debaty / ankiety i podsumowania

Tłumaczyć tak, by przybliżać to, co inne

Katarzyna Lisowska

Głos Katarzyny Lisowskiej w debacie "Kogo tłumaczyć".

strona debaty

Kogo tłumaczyć?

Tłu­ma­czyć tak, by przy­bli­żać to, co inne. W ten spo­sób mogła­by zapew­ne brzmieć uni­wer­sal­na regu­ła prze­kła­du lite­rac­kie­go. Z roz­le­głej dzie­dzi­ny „inno­ści” chcia­ła­bym jed­nak wybrać dwa zakąt­ki, któ­re wyda­ją mi się szcze­gól­nie istot­ne, ponie­waż obej­mu­ją waż­ne, a przy tym, nie­ste­ty, zanie­dba­ne wąt­ki pisar­stwa.

Pierw­szy z nich to cią­gle jesz­cze nie­co przy­tłu­mio­ny w pol­skiej pro­zie i poezji dys­kurs gen­de­ro­wy. W wyda­nych przez Biu­ro Lite­rac­kie tłu­ma­cze­niach powie­ści Edmun­da Whi­te­’a zna­leźć moż­na model pro­mu­ją­cy roz­wój języ­ków wyra­ża­ją­cych pożą­da­nie homo­sek­su­al­ne. W sub­tel­ny spo­sób w nurt ten włą­cza­ją się rów­nież tek­sty Jane Bow­les, nale­żą­ce zara­zem do twór­czo­ści sta­wia­ją­cej sobie za cel odda­nie kobie­ce­go doświad­cze­nia. Prze­kła­dy te sta­no­wią nowe (i nie­zbęd­ne) źró­dła inspi­ra­cji zarów­no dla lite­ra­tu­ry gejow­skiej i les­bij­skiej, jak i dla lite­ra­tu­ry kobiet/kobiecej. Te typy pisar­stwa, choć coraz bar­dziej popu­lar­ne na pol­skim grun­cie, nadal potrze­bu­ją bowiem bodź­ców i wzor­ców, któ­re mogły­by zostać twór­czo wyko­rzy­sta­ne.

Chcia­ła­bym jesz­cze wspo­mnieć o dru­giej istot­nej sfe­rze, czy­li o tłu­ma­cze­niach tek­stów auto­rek i auto­rów z Euro­py Wschod­niej i Środ­ko­wej. Książ­ki Andri­ja Bon­da­ra, Juri­ja Andru­cho­wy­cza czy Bal­li, mówiąc meta­fo­rycz­nie, oswa­ja­ją naj­bliż­szą nam inność. Co wię­cej, publi­ka­cje te pozwa­la­ją usy­tu­ować rodzi­mą twór­czość w szer­szym kon­tek­ście obej­mu­ją­cym pisar­stwo nasze­go regio­nu. Zesta­wie­nie to zapew­nia cen­ną płasz­czy­znę porów­naw­czą i budu­je spój­ną, lokal­ną nar­ra­cję toż­sa­mo­ścio­wą.

W trzech aka­pi­tach, któ­re pora pod­su­mo­wać, zna­la­zło się kil­ka pod­nio­słych słów (bli­skość, oswa­ja­nie, toż­sa­mość), co uspra­wie­dli­wiam tym, że rola prze­kła­dów w obie­gu lite­rac­kim tak­że jest zna­czą­ca. Jed­no­cze­śnie, sko­ro mówi­my o pisar­stwie, to doty­ka­my jed­nost­ko­wych i – być może – nie do koń­ca zde­fi­nio­wa­nych pro­ble­mów i bolą­czek. Pozo­sta­je w nich nie­re­du­ko­wal­na tajem­ni­ca, któ­rą tłu­macz sta­ra się, mimo wszyst­ko, prze­ka­zać odbior­cy. Subiek­tyw­nie życzy­ła­bym sobie, aby prze­ka­zy­wa­no mi wszyst­ko, co zapo­mnia­ne, pomi­nię­te, a przy tym istot­ne i, śmiem twier­dzić, uni­wer­sal­ne. Warun­ki te speł­nia­ją dwa opi­sa­ne wyżej nur­ty pisar­stwa, dla­te­go takich wła­śnie prze­kła­dów poszu­ku­ję.