debaty / wydarzenia i inicjatywy

Warsztaty literackie

Anna Bartosiewicz

Głos Anny Bartosiewicz w debacie "6. edycja Warsztatów literackich".

strona debaty

6. edycja Warsztatów literackich

Warsz­ta­ty w Kudo­wie wer­sja mini

Warsz­ta­ty w Kudo­wie Zdro­ju mia­ły kil­ka stop­ni trud­no­ści. Pierw­szy w zasa­dzie nie przy­spo­rzył nam więk­szych pro­ble­mów, a był zwią­za­ny z tym, co przy­cho­dzi naj­ła­twiej, gdy miesz­ka się przy gra­ni­cy cze­skiej. Dru­gi wyma­gał wyka­za­nia się umie­jęt­no­ścia­mi manu­al­ny­mi, trze­ci nato­miast to wyż­sza szko­ła jaz­dy. Wią­zał się z punk­tu­al­no­ścią w sze­ro­kim tego sło­wa zna­cze­niu. Ja mia­łam jed­no­dnio­wy poślizg, ale nie byłam ostat­nia… Gene­ral­nie dobrze się bawi­li­śmy, a nie­koń­czą­ce się pasmo inte­gra­cji od cza­su do cza­su zakłó­ca­ła nam lek­tu­ra wier­szy Pió­ry i Sosnow­skie­go. Trze­ba było przy tym wyka­zać się pew­ną inte­li­gen­cją lite­rac­ką. Inter­pre­to­wać tek­sty w taki spo­sób, żeby nie zosta­wić na nich nawet bie­li­zny.

Warsz­ta­ty w Kudo­wie wer­sja za kola­na

W błę­dzie jest ten, któ­ry uwa­ża, że wyda­li­śmy po bań­ce tyl­ko po to, aby przez trzy dni pić z Sosnow­skim i Pió­rą. Nie ma tak­że racji ten, komu wyda­je się, że dano nam sie­dem­dzie­siąt dwie godzi­ny inte­lek­tu­al­ne­go wyci­sku. Warsz­ta­ty mia­ły cha­rak­ter wol­ny, to zna­czy nasze wła­sne prze­my­śle­nia były ich osią, wokół któ­rej wpra­wi­li­śmy w ruch tek­sty pro­wa­dzą­cych. Uni­ka­łam pytań typu „a co pan chciał przez to powie­dzieć”, ponie­waż uwa­żam, że w chwi­li inter­pre­to­wa­nia tek­stu wpusz­cza­ją one czy­tel­ni­ka w śle­pą ulicz­kę, zama­zu­ją mapę jego wła­snych wra­żeń i spo­strze­żeń. Pra­co­wa­li­śmy prze­waż­nie nad wier­sza­mi Sosno­piór­ka, ale oprócz tego każ­dy miał moż­li­wość indy­wi­du­al­nych kon­sul­ta­cji. Sta­no­wi­ły one naj­bar­dziej poważ­ną for­mę nasze­go spo­tka­nia i moż­na było wów­czas popra­co­wać nad wła­snym warsz­ta­tem. Odcho­dzi­ło się od takie­go kon­fe­sjo­na­łu z roz­grze­sze­niem i nie było już mowy, żeby zada­wać sobie dłu­żej pyta­nie „po co piszę?”

Warsz­ta­ty w Kudo­wie wer­sja do kostek

Kudo­wa Zdrój jest miej­sco­wo­ścią uzdro­wi­sko­wą, co tłu­ma­czy­ło, dla­cze­go nasze zaję­cia odby­wa­ły się w Domu Senio­ra! Z wierz­chu zacho­wa­ła ona peere­low­ski wygląd, ale gdy przyj­rzeć się jej dokład­niej, prym wio­dą piz­ze­rie i inne tego typu atrak­cje. Więk­szość gier­kow­skich zabyt­ków poku­tu­je teraz jako pen­sjo­na­ty i pry­wat­ne hote­le. Nasze zaję­cia przy­pa­dły na paź­dzier­nik i był wte­dy jesz­cze nie­zły wysyp tury­stów. Mie­li­śmy oka­zję poznać tak­że wice wła­dze Kudo­wy, któ­re dba­ją o to, żeby nie sta­ła się ona typo­wym pro­win­cjo­nal­nym mia­stecz­kiem. Z tego też powo­du usi­łu­ją wypo­sa­żyć ją w apa­rat imprez kul­tu­ral­nych. Szcze­gól­nie pole­ca­li warsz­ta­ty teatral­ne z ludź­mi ze szko­ły X. Oprócz tego na pery­fe­riach mia­sta, czy­li jakieś pięt­na­ście minut spa­cer­kiem od cen­trum, znaj­du­je się zaby­tek na ska­lę euro­pej­ską, Kapli­ca Cza­szek. Powsta­ła ona w sie­dem­na­stym wie­ku i jest wyni­kiem ośmio­let­niej pra­cy księ­dza, któ­ry zebrał z oko­li­cy kości osób dotknię­tych zara­zą i inny­mi nie­szczę­ścia­mi. Z przy­czyn tech­nicz­nych dopie­ro wte­dy zosta­ły one obda­rzo­ne wła­snym gro­bem. Podob­ną świą­ty­nię moż­na zna­leźć dopie­ro w Austrii, ale z powo­du postę­pu­ją­ce­go roz­kła­du nie jest ona dostęp­na dla zwie­dza­ją­cych. Kapli­ca Cza­szek nie nale­ży do miejsc, któ­re pole­ci­ła­bym na popo­łu­dnio­we spa­ce­ry i raczej tej wer­sji będę się trzy­ma­ła na przy­szłość. Tym­cza­sem sko­czy­li­śmy do niej z Micha­łem na pół godzi­ny przed opusz­cze­niem Kudo­wy i tyle cza­su w zupeł­no­ści wystar­czy.