debaty / ankiety i podsumowania

Przed użyciem (nie)zapoznawaj się z treścią blurba

Aleksandra Kucharska

Głos Aleksandry Kucharskiej w debacie „Czytam naturalnie 2017”.

strona debaty

Czytam naturalnie 2017: wprowadzenie

Jak czy­tać książ­ki? Może ina­czej – jak ich nie czy­tać? Nie, też nie bar­dzo. Na ani jed­no, ani dru­gie nie ma dobrej odpo­wie­dzi. A raczej – jest ich zbyt wie­le. No bo jak czy­tać współ­cze­sne książ­ki? „Zale­ca się spo­ży­wać rano, w cią­gu dnia i wie­czo­rem, oka­zjo­nal­nie rów­nież w nocy. Po posił­ku lub przed, rza­dziej w trak­cie, nigdy na czczo. Naj­le­piej sma­ku­je w towa­rzy­stwie psa lub kota, ewen­tu­al­nie osób trze­cich, zda­rza się, że i w samot­no­ści. Popi­jać kawą, her­ba­tą, gorą­cym kakao bądź inny­mi napo­ja­mi w zależ­no­ści od upodo­bań. Nie­któ­rzy (ale nie wszy­scy) pole­ca­ją okry­cie koń­czyn kocem. Reko­men­du­je się pozy­cję leżą­cą, cza­sem sie­dzą­cą, byle kom­for­to­wą. W eks­tre­mal­nych warun­kach dopusz­czal­ne jest sta­nie, a nawet prze­miesz­cza­nie się. Wyko­ny­wa­nie innych czyn­no­ści, dostęp­ną ręką – akcep­to­wal­ne. Trzy­mać w miej­scu suchym, (nie)dostępnym dla dzie­ci. Po zuży­ciu prze­ka­zać dalej”.

Tyl­ko tyle, aż tyle, a to jesz­cze nie wszyst­ko. Sło­wo-klucz – „w zależ­no­ści od upodo­bań”, bo prze­cież tak napraw­dę wszyst­ko zale­ży od gustów, guści­ków, skłon­no­ści i nale­cia­ło­ści, czy­li od tego, jaki jest czy­tel­nik. Nie ma jed­ne­go prze­pi­su na czy­ta­nie, tak jak nie ma jed­ne­go prze­pi­su (cokol­wiek by nie mówić) na pisa­nie, roz­ma­wia­nie i cia­sto na chleb. Wszyst­ko to zale­ży od indy­wi­du­al­nych pre­dy­lek­cji. O! Coś w tym może jest – indy­wi­du­al­ne, intym­ne – może tak nale­ży czy­tać? Trak­to­wać lek­tu­rę jak jed­nost­ko­we prze­ży­cie, emo­cjo­nal­ne spo­tka­nie z tek­stem. Dekon­struk­cjo­ni­ści już zacie­ra­ją ręce. A może kry­tycz­nie? Jest to jakaś wska­zów­ka, w morzu pro­po­zy­cji, któ­ry­mi zasy­pu­ją nas wydaw­nic­twa, w obli­czu półek, na któ­rych leży dzie­sięć best­sel­le­rów roku, dwa­dzie­ścia best­sel­le­rów mie­sią­ca i pięć ksią­żek tygo­dnia. Z zapa­łem, ale i ostroż­no­ścią, deli­kat­ną nie­uf­no­ścią zabie­rać się do lek­tu­ry. Tak samo pod­cho­dzić do rady księ­ga­rza czy biblio­te­kar­ki. Chy­ba że zapy­ta o wcze­śniej­sze lek­tu­ry. Może dobie­ra­nie książ­ki powin­no być jak dopa­so­wa­nie die­ty. „Dzień dobry, a co Pani/Panu naj­bar­dziej sma­ku­je?” i leci­my pod to. Ale wte­dy zamy­ka­my się na nowe dozna­nia, wra­że­nia, a kto wie, czy po 20 latach czy­ta­nia pro­zy, nie roz­mi­łu­je­my się w magicz­nej poezji? Ufać nagro­dom, kry­ty­kom? Moż­na, ale jak kry­tyk grzmi z kate­dry, blo­ga czy inne­go medium, że Mag­da­le­na Tul­li dobra jest i czy­tać ją nale­ży, a Ty zasnęłaś/zasnąłeś po pierw­szych pię­ciu minu­tach Twin Peaks i aż Cię skrę­ca jak sły­szysz post­mo­der­nizm, co pora­dzisz?

Zaczy­nasz książ­kę od koń­ca? Cóż, sko­ro lubisz. Ja delek­tu­ję się sze­le­stem prze­wra­ca­nej kart­ki i zapa­chem papie­ru, jak nie naba­zgram cze­goś ołów­kiem na mar­gi­ne­sie (co kto inny uzna­je za świę­to­kradz­two), to już jest źle i nie­do­brze. Nie zna­czy to, że wypo­wiem Ci woj­nę, gdy Cię zoba­czę z naj­now­szym Kin­dlem (star­szym zresz­tą też) w dło­ni. Uci­na­jąc te zamknię­te w gra­fo­mań­skiej for­mie roz­my­śla­nia – nie znam odpo­wie­dzi na pyta­nie, jak czy­tać lite­ra­tu­rę współ­cze­sną. Ani gdzie, ani z kim, ani jak ją wybrać. W samej Pol­sce zna­la­zło­by się koło 38 milio­nów odpo­wie­dzi (prze­pra­szam, zapo­mnia­łam, że my NIE CZYTAMY, więc może 10 milio­nów). Lecz jeśli ktoś chce mi udo­wod­nić, że ist­nie­ją jakieś uni­wer­sa­lia w tej mate­rii, zapra­szam, bo może jestem nie­do­czy­ta­na. A w zasa­dzie nie zapra­szam, bo to ja skłon­na jestem przy­je­chać. I posłu­chać. I może się dowiem, u dia­bła, „co robić z książ­ka­mi, któ­re się już prze­czy­ta? i „jak zacho­wać się w towa­rzy­stwie bar­dziej oczy­ta­nych osób?”!