być miła czy szcze­ra?”. Dziw­ne, bo szcze­re oka­za­ło się raczej miłe. Uczest­ni­cy czy­ta­ją wier­sze innych uczest­ni­ków, rysu­je­my pla­ka­ty, róż­ne rze­czy zaczy­na­ją się defi­nio­wać. Wszy­scy są zawsze głod­ni i cią­gle zni­ka­ją ciast­ka, wypi­ja­na jest her­ba­ta. Na koniec kupu­ję tomi­ki pro­wa­dzą­cych i daję do pod­pi­su zupeł­nie na opak.

Ostat­nio, kie­dy Biu­ro zawi­ta­ło do Szcze­ci­na, Warsz­ta­ty pole­ci­łem moje­mu kuzy­no­wi. Z tego, co mówił – wyszło mu na dobre. Wszedł w obieg, został zapro­szo­ny na Festi­wal, tra­fił do Poło­wu. Smu­ci może mono­pol i brak alter­na­ty­wy wobec pro­po­zy­cji wro­cław­skiej, a tak­że powta­rzal­ność for­mu­ły. Cóż – signum tem­po­ris, albo inna vis maior.

Osob­ny roz­dział to rów­no­le­głe warsz­ta­ty, któ­re fun­do­wa­li­śmy sobie sami, już poza rama­mi pro­gra­mu. Pierw­szy raz widzia­łem wte­dy ład­ną dziew­czy­nę z ple­ca­kiem wypcha­nym tomi­ka­mi. Myślę, że trze­ba posta­wić spra­wę jasno – ze zdjęć i rela­cji wyni­ka, że uro­da uczest­ni­czek nadal stoi na wyso­kim pozio­mie. To cie­szy i każe z opty­mi­zmem patrzeć w przy­szłość.