Twórczość-elipsa
Joanna Roszak
Głos Joanny Roszak w debacie "Po co nam Dzieła zebrane Karpowicza".
strona debaty
Po co nam „Dzieła zebrane” Karpowicza?Tadeusz Peiper w szkicu W obronie awangardzistów polskich wspominał o „dziesięciu szalonych, chcących odnowić sztukę i życie”. Takim szaleńcem, który odcisnął własne piętno na języku jednego przynajmniej nurtu polskiej poezji, był Tymoteusz Karpowicz. Czy sztuka dziesięciu szalonych znajdzie więcej niż dziesięciu szalonych odbiorców? Dzieła zebrane Karpowicza chętnie postawię na półce. Zastąpią tomiki wydobywane latami z antykwariatów, w zdartych okładkach, zastąpią ksera przywiezione z Muzeum Polskiego w Chicago i od prof. Franka Kujawinskiego, pożółkłe strony wydań dramatów, z których kilka cenię bardzo wysoko.
Czy moda na Karpowicza – która wybuchła nagle i już opadła – ma szansę zamienić się w poważniejszy romans? Wątpię. Karpowicz śnił o potędze. Czy taka edycja ziści te sny, nie wiem. Choć życzyłabym tego jego wierszom.
Ale najważniejsze pytanie brzmi dla mnie: co jest „pomiędzy”? Pomiędzy tym, co znamy – twórczością noszącą znamiona totalności, której autor na wiele lat został rozszczepiony i wymazany – a tym, czego się tylko domyślamy? Zastęp esejów? – na to liczę. Szkiców, które posłużyć by mogły jako instrument poznania poezji? Jaki jest faktyczny stan pudeł, które przyleciały z Chicago?
Furor poeticus nie był domeną tego poety – zamieszkał w jaskini dumania (ars est celare artem, mawiają, tymczasem wiersze Karpowicza nierzadko traktują właśnie o wysiłku). Furor wydawniczy zaś nie jest domeną polskiego rynku książek, więc inicjatywa Biura Literackiego jest tyleż szalona, co piękna. Cenny to manewr wydawnictwa: dać ważnego poetę (celowo używam metonimii). Może pozwoli to na renowację obrazu twórczego autonoma. Takie obchody, jak związane z niedawnymi urodzinami Tadeusza Różewicza (i Johna Lennona), z rocznicą urodzin Czesława Miłosza, to przywilej silniej zadomowionych. W podobny sposób poezji Karpowicza zadomowić się nie uda, ona narzuca inny tryb recepcji, inaczej modeluje odbiór.
Twórczość Karpowicza funkcjonuje teraz jako elipsa, jako niedopowiedzenie, jako procent. Norwid, najbliższy autorowi Odwróconego światła poeta, notował, że piszemy tylko procent od życia i czynów. W przypadku Karpowicza dochodzi jeszcze to, że piszemy tylko procent od napisanego. Cenimy lub polemizujemy przecież zawsze na miarę własnego poznania. Tymczasem nie wiemy nawet, czego nie znamy. A skodyfikowane sposoby mówienia o twórcy Słojów zadrzewnych być może nadal wymagają liftingu.
O AUTORZE
Joanna Roszak
Urodziła się w 1981 roku. Poetka, badaczka. Pracuje jako profesor w Instytucie Slawistyki Polskiej Akademii Nauk oraz jako nauczycielka języka polskiego w jednej z poznańskich szkół. Współfundatorka i wiceprezeska Fundacji Józefa Rotblata. Ostatnio wydała: Miejsce i imię. Poeci niemieckojęzyczni żydowskiego pochodzenia, Słyszysz? Synagoga. Wychodząc spod poznańskiej synagogi przy Wronieckiej oraz Żuraw z origami. Opowieść o Józefie Rotblacie. Redaktorka wielu książek zbiorowych (poświęconych m.in. Ingeborg Bachmann, Paulowi Celanowi czy Fernandowi Pessoi). Autorka tomów poetyckich: lele, wewe, tego dnia. W Biurze Literackim opublikowała zbiory wierszy: przyszli niedokonani (2018) oraz ploso (2020), a dekadę temu – złożoną z wywiadów (m.in. z Edwardem Balcerzanem, Stanem Borysem, Krystyną Miłobędzką i Andrzejem Falkiewiczem, Ewą Sułkowską-Bierezin, Janem Stolarczykiem, Marianem Grześczakiem) – książkę W cztery strony naraz. Portrety Tymoteusza Karpowicza. Redagowała także tom esejów Tymoteusza Karpowicza, który ukazał się w 2019 roku we Wrocławiu.