debaty / ankiety i podsumowania

Wielki kanion – podsumowanie

Przemysław Rojek

Podsumowanie debaty "Wielki kanion".

strona debaty

Wielki kanion

Na począ­tek uchyl­my rąb­ka zasło­ny skry­wa­ją­cej tajem­ni­ce prac redak­cji Biu­ra Lite­rac­kie­go i Tawer­ny, i pozwól­my sobie na małą nie­dy­skre­cję: pomysł, by wystar­to­wać z dru­gą edy­cją kon­kur­su Kry­tyk z uczel­ni – a już zwłasz­cza kon­cep­cja, by zna­lazł on osta­tecz­ni taki a nie inny, „oflaj­no­wy” finał – wca­le nie były wol­ne od roz­te­rek. W porząd­ku: edy­cja zeszło­rocz­na, poświę­co­na zło­żo­nym zagad­nie­niom płcio­we­go (i nie tyl­ko) uwikłania/zaangażowania (bądź nie) lite­ra­tu­ry, zakoń­czy­ła się suk­ce­sem, dostar­czy­ła Tawer­nie osiem­na­ście w więk­szo­ści bar­dzo inte­re­su­ją­cych gło­sów, a auto­rzy nie­któ­rych z nich zna­leź­li póź­niej swo­je w mia­rę sta­łe miej­sce jako kry­tycz­no­li­te­rac­cy współ­pra­cow­ni­cy por­ta­li Biu­ra Lite­rac­kie­go – ale może wła­śnie dla­te­go, zada­wa­li­śmy sobie pyta­nie, trze­ba skoń­czyć, może nie ma sen­su wywa­ża­nie drzwi już otwar­tych?… Dalej: dotych­cza­so­we doświad­cze­nia orga­ni­za­to­rów kolej­nych edy­cji Por­tu Lite­rac­kie­go z dys­ku­sja­mi na żywo nie skła­nia­ły (naj­oględ­niej mówiąc) do prze­sad­ne­go entu­zja­zmu; stąd dru­gie pyta­nie natu­ry prak­tycz­nej – jeśli już się jed­nak zde­cy­du­je­my na dru­gie­go Kry­ty­ka z uczel­ni, to czy chwy­ci pomysł z fina­li­zo­wa­niem go w for­mie osob­ne­go wyda­rze­nia, z tru­dem miesz­czą­ce­go się w i tak napię­tym, boga­tym w nie­zwy­kłe zaj­ścia arty­stycz­ne pro­gra­mie jubi­le­uszo­we­go Por­tu? Para­dok­sal­nie, naj­mniej­szym pro­ble­mem był sam temat deba­ty: tu od począt­ku kwe­stia kano­nu narzu­ca­ła się jeśli już nie jako oczy­wi­sta, to przy­naj­mniej jako ponad­prze­cięt­nie atrak­cyj­na – wszak dzia­łal­ność Biu­ra i jego Fortów/Portów od same­go począt­ku zorien­to­wa­na była na prze­ora­nie obo­wią­zu­ją­cych w głów­nym nur­cie pol­skie­go życia lite­rac­kie­go hie­rar­chii, na zde­tro­ni­zo­wa­nie dyk­cji, któ­rą jeden z kry­ty­ków w fil­mie doku­men­tu­ją­cym pro­jekt Bar­ba­rzyń­cy i nie nazwał „eli­to-poezją”.

No ale sta­ło się: zde­cy­do­wa­li­śmy, że dru­gi Kry­tyk będzie (zarów­no w for­mie deba­ty, jak i pią­te­go tego­rocz­ne­go Por­to­we­go kon­kur­su), że poga­da­my o kano­nie, i że wrę­cze­nie nagród uświet­nio­ne zosta­nie osob­nym festi­wa­lo­wym wyda­rze­niem, czy­li dys­ku­sją. By nie­co osło­dzić okrut­ną porę całe­go wyda­rze­nia (nie­dziel­ne połu­dnie!), poja­wił się pomysł zor­ga­ni­zo­wa­nia przy oka­zji – skrom­ne­go, ale jed­nak – śnia­da­nia. I z wiel­ką satys­fak­cją oglą­da­li­śmy, jak wszyst­kie nasze oba­wy obra­ca­ją się wni­wecz.

Po pierw­sze: gło­sów było wię­cej niż w pierw­szej edy­cji – osta­tecz­nie do fina­łu kon­kur­su zakwa­li­fi­ko­wa­no (co było rów­no­znacz­ne z publi­ka­cją w Tawer­nie) dwa­dzie­ścia trzy tek­sty. Róż­ni­ca w porów­na­niu z rokiem ubie­głym niby nie jest wiel­ka, rap­tem pięć tek­stów, ale już od pierw­sze­go rzu­tu oka dawa­ło się zauwa­żyć, że mamy do czy­nie­nia z wypo­wie­dzia­mi zna­czą­co dłuż­szy­mi (a tym samym – gene­ral­nie, choć z wyjąt­ka­mi – lepiej prze­my­śla­ny­mi); w prze­li­cze­niu wyszło, że z wszyst­kich fina­ło­wych roz­praw dało­by się zło­żyć osob­ną książ­kę liczą­cą sobie oko­ło stu trzy­dzie­stu stron. Oczy­wi­ście, były to gło­sy bar­dzo róż­ne – tak co do tema­ty­ki, jak i co do (powiedz­my od razu) jako­ści.

Roz­wi­nię­cie zagad­nie­nia zało­żo­ne­go w tema­cie – czy­li kano­nu – poszło w bar­dzo róż­nych kie­run­kach: były pra­ce zakro­jo­ne bar­dzo sze­ro­ko, pró­bu­ją­ce dotknąć sed­na reguł gry w kanon: lite­rac­kich i meta­li­te­rac­kich, teo­re­tycz­nych i histo­rycz­nych, śro­do­wi­sko­wych i towa­rzy­skich, medial­nych i insty­tu­cjo­nal­nych, poli­tycz­nych i spo­łecz­nych. Były tek­sty upo­mi­na­ją­ce się o miej­sce w hie­rar­chii dla jed­ne­go tyl­ko pisa­rza (jak Mar­cin Baran czy Wit Szo­stak), były też wypo­wie­dzi sku­pio­ne na nie­obec­no­ści w kano­nie jakie­goś istot­ne­go nur­tu bądź ten­den­cji (lite­ra­tu­ra kobie­ca, gejow­ska, fan­ta­sty­ka, lite­ra­tu­ra kon­sty­tu­ują­ca się w opty­ce nowych mediów). Nie­ma­ło wresz­cie uczest­ni­czek i uczest­ni­ków kon­kur­su doma­ga­ło się obro­ny (róż­no­ra­ko sta­no­wi­sko takie argu­men­tu­jąc) kano­nu w wer­sji moc­nej, sko­dy­fi­ko­wa­nej przez jakąś – by odwo­łać się do ter­mi­no­lo­gii Anthony’ego Gid­den­sa – kul­tu­rę eks­perc­ką, czy też zwra­ca­ło uwa­gę na pro­sty, a czę­sto zapo­zna­wa­ny, fakt nie­współ­mier­no­ści czy­tel­ni­czych ocze­ki­wań i kano­nów legi­ty­mi­zo­wa­nych przez insty­tu­cję (szko­ły bądź aka­de­mii).

Jeśli cho­dzi o jakość, to deba­ta zgro­ma­dzi­ła zarów­no wypo­wie­dzi inte­lek­tu­al­nie donio­słe, jak i takie, któ­re – bądź­my szcze­rzy – od począt­ku budzi­ły redak­cyj­ne wąt­pli­wo­ści i opo­ry. Osta­tecz­nie zde­cy­do­wa­li­śmy o opu­bli­ko­wa­niu wszyst­kich tek­stów, któ­re w stop­niu bodaj mini­mal­nym speł­nia­ły wymo­gi regu­la­mi­no­we. Raz dla­te­go, że Tawer­na mia­ła dbać wła­śnie tyl­ko o prze­strze­ga­nie lite­ry regu­la­mi­nu – decy­zja o tym, kogo i za co uho­no­ro­wać, musia­ła pozo­stać w gestii jury. Dwa – i była to racja znacz­nie waż­niej­sza – bo chcie­li­śmy w ten spo­sób wyra­zić wdzięcz­ność tym wszyst­kim, któ­rzy nam zaufa­li, któ­rzy uzna­li, że wła­śnie u nas ich punkt widze­nia (któ­ry być może nie miał­by szans zaist­nie­nia gdzie indziej) będzie dostrze­żo­ny i uzna­ny za peł­no­praw­ny. Wyda­ło nam się, że w ten wła­śnie spo­sób por­tal spo­łecz­no­ścio­wy (a takie wszak ambi­cje sta­wia sobie – w ogra­ni­czo­nym poczu­ciem reali­zmu wymia­rze – Tawer­na) może reali­zo­wać swo­ją misję: nie zamy­ka­jąc się w sno­bi­stycz­nym zaklę­tym krę­gu wyso­ko wykwa­li­fi­ko­wa­nych spe­cja­li­stów zro­zu­mia­łych wyłącz­nie dla innych wyso­ko wykwa­li­fi­ko­wa­nych spe­cja­li­stów, ale sta­jąc się, choć­by na tych parę tygo­dni, rady­kal­nie demo­kra­tycz­ną try­bu­ną wypo­wia­da­nia sądów o lite­ra­tu­rze.

Po dru­gie: dys­ku­sja wień­czą­ca pod­czas Por­tu deba­tę i kon­kurs potwier­dzi­ła, że o kano­nie (jak też i o wie­lu innych kwe­stiach zwią­za­nych z lite­ra­tu­rą) war­to i trze­ba dys­ku­to­wać na żywo – jak rów­nież, by tak rzec, „na żywio­ło­wo”. Dwój­ka z trój­ki juro­rów, czy­li Piotr Śli­wiń­ski i Grze­gorz Jan­ko­wicz (Mar­ta Pod­gór­nik nie­ste­ty nie mogła wziąć udzia­łu w wyda­rze­niu, choć jej uwa­gi jak naj­bar­dziej bra­ne były pod uwa­gę pod­czas usta­la­nia osta­tecz­ne­go wer­dyk­tu) wni­kli­wie odno­si­ła się do spo­strze­żeń roz­pro­szo­nych po róż­nych tek­stach kon­kur­so­wych, for­mu­łu­jąc dale­ko idą­ce i poznaw­czo śmia­łe wnio­ski, dia­gno­zy i syn­te­zy. Publicz­ność bez nie­po­trzeb­nych kom­plek­sów włą­cza­ła się w roz­mo­wę, zawsze spo­ty­ka­jąc się z uwa­gą i poważ­nym dia­lo­giem, co spra­wi­ło, że dys­ku­sja (jak to nie­ste­ty czę­sto się zda­rza) nie zmie­ni­ła się w nar­cy­stycz­ne pre­zen­to­wa­nie wła­snych sądów, lecz była – wła­śnie – roz­mo­wą.

A zakoń­czyć wypa­da – oczy­wi­ście oprócz gorą­cych podzię­ko­wań – ogło­sze­niem ofi­cjal­nych wyni­ków zma­gań. Jury, czy­li Mar­ta Pod­gór­nik, Piotr Śli­wiń­ski i Grze­gorz Jan­ko­wicz zde­cy­do­wa­ło, że zwy­cięz­cą dru­giej edy­cji kon­kur­su Kry­tyk z uczel­ni został Łukasz Żurek, autor szki­cu Cię­cie Kano­nu. Przy­zna­no też dwie rów­no­rzęd­ne dru­gie nagro­dy, któ­re otrzy­ma­li Klau­dia Muca (Głos(y) prze­ciw­ko kano­no­wi, czy­li jak czy­tać, żeby sły­szeć wię­cej) i Zuzan­na Sala (Kanon: war­tość, este­ty­ka, praw­da).

O AUTORZE

Przemysław Rojek

Nowohucianin z Nowego Sącza, mąż, ojciec, metafizyk, capoeirista. Doktor od literatury, nauczyciel języka polskiego w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów, nieudany bloger, krytyk literacki. Były redaktor w sieciowych przestrzeniach Biura Literackiego, laborant w facebookowym Laboratorium Empatii, autor – miedzy innymi – książek o poezji Aleksandra Wata i Romana Honeta.