Wiersze do kieszeni i do torebki
Zbigniew Machej
Głos Zbigniewa Macheja w debacie "Jak zapodawać poezję".
strona debaty
Jak zapodawać poezjęDemokracja, wolny rynek, radio, telewizja i inne elektroniczne media wpłynęły bardzo rozpraszająco na poezję. Przede wszystkim jednak odarły ją z tajemnicy i sacrum, choć pradawna kwestia, czy poezja wynika z sacrum, nie została jak dotąd jednomyślnie rozstrzygnięta. Platon na przykład uznał, że poetów jako fascynatorów należy z Państwa wyświecić, czyli wypędzić. Wzbudzana przez poetów fascynacja była z polityczngo punktu widzenia Platona szkodliwa i dla państwa niebezpieczna. Fascynujące światło poezji jest więc w świecie rozproszone, zabrudzone, zamglone, ściemnione. Wydaje się, że poezja jest – szczególnie w naszym kraju – przestrzenią wygnania, szczególnego uchodźctwa, że jest zepchnięta na margines, gdzieś na tyły ludzkiej uwagi, na zaplecze społecznej świadomości, w mgłę nieświadomości. W każdym razie wszystko wskazuje na to, że nie ma dla niej miejsca w brutalnym świecie materialnych interesów i krwiożerczej władzy. Zwłaszcza tej władzy, która chce podporządkować sobie media, bo potrzebny jej jest korzystny wizerunek. Taka władza ma swój wydział propagandy, swoich piarowców, swoich retorów, ghostwriterów.
Poeci zostali więc wyświeceni z państw, miast, urzędów i korporacji, a poezja w widzialnym świecie podległa ściemnieniu. W świecie zaś słyszalnym poezja została zagłuszona tysiącem zagłuszarek marketingu i popkultury, które swoją hałaśliwością biją na głowę sławetne zagłuszarki zagłuszające niegdyś odbiór Radia Wolna Europa. Poezja przebija się więc do nas w złowrogich warunkach globalnego ściemniania i zagłuszania. Ściemnianie i zagłuszanie to akcje wymierzone w wolność języka dążącego do prawdy o rzeczywistości. Poezja o wizerunek świeckiej władzy nie dba, jeżeli już się angażuje, to po stronie władzy duchowej, po stronie Ducha Wiecznego Rewolucjonisty. Bo poezja ma jednak nadal wielki potencjał rewoltujący właśnie przez to, że ma związek z wolnością i prawdą.
Fundamentalny problem języka, jego nieusuwalny kłopot i zasadnicza trudność polegają na tym, że nie ma jednej prawdy o rzeczywistości, a nawet gdyby była, to i tak pozostawałaby nieuchwytna i niewyrażalna w ludzkim języku. I tego problemu dotyczy właśnie mission impossible poezji. Właśnie dlatego racja bytu poezji nie ustaje. Zmaganie się z problemem wyrażalności nie wyczerpuje, oczywiście, niezbadanej głębi poezji. W zakresie jej możliwości znajduje się także wzruszanie i budzenie zachwytu. A także wysławianie i chwalenie. A także gra i zabawa. Poezja pozwala się używać na wiele różnych sposobów, przy czym może dawać więcej zmysłowej przyjemności niż się na ogół wydaje. Skąd się bierze ta zmysłowa, a zarazem intelektualna rozkosz, jaką daje obcowanie z poezją ? Ano stąd, że poezja roznieca i rozpala ogień w duszy, który ją przenicowuje. Ma zdolność przemieniania zjadaczy chleba w anioły, przygotowuje duszę do odlotu w inne światy, w inne wymiary i zaświaty.
Poezja jednak wynika z natchnienia, uczestniczy w ruchu ducha, który w szczególnie dziwny sposób przejawia się w języku. A duch wieje kędy chce. Jest niewidoczny dla cielesnego oka. Ale Kto Ma Oczy, ten go zobaczy, a Kto Ma Uszy, ten go usłyszy. Trudno ustalić, gdzie jest poezja. Zazwyczaj wydaje się, że poezja jest gdzie indziej. Trudno też zaprogramować, kto może być jej medium, co może być jej nośnikiem. Transmigracja ducha polskiej poezji jest nieprzewidywalna. Niedawno okazało się na przykład, że nowym silnym medium polskiej poezji jest Taco Hemingway, a wielkie zainteresowanie jego utworami, zwłaszcza w Warszawie, świadczy o wielkim głodzie poezji w Polsce. Nie chcę przez to powiedzieć, że nasz rodzimy rap jest obecnie najlepszym sposobem poetyckiej ekspresji, ale teraz słucha się świetnych (w dodatku dostępnych w sieci za darmo!!!) nagrań Taco Hemingwaya, a jego teksty wydają mi się znakomite również bez muzycznego akompaniamentu. Jednak wyrywanie ich z tego muzycznego i gatunkowego kontekstu byłoby naruszeniem pewnej integralności wyrazu, w której Taco wydaje się mistrzem – także mistrzem zajebistego rymowania – i niniejszym ślę mu wyrazy mojego podziwu.
Sam jednak nie mam na tyle twórczego wigoru i korzystam z bardziej tradycyjnych nośników. Bardzo bym na przykład chciał, żeby książki z moimi wierszami – wychodząc czytelnikom naprzeciw – ukazywały się w kieszonkowym formacie, najlepiej w formacie książeczek do nabożeństwa. Kiedyś, w czasach PRL‑u, wydawcy preferowali dla poezji format kieszonkowy. I to było bardzo dobre. Panie i Panowie Wydawcy, jeżeli jeszcze zamierzacie wydawać jakieś książki z wierszami, niech to będą przede wszystkim formaty kieszonkowe. Nie dość, że mieszczą się w kieszeni marynarki, to jeszcze świetnie mieszczą się w damskiej torebce. Właśnie na tym, żeby książki z moimi wierszami dobrze mieściły się w damskiej torebce, zależy mi najbardziej.
O AUTORZE
Zbigniew Machej
Urodził się w 1958 roku w Cieszynie. Poeta, tłumacz poezji czeskiej, słowackiej i angielskiej, eseista. Autor piętnastu zbiorów wierszy. Wieloletni pracownik polskiej dyplomacji kulturalnej w Czechach i na Słowacji. Dotychczas w Biurze Literackim opublikował tomy: Kraina wiecznych zer (2000), Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych (2003), Wspomnienia z poezji nowoczesnej (2005), Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji (2007) oraz książkę poetycką dla dzieci Przygody przyrody (2008); nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius i Nagrody Literackiej Gdynia.