debaty / wydarzenia i inicjatywy

Wyliczanka

Paweł Piotrowicz

Głos Pawła Piotrowicza w debacie "Z Fortu do Portu".

strona debaty

Z Fortu do Portu

Z pierw­sze­go festi­wa­lu, któ­ry odby­wał się pod jesz­cze pod hasłem Fort Legni­ca ucie­kłem po kil­ku godzi­nach.

Póż­niej było lepiej, ale przy­znam, że z cza­sem poszcze­gól­ne edy­cje festi­wa­lu tro­chę mi się pomie­sza­ły, więc moje wyli­cze­nie nie będzie prze­bie­gać w porząd­ku chro­no­lo­gicz­nym.

Zapa­mię­ta­łem: kon­cert Czar­nych Cia­ste­czek ( krzy­czę: „wię­cej Gra­la­ka”) – tej samej nocy w pocią­gu Mar­cin Świe­tlic­ki mówi: „jestem tutaj inco­gni­to”, Boh­da­na Zadu­rę czy­ta­ją­ce­go Ciszę, Fili­pa Zawa­dę, któ­ry ma zro­bić mate­riał, a już chciał­by się napić, dan­ce maca­bre Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na Dyc­kie­go w hali, nie­do­bry śmiech Ada­ma Wie­de­man­na pod­czas czy­ta­nia Bajek zwie­rzę­cych, Toma­sza Maje­ra­na i „te ręce, któ­re mówią chodź kot­ku się pie­ścić” (dwa lata wcze­śniej w hali dosta­ję od nie­go egzem­plarz „Kasz­lu w lip­cu” z pija­nym dru­ka­rzem i dowia­du­ję się, że nakład wyno­si 666), odsiecz i stres: wspól­ny przy­jazd, oddziel­ny wyjazd, spa­nie w hote­lach i sło­wa: „pierw­szy raz mia­łam uda­ną Legni­cę”, Tade­usza Dąbrow­skie­go przy umy­wal­ce, Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ry chciał wywieść w pole (Krzysz­tof Siw­czyk nie dał się nabrać), punk­tu­al­ność i dobrą orga­ni­za­cję, kawiar­nię Maska i w niej obser­wa­cje.

I jesz­cze ostat­nia edy­cja wro­cław­ska: moc­ne ude­rze­nie w posta­ci „Dam­skie­go bok­su” (wyzna­nie Arka­diu­sza Krem­zy: „ja cie­bie kocham, Mar­tu­siu”), i uści­ski ślą­skich poetów.