debaty / ankiety i podsumowania

To wyplujcie. O krytyce poezji zaangażowanej

Maciej Topolski

Głos Macieja Topolskiego w debacie "Na scenie czy w polu?".

strona debaty

Na scenie czy w polu?

Oko­licz­no­ści są sprzy­ja­ją­ce. Stwo­rze­nie ter­mi­nu kry­tycz­no­li­te­rac­kie­go „poezja zaan­ga­żo­wa­na”, wyizo­lo­wa­nie poetek (poetów) i uzna­nie ich za „zaan­ga­żo­wa­nych”, pro­wo­ka­cyj­ne stwo­rze­nie wąskie­go kano­nu tej poezji i roz­po­zna­nie jej jako „zwy­czaj­nie najlepsze[j]”[1] – wszyst­ko to doko­na­ło się w oko­licz­no­ściach nad­zwy­czaj sprzy­ja­ją­cych. Gro­no czy­tel­ni­ków, jak czy­ta­my, „ogrom­nej więk­szo­ści dosko­na­łych tek­stów lirycz­nych [w Pol­sce] led­wo wykra­cza poza licz­bę dwu­cy­fro­wą”, nato­miast recep­cja kry­tycz­na tych­że tek­stów jest „bez­na­dziej­nie płytka”[2]. W takiej rze­czy­wi­sto­ści lite­rac­kiej nie­moż­li­wo­ścią wyda­je się pod­ję­cie kry­tycz­ne­go namy­słu nad tymi inter­pre­ta­cja­mi i gesta­mi eks­klu­zyw­ny­mi. Pro­po­no­wa­ny­mi i podej­mo­wa­ny­mi, co war­to zazna­czyć, przez nie­wiel­kie gro­no czy­tel­ni­ków (odpo­wie­dzial­nych w cało­ści za repre­zen­ta­tyw­ną dla tej poezji anto­lo­gię Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski), choć w zupeł­no­ści wystar­cza­ją­ce do zdo­mi­no­wa­nia rze­czy­wi­sto­ści lite­rac­kiej, w panu­ją­cej atmos­fe­rze „bez­na­dziei” i „płyt­ko­ści”. To gro­no czy­tel­ni­ków, wyłącz­nie akademickich[3], oka­zu­je się nie­zdol­ne do kry­ty­ki swo­ich zało­żeń, kry­tycz­nej lek­tu­ry usta­no­wio­ne­go kor­pu­su tek­stów czy nawet kry­ty­ki ter­mi­nu „zaan­ga­żo­wa­nie”. Jed­ni taką zdol­ność uzna­li­by za ryzy­kow­ną, inni za uczci­wą. W tym tek­ście nie będą nas inte­re­so­wać wier­sze (przy­naj­mniej nie bez­po­śred­nio), nie zamie­rza­my pro­po­no­wać nowych inter­pre­ta­cji wier­szy uzna­nych za „zaan­ga­żo­wa­ne” (to jest do zro­bie­nia), nie chce­my zmie­niać pro­po­no­wa­ne­go kano­nu (ten nale­ży cią­gle poda­wać w wąt­pli­wość). Pra­gnie­my przede wszyst­kim zająć się kry­ty­ką kon­kret­nych tek­stów kry­tycz­nych.

Kry­te­rium spo­łecz­ne­go (poli­tycz­ne­go) zaan­ga­żo­wa­nia poezji pol­skiej, jak stwier­dzi Joan­na Orska przy oka­zji wyda­nia anto­lo­gii Zebra­ło się śli­ny, „oka­zu­je się trud­ne i wyma­ga inte­lek­tu­al­ne­go, teo­re­tycz­ne­go wzmocnienia”[4]. Spró­buj­my zre­ka­pi­tu­lo­wać ter­min „zaan­ga­żo­wa­nie” w poezji pol­skiej. Wią­że się on z wpro­wa­dza­niem do wier­sza ele­men­tów spo­łecz­no-poli­tycz­nych komen­ta­rzy i reflek­sji, „wikła­nie się” (spla­ta­nie, wbi­ja­nie) w eko­no­micz­no-spo­łecz­ne i poli­tycz­ne reje­stry języ­ka. Jest to rów­nież pew­na ten­den­cja, z jaką mamy do czy­nie­nia pośród auto­rek i auto­rów debiu­tu­ją­cych nie­daw­no na pol­skiej sce­nie poetyc­kiej. Ter­min na tyle sze­ro­ki, że umoż­li­wia­ją­cy swo­bod­ne jego uży­cie, bez tro­ski o ramy teo­re­tycz­ne czy histo­rycz­no­li­te­rac­kie. Zda­niem redak­to­rów wspo­mnia­nej anto­lo­gii zja­wi­sko „zaan­ga­żo­wa­nia” jest klu­czo­we dla nowej pol­skiej poezji. Z dru­giej stro­ny – pre­zen­to­wa­ni poeci są tymi, któ­rzy redak­to­rzy lubią czy­tać, któ­rych naj­bar­dziej cenią i uwa­ża­ją za naj­bar­dziej obie­cu­ją­cych „nie­za­leż­nie od ich sto­sun­ku do kate­go­rii zaangażowania”[5]. To sło­wo „nie­za­leż­nie” jest wyłącz­nie zasło­ną dym­ną, gdyż poeci i poet­ki two­rzą­cy poezję zaan­ga­żo­wa­ną są zara­zem naj­cie­kaw­szy­mi, a są „naj­cie­kaw­si” (naj­lep­si, naj­sil­niej­si) wyłącz­nie przez fakt gustu redak­to­rów. Daje to pro­ste subiek­tyw­ne rów­na­nie: zaan­ga­żo­wa­ni = naj­lep­si / naj­lep­si = zaan­ga­żo­wa­ni. Wia­do­mo nie od dziś, że wier­sze to nie „konie wyści­go­we, a wyty­po­wa­nie zwy­cięz­cy nie jest tutaj głów­nym celem”:

Oce­na dosko­na­ło­ści dzie­ła sto­sun­ko­wo nie­wie­le poma­ga w uzy­ska­niu wglą­du. Osą­dza­nie dosko­na­ło­ści dzieł sztu­ki czy też dobro­ci ludzi nie jest naj­lep­szym spo­so­bem ich rozumienia.[6]

W przy­pad­ku oma­wia­nej anto­lo­gii mamy do czy­nie­nia z powią­za­niem pre­zen­ta­cji pew­nej ten­den­cji (nur­tu) w poezji pol­skiej z subiek­tyw­nym wybo­rem tek­stów. To wszyst­ko, jak czy­ta­my, skła­da się na „pew­ną siłę”, cen­tral­ną „dziś […] dla pol­skie­go wiersza”[7]. War­to zdać tutaj spra­wę nie tyle z siły wier­sza, ile kry­tycz­no­li­te­rac­kich roz­po­znań, któ­re tę siłę poezji zaan­ga­żo­wa­nej roz­po­zna­ją, a więc i two­rzą. Kry­ty­cy lite­rac­cy, któ­rzy ofi­cjal­nie – pod jed­ną ban­de­rą – wcho­dzą na sce­nę lite­rac­ką, nie­ja­ko zaczy­na­ją „mówić za poetów”[8]. Sta­wia­ją się w sytu­acji, któ­ra jest zda­rze­niem „dzie­ją­cym się” w lek­tu­rze (cokol­wiek to zna­czy), przede wszyst­kim jed­nak warun­kiem czytania[9].

W Kano­nie nowej poezji zaan­ga­żo­wa­nej zapro­po­no­wa­nej przez cza­so­pi­smo „Przerzutnia”[10] zna­la­zły się omó­wie­nia wier­szy czte­rech poetów i jed­nej poet­ki. Kanon – wyraź­nie nie­do­koń­czo­ny pro­jekt – two­rzą nie tyle same wier­sze, ile ich inter­pre­ta­cje, któ­re, jak oka­zu­je się po lek­tu­rze, wca­le nie są nakie­ro­wa­ne na „nada­nie kon­kret­nej tre­ści abs­trak­cyj­ne­mu poję­ciu »współ­cze­snej poezji (poli­tycz­nie) zaan­ga­żo­wa­nej«”. W isto­cie treść, jaką nada­je się temu poję­ciu, odby­wa się poprzez wska­za­nie „kon­kret­nych wier­szy, któ­re rozu­mie­my [redak­to­rzy] pod tym poję­ciem”. Czy­li na pro­stej zasa­dzie „to jest wiersz zaan­ga­żo­wa­ny” / „to nie jest wiersz zaan­ga­żo­wa­ny”. W pierw­szym omó­wie­niu, nakie­ro­wa­nym w prze­wa­ża­ją­cej czę­ści na poeto­lo­gicz­ną ana­li­zę, dopie­ro w ostat­nich aka­pi­tach mówi się „kon­kret­nie” o zaan­ga­żo­wa­niu:

Wyli­cze­nie nie jest świa­dec­twem wyco­fa­nia z języ­ka, śla­dem nie­uf­no­ści – sta­no­wi raczej wyraz takie­go zaan­ga­żo­wa­nia, któ­re nie chce prze­ce­nić żad­ne­go poje­dyn­cze­go sło­wa; widzi poli­tycz­ność poezji w kate­go­riach więk­szych i szer­szych sił, tonów, wąt­ków i powtó­rzeń, a nie kon­kret­nych haseł czy słów-klu­czy, w któ­rych zwod­ni­czo łatwo było­by się zadomowić[11].

Domy­śla­my się, że prze­ce­nia­nie poje­dyn­czych słów ma na celu swo­istą demo­kra­ty­za­cję języ­ka, a przez to dąże­nie do „zmia­ny i rewo­lu­cji”. Poeta nie rości sobie pre­ten­sji „do bycia dla nich głów­nym bodź­cem, siłą spraw­czą”, sta­ra się „oddać głos tym, któ­rzy pozo­sta­ją niesłyszani”[12]. Kanon jako taki, podob­nie jak archiwum[13], zawie­ra­jąc w sobie kon­kret­ny, usta­lo­ny, wska­za­ny zbiór tek­stów (kul­tu­ry) jest kon­struk­cją wyklu­cza­ją­cą, któ­ra pozo­sta­wia poza swo­im obrę­bem tych, któ­rzy są (poetyc­ko) „nie­sły­sza­ni”, a więc nie zosta­li przez insty­tu­cję posia­da­ją­cą moc per­for­ma­tyw­ną „uświę­ce­ni” ze wzglę­du na swo­ją siłę[14]. Z jed­nej stro­ny mamy do czy­nie­nia z poetą poli­tycz­nym uni­ka­ją­cym haseł czy słów-klu­czy, z dru­giej z kry­ty­kiem lite­rac­kim sta­wia­ją­cym na hasło­wość, na prze­ce­nie­nie sło­wa „(poli­tycz­ne) zaan­ga­żo­wa­nie” i sta­wia­nia jed­nych poetów wyżej od innych. Rzecz jasna, ktoś powie, że inny­mi „zasa­da­mi” kie­ru­je się kry­tyk lite­rac­ki, inny­mi poeta. Peł­nią oni odmien­ne funk­cje w spo­łe­czeń­stwie. Ale osta­tecz­nie cho­dzi o kry­tycz­no­li­te­rac­ki gest wyklu­cze­nia kon­kret­nych użyt­kow­ni­ków języ­ka. W tym kon­tek­ście pozo­sta­je do pod­ję­cia kry­tycz­ny namysł nad mecha­ni­zma­mi rzą­dzą­cy­mi lite­ra­tu­rą, a zwłasz­cza nad jej bada­niem i oce­ną.

Staw­ką jest to, jak wiersz dzia­ła. Łat­ki „zaan­ga­żo­wa­nych” krzyw­dzą­ce są o tyle, że śro­do­wi­sko kry­tycz­nie [?] z wiel­ką wpra­wą i z upo­rem god­nym lep­szej spra­wy przy­cze­pia je poetom za to, o czym piszą, pod­czas gdy gra toczy się prze­cież o onto­lo­gicz­ny sta­tus wier­sza, o to, by potrak­to­wać go w koń­cu jako frag­ment rze­czy­wi­sto­ści, któ­ry pra­cu­je, sty­mu­lu­je lub prze­szka­dza, draż­ni lub uwraż­li­wia, cza­sa­mi zwy­czaj­nie „jest” i nie wywo­łu­je abso­lut­nie żad­nych efek­tów – podob­nie jak każ­dy inny ele­ment więk­sze­go ukła­du, tak i wiersz nie potrze­bu­je para­wa­nów „este­tycz­nej auto­no­mii”, któ­re, dla więk­szo­ści pozo­sta­jąc nie­zau­wa­żal­ny­mi, osta­tecz­nie wywo­łu­ją jedy­nie ter­mi­no­lo­gicz­ny bała­gan i potęż­nie zatru­wa­ją pro­ce­sy poznawcze.[15]

Powyż­sze sło­wa prze­czy­ta­my w kolej­nej pre­zen­ta­cji w ramach oma­wia­ne­go kano­nu, któ­ry, jak widzi­my, zda­je się cha­rak­te­ry­zo­wać gestem zaprze­cze­nia wobec zało­żeń. Gestem moc­no zasad­nym, gdyż burzą­cym auto­no­mi­za­cyj­ne zapę­dy twór­ców kano­nu i prze­miesz­cza­ją­cym kry­tycz­no­li­te­rac­ką reflek­sję na pozy­cję odda­lo­ną od nie­ja­snych ter­mi­no­lo­gicz­nych roz­róż­nień, a mają­cą na celu odpo­wiedź na pyta­nie: „co to jest wiersz”, „co robi wiersz” czy „jaka jest siła wier­sza”. Omó­wie­nie tek­stu poetyc­kie­go Szcze­pa­na Kopy­ta koń­czy się bar­dzo wymow­ny­mi sło­wa­mi doty­czą­cy­mi poli­tycz­ne­go (kolek­tyw­ne­go) pro­jek­tu o nie­okre­ślo­nych gra­ni­cach, któ­re­go poezja „jest nośni­kiem – nie wyłącz­nie przed­mio­tem”.

Kolej­ne omó­wie­nie w ramach kano­nu nowej poezji zaan­ga­żo­wa­nej sku­pia się na afek­tyw­nym oddzia­ły­wa­niu wier­sza (w tym przy­pad­ku „loch” Kiry Pie­trek) – i tutaj rów­nież poja­wia się pyta­nie o onto­lo­gię wier­sza i jego funk­cje, zwią­za­ne ści­ślej rzecz ujmu­jąc z kry­ty­ką „języ­ków funk­cjo­nu­ją­cych w sfe­rze publicznej”[16]. Naj­istot­niej­sze sło­wa pada­ją ponow­nie u koń­ca tek­stu, a zwią­za­ne są z moż­li­wo­ścią „(od)ruchu opo­ru” na agre­syw­ną tre­su­rę zwie­rząt, jak i nasto­lat­ków. Pyta­nie o wiersz i jego oddzia­ły­wa­nie na rze­czy­wi­stość (w ramach poli­ty­ki afek­tu) nale­ży, jak sądzi­my, roz­po­cząć od tej moż­li­wo­ści opo­ru, któ­rej przy­czy­ną jest doskwie­ra­ją­ce poczu­cie upodmio­to­wie­nia i wyko­rzy­sta­nia, odsło­nię­te dla nas w języ­ku i dzię­ki języ­ko­wi.

Przed­ostat­nie omó­wie­nie w kano­nie jest nad­zwy­czaj zwię­złą i wart­ko popro­wa­dzo­ną inter­pre­ta­cją wier­sza Toma­sza Bąka „GY!BE”. Cały tekst w isto­cie nie­wie­le ma wspól­ne­go z zapo­wia­da­ną kon­kre­ty­za­cją tre­ści poję­cia „poezja zaan­ga­żo­wa­na”. W koń­czą­cych aka­pi­tach czy­ta­my:

ist­nie­je siła, któ­ra pozwo­li prze­ła­mać opo­zy­cję poziom-pion, poko­nać odle­głość mię­dzy rów­no­le­gły­mi płasz­czy­zna­mi, zacze­pić to, co zwy­kle poza zasię­giem; po dru­gie, że siła ta wywo­dzi się ze sła­bo­ści. […] Pozo­sta­wio­ne poza ramą obra­zu zary­so­wa­ne­go w wier­szu – ale przez to jakoś inten­syw­nie obec­ne – unie­sio­ne pię­ści w tytu­le pły­ty [gru­py God­spe­ed You! Black Empe­ror, do któ­rej odwo­łu­je tytuł wier­sza] są skin­ny – chu­de, wiot­kie. Bąk włą­cza do wier­sza lirycz­ne, łagod­ne reje­stry i tym samym odda­je rów­nież i tę kru­chość. Chu­de pię­ści mogły­by tra­fić nie­bo – potrze­ba tyl­ko pew­nych zawi­ro­wań. […] I dokład­nie w tym samym miej­scu poda­je prze­pis na rewo­lu­cję. Orkan.[17]

Ist­nie­je siła. Jaka? Nie wie­my. Potrze­ba tyl­ko pew­nych zawi­ro­wań? Pew­nych? Domy­śla­my się, że ten wiersz o pogo­dzie, jak stwier­dza autor­ka, jest wier­szem poli­tycz­nym, gdyż przede wszyst­kim odwo­łu­je się do muzy­ki two­rzo­nej przez gru­pę podej­mu­ją­cą dzia­ła­nia poli­tycz­ne („jego człon­ko­wie byli nawet prze­słu­chi­wa­ni przez FBI na oko­licz­ność rze­ko­mej dzia­łal­no­ści ter­ro­ry­stycz­nej”), co wię­cej siła poli­tycz­na powsta­je ze sła­bo­ści, a rewo­lu­cja, zobra­zo­wa­na kon­tek­sto­wo przez wznie­sio­ne pię­ści, jest gestem poli­tycz­nym, gdyż zain­au­gu­ro­wa­nym przez sła­bych (a nie np. pró­bą zama­chu na trans­cen­den­ta­lia, duali­zmy lub ska­ry­ka­tu­ry­zo­wa­ną w wier­szu wyobraź­nię reli­gij­ną domi­nu­ją­cą nad kul­tu­rą Zachodu)[18]. Taka teza, o kru­chych pod­sta­wach, potwier­dzo­na zosta­je frag­men­tem z wywia­du z auto­rem wier­sza, dla któ­re­go „poli­tycz­ność poezji ozna­cza […] kon­se­kwent­ne sta­wa­nie po stro­nie słab­szych”. Nale­ży dodać, że mówie­nie za sła­bych, odda­wa­nie im gło­su czy nawet sta­wia­nie po ich stro­nie, two­rzy duali­stycz­ny podział, w któ­rym zawsze już sto­imy po stro­nie tych sil­niej­szych, gdyż uprzy­wi­le­jo­wa­ni jeste­śmy zdol­no­ścią posłu­gi­wa­nia się języ­kiem (poetyc­kim!), samą moż­li­wo­ścią wybo­ru swo­je­go poło­że­nia. Czym innym, daj­my na to, jest posłu­gi­wa­nie się języ­kiem wła­dzy u Kiry Pie­trek, czym innym mówie­nie języ­ka­mi nie­sły­sza­nych, któ­rych idiom jest włą­cza­ny w wiersz u Kon­ra­da Góry.

Wiersz jest codzien­no­ścią (tym, co koniecz­ne) i pra­cą afek­tyw­ną (tym, co kocham), a jeśli sys­tem miał­by być jak­kol­wiek bar­dziej socjal­ny, poeci powin­ni zara­biać (dochód pod­sta­wo­wy, pra­ca domowa).[19]

Powyż­szy frag­ment nale­ży do ostat­nie­go omó­wie­nia w ramach kano­nu, tym razem inter­pre­to­wa­ny jest wiersz gene­ra­tyw­ny Łuka­sza Pod­gór­nie­go. Mamy tu do czy­nie­nia z dys­ku­syj­ny­mi stwier­dze­nia­mi i żąda­nia­mi przed­sta­wio­ny­mi w skąd­inąd agre­syw­nej, spłasz­cza­ją­cej, acz osta­tecz­nie powab­nej nar­ra­cji. Postaw­my kil­ka pytań na mar­gi­ne­sie. Jeże­li wiersz jest codzien­no­ścią, to przede wszyst­kim dla poetów (sto­sun­ko­wo nie­wiel­kiej czę­ści spo­łe­czeń­stwa) – lecz czy codzien­ność jest tym, co koniecz­ne, tak jak pra­ca? Czy pra­ca afek­tyw­na doty­czy wyłącz­nie tego, co się kocha? Czy sys­tem sta­nie się socjal­ny tyl­ko wte­dy, gdy poeci zaczną zara­biać, gdyż ich pra­ca jest pra­cą domo­wą, a więc codzien­ną i afek­tyw­ną – na jakich zasa­dach mie­li­by­śmy stwier­dzić, któ­rzy poeci powin­ni otrzy­mać ten dochód pod­sta­wo­wy? I kto usta­lał­by zasa­dy przy­zna­wa­nia tych docho­dów? Ze wspo­mnia­ne­go omó­wie­nia wier­sza wyni­ka, że nie wszy­scy poeci otrzy­ma­li­by podob­ne finan­so­we wspar­cie; to finan­so­we wspar­cie nie otrzy­ma­li­by z pew­no­ścią ci, dla któ­rych wiersz nie jest pra­cą:

Gdy poeta będzie zara­biał, gdy wiersz będzie pra­cą, wów­czas pozna­my, że sys­tem uległ zmia­nie: dla wszyst­kich wyklu­czo­nych i nie­uprzy­wi­le­jo­wa­nych, dla wszyst­kich słab­szych, dla wszyst­kich żyją­cych.

War­to zauwa­żyć, że autor­ka tego omó­wie­nia zastę­pu­je jeden mit dru­gim. Mit poety pokrzyw­dzo­ne­go pra­cą nie­po­etyc­ką (daj­my na to w kor­po­ra­cji) zastę­pu­je mitem poety szczy­cą­ce­go się (?) wyłącz­nie pra­cą poetyc­ką (w domu) i tym spo­so­bem – za spra­wą myślo­we­go piru­etu – wyzwa­la­ją­ce­go słab­szych i samo życie:

sank­cją mitu nie jest praw­da i nic nie stoi na prze­szko­dzie, aby sta­no­wił on wiecz­ne ali­bi, ali­bi histo­rio­gra­ficz­ne, poli­tycz­ne, wresz­cie lite­rac­kie, któ­re odwra­ca uwa­gę od tre­ści sto­ją­cych za kate­go­rią życia i kie­ru­je tę uwa­gę w stro­nę róż­nie urzą­dzo­nej wspa­nia­łej rzeczywistości.[20]

Na pod­sta­wie tych kil­ku tek­stów widzi­my, że poję­cie „wiersz (poli­tycz­nie) zaan­ga­żo­wa­ny” jest pro­ble­ma­tycz­ne ze wzglę­du na swo­ją pora­ża­ją­cą obję­tość, a zwłasz­cza ter­mi­no­lo­gicz­ną nie­ja­sność. Trud­no stwier­dzić, dla­cze­go przy tak „ogrom­nej” karie­rze tego poję­cia – o sprzy­ja­ją­cych warun­kach tej karie­ry mówi­li­śmy na począt­ku – zarów­no wśród kry­ty­ków lite­rac­kich, jak i poetów, nie poku­szo­no się o sze­ro­ko zakro­jo­ny pro­jekt uści­śle­nia ram poezji zaan­ga­żo­wa­nej, tak pod wzglę­dem histo­rycz­no­li­te­rac­kim (wska­za­nie poprzed­ni­ków? przed­sta­wie­nie kon­tek­stu, w jakim nastą­pił „wysyp” mło­dych poetów zaan­ga­żo­wa­nych?), jak i teo­re­tycz­nym (co to jest wiersz poli­tycz­ny i jak dzia­ła? czy jego dzia­ła­nie jest real­ne? etc.). W zamian kry­tycz­ki i kry­ty­cy lite­rac­cy ope­ru­ją poję­ciem spę­ka­nym od wewnątrz, o cha­rak­te­rze otwar­te­go zbio­ru, do któ­re­go włą­cza­ni są jed­ni i z któ­re­go wyklu­cza­ni są (dosłow­nie) dru­dzy. Trze­ba by rów­nież zapy­tać, kim są wyklu­cze­ni (sła­bi poli­tycz­nie poeci?) i czy dys­ku­sja na temat zaan­ga­żo­wa­nia nie jest po pro­stu grą o wła­dzę (jury kon­kur­sów, udział w festi­wa­lach, recen­zje, etc.), pro­wa­dzo­ną dowol­ny­mi środ­ka­mi, któ­re dale­ka od ter­mi­no­lo­gicz­nych uści­śleń kry­ty­ka lite­rac­ka posłu­gu­je się z nad­zwy­czaj­ną wręcz spraw­no­ścią. W całej tej dys­ku­sji nie cho­dzi o zda­nie spra­wy z poli­tycz­ne­go „ist­nie­nia tek­stu lite­rac­kie­go, a wła­ści­wie jakie­go­kol­wiek tek­stu kul­tu­ry” w kon­tek­ście wie­lu jego moż­li­wych istnień[21]. My mówi­my przede wszyst­kim o kru­chej domi­na­cji poli­tycz­nej inter­pre­ta­cji tek­stu poetyc­kie­go, a mimo to sta­no­wią­cej nie­jed­no­krot­nie o ist­nie­niu danej poezji w obie­gu czy­tel­ni­czym. Wiel­ce praw­do­po­dob­ne, że nowa poezja pol­ska, będąc z zasa­dy two­rem nie­usys­te­ma­ty­zo­wa­nym, two­rzą­cym się na naszych oczach, ruchli­wym, wez­bra­nym (jak śli­na), potrze­bo­wa­ła siły towa­rzy­szą­cej jej i sca­la­ją­cej ją, choć­by w tak nie­cier­pli­wie i nie­chluj­nie powo­ła­nym pro­jek­cie kry­tycz­no­li­te­rac­kim.


Przy­pi­sy:
[1] P. Kacz­mar­ski, M. Koron­kie­wicz, Sło­wo wstęp­ne, [w:] Zebra­ło się śli­ny. Nowe gło­sy z Pol­ski, red. P. Kacz­mar­ski, M. Koron­kie­wicz, Stro­nie Ślą­skie 2016, s. 8.
[2] D. Kuja­wa, Poza dycho­to­mią auto­no­mii i zaan­ga­żo­wa­nia, „Fra­gi­le” 2016, nr 1 (31), ss. 107, 109.
[3] Nale­ży zasta­no­wić się, czy czy­tel­ni­cy spo­za uni­wer­sy­te­tu – spo­za insty­tu­cji odpo­wie­dzial­nej za pro­duk­cję inter­pre­ta­cji – mają jakie­kol­wiek „zdol­no­ści” (a nawet „moż­li­wo­ści”) w kwe­stii kształ­to­wa­nia lite­ra­tu­ry? Pomi­jam licz­bę sprze­da­nych egzem­pla­rzy
[4] J. Orska, O poezji (i kry­ty­ce) zaan­ga­żo­wa­nej, „biBLio­te­ka” 18/2016, dostęp pod adre­sem: https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/recenzje/o‑poezji-i-krytyce-zaangazowanej/ (dostęp na dzień 5 lute­go 2017 roku).
[5] P. Kacz­mar­ski, M. Koron­kie­wicz, Sło­wo wstęp­ne…, op. cit. s. 8. Pod­kre­śle­nie nasze.
[6] Za: D. Fre­ed­berg, Potę­ga wize­run­ków. Stu­dia z histo­rii i teo­rii oddzia­ły­wa­nia, tłum. E. Kle­kot, Kra­ków 2005, s. 439.
[7] Ibi­dem, s. 9.
[8] P. Kacz­mar­ski, Mówić za poetów, „Fun­da­cja na Rzecz Kul­tu­ry i Edu­ka­cji im. Tymo­te­usza Kar­po­wi­cza” 25 wrze­śnia 2010 roku, dostęp pod adre­sem: http://fundacja-karpowicz.org/pawel-kaczmarski-mowic-za-poetow/ (dostęp na dzień: 5 lute­go 2017 roku). War­to wspo­mnieć, że tro­je z kry­ty­ków sygnu­ją­cych tek­sty w tej anto­lo­gii – Maja Staś­ko, Dawid Kuja­wa oraz Paweł Kacz­mar­ski – było odpo­wie­dzial­nych za pre­zen­ta­cje wła­snych wier­szy czy to na łamach cza­so­pism, czy w ramach pro­jek­tów wydaw­ni­czych (np. „Połów” Biu­ra Lite­rac­kie­go).
[9] W innym miej­scu prze­czy­ta­my: „[…] poeta to i prak­ty­ku­ją­cy kry­tyk, kry­tyk to i prak­ty­ku­ją­cy poeta” – zob. M. Staś­ko, repe­ty­to­rium, czy­li wszyst­ko, co chcie­li­by­ście wie­dzieć o mło­dej poezji, ale bali­ście się zapy­tać, [w:] Zebra­ło się śli­ny, op. cit., s. 245.
[10] Kanon nowej poezji zaan­ga­żo­wa­nej, dostęp pod adre­sem: http://przerzutnia.pl/tag/kanon-poezji-zaangazowanej/ (dostęp na dzień: 5 lute­go 2017 roku). Domy­śla­my się, że ist­nie­je rów­nież „sta­ra” poezja zaan­ga­żo­wa­na i jej kanon – kto do nie­go nale­ży? i kto jest za jego stwo­rze­nie odpo­wie­dzial­ny?
[11] P. Kacz­mar­ski, O Oko­pań poideł Kon­ra­da Góry, „Prze­rzut­nia” 19 sierp­nia 2015 roku, dostęp pod adre­sem: http://przerzutnia.pl/kanon-nowej-poezji-zaangazowanej-i-pawel-kaczmarski-o-okopan-poidel-konrada-gory/ (dostęp na dzień: 5 lute­go 2017 roku).
[12] Ibi­dem.
[13] Por: J. Der­ri­da, Archi­ve Fever. A Freu­dian Impres­sion, tłum. E. Pre­no­witz, Chi­ca­go 1995.
[14] Pomi­ja­jąc fakt, że oma­wia­ny Kanon nowej poezji zaan­ga­żo­wa­nej stwo­rzo­ny został pro­wo­ka­cyj­nie, nie mając na celu sta­no­wie­nia „kano­nu” w tra­dy­cyj­nym rozu­mie­niu (w jakim więc rozu­mie­niu? – tego się nie dowia­du­je­my).
[15] D. Kuja­wa, O Przy­szłość jest jasna Szcze­pa­na Kopy­ta, „Prze­rzut­nia” 15 paź­dzier­ni­ka 2015 roku, dostęp pod adre­sem: http://przerzutnia.pl/kanon-nowej-poezji-zaangazowanej-ii-dawid-kujawa-o-przyszlosc-jest-jasna-szczepana-kopyta/ (dostęp na dzień: 5 lute­go 2017 roku).
[16] M. Glo­so­witz, O lochach Kiry Pie­trek, „Prze­rzut­nia” 4 listo­pa­da 2015 roku, dostęp pod adre­sem: http://przerzutnia.pl/kanon-nowej-poezji-zaangazowanej-iii-monika-glosowitz-o-lochach-kiry-pietrek/ (dostęp na dzień: 5 lute­go 2017 roku).
[17] M. Koron­kie­wicz, O GY!BE Tomasz Bąka, „Prze­rzut­nia” 7 lute­go 2016 roku, dostęp pod adre­sem: http://przerzutnia.pl/kanon-nowej-poezji-zaangazowanej-iv-marta-koronkiewicz-o-gybe-tomasza-baka/ (dostęp na dzień: 5 lute­go 2017 roku).
[18] Taka inter­pre­ta­cja potrze­bo­wa­ła­by dzia­łań kry­tycz­nych „sil­nych” i „odważ­nych”, to jest roz­pa­ja­ją­cych zało­żo­ną kon­cep­cję lek­tu­ry tego wier­sza.
[19] M. Staś­ko, O wier­szu gene­ra­tyw­nym Łuka­sza Pod­gór­nie­go, „Prze­rzut­nia” 9 mar­ca 2016 roku, dostęp pod adre­sem: http://przerzutnia.pl/kanon-nowej-poezji-zaangazowanej-v-maja-stasko-o-wierszu-generatywnym-lukasza-podgorniego/ (dostęp na dzień: 5 lute­go 2017 roku).
[20] M. Glo­so­witz, Być tym, czym się jest, [w:] Zebra­ło się śli­ny…, op. cit., s. 263.
[21] J. Skur­tys, O for­mę, czy­li wszyst­ko, „biBLio­te­ka” 6/2016, w ramach „Deba­ta: For­my zaan­ga­żo­wa­nia”, dostęp pod adre­sem: https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/debaty/o‑forme-czyli-wszystko/ (dostęp na dzień: 5 lute­go 2017 roku).