Zawsze wolna i zaangażowana
Przemysław Rojek
Wprowadzenie do debaty "Zawsze wolna i zaangażowana".
strona debaty
Czy w ćwierć wieku po tym, jak Jacek Podsiadło zadeklarował „odmowę współudziału”, a Jurij Andruchowycz i pozostali bubabiści postanowili tchnąć nieobliczalne życie w skostniałą w patriotyczne grymasy literaturę ukraińską nadszedł czas na to, by literatura ponownie, samozwańczo zajęła miejsca ludowych trybunów i angażowała się w społeczne dyskusje, w polityczne przewroty? Zapraszamy do lektury głosów w debacie o (nie)zaangażowaniu poezji!
Kiedy po roku 1989 literatura polska musiała się – w ślad za całokształtem życia politycznego, społecznego, gospodarczego, obyczajowego – przestawić na nowe, suwerenne tory, jednym z pierwszych jej gestów było to, co później nazwano efektowną, zapożyczoną – a jakże! – od Jacka Podsiadły formułą „odmowy współudziału”. Trzy najbardziej bodaj manifestacyjne i programowe wiersze tamtego czasu – „Dla Jana Polkowskiego” Marcina Świetlickiego, „Kopniak w dupę dla Maćka Chełmickiego” Darka Foksa oraz „Wiersz wspólny (półfinałowy)” trzech Marcinów (Barana, Sendeckiego, Świetlickiego – na trzy różne sposoby artykułują tę samą myśl: że nadszedł wreszcie czas, by poezja mówiła własnym głosem wyłącznie o tym, czego chce poeta).
W ten sposób ponawiano gest choćby młodych poetów dwudziestolecia międzywojennego: Antoniego Słonimskiego, który w „Czarnej wiośnie” demonstracyjnie „zrzucał z ramion płaszcz Konrada”; Jana Lechonia, w „Herostratesie” wykrzykującego pragnienie, by „wiosną – wiosnę, nie Polskę zobaczyć”. W podobnym nieco tonie i w zbliżonym czasie wypowiadał się na Ukrainie Jurij Andruchowycz w eseju „Ave, Chrysler!”, który to esej był manifestem/testamentem Bu-Ba-Bu, jednej z najważniejszych (choć w trzonie swym zaledwie trzyosobowej) grup w literaturze ukraińskiej końca lat osiemdziesiątych: „Nasz był czas. Sprzyjał nam.
„Jeszcze nigdy i nikt nie miał takiego sprzyjającego czasu. Wolności zewnętrznej wciąż przybywało, my odkrywaliśmy w sobie wciąż więcej zasobów wolności wewnętrznej. […] ‘Literatura – to Świątynia!’ – wychrypiał do mnie pewien rozgniewany literat. Niczego nie mam przeciw świątyni. Chociaż z równą dozą prawdy można stwierdzić: ‘Literatura – to Szpital! Literatura – to Szkoła, Literatura – to Fabryka, Literatura – to Dworzec, Literatura to Parostatek! To Burdel! To Śmietnik! To Nocnik!’. Powiedzieć o literaturze można byle co. Ona wytrzyma. I świątynię wytrzyma, i nocnik. Ale jak świątynia, to świątynia. Tylko jeżeli już świątynia – to z żywymi ludźmi, a nie ze świętymi krowami”.
Od tamtego czasu minęło bez mała ćwierć wieku – i znajdujemy się w zupełnie odmiennym kontekście społecznego funkcjonowania literatury. Czy może ona – zwłaszcza poezja – pozwalać sobie na wielkopańskie gesty takiego czy innego „odmawiania współudziału”? Polskie dyskusje (czasem prowadzone w tonie smutno-groteskowym) głównie o kwestiach obyczajowych i światopoglądowych; nieustające, przybierające rozmiary rewolucji polityczne wrzenie w Kijowie i Lwowie – czy literaci mają obowiązek (moralny bądź jakikolwiek inny) zabierać głos w tych sprawach?
Czy po ponad dwóch dekadach zachłystywania się wolnością nadszedł czas na to, by wolność tę wykorzystywać w słusznej bądź nie, ale zawsze nie swojej, ogólnej sprawie? Jak to robić, aby literatura nie zmieniła się w doraźną i jednoznaczną propagandę? No i wreszcie – czy ostentacyjnie niezależna literatura nie była aby zawsze jakoś uwikłana? Czy wiersze Jacka Podsiadły, kontestujące wszystko w imię własnego zdania, albo „Depeche Mode” Serhija Żadana, szyderczo komentujący współczesną ukraińską rzeczywistość, to jeszcze manifest wolności czy już zaangażowanie?
Czy literatura powinna być wolna? Czy powinna się angażować? A może jest wolna tylko o tyle, o ile się angażuje?..
O AUTORZE
Przemysław Rojek
Nowohucianin z Nowego Sącza, mąż, ojciec, metafizyk, capoeirista. Doktor od literatury, nauczyciel języka polskiego w krakowskim Liceum Ogólnokształcącym Zakonu Pijarów, nieudany bloger, krytyk literacki. Były redaktor w sieciowych przestrzeniach Biura Literackiego, laborant w facebookowym Laboratorium Empatii, autor – miedzy innymi – książek o poezji Aleksandra Wata i Romana Honeta.