Za polską miedzą
Walentyna Mikołajczyk-Trzcińska
Głos Walentyny Mikołajczyk-Trzcińskiej w debacie "Kogo tłumaczyć".
strona debaty
Kogo tłumaczyć?Z przyzwyczajenia staram się – na ile to możliwe – uważnie śledzić polski rynek wydawniczy pod kątem pojawiających się przekładów współczesnej literatury obcej z tzw. górnej półki, powstającej blisko Polski, tuż za naszymi miedzami. O ile nieźle wygląda sytuacja w przypadku literatury niemieckojęzycznej, w tym mających znakomitą passę dramaturgów i pisarzy austriackich (m.in. Bernhard, Turrini, Jelinek, Handke, Pollack), to w przypadku pozostałych sąsiadów – marnie. Szczególnie, jeśli chodzi o państwa wchodzące w skład dawnego ZSRR. Wyłączając poezję, której z oczywistych względów łatwiej umieścić się na łamach polskich pism literackich czy poetyckich tomów, o tętniącym w tych krajach życiu literackim wiemy niewiele lub – nic. Z kontaktów z nielicznymi polskimi tłumaczami z języków tak odległych jak estoński, litewski czy łotewski wiem, że ich propozycje wydania tamtejszej prozy są przez wydawców odrzucane jako ryzykowne i – w przeciwieństwie do autorów świata Zachodniego – niemające sponsoringu (np. kosztownej kampanii reklamowej). Dowodem choćby estoński kandydat do literackiej nagrody Nobla, Jaan Kapliński, notabene – pisarz o polskim pochodzeniu.
Zajmując się od lat kilkunastu literaturą rosyjskojęzyczną, tzn. twórczością pisarzy różnych narodowości tworzących w języku rosyjskim, stwierdzam, że ten wydawniczy lęk przed ryzykiem finansowym – poza poruszającym się własnymi ścieżkami wydawnictwem „Czarne” – powoduje, że na naszym rynku wydawniczym współczesna Rosja to (poza literaturą polityczną i wojenną) trzej postmoderniści: Jerofiejew, Sorokin i Pielewin oraz – jako ich przeciwwaga Ludmiła Ulicka, autorka dobrze sprzedających się książek, w towarzystwie głośnych również na Zachodzie autorów powieści kryminalnych – Akunina, Doncowej i Maryninej. Wszyscy oni razem stanowią jednak nader skromny sygnał tego, co w literaturze rosyjskiej się dzieje. Nie oddają tego przecież pojawiające się na naszym rynku wydawniczym stare i nowe przekłady klasyki rosyjskiej z Eugeniuszem Onieginem na czele. Zdaniem polskich wydawców, którzy zaryzykowali wydanie pojedynczych tytułów nieznanych w Polsce współczesnych autorów, skuteczną tamą dla dotarcia z nimi do czytelnika stanowią potentaci dystrybucji książek w Polsce (Empik, Platon, etc.) stawiający wygórowane kryteria minimalnego nakładu przy wysokich kosztach dystrybucji. Przykładowo, wydany w ubiegłym roku w skromnym nakładzie przez wydawnictwo „CEL” tom znakomitych opowiadań Eduarda Koczergina Lalka Anioła, mimo znakomitych recenzji w prasie literackiej i znalezienia się na liście pozycji zakwalifikowanych do Nagrody Literackiej „Angelus”, sprzedaje się wyłącznie w systemie księgarń internetowych. Dlatego dla nas, tłumaczy, inicjatywa Biura Literackiego, które najwyraźniej nie stroni od przekładów współczesnej literatury ambitnej, zdaje się być zwiastunem rychłej zmiany na lepsze. Ze swojej strony proponuję głębsze potraktowanie współczesnej prozy rosyjskiej, a w tym twórczości zmarłego w ubiegłym roku Leonida Borodina (Rozstanie, Trzecia prawda, ze wskazaniem na powieść o Marynie Mniszkównie Caryca Smuty), Anatolija Koroliowa (Być Boschem, Stop, Kosa, Głowa Gogola, Geniusz miejsca), Ełły Foniakowej (Sąsiedztwo), Wiaczesława Karpienki (Ryba była duża, Mój prawy brzeg, Pridorożnik). Większość wskazanych przeze mnie tytułów została już wydana w innych krajach, u nas – poza pisującym do „Przeglądu Tygodniowego” Koroliowem – to twórcy nieznani.
O AUTORZE
Walentyna Mikołajczyk-Trzcińska
Urodzona w 1946 roku. Prozaik, tłumacz, krytyk teatralny, członek ZLP i AICT. Mieszka w Warszawie.