książki / POEZJE

100 wierszy wolnych z Ukrainy

Bohdan Zadura

Fragmenty książki 100 wierszy wolnych z Ukrainy w tłumaczeniu Bohdana Zadury, wydanej w Biurze Literackim 30 maja 2022 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Kate­ry­na Bab­ki­na

[W głowie dziewczynki złociste refleksy]

W gło­wie dziew­czyn­ki zło­ci­ste reflek­sy.
Moty­le w brzu­chu, na nad­garst­kach dzwo­necz­ki,
Na podwór­ku wiel­kie wil­got­ne pur­pu­ro­we kwia­ty.
W jej snach się woj­na koń­czy każ­dej nocy,
cich­nie złe echo wystrza­łów i wra­ca­ją potem
wszy­scy żywi, co do jed­ne­go. A poza tym
za oknem dziew­czyn­ki spo­żyw­czy sklep roz­je­ba­ny
i mgła jak roz­wod­nio­ne mle­ko zale­wa co rano
huś­taw­ki i par­ko­me­try, wyrwa­ne z korze­nia­mi.
W jej kie­sze­niach klu­cze wszyst­kich sąsia­dów brzę­czą
i drob­ne mone­ty, prze­sy­pu­jąc się, dźwię­czą,
gdy spać do piw­ni­cy scho­dzi ciem­nym scho­da­mi.
Co ją tu trzy­ma – wstą­żecz­ki i łań­cusz­ki, parę
zdjęć, na któ­rych mat­ka jest mło­da i ojciec też nie sta­ry,
pamięć prze­cho­wu­ją­ca cie­pło daw­nych prze­żyć.
I gołę­bie jak anio­ły zla­tu­ją się do jej okna,
i sta­ran­nie strze­że ją to wszyst­ko, cze­go strze­że ona,
to wszyst­ko, w co tak bez­na­dziej­nie wie­rzy.


Anna Mali­hon

[dawno chciałam zapytać: jak ci tam]

daw­no chcia­łam zapy­tać: jak ci tam, po tam­tej stro­nie woj­ny?
zda­je się jest tam tak cie­pło, że śnieg zamie­nia się w mle­ko,
a chło­piec ze skrzyp­ca­mi cały rok stoi w T‑shircie
i gołę­bie, wzla­tu­jąc ponad ratusz,
zawi­sa­ją mię­dzy śnie­giem a muzy­ką
jak zbłą­ka­ne kule – mię­dzy duszą i cia­łem

a teraz nie będę pisa­ła o nas
napi­szę o mia­stach skąd w dłu­gich cięż­kich koper­tach
przy­cho­dzą dzie­ci zamiast listów,
gdzie prze­stra­szo­ne słoń­ce, jak zamro­żo­na man­da­ryn­ka
wyta­cza się raz na tydzień,
i przez dym prze­bi­ja się dym,
i przez śmierć prze­ra­sta śmierć.

Roze­rwij swo­je pier­si, pokaż swo­je wewnętrz­ne pie­kło –
Pokaż, co to jest samot­ność,
Jak to jest – kie­dy taka pust­ka, że nie ma nawet o kogo się zra­nić
Naucz mnie mowy ścian –
A ja poka­żę ci te mia­sta –
i chło­piec, któ­re­go wymy­śli­łeś, sprze­da swo­je skrzyp­ce,
żeby kupić pal­to.

Daw­no chcia­łam zapy­tać: za co? I kie­dy to się skoń­czy?
Tyle cza­su minę­ło, a ja wciąż znaj­du­ję
zapal­nicz­ki w kie­sze­niach – jesz­cze z lata…
Co zro­bić z tym całym ogniem?
Wię­cej ognia, niż cie­pła.
Wię­cej ścian, niż drzwi.

Nauczysz mnie mowy ścian?


Hały­na Kruk

mama

ktoś stoi mię­dzy tobą a śmier­cią, ale kto wie,
jak dłu­go jesz­cze wytrzy­ma — ser­ce
jesteś w miej­scu i w cza­sie, gdzie takie jest waż­ne
by ktoś się za cie­bie modlił
cho­ciaż­by w myślach, wła­sny­mi sło­wa­mi
nie skła­da­jąc rąk do modli­twy
a odry­wa­jąc szy­puł­ki tru­ska­wek, wprost z grząd­ki,
ona przy­po­mi­na sobie, jak krzy­cza­ła na cie­bie małe­go
że dep­czesz po owo­cach, nie dajesz im doj­rzeć

szep­cze: śmier­ci, on jesz­cze nie doj­rzał, jesz­cze jest taki zie­lo­ny,
w jego życiu jesz­cze nie było nicze­go
słod­sze­go niż ta zwy­kła nie­my­ta tru­skaw­ka
bła­ga: nie sta­wiaj go, Boże, z brze­gu,
nie syp na nie­go gra­dem, Boże
ja nawet nie wiem, syn­ku, jak ten grad wyglą­da,
ja nawet nie mogę sobie tej woj­ny wyobra­zić!…


Ołek­sandr Gor­don

[Nigdy nie dawajcie poecie]

Nigdy nie dawaj­cie poecie
szczę­ścia.
Nigdy nie dawaj­cie poecie
miło­ści.
Nigdy nie życz­cie poecie
wier­szy.
Nigdy nie życz­cie poecie
śmier­ci.
One przy­cho­dzą same


Hry­ho­rij Semen­czuk

[Przyśniła mi się wojna]

Przy­śni­ła mi się woj­na, czar­ne wło­sy mia­ła,
Skó­rę zro­go­wa­cia­łą i suchą, za paznok­cia­mi zie­mię.
Wszyst­ko się skoń­czy­ło. Echo pozo­sta­ło.
I kano­nie­rzy odcho­dzi­li prze­peł­nie­ni zwąt­pie­niem.

Mali chłop­cy. Jak tar­cza byli celem wczo­raj,
Prócz sie­bie niko­mu nic nie byli win­ni.
Sadzę zmy­wa­jąc sobie z czo­ła,
Na pamiąt­kę cho­wa­ją do kie­sze­ni gil­zy.

Na zdję­ciu będą wiecz­nie zasmu­ce­ni.
Ich twa­rze nie­wi­docz­ne – pod pie­czę­cią śmier­ci.
Przez poste­run­ki nie­me oto­cze­ni,
Dru­tem kol­cza­stym szczel­nie owi­nię­ci.

Przy­śni­ła mi się woj­na, ta w czer­ni pani,
Z ręka­wa­mi od krwi czer­wo­ny­mi.
Zbie­ra­ła bez­li­to­śnie poko­na­nych,
Ich auto­ma­ty, wyrzut­nie ręcz­ne, kara­bi­ny.

Woj­na na miej­sce posta­wi­ła wszyst­ko.
Gdzie było życie – żela­zny krzyż i krzyż,
I każ­dy nabój – to nie jest gwóźdź tyl­ko.
To ja i Ty. To ja i Ty.


Marian­na Kija­now­ska

Prospekt Swobody

napi­sy przed woj­ną
wyra­sta­ją na ścia­nach
jak pleśń
stre­et-art to to co oca­le­je (może)

podra­pa­ne odłam­kiem Luba Żało­ba
i prze­bi­te ser­ce

jak we śnie
kie­dy wszyst­ko jest nie­ru­cho­me
nagie łuhań­skie domy
trzę­są się krwa­wią
okna bolą

mama myła ramę
mama ma ranę

we Lwo­wie mama
nie ma rany

we Lwo­wie co inne­go czer­wo­no-czar­ne­go
ever­gre­een


Iry­na Ciłyk

[Wczoraj w telewizji pokazywali śnieg i wojnę]

Wczo­raj w tele­wi­zji poka­zy­wa­li śnieg i woj­nę,
Ale tu jest cie­pło, cicho.
Nawet maki jesz­cze kwit­ną na cera­cie.
Mama, cze­muś mło­da,
sta­wia przed tobą talerz żół­tej zupy.
Mię­dzy szy­ba­mi peł­znie powol­na psz­czo­ła.
Tak samo ty –
na chwi­lę zawi­sasz gdzieś mię­dzy świa­ta­mi,
bo ręce cierp­ko pach­ną pie­trusz­ką,
bo budzik tyka,
bo nie ma sygna­łu sie­ci.

„Zawiąż sznu­rów­ki
– mówi mama
bo pój­dziesz i się potkniesz”.
I posłusz­nie zawią­zu­jesz,
choć nie masz zamia­ru nigdzie iść
I masz naby­tą umie­jęt­ność pra­wi­dło­we­go upa­da­nia.
nie uda­je ci się odpo­wie­dzieć
i dłu­go leżysz w tym cudzym łóż­ku
w tym cudzym mie­ście
z cały­mi noga­mi,
z cały­mi ręka­mi,
cała
jak nowiut­ki
gro­sik.


Ołek­sandr Irwa­neć

Kultura poza polityką
Poemat w trzech częściach

***
Posłu­chaj no wania z ria­za­nia!
A zatańcz dla mnie kama­ryń­ską!
Albo choć zagraj kon­cert for­te­pia­no­wy czaj­kow­skie­go
I niech jakaś netreb­ka nie­po­trzeb­ka
Zaśpie­wa ci zza oce­anu

Jasne nie trze­ba gene­ra­li­zo­wać
Nie trze­ba nego­wać rosyj­skiej kul­tu­ry
Nie trze­ba styg­ma­ty­zo­wać
Nie trze­ba mie­rzyć wszyst­kie­go jed­nym arszy­nem

(Arszyn nawia­sem mówiąc – to 72 cm
Mniej wię­cej pół rosyj­skie­go żoł­nie­rzy­ka
Takich połó­wek dużo wala się teraz po polach mojej Ukra­iny)

Pani pre­zy­dent­ka pen ame­ry­ka
Wzy­wa nas do poro­zu­mie­nia
Wzy­wa by cał­kiem nie prze­kre­ślać
Rosyj­skiej kul­tu­ry
Ale ja w Kijo­wie na Podo­lu
Odwa­żam się z nią nie zgo­dzić
Bo w nie­bie nad Dnie­prem
Czę­sto pra­cu­je OPL

Niech bóg ich chro­ni
Bo nasi arty­le­rzy­ści
Mogą któ­re­goś razu
Nie zestrze­lić wszyst­kich
I bom­ba z rosyj­skie­go samo­lo­tu
Lub pocisk manew­ru­ją­cy
Dalej sami rozu­mie­cie
Do schro­nu jesz­cze trze­ba dojść

Dla­te­go przy huku wybu­chów
Twier­dzę z mia­sta Kijo­wa
Naj­pięk­niej­sze­go mia­sta na zie­mi
Że trze­ba naj­okrut­niej­szej obstruk­cji
Bo w rosyj­skiej kul­tu­rze
Wszę­dzie roz­siadł się putin

***
Putin sie­dzi w pusz­ki­nie
W toł­sto­ju i w dosto­jew­skim
Z gogo­la ukrad­kiem wyzie­ra
Jak­kol­wiek jest mi przy­kro

Jest w tur­gie­nie­wie w tiut­cze­wie
W bło­ku i w jesie­ni­nie
Putin jest w cichym donie
I jest w zaora­nym ugo­rze

Putin jest w maja­kow­skim
W paster­na­ku i ach­ma­to­wej
Jest w wasy­lu tior­ki­nie
I jest w gwar­dii mło­dej

Jest putin w pri­le­pi­nie i byko­wie
W kibi­ro­wie jest i w kaba­no­wie
We wszyst­kich tych lino­rach gora­li­kach
Któ­rych słu­cha­li­śmy łatwo­wier­nie
Na arse­na­łach i na forach

***
Putin płyn­nie wpły­wa na sce­nę
W bale­to­wej spód­nicz­ce odet­te-odile
W wóz­ku po scho­dach ode­skich
Z pła­czem toczy się nie­mow­lę-putin
Leci żura­wiem skrzy­dla­ty putin
Z can­neń­ską pal­mo­wą gałąz­ką w dzio­bie

Pierw­szy czło­wiek w kosmo­sie – to Putin
Podej­mu­je bra­wu­ro­wą uciecz­kę na Zachód
Słyn­ny bale­to­wy tan­cerz putin

I w swej posia­dło­ści w sta­nie ver­mont
Bro­da­ty putin ostro kry­ty­ku­je łyse­go puti­na
A jesz­cze bar­dziej puti­na wąsa­te­go

Pani pre­zy­dent­ko pen ame­ry­ka
Niech pani cho­ciaż na nie­go potrą­bi
Kie­dy będzie pani prze­jeż­dża­ła obok

16.03.2022

O autorze

Bohdan Zadura

Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.

Powiązania