debaty / ankiety i podsumowania

Wielki kanion

Przemysław Rojek

Wprowadzenie do debaty "Wielki kanion".

strona debaty

Jed­nym z pię­ciu kon­kur­sów towa­rzy­szą­cych 20. edy­cji festi­wa­lu Port Lite­rac­ki będzie dru­ga odsło­na „Kry­ty­ka z uczel­ni”. Nade­sła­ne tek­sty stu­den­tów (dla któ­rych – na wyłącz­ność – prze­zna­czo­ny jest kon­kurs) oce­ni jury w skła­dzie: Grze­gorz Jan­ko­wicz, Mar­ta Pod­gór­nik i Piotr Śli­wiń­ski, a ogło­sze­nie wyni­ków (połą­czo­ne z przy­zna­niem nagród, któ­rych pula wynie­sie 2 tysią­ce zło­tych) nastą­pi w trak­cie festi­wa­lo­we­go „Śnia­da­nia kry­ty­ków”, któ­re­go uczest­ni­cy – w sto­sow­nie śnia­da­nio­wej atmos­fe­rze – dys­ku­to­wać będą o lite­rac­kim kano­nie. Deba­ta, na któ­rą zło­żą się gło­sy z tego­rocz­ne­go kon­kur­su „Kry­tyk z uczel­ni”, zaty­tu­ło­wa­na będzie „Wiel­ki kanion”, tak samo jak publi­ko­wa­na ongiś w Biu­rze Lite­rac­kim seria wydaw­ni­cza, któ­rej celem było przy­po­mi­na­nie arcy­waż­nych (a dziś czę­sto wio­dą­cych żywot biblio­tecz­nych bia­łych kru­ków) tomi­ków wier­szy, któ­re po 1989 roku na nowo usta­wia­ły gło­sy w pol­skiej poezji.

20. Port Lite­rac­ki skła­nia do pew­nych (mamy nadzie­ję, że wol­nych od kom­ba­tanc­kie­go zadę­cia i nie­po­trzeb­nej nostal­gii) pod­su­mo­wań. A ponie­waż Port i Biu­ro od począt­ku swe­go ist­nie­nia zorien­to­wa­ne były na gwał­tow­ne nie­kie­dy prze­obra­ża­nie hie­rar­chii obo­wią­zu­ją­cych w pol­skim życiu lite­rac­kim, więc dru­ga edy­cja „Kry­ty­ka z uczel­ni” chce wyko­rzy­stać natu­ral­ny poten­cjał bun­tu drze­mią­cy w mło­dym czy­tel­ni­ku (sprze­ciw wobec wszel­kich zasta­nych i trak­to­wa­nych jako oczy­wi­ste prawd – spo­łecz­nych, poli­tycz­nych, reli­gij­nych, oby­cza­jo­wych, este­tycz­nych – pod­po­rząd­ko­wa­nych wyłącz­nie logi­ce repro­du­ko­wa­nia komu­na­łu, reali­zo­wa­nia usta­lo­nych norm, przy­mu­so­wi zachwy­ca­nia się czymś, co, mówiąc Gom­bro­wi­czem, jak ma zachwy­cać, sko­ro nie zachwy­ca) i zwra­ca się z pyta­niem: kto z nowych pol­skich pisa­rzy powi­nien zna­leźć swo­je trwa­łe miej­sce w kano­nie polo­ni­stycz­nych lek­tur?

Tak posta­wio­na kwe­stia może powo­do­wać wzru­sze­nie ramion: o co tu kru­szyć kopie, sko­ro od lat już pisa­rze tacy jak Kry­sty­na Miło­będz­ka, Mar­ta Pod­gór­nik, Andrzej Sosnow­ski, Mar­cin Świe­tlic­ki, Euge­niusz Tka­czy­szyn-Dyc­ki i Boh­dan Zadu­ra poja­wia­ją się w aka­de­mic­kich syl­la­bu­sach? Ale – po pierw­sze: czy zado­mo­wią się tam na dobre? A po dru­gie, kosme­tycz­ne zmia­ny kano­nu pole­ga­ją­ce na tym, że do już ist­nie­ją­ce­go spi­su pozy­cji mniej wię­cej co pół deka­dy dopi­su­je się rytu­al­nie garść nazwisk, nicze­go nie zmie­nia­ją: obo­wią­zu­ją­ca hie­rar­chia zosta­je zacho­wa­na w sta­nie nie­na­ru­szo­nym. Pyta­my więc dalej, bar­dziej pro­wo­ka­cyj­nie: co musi się zmie­nić w logi­ce pro­wa­dze­nia zajęć i wykła­dów z lite­ra­tu­ry współ­cze­snej, by waż­ność lite­ra­tu­ry mie­rzo­na była nie jej (przyj­mo­wa­ną za oczy­wi­stą, choć czę­sto jedy­nie domnie­ma­ną i rze­ko­mą) arcy­dziel­no­ścią, ale auten­tycz­nym odze­wem, jaki jest ona w sta­nie wzbu­dzić w dziewiętnasto‑, dwu­dzie­sto- i dwu­dzie­sto­pię­cio­let­nich czy­tel­nicz­kach i czy­tel­ni­kach? Pyta­my nie tyl­ko o to, kogo do kano­nu doko­op­to­wać, ale też o to, kogo – być może – nale­ża­ło­by z nie­go wyru­go­wać. Jakie powin­ny być regu­ły gry w kanon, by nie tyl­ko nie ter­ro­ry­zo­wał on stu­den­tów, ale dawał dostęp do doświad­cza­nia lite­ra­tu­ry żywej, tu i teraz potrzeb­nej?

A może pro­blem z kano­nem tkwi jesz­cze gdzie indziej? Nie w obec­no­ści (bądź nie­obec­no­ści) tego czy inne­go nazwi­ska, a w obo­wią­zu­ją­cych mode­lach dydak­tycz­nych? Może zatem prze­my­śle­nie kano­nu nie powin­no zaczy­nać się do – by tak rzec – decy­zji kadro­wych, czy­li o kim uczyć, ale od wypra­co­wa­nia nowych narzę­dzi edu­ka­cyj­nych, czy­li od pró­by udzie­le­nia odpo­wie­dzi na pyta­nie, jak uczyć. Czy nie jest cza­sem tak, że nowe zja­wi­ska lite­rac­kie nie są w sta­nie nad­kru­szyć obo­wią­zu­ją­cych hie­rar­chii (nawet wte­dy gdy już znaj­dą w niej swo­je miej­sce), bo po pro­stu nauczy­cie­le – przede wszyst­kim ci aka­de­mic­cy, ale też szkol­ni – nie mają do dys­po­zy­cji języ­ków, któ­ry­mi mogli­by mówić o czymś, co nie mie­ści się w zasta­nym obra­zie kon­ste­la­cji (auten­tycz­nych lub rze­ko­mych) dzieł wybit­nych? Tym samym zaś czy­tel­nik chcą­cy wybrać coś dla sie­bie z nowych pro­po­zy­cji piśmien­ni­czych – czy­li stwo­rzyć swój wła­sny kanon – zosta­je ska­za­ny na zawie­rza­nie już to opi­niom wyso­ko­na­kła­do­wych mediów (któ­re lite­ra­tu­rze poświę­ca­ją mniej niż mało miej­sca i któ­rych osą­dy czę­sto uwi­kła­ne są w gry o cha­rak­te­rze towa­rzy­sko-eko­no­micz­nym), już to nie zawsze jasnym decy­zjom gre­miów przy­zna­ją­cych tak licz­ne ostat­nio w Pol­sce nagro­dy lite­rac­kie.

Osob­ne pyta­nie deba­ty, któ­re chcie­li­by­śmy przed­sta­wić pod roz­wa­gę, brzmi: jakie zna­cze­nie w rewo­lu­cjo­ni­zo­wa­niu kano­nów i hie­rar­chii obo­wią­zu­ją­cych w pol­skiej lite­ra­tu­rze mia­ły (mają i mogą mieć) książ­ki wyda­wa­ne przez Biu­ro Lite­rac­kie? Łukasz Jarosz i Julia Szy­cho­wiak, Sła­wo­mir Elsner i Kata­rzy­na Fetliń­ska, Mar­ty­na Buli­żań­ska i Szy­mon Słom­czyń­ski – są to wszak nazwi­ska (te i wie­le innych) coraz bar­dziej zna­czą­ce na rodzi­mej sce­nie poetyc­kiej, a prze­cież wszy­scy oni pierw­sze swo­je kro­ki sta­wia­li wła­śnie w Biu­ro­wych publi­ka­cjach. Stwórz­my nowy kanon – kanon na mia­rę napraw­dę nowe­go czy­tel­ni­ka, odpo­wia­da­ją­cy jego i tyl­ko jego potrze­bom! Napisz­my wspól­nie syl­la­bus do nowych (lep­szych) zajęć z lite­ra­tu­ry współ­cze­snej! Podej­mij­my – po bez mała dwu­dzie­stu latach – bun­tow­ni­cze hasło rzu­co­ne ongiś przez Paw­ła Dunin-Wąso­wi­cza, Krzysz­to­fa Var­gę i Jaro­sła­wa Klej­noc­kie­go: mamy swo­ich poetów! A oto dwa­dzie­ścia tek­stów, któ­re zna­la­zły się w fina­le kon­kur­su, któ­re począw­szy od dzi­siaj publi­ko­wać będzie­my w Tawer­nie.

O AUTORZE

Przemysław Rojek

Nowohucianin z Nowego Sącza, mąż, ojciec, metafizyk, capoeirista. Doktor od literatury, nauczyciel języka polskiego w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów, nieudany bloger, krytyk literacki. Były redaktor w sieciowych przestrzeniach Biura Literackiego, laborant w facebookowym Laboratorium Empatii, autor – miedzy innymi – książek o poezji Aleksandra Wata i Romana Honeta.