debaty / wydarzenia i inicjatywy

Warsztaty literackie

Krzysztof Grzywaczewski

Głos Krzysztofa Grzywaczewskiego w debacie "6. edycja Warsztatów literackich".

strona debaty

6. edycja Warsztatów literackich

Warsz­ta­ty. Nazwa tech­nicz­na, chro­po­wa­ta, może odpy­chać, a nie zachę­cać. Por­to­we warsz­ta­ty gra­ją wte­dy, gdy zhar­mo­ni­zu­je się orkie­stra zło­żo­na z uczest­ni­ków, wykła­dow­ców, miej­sca, intym­ne­go spo­tka­nia w kon­fe­sjo­na­le i wie­czor­nych wier­szy bar­dzo wol­nych. W por­to­wych warsz­ta­tach spraw­dza się „nie­po­wta­rzal­na atmos­fe­ra”. Wie­lo­krot­nie. Gdy jej nie ma to warsz­ta­ty prze­cho­dzą do histo­rii jako mniej uda­ne.

Miej­sce. Waż­ne jest miej­sce (-owość). Magia miej­sca wspo­ma­ga, a może wręcz wywo­łu­je „atmos­fe­rę” i pro­stym histo­riom nada­je smak legen­dy.

Dyry­gen­ci. Bez dyry­gen­ta (-ów) nie ma orkie­stry. Musi być Pan (-i) od wykła­da­nia poezji. Andrzej Sosnow­ski nie­raz wyka­zał talent w tej mate­rii. Solo i w duecie. Pió­ro w dobrych rękach. W rękach Sosnow­skie­go wiersz, jak sta­ry papi­rus, nagle odkry­wał swe tajem­ne zna­cze­nia. W Kudo­wie z wir­tu­oze­rią pro­wa­dził arche­olo­gicz­ne wyko­pa­li­ska zna­czeń i tro­pów, dając jed­nak uczest­ni­kom szan­sę wyka­za­nia się czy­tel­ni­czą prze­ni­kli­wo­ścią, fan­ta­zją i eru­dy­cją. Stro­na „wykła­do­wa” warsz­ta­tów jest moc­na. Stro­ni od aka­de­mic­kie­go nudziar­stwa, a czę­sto stwa­rza goto­we sce­ny do pamięt­ni­ka życia lite­rac­kie­go. Kto był na pierw­szych warsz­ta­tach w Legni­cy, pew­nie nie zapo­mni opo­wie­ści Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go o wędrów­ce małe­go Dycia z mamą i bab­cią, tych kro­ków do przo­du i w tył, w ryt­mie opo­wie­ści.

Kon­fe­sjo­nał jest dobry. Może wła­śnie spo­wiedź ścią­ga piel­grzy­mów w odle­gle kąty kra­ju? Prze­cież to zupeł­nie co inne­go niż pisa­nie listów w sty­lu: „Dro­ga Redak­cjo! Wczo­raj po kola­cji coś mnie naszło, żem wiersz napi­sał, cał­kiem ład­ny, ale nie wiem czy rymy podo­bać się będą?” W kon­fe­sjo­na­le łatwiej spoj­rzeć praw­dzie w oczy, weso­łe oczy Tade­usza Pió­ro. Kon­fe­sjo­nał w Kudo­wie grzał peł­ną parą. I, jak zwy­kle, nie wszy­scy z uczest­ni­ków zdą­ży­li dorzu­cić do kotła. To też ma swój urok. Zawsze moż­na pocie­szyć się, że tek­sty są lep­sze przed spo­wie­dzią niż po niej.

W Kudo­wie pod­ję­to ryzy­ko wspól­ne­go pisa­nia wier­szy. To mógł być porząd­ny nie­wy­pał. Jeśli uda­ło się zre­ali­zo­wać zle­ce­nie na pozio­mie mini­mal­nym, czy­li wytwo­rze­nia tek­stów na warsz­ta­cie, to według mnie był to już zda­ny egza­min, zarów­no przez uczest­ni­ków, jak i orga­ni­za­to­rów. Gru­po­we ukła­da­nie wer­sów było nie­pod­wa­żal­nym świa­dec­twem wpły­wu edu­ka­cji na tak indy­wi­du­al­ną umie­jęt­ność, jak ukła­da­nie słów w celach arty­stycz­nych. Kil­ka tek­stów, wyfre­zo­wa­nych na warsz­ta­tach, to rzad­ki w pol­skiej poezji prze­jaw zbio­ro­we­go two­rze­nia. Ach, jak bar­dzo odcię­to sobie roman­tycz­ne korze­nie, jak za nic potrak­to­wa­no tra­dy­cyj­ną misję tutej­sze­go poety, cier­pią­ce­go w poje­dyn­kę co naj­mniej za naród (-y)! Kpi­ny?

I tu bez­wied­nie doty­kam spraw, o któ­rych może nie wypa­da mówić. Otóż warsz­ta­ty lite­rac­kie to spo­tka­nie osób z róż­nych stron kra­ju, cza­sem poko­leń, czę­sto sła­bo zna­ją­cych się mię­dzy sobą. Wspól­na jest im akcep­ta­cja „por­to­wej” este­ty­ki poetyc­kiej, zgo­da na mini­mal­ną defi­ni­cję poezji, na okre­śle­nie jej wyłącz­nej dome­ny. Warsz­ta­ty w edu­ka­cyj­nej tra­dy­cji postrze­ga­ne są jako uzu­peł­nie­nie szko­ły. A może za jakiś czas kry­ty­cy i lite­ra­tu­ro­znaw­cy doszu­ka­ją się w pol­skiej poezji takich cech i sty­lów, któ­rych źró­dła umiej­sco­wi się w por­to­wych warsz­ta­tach? Może warsz­ta­to­we lek­tu­ry i ich egze­ge­zy, tajem­ni­ce spo­wie­dzi, wspól­nie pisa­ne tek­sty i wymie­nia­ne poglą­dy dadzą nie­po­wta­rzal­ną syn­te­zę, nurt, „por­to­wą szko­łę”? W jakiej for­mie? Boję się gdy­bać i nie będę pako­wać warsz­ta­tów w jed­ną szu­fla­dę. Na warsz­ta­tach spo­ty­ka­ją się prze­cież ludzie od pió­ra tacy róż­ni, a jed­nak tacy sami. W tym tajem­ni­ca. Suk­ce­su.