Przed nami
Paweł Kaczmarski
Głos Pawła Kaczmarskiego w debacie "Poeci na nowy wiek".
strona debaty
Poeci na nowy wiekPoezja ostatniej dekady rosła bez pośpiechu. Z dala od dyskusji krytyków (i tak nielicznych), często jakby na przekór próbom antagonizowania debiutantów, doszukiwania się istotnych napięć i konfliktów między młodymi twórcami. Takie napięcia dotąd w zasadzie się nie pojawiły, a jeśli nawet, to dotyczyły kwestii formalnych i marginalnych, a napędzane były przez samą krytykę.
Ma to dwojakie znaczenie dla najnowszej polskiej poezji. Przede wszystkim – i z tego należy się cieszyć – projekty literackie młodych poetów mają charakter pozytywny, nie są konstruowane wyłącznie na bazie opozycji do innych postaw twórczych. W tym wypadku wiąże się to jednak w naturalny sposób z ciążeniem ku stabilności, ku ugruntowanym pozycjom polskiej poezji, zapewniającym możliwość korzystania z przygotowanych i warsztatowo wydoskonalonych poetyk. Te reprezentowane są przede wszystkim przez Andrzeja Sosnowskiego, Bohdana Zadurę, Romana Honeta, ale też – coraz częściej – Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego. To, co może wzbudzać niepokój czytelnika, to ograniczona elastyczność zastanych przez debiutantów narzędzi poetyckich. Nie ulega wątpliwości, że autorskie rozwiązania, projekty i idee klarowały się w mijającej dekadzie ze znacznie większym oporem niż w latach poprzednich. Zadziwiające, jak pragmatyczna okazała się najmłodsza polska poezja.
Całokształt tego „spokojnego dojrzewania” należy jednak ocenić pozytywnie – w obliczu przerwanego po formacji „brulionu” cyklu pokoleniowego był to naturalny sposób na skanalizowanie energii młodych autorów i stworzenie im warunków literackiego rozwoju. Wśród nich na wyróżnienie zasługuje dwóch debiutantów: Julia Szychowiak i Szczepan Kopyt, każde z nieco innych względów. Ta pierwsza zaskoczyła w debiutanckim Po sobie bardzo rozwiniętą poetyką, niezwykle przenikliwym spojrzeniem na poszczególne słowa i ich relacje, zdolnością wnikania w najgęstszą tkankę znaczeń. Jej poezja ukierunkowana jest na rozszerzanie horyzontów semantycznych – w tych wierszach nie ma już słów „niezręcznych” czy „ryzykownych”. Twórczość Szychowiak rewitalizuje język współczesnej poezji, na nowo odkrywa istotę łączenia słów i rzeczy. Pozostaje żałować, że na razie ukazała się tylko jedna książka jej autorstwa (za to należycie doceniona przez krytykę i wyróżniona Silesiusem).
Szczepan Kopyt zaskakuje z kolei i zachwyca swobodą narracji, w której zaangażowanie (szeroko pojęte) wiąże się ze swoistym wielogłosem, zdolnością spoglądania z wielu perspektyw naraz, przyjmowania niejednoznacznej postawy twórczej, mówienia wieloma językami. Margines intrygującej i inspirującej niedookreśloności, który pozostawia w swojej poezji Kopyt, jest świetnie podkreślony przez kompozycję jego kolejnych książek (yass 2005, Możesz czuć się bezpiecznie 2006 i Sale sale sale 2009) – dopełniających się nawzajem, wzajemnie się interpretujących, wdających się ze sobą niekiedy w przewrotną polemikę. Pierwsze dwie książki łódzkiego poety nie zostały niestety wystarczająco omówione przez krytykę – pozostaje mieć nadzieję, że Sale sale sale zostanie jeszcze w tym roku dostrzeżona przez jurorów którejś z ważnych nagród literackich.
Poetykę Kopyta i Szychowiak łączy między innymi udana obrona przed hermetycznością, przed zarzutami o niejasność i niezrozumiałość. Mimo tworzenia gęstych, wielowarstwowych tkanek znaczeń, ich wiersze nie są wobec czytelnika inwazyjne, podejmują się współpracy z nim, poddają się interpretacji – co nie znaczy, że nie stanowią wyzwania, również krytycznego.
Ważnym debiutantem tej dekady okazał się też Edward Pasewicz. Późno debiutujący (rocznik ’71, Dolną Wildę wydał w 2001), wykształcił ciekawe, bardzo charakterystyczne narzędzia poetyckie, oparte na kontraście, mantrycznych powtórzeniach, grze ledwie naszkicowanymi symbolami i lekko kreślonymi obrazami – często bezpośrednio związanymi z duchowością buddyjską. Przede wszystkim jednak zdążył już wejść na dobre do obiegu literackiego – jego poezja jest często dyskutowana, można również dostrzec pewne wyraźne wzajemne zależności między twórczością jego oraz innych debiutantów tej i poprzedniej dekady.
Pewne rozczarowanie wiąże się z kolei z neolingwistami, którzy działalność programową symbolicznie rozpoczęli wydanym w 2002 „Manifestem Neolingwistycznym”. Interesujący kierunek, jaki obrała ich twórczość, elementy, które można byłoby nazwać „przełomowymi”, w końcu moc wyrazu, opanowanie języka i działalność na rzecz „wolnej sztuki” – to wszystko wydaje się niestety zamknięte przez samych poetów wewnątrz projektu neolingwistycznego. Skupili się oni od razu na budowaniu swojej twórczości „do wewnątrz”, rozwijaniu jej podstawowych aksjomatów, nadbudowywaniu kolejnych, coraz drobniejszych elementów. W pewnym sensie neolingwizm rozmienia się na drobne – zabrakło planowanego rozmachu, wypartego przez autotematykę. Pozostaje nadzieja, że to tylko chwilowy kryzys, przez który grupa musi przejść – ostatnie książki Marcina Cecko (Mów 2006) i Jarosława Lipszyca (Mnemotechniki 2008) odzyskują jakby siłę wyrazu.
O podsumowanie ostatniej dekady polskiej poezji trudno – przede wszystkim dlatego, że ona sama nadal się nie podsumowała, nie zebrała wszystkich swoich głosów, nie skanalizowała energii młodych twórców. Wydaje się ciągle zbierać siły – i chyba należy po prostu cierpliwie czekać na jej najlepsze książki, teksty, dyskusje. Powoli znikają kategorie, według których porządkowana była przez długi czas debata literacka: mniej odniesień do byłego-niebyłego „przełomu” 1989, mniej rozmów o „hermetyczności”, „klasycyzowaniu” czy „barbaryzowaniu”, mniej prób pokoleniowej klasyfikacji. A jednocześnie zagęszczenie samej poezji, znaczeń, poetyk, narzędzi, perspektyw. To zmiany, które przychodzą cicho. Może ta najnowsza rodzima poezja specjalnie nas drażni, trzyma na dystans, rozbudza oczekiwania? To całkiem prawdopodobne – a znaczyłoby, że najciekawsze nadal przed nami.
O AUTORZE
Paweł Kaczmarski
Urodzony w 1991 roku. Krytyk literacki, pisze głównie o poezji współczesnej. Redaktor działu recenzji książkowych w „Ricie Baum” oraz „8. Arkusza”, dodatku młodopoetyckiego do miesięcznika „Odra”. Współpracownik czasopisma naukowego „Praktyka Teoretyczna”. Mieszka we Wrocławiu.