książki / PROZA

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania

Andrzej Sosnowski

Elizabeth Bishop

Juliusz Pielichowski

Marcin Szuster

Fragment książki Elizabeth Bishop Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania, w tłumaczeniu, wyborze i opracowaniu Andrzeja Sosnowskiego, Marcina Szustra, Juliusza Pielichowskiego, która ukazała się w Biurze Literackim 28 września 2020 roku, a w wersji elektronicznej 4 stycznia 2021 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Do botequim i z powrotem

Wycho­dzę do bote­qu­im, żeby kupić papie­ro­sy i Meren­de, napój bez­al­ko­ho­lo­wy podob­ny do Oran­ge Cro­oshy, i w cią­gu dwu­dzie­stu minut, jakie zabie­ra mi wypra­wa, widzę, jak zwy­kło się tu mówić, „co nastę­pu­je” (ta deli­kat­na pre­ten­sjo­nal­ność w mowie ludzi nie­wy­kształ­co­nych – robot­ni­cy uwiel­bia­ją mówić: „Chcę powie­dzieć, co nastę­pu­je”, tu dwu­kro­pek, i mówią, co mają do powie­dze­nia, albo: „Teraz powiem, co nastę­pu­je”, i dopie­ro wte­dy to robią).

Jest pięk­ny, jasny pora­nek. Wiel­kie puszy­ste chmu­ry dość szyb­ko prze­su­wa­ją się wyso­ko, two­rząc nad zie­lo­ny­mi wzgó­rza­mi i ska­li­sty­mi szczy­ta­mi duże pla­my zmą­co­ne­go błę­ki­tu. Trze­ci lute­go, nade­szło lato. Wszyst­ko nie­sa­mo­wi­cie uro­sło w cią­gu mniej wię­cej tygo­dnia. Dwa rodza­je powo­ju zdo­bią sto­ją­ce jesz­cze ścia­ny zruj­no­wa­ne­go domu: bla­do­la­wen­do­wy oraz jasno­fio­le­to­wy, bli­żej środ­ka różo­wa­wy – set­ki jaskra­wych kwia­tów otwie­ra­ją się na słoń­ce tak sze­ro­ko, jak to tyl­ko moż­li­we. Kamien­ne mury wzdłuż dro­gi roz­kwi­ta­ją po stycz­nio­wych desz­czach mcha­mi, adian­tum i drob­ny­mi żół­ty­mi kwiat­ka­mi. Zer­kam na ogró­dek wewnątrz kolej­nej ruiny, ambit­ną pró­bę pogo­dze­nia pięk­na i rygo­ru o powierzch­ni oko­ło dzie­się­ciu stóp kwa­dra­to­wych: skła­da się na nie­go kwa­dra­to­we obra­mo­wa­nie z dwie­ma prze­kąt­ny­mi oraz krze­wem róży pośrod­ku pokry­tym czer­wo­ny­mi różycz­ka­mi. Wszyst­ko wybu­ja­łe i zapusz­czo­ne, nie­przy­cię­te – dłu­gie pędy krze­wów koły­szą się na wie­trze. W świe­tle migo­czą dwa moty­le, monar­chy, a wokół kwit­ną­cych kwia­tów roją się set­ki psz­czół. Dwa koli­bry spi­ja­ją nek­tar z powo­ju – jeden mały, opa­li­zu­ją­cy, dru­gi duży, sza­ry, z bia­ły­mi smu­ga­mi na ogo­nie. Drze­wo (nie­mal) poma­rań­czo­wo-żół­tych dalii; bia­łe róże, popu­lar­na odmia­na, żół­to-bia­łe, zapusz­czo­ne; obfi­cie kwit­ną­ce kwia­ty lawen­dy, pomię­dzy nimi szczy­pior cebu­li wzdłuż obra­mo­wa­nia i tro­chę jar­mu­żu. W miej­scu, w któ­rym kaska­da rze­ki, prze­pusz­czo­na pod uli­cą, wycho­dzi z dru­giej stro­ny, rosną zastę­py kon­wa­lii, dzi­kiej rośli­ny wod­nej o buj­nych dłu­gich liściach i dużych, jak­by zmę­czo­nych bia­łych kwia­tach muska­ją­cych lustro wody. Od cza­su do cza­su czu­ję ich zapach, zbyt moc­ny i zbyt słod­ki.

Pal­my­ra zapy­ta­ła, czy może rano wyjść na chwi­lę, żeby pójść pobło­go­sła­wić swo­je gar­dło. Ojciec Anto­nio bło­go­sła­wił gar­dła w koście­le o szó­stej rano (świę­to św. Bła­że­ja, patro­na gar­deł). Aureę bola­ło ostat­nio gar­dło, Pal­my­rę nie, więc naj­wy­raź­niej chcia­ła pod­jąć sto­sow­ne środ­ki ostroż­no­ści. Zapy­ta­łam ją, jak poszło bło­go­sła­wień­stwo. „Był tłum”, kapłan pobło­go­sła­wił wszyst­kich razem, a następ­nie pod­szedł do barier­ki do każ­de­go z osob­na, by ze skrzy­żo­wa­ny­mi ręka­mi i świe­ca­mi pło­ną­cy­mi po obu stro­nach wyszep­tać bło­go­sła­wień­stwo.

Bote­qu­im to mały sklep lub „sklep spo­żyw­czy”, w któ­rym codzien­nie rano kupu­ję litr mle­ka – pod warun­kiem, że nie skwa­śnia­ło. Butel­ki zwy­kle wysta­wia się na chod­nik, w skrzyn­ce, na cały ranek lub dzień, aż wszyst­kie zosta­ną sprze­da­ne. Sklep jest wła­sno­ścią João Pica Pau, Jana Dzię­cio­ła. Ale po dro­dze zauwa­żam dziś coś nowe­go. Wła­śnie zosta­ła otwar­ta „sala bilar­do­wa” i pię­ciu lub sze­ściu męż­czyzn oraz chłop­ców zablo­ko­wa­ło wąski chod­nik przed skrzy­dła­mi otwar­tych drzwi. Przy­pusz­czam, że to stół do sno­oke­ra, ale jest tak mały, że wyglą­da jak zabaw­ka, zupeł­nie nowa, z jasno­zie­lo­nym fil­cem. Dwaj chłop­cy gra­ją nie­mal na chod­ni­ku.

Tuż przed przy­by­ciem do skle­pu João Pica Pau, któ­ry znaj­du­je się obok salo­nu fry­zjer­skie­go, spo­ty­kam trzech dwu­na­sto­let­nich chłop­ców wyglą­da­ją­cych na bra­ci, Mula­tów o ciem­no­zie­lo­nych oczach, wszy­scy są mniej wię­cej tego same­go wzro­stu. Dwaj chłop­cy po bokach poma­ga­ją środ­ko­we­mu, któ­ry jest wychu­dzo­ny, mizer­ny i bla­dy, a na bose sto­py nasu­nię­te ma buty. Jest ospa­ły i kule­je; jego postrzę­pio­na koszu­la i nie­bie­skie spodnie są bar­dzo czy­ste. Idzie, powłó­cząc noga­mi, prze­chy­lo­ny do przo­du, i koły­sze się jak zła­ma­na łody­ga. Jego gło­wa obra­ca się w moją stro­nę i wyda­je mi się, że ma tyl­ko jed­no oko, a w miej­scu dru­gie­go zaskle­pio­ną dziu­rę – a może to oko? Nie mogę znieść tego wido­ku. Jego brat nagle ukła­da rękę pod kola­na­mi chłop­ca, pod­no­si go i zabie­ra do fry­zje­ra. W salo­nie fry­zjer­skim miej­sca jest jedy­nie tyle, by pomie­ścić krze­sło, fry­zje­ra, upstrzo­ne mucha­mi lustro i ogrom­ny roz­py­lacz (nie­raz gdy tam­tę­dy prze­cho­dzi­łam, dziec­ko bawi­ło się nim, roz­py­la­jąc przez drzwi boga­ty syn­te­tycz­ny zapach na swo­ich towa­rzy­szy zabaw). Zaglą­dam do środ­ka i na krze­śle fry­zjer­skim widzę dwie oso­by; jed­no­oki chło­piec sie­dzi na kola­nach bra­ta, pod­czas gdy fry­zjer strzy­że jego dłu­gie kędzie­rza­we wło­sy. Wszy­scy sie­dzą w ciszy, brat obej­mu­je go moc­no. Chło­piec bez­rad­nie wpa­tru­je się jed­nym okiem w lustro.

Cią­gle ktoś gdzieś wcho­dzi i wycho­dzi na uli­cę, jest upal­nie. Olbrzy­mia czar­na dama wyso­ko nad gło­wą trzy­ma more­lo­wy para­sol, prze­świ­tu­ją­cy i poły­sku­ją­cy, aby zapew­nić jak naj­wię­cej cie­nia sobie, dziec­ku na rękach i podą­ża­ją­cej za nimi dwój­ce. Pod­cho­dzi do mnie jed­na z lokal­nych „oso­bi­sto­ści”, wynędz­nia­ła i szu­ra­ją­ca noga­mi sta­ra kobie­ta. Jest zwa­li­sta i obwi­sła, zwi­sa na niej wszyst­ko – pier­si i brzuch. Trzy­ma w ręce czar­ny para­sol jako ochro­nę przed słoń­cem. Jej buty nie pasu­ją do sie­bie; jeden to sta­ra teni­sów­ka, nie­mal spa­da­ją­ca ze sto­py, dru­gi to sta­ry czar­ny pan­to­fel. Jej wło­sy są bia­łe i w bez­ła­dzie; łypie na mnie swo­imi sza­lo­ny­mi oczka­mi. Dwie małe dziew­czyn­ki idą za nią, chi­cho­cząc. Omia­tam je spoj­rze­niem.

Docie­ram do bote­qu­im, ale oka­zu­je się, że jest zamknię­te. João Pica Pau prze­niósł sklep do małe­go skła­du z ubra­nia­mi obok. Prze­no­si­ny skle­pu spro­wa­dzi­ły się do tego, że prze­pchnął butel­ki z mle­kiem o kil­ka stóp wzdłuż chod­ni­ka i usta­wił swo­ją szkla­ną gablo­tę wypeł­nio­ną nie­sły­cha­ną pale­tą tanich papie­ro­sów. Dostrze­gam tak­że szal­ki jego czer­wo­nej wagi, ogrom­ny nóż i kłę­bo­wi­sko małych sala­mi w koszu, uło­żo­nych na sto­sie tek­sty­liów. Wyglą­da na to, że zajął się rów­nież sprze­da­żą ubrań. War­ko­cze czosn­ku i pudeł­ko doj­rza­łych pomi­do­rów to wszyst­ko, co ma do zaofe­ro­wa­nia dziś rano. Wypi­jam pep­si-colę, małą, pod­czas gdy on paku­je dla mnie zaku­py. Kupu­ję też pacz­kę żyle­tek i tanie cukier­ki. Roz­sy­pu­je cukier­ki na brud­nym bla­cie, żebym wybra­ła.

Opo­wia­da mi, a tak­że wszyst­kim zain­te­re­so­wa­nym – w skle­pie, jak zwy­kle, jest kil­ku męż­czyzn i chłop­ców, w tym jeden, cał­kiem już pija­ny, na dru­gim koń­cu pije czy­stą cacha­ça, a inny sku­bie mały boche­nek chle­ba, wszy­scy gapią się tyl­ko i słu­cha­ją – o okrop­nej bój­ce, jaka zda­rzy­ła się zeszłej nocy. Jeden miał macze­tę, dru­gi scy­zo­ryk, a trze­ci kij, wszy­scy byli pija­ni. Roz­dzie­lił ich i zamknął drzwi. – Nie­na­wi­dzę bójek, a pani? – zwra­ca się mnie. Przy­ta­ku­ję. – Ktoś mógł zgi­nąć – mówi. Chciał zadzwo­nić na poli­cję, żeby przy­je­cha­ło trzech poli­cjan­tów i spra­ło ich jak nale­ży gumo­wy­mi pał­ka­mi – poka­zu­je, jak powin­ni to zro­bić – bo to poło­ży­ło­by kres bój­ce, ale nie miał tele­fo­nu, o czym ci face­ci dobrze wie­dzie­li. Ale nie bał się ich, może tyl­ko tego z macze­tą. Tak, zbyt czę­sto giną ludzie, łatwo kogoś zabić. Koń­czy swo­je małe kaza­nie, mówiąc: – To głu­pie, głu­po­tą jest zabi­jać czło­wie­ka. Pomy­śl­cie, poli­cja zła­pie go, pój­dzie na rok do wię­zie­nia, stra­ci pra­cę i cał­ko­wi­cie zmar­nu­je sobie życie. – Wszy­scy przy­ta­ku­ją. Piją­cy cacha­ça niskim gło­sem pro­si o kolej­ną. Bio­rę zaku­py i wycho­dzę z bote­qu­im.

Z powro­tem w domu. Ale nie, jesz­cze nie­uczci­wy han­dlarz anty­ka­mi wita mnie ze swo­je­go jasno­nie­bie­skie­go domu, obwie­szo­ne­go atra­pa­mi sta­rych lam­pio­nów i z ogród­kiem od stro­ny uli­cy zasta­wio­nym sta­ry­mi sto­ła­mi i szaf­ka­mi. – Czy nie kupi­ła­by pani zabyt­ko­wej szaf­ki? Mam trzy albo czte­ry, bar­dzo ład­ne. – Prze­bie­ga przez uli­cę, wyma­chu­jąc jak dziec­ko pulch­ny­mi ręka­mi. Wie, jak robi się pie­nią­dze. Trzy lata temu był tyl­ko robot­ni­kiem i nic nie wie­dział o anty­kach. Teraz ma klien­tów w całym kra­ju i wysy­ła przed­mio­ty do pośred­ni­ków w Rio i São Pau­lo. – Chcę pani poka­zać dom. Chcę, żeby sen­ho­ra go zoba­czy­ła, ponie­waż ma tak dobry gust. – Prze­sta­łam z nim roz­ma­wiać dwa lata temu z powo­du nie­uczci­wo­ści, jakiej dopu­ścił się wzglę­dem mnie w związ­ku z naj­pięk­niej­szym posą­giem świę­te­go Seba­stia­na, jaki kie­dy­kol­wiek widzia­łam. Ale zno­wu zaczę­łam z nim roz­ma­wiać; nie zmu­szę go do postę­po­wa­nia zgod­nie z zasa­da­mi ety­ki. Jego gru­ba żona uśmie­cha się i rów­nież macha do mnie ręka­mi jak dziec­ko.

W domu znaj­du­ję ulot­kę wrzu­co­ną na podwór­ko – zapro­sze­nie Depar­ta­men­tu Tury­sty­ki Ouro Pre­to skie­ro­wa­ne do miesz­kań­ców mia­sta i gości, któ­re zachę­ca:

do obej­rze­nia monu­men­tal­nej para­dy klu­bów kar­na­wa­ło­wych na Tooth­pul­ler Squ­are w dniach 7, 8, 9 i 10 lute­go. W para­dzie wezmą udział nastę­pu­ją­ce klu­by: Zé Pere­ira z Laca­ios [pie­szo], Con­jun­to Bri­to Fil­ho, Clu­be Recre­ati­ve XV de Novem­be­re, Esco­la de Sam­ba Mor­ro de Sant’ana, Blo­co Estre­la Dalva, Zé Pere­ira Infan­til i Esco­la do Bair­ro do Padre Faria.

10 paź­dzier­ni­ka odbę­dą się wiel­ki kon­kurs o nagro­dę dla naj­lep­sze­go klu­bu kar­na­wa­łu 1970 roku i wiel­ka para­da Ale­go­rycz­nych Pojaz­dów [plat­for­my].

Oko­ło milę za mia­stem, gdy idzie się pod górę polną dro­gą, krę­tą i stro­mą, docie­ra się do wyso­kie­go pła­sko­wy­żu. Po dro­dze mija się dwie małe kapli­ce w odda­li, Mat­ki Boskiej Szczę­śli­wych Poro­dów oraz Świę­tej Anny; następ­nie, dalej pod górę, idzie się przez Spa­lo­ne Wzgó­rze, obok stro­mych pól usła­nych ruina­mi. Po dwu­stu latach kil­ka z nich ponow­nie sta­ło się doma­mi: jeden bar­dzo mały, z któ­re­go zosta­ły jedy­nie czte­ry ścia­ny z otwo­ra­mi na drzwi i okno, ma teraz dach z plan­de­ki przy­ci­śnię­tej kamie­nia­mi. Cięż­ko zoba­czyć, jak miesz­ka jego wła­ści­ciel, ale kil­ka kur grze­bie w zie­mi w pobli­żu drzwi, a na czub­kach pobli­skich chwa­stów roz­ło­żo­ne jest pra­nie.

Z naj­mniej­sze­go ze wszyst­kich domów, zbu­do­wa­ne­go z suszo­nej cegły, spo­mię­dzy któ­rej wysta­ją wit­ki trzci­ny, roz­po­ście­ra się wspa­nia­ły widok obej­mu­ją­cy zbo­cze dłu­gie na oko­ło tysiąc stóp. Jeden z koń­ców domu prze­cho­dzi w małe i bar­dzo sta­re nad­wo­zie auto­bu­su. Okna i drzwi auto­bu­su są w kolo­rze wybla­kłej zie­le­ni, zaokrą­glo­ny dach jest czar­ny. Nie­za­leż­nie od tego, czy dom jest prze­dłu­że­niem auto­bu­su, czy raczej auto­bus jest „nowym skrzy­dłem” domu, sta­no­wi on upior­ną zagad­kę na tle tej maje­sta­tycz­nej sce­ne­rii. Ale ktoś tam miesz­ka! Roz­cią­ga się stąd wspa­nia­ły widok na wschód, zda­je się, że aż do wybrze­ża, całe mile nie­bie­ska­wych wzgórz, bliż­sze zwień­czo­ne są fiku­śny­mi masz­ta­mi z sza­re­go kamie­nia, z samot­nym wyso­kim krzy­żem pochy­lo­nym lek­ko na pół­noc.

Po lewej stro­nie moż­na zoba­czyć, gdzie stał mały młyn i gdzie się zawa­lił. Kie­dyś leża­ło tam żela­zne koło młyń­skie, sta­re i dziw­ne, ale jakiś czas temu ukra­dli je chłop­cy, któ­rzy zro­bi­li bar­dzo arty­stycz­ny film o mie­ście (chłop­cy ci miesz­ka­li wte­dy pode mną – co wie­czór dola­ty­wał mnie zapach traw­ki, a jeden, naj­młod­szy, gdy zosta­wał sam w domu, wąchał eter, wsku­tek cze­go każ­dej nocy i mnie, w mojej sypial­ni znaj­du­ją­cej się tuż nad jego, pogrą­żał w jego opa­rach).

Pola peł­ne są polnych kwia­tów. Na począt­ku dostrze­ga się tyl­ko wyso­kie, wszyst­kie bez­i­mien­ne, żół­te i fio­le­to­we – ich kędzie­rza­we głów­ki nasien­ne, czer­wo­ne strą­ki, nie­kie­dy bia­łe. Po chwi­li sta­je się jasne, że cała zie­mia pokry­ta jest dywa­nem kwia­tów, małych, coraz mniej­szych, wiel­ko­ści mchu. Zry­wam dzie­siąt­ki kwia­tów – małe i jaskra­we, poma­rań­czo­wo-żół­te, rosną­ce na wysu­szo­nych drob­nych krzacz­kach i błysz­czą­ce jak orchi­dee, oraz pięk­ne bia­ło-żół­te, strze­li­ste, każ­dy na cien­kiej zie­lo­nej łodyż­ce, a tak­że zwie­sza­ją­ce się kar­ma­zy­no­we dzwon­ki. Zanim donie­sie się je do domu, zamkną się szczel­nie już na zawsze.

To miej­sce to Wodo­spad Małych Gar­dzie­li, tutaj stru­mień zni­ka niczym świę­ta rze­ka Alph we śnie Coleridge’a. Roz­le­wa się sze­ro­ko na czer­wo­nej ska­le, zwę­ża i pod­no­si w zim­nych, sza­rych szcze­li­nach; zni­ka pod zie­mią i zno­wu się poja­wia, tro­chę dalej, zeska­ku­jąc w dół po jesz­cze pięk­niej­szych kamie­niach. A potem scho­dzi w głąb do Pod­zie­mia. Moż­na wychy­lić się poza ska­ły i zoba­czyć go dale­ko w dole. Cią­gle zstę­pu­je w dół, zni­ka w jaski­ni, by już nigdy wię­cej nie ujrzeć świa­tła dzien­ne­go. Cały czas coś mówi, ale jego sło­wa pozo­sta­ją nie­zna­ne…

1970

Tłu­ma­cze­nie Juliusz Pie­li­chow­ski

Amerykańska Szkoła Pisania

Gdy w roku 1934, pod­czas Wiel­kie­go Kry­zy­su, ukoń­czy­łam stu­dia w Vas­sar Col­le­ge, nadal trud­no było o pra­cę i zara­bia­ło się bar­dzo mar­nie. Może wła­śnie dla­te­go ja i wie­le moich kole­ża­nek z roku mia­ły­śmy poczu­cie, że musi­my sobie coś zna­leźć, bez wzglę­du na obiek­tyw­ną koniecz­ność. Duch epo­ki, i oczy­wi­ście nasze­go rocz­ni­ka, był duchem rady­kal­nym; były­śmy pury­tań­sko różo­we. Mogło nam się wyda­wać, że jest coś szla­chet­ne­go w pra­cy z rocz­nym upo­sa­że­niem gru­bo poni­żej kosz­tów ponie­sio­nych przez rodzi­ny na naszą edu­ka­cję. Połą­cze­nie tego moty­wu z real­ną potrze­bą posia­da­nia dodat­ko­wych pie­nię­dzy, czczą cie­ka­wo­ścią oraz, oba­wiam się, czy­stym maso­chi­zmem skło­ni­ło mnie do odpo­wie­dzi na anons zamiesz­czo­ny w nie­dziel­nym wyda­niu „Time­sa” i do pod­ję­cia pra­cy. Zatrud­ni­łam się w kore­spon­den­cyj­nej szko­le pisa­nia, the U.S.A. Scho­ol of Wri­ting.

Naj­pierw była roz­mo­wa rekru­ta­cyj­na, któ­rą w sie­dzi­bie szko­ły prze­pro­wa­dził ze mną jej dyrek­tor, czy też, jak o sobie mówił, rek­tor, pan Black. Na wstę­pie zazna­czył, że the U.S.A. Scho­ol of Wri­ting to skrót od „The Uni­ted Sta­tes of Ame­ri­ca Scho­ol of Wri­ting”, a wyja­śnie­nie to spra­wi­ło mi taką przy­jem­ność, że od razu poczu­łam się urze­czo­na. Ale dzi­siaj widzę, że byłam dla pana Blac­ka nader łako­mym kąskiem, i że przez całą naszą poga­węd­kę musiał w myślach obli­zy­wać się i zacie­rać ręce. Nie potra­fi­łam pisać na maszy­nie – nie tak, jak nale­ży; chcia­łam palić przy pra­cy, cze­go zabra­nia­ły prze­pi­sy prze­ciw­po­ża­ro­we, i nie mia­łam żad­ne­go doświad­cze­nia. Ale byłam z Vas­sar i zdą­ży­łam opu­bli­ko­wać opo­wia­da­nie oraz trzy wier­sze w cza­so­pi­smach. Nie mia­łam bla­de­go poję­cia o swo­ich atu­tach; przy­pusz­czal­nie zatrud­nił­by mnie nawet wte­dy, gdy­bym popro­si­ła o dwa­dzie­ścia pięć dola­rów tygo­dnio­wo zamiast pięt­na­stu, któ­re zapro­po­no­wał, ale nic takie­go oczy­wi­ście nie prze­szło mi przez myśl. Pew­nie już kom­bi­no­wał, jak wyko­rzy­stać moją pre­sti­żo­wą edu­ka­cję i karie­rę wydaw­ni­czą w naj­now­szych ulot­kach rekla­mo­wych.

Był jed­nak pewien haczyk. Przy­naj­mniej przez jakiś czas mia­ła­bym peł­nić szkol­ne obo­wiąz­ki jako Fred G. Mar­go­lies, czy­li pod nazwi­skiem nie swo­je­go bez­po­śred­nie­go poprzed­ni­ka, ale poprzed­ni­ka jego poprzed­ni­ka. Oka­za­ło się, że nie­któ­rzy stu­den­ci pana Mar­go­lie­sa nadal bio­rą udział w zaję­ciach i muszą otrzy­my­wać popra­wio­ne lek­cje z jego pod­pi­sem, i że musia­ła­bym pozo­stać panem Mar­go­lie­sem do cza­su, aż wszy­scy oni ukoń­czą kurs. Wte­dy mogła­bym wresz­cie być sobą i pro­wa­dzić nowych stu­den­tów. Czu­łam, że gdy­by to było moż­li­we, wola­ła­bym chy­ba pozo­stać panem Mar­go­lie­sem. On też coś opu­bli­ko­wał, ale nie uda­ło mi się zgłę­bić dzie­jów szko­ły na tyle, by usta­lić, co to było. Sądząc po tonie kore­spon­den­cji, jaką w naszym imie­niu otrzy­my­wa­łam, on lub oni musie­li dobrze opa­no­wać sztu­kę pisa­nia listów, być jesz­cze bar­dziej niż ja peł­ni czczej cie­ka­wo­ści albo po pro­stu bar­dzo życz­li­wi. Praw­dę mówiąc, jesz­cze dłu­go potem czu­łam, że neu­ro­tycz­nie „uprzej­ma” stro­na mojej oso­bo­wo­ści po pro­stu jest­pa­nem Mar­go­lie­sem.

Szko­ła mie­ści­ła się na czwar­tym, naj­wyż­szym pię­trze rude­ry w pobli­żu Colum­bus Circ­le. Nie było tam win­dy. Posa­dę zaak­cep­to­wa­łam – choć sło­wo „zaak­cep­to­wa­łam” nie jest tu wła­ści­we – póź­ną jesie­nią, i wyda­je mi się, że kie­dy rano wycho­dzi­łam ze sta­cji metra przy Colum­bus Circ­le, zawsze padał deszcz albo śnieg, a ja zawsze mia­łam na sobie czar­ną weł­nia­ną sukien­kę, trencz i kalo­sze, a w ręku para­sol. W ciem­nej sie­ni były trzy kon­dy­gna­cje scho­dów, któ­re ugi­na­ły się i pach­nia­ły taki­mi rze­cza­mi, jak gorą­ce żelaz­ko, cyga­ra, gumia­ki czy pest­ki brzo­skwiń – ostat­nie tchnie­nia ini­cja­tyw kona­ją­cych za ozna­ko­wa­ny­mi drzwia­mi.

The U.S.A. Scho­ol skła­da­ła się z czte­rech pomiesz­czeń: maleń­kie­go lob­by, w któ­rym sie­dzia­ła samot­nie jed­na dziew­czy­na i pisa­ła na maszy­nie – pisa­ła, jak odkry­łam, dokład­nie to samo, co w dużym poko­ju obok pisa­ły jej kole­żan­ki, przy­pusz­czam jed­nak, że ulo­ko­wa­no ją tam, by zasto­po­wać uczniów, któ­rzy mogli­by nie­ocze­ki­wa­nie wpaść na pomysł, że przyj­dą do szko­ły oso­bi­ście. W lob­by wisia­ło kil­ka zdjęć: foto­gra­fie Sinc­la­ira Lewi­sa i innych osób nie­bę­dą­cych absol­wen­ta­mi. Dalej był duży pokój, bla­do oświe­tlo­ny przez kil­ka oble­pio­nych sadzą i śnie­giem skaj­laj­tów (sta­le palo­no tam świa­tło), w któ­rym prze­by­wa­ło od sze­ściu do dwu­na­stu dziew­cząt. Ich licz­ba zmie­nia­ła się każ­de­go dnia; sie­dzia­ły przy maszy­nach bar­dzo sta­re­go typu, prze­pi­su­jąc szkol­ne „lek­cje”. Za tym poko­jem mie­ści­ły się jesz­cze dwa maleń­kie poko­iki z wido­kiem na uli­cę, w jed­nym był gabi­net pana Blac­ka, w dru­gim gabi­net pana Mar­go­lie­sa i pana Hear­na.

Pan Hearn był wyso­ką, bar­dzo tęgą, przy­stoj­ną kobie­tą oko­ło trzy­dziest­ki, miał na imię Rachel, oku­la­ry w czar­nej rogo­wej opra­wie, a na policz­ku czar­ny pie­przyk. Nasza wspól­na kwa­te­ra była dla Rachel i dla mnie tro­chę przy­cia­sna. Rachel kop­ci­ła jak smok, ja też tro­chę pali­łam, i nie wol­no było nam zosta­wiać otwar­tych drzwi ze wzglę­du na bied­ne sezo­no­we maszy­nist­ki, któ­rym nie wol­no było palić, a któ­re mogły nas zoba­czyć i zastraj­ko­wać albo donieść na nas do naj­bliż­szej jed­nost­ki stra­ży pożar­nej. Za spra­wą desz­czu, mgły i śnie­gu na zewnątrz oraz dymu wewnątrz tkwi­ły­śmy w dusz­nej, weł­ni­sto­sza­rej izo­la­cji, niby w jakimś koko­nie. Nasz pokój śmier­dział jak wagon trze­ciej kla­sy pod koniec dłu­giej podró­ży. Pra­co­wa­ły­śmy ple­cy w ple­cy, ale mia­ły­śmy krze­sła obro­to­we i spę­dza­ły­śmy cał­kiem spo­ro cza­su zwró­co­ne do sie­bie przo­dem, pra­wie trą­ca­jąc się kola­na­mi, jed­na z papie­ro­chem pod nosem dru­giej, roz­ma­wia­jąc.

Z począt­ku Rachel była dla mnie okrop­na. W swo­jej nie­win­no­ści nie zda­wa­łam sobie spra­wy, że powo­dem są oczy­wi­ście styg­ma­ty Vas­sar i moja karie­ra lite­rac­ka, ale jej sto­su­nek do mnie szyb­ko się popra­wił i nawet się polu­bi­ły­śmy, do pew­ne­go stop­nia. Mówi­ła głów­nie ona. Mia­ła bar­dzo dużo do powie­dze­nia; chcia­ła sko­ry­go­wać wszyst­kie błę­dy w mojej edu­ka­cji oraz, podob­nie jak wie­le osób w tam­tym cza­sie, nakło­nić mnie, żebym wstą­pi­ła do Par­tii. Aby unik­nąć wspól­nej wypra­wy do kwa­te­ry głów­nej po moją „legi­ty­ma­cję” – mogły­śmy ją odbyć w każ­dej prze­rwie na lancz, gdy­bym prze­sta­ła się wygłu­piać i pod­ję­ła jedy­nie słusz­ną decy­zję – powie­dzia­łam jej, że jestem anar­chist­ką. Nie­wie­le to jed­nak pomo­gło. Wbrew swo­im zasa­dom dałam się zepchnąć do naroż­ni­ka i wzię­łam w obro­nę Berk­ma­na, nie­do­szłe­go mor­der­cę Henry’ego Fric­ka (part­ne­ra w inte­re­sach Andrew Car­ne­gie­go), a póź­niej spę­dza­łam wie­czo­ry w biblio­te­ce przy Czter­dzie­stej Dru­giej Uli­cy, zdej­mu­jąc z półek książ­ki na „An” i roz­pacz­li­wie szu­ka­jąc spo­so­bu na uci­sze­nie Rachel. Przez chwi­lę byłam w kon­tak­cie z jakąś orga­ni­za­cją anar­chi­stycz­ną (prze­ko­na­łam się, jak trud­no je namie­rzyć) w New Jer­sey i codzien­nie dosta­wa­łam od nich pocz­tą ulot­ki oraz zapro­sze­nia na mityn­gi.

Cza­sa­mi wycho­dzi­ły­śmy razem na lancz do olbrzy­miej kafe­te­rii Ste­war­ta. Cał­kiem lubi­łam kafe­te­rie, choć pogrą­ża­ją one czło­wie­ka w roz­ter­ce: co zjeść, przy jakim sto­li­ku usiąść, na któ­rym krze­śle, zdej­mo­wać jedze­nie z tacy czy jeść na tacy, gdzie odsta­wić tacę, zdjąć płaszcz czy nie, porzu­cić wszyst­ko na pastwę innych sto­łow­ni­ków i pójść po szklan­kę wody, o któ­rej się zapo­mnia­ło, czy tasz­czyć wszyst­ko ze sobą. Ale Rachel goni­ła mnie, niczym liść gna­ny cza­ro­dziej­skim wia­trem, pro­sto do sto­iska z kanap­ka­mi. Asor­ty­ment kana­pek bły­ska­wicz­nie przy­rzą­dza­nych na zamó­wie­nie był szo­ku­ją­cy, a ona zawsze jadła trzy: serek kre­mo­wy z wędzo­nym łoso­siem na buł­ce, peklo­wa­na woło­wi­na i ćwi­kła z ogór­ków na żyt­nim chle­bie oraz pastra­mi z musz­tar­dą na czymś tam. Swo­je zamó­wie­nie wykrzy­ki­wa­ła. Nie mia­ło ono wiel­kie­go zna­cze­nia, o czym prze­ko­na­łam się po kil­ku dniach prób gło­śnej i wyraź­nej arty­ku­la­cji wła­snych trzech warun­ków; wszyst­kie kanap­ki sma­ko­wa­ły jed­na­ko­wo. Zaczę­łam poprze­sta­wać na wiel­kich, cał­ko­wi­cie nie­re­al­nych pie­czo­nych jabł­kach i kawie. Rachel, ze swo­imi trze­ma kanap­ka­mi i trze­ma kub­ka­mi czar­nej kawy naraz, i ja sia­da­ły­śmy przy sto­li­ku w kalo­szach i mokrych płasz­czach prze­ciw­desz­czo­wych, mię­dzy nami pię­trzy­ły się nasze lan­cze, a ona robi­ła mi wykła­dy o lite­ra­tu­rze (…).

1966

Tłu­ma­cze­nie Mar­cin Szu­ster

Gosposia

Moja sąsiad­ka, sta­ra pani Sen­nett, dostro­iła obraz w ste­reo­sko­pie do swo­je­go wzro­ku, spoj­rza­ła na kar­tę z podzi­wem, a następ­nie prze­czy­ta­ła gło­śno i powo­li: – Kościół w Mar­se­lez, Fran­cja. – I po chwi­li: – Paryż. – Paryż, uzna­łam, musia­ła dodać już od sie­bie. Poda­ła mi ste­reo­skop. Odsu­nę­łam kar­tę nie­co dalej i zoba­czy­łam kościół, a przed nim malut­kie posta­ci męż­czy­zny i kobie­ty. Kobie­ta ubra­na była w dłu­gą spód­ni­cę, krót­ką bia­łą szmi­zjer­kę i przy­po­mi­na­ją­cy krop­kę mary­nar­ski kape­lusz, i choć sta­li u pod­nó­ża scho­dów do kościo­ła, to przez ste­reo­skop wyda­wa­ło się, że znaj­du­ją się co naj­mniej pięć­dzie­siąt stóp przed nim.
– Pięk­ne – powie­dzia­łam i z powro­tem wrę­czy­łam apa­rat pani Sen­nett. Obej­rza­ły­śmy już wszyst­kie dow­cip­ne kar­ty, jak tę, któ­ra przed­sta­wia­ła kobie­tę cału­ją­cą listo­no­sza, pod­czas gdy jej mąż, wychy­lo­ny przez okno, przy­mie­rzał się, by zdzie­lić go w gło­wę. Teraz zosta­ły nam tyl­ko takie, jak kościół i „Oran­że­ria Kró­lew­ska w Bel­gii”, na któ­rej wszyst­kie czer­wo­ne kwia­ty zosta­ły nama­lo­wa­ne ręcz­nie.

Na zewnątrz deszcz nadal spły­wał po moski­tie­rze w oknach dom­ku pani Sen­nett na pół­wy­spie Cape Cod, wypeł­nia­jąc kwa­dra­ci­ki siat­ki wzo­rem haftu krzy­ży­ko­we­go, któ­ry poja­wiał się i zni­kał. Wybu­ja­łe chwa­sty i tra­wa, skła­da­ją­ce się na ogró­dek, ocie­ka­ły desz­czem na nie­wy­raź­nym tle zato­ki, któ­rej woda przy­bra­ła nie­mal kolor tra­wy. W jadal­ni pię­cio­ro pod­opiecz­nych pani Sen­nett bawi­ło się w dom. (Zimą pani Sen­nett pra­co­wa­ła jako gospo­sia u pana Cur­leya w Bosto­nie, latem dzie­ci przy­jeż­dża­ły z nią na pół­wy­sep).

Mój wyraz twa­rzy musiał się zmie­nić. – Czy te dzie­ci nie hała­su­ją za bar­dzo? – zapy­ta­ła pani Sen­nett i swe­go rodza­ju fala zako­ły­sa­ła jej cia­łem, jak­by przy­mie­rza­ła się, żeby pod­nieść się z krze­sła. Pokrę­ci­łam gło­wą, że nie, i lek­ko dotknę­łam jej ramie­nia, żeby nie wsta­wa­ła. Pani Sen­nett była pra­wie cał­kiem głu­cha, i to od daw­na, ale potra­fi­ła czy­tać z ruchu warg. Moż­na było mówić do niej bez wyda­wa­nia z sie­bie jakie­go­kol­wiek dźwię­ku, a ona z zapa­łem pod­trzy­my­wa­ła roz­mo­wę, pero­ru­jąc dono­śnym, zachryp­nię­tym gło­sem, któ­ry od cza­su do cza­su dziw­nie prze­cho­dził w szept. Uwiel­bia­ła mówić.

W koń­cu obej­rza­ły­śmy wszyst­kie zdję­cia i odło­ży­ła nie­wiel­ki zie­lo­ny kufe­rek ze ste­reo­sko­pem i kar­ta­mi z powro­tem na pół­kę pod bla­tem sto­łu.
– Nie pomy­śla­ła­by pani, patrząc na mnie, że mam hisz­pań­skie korze­nie, praw­da? – zapy­ta­ła.

Zapew­ni­łam ją ręka­mi i brwia­mi, że nie prze­szło­by mi to przez myśl, wyra­ża­jąc w ten spo­sób, jak mia­łam nadzie­ję, dosta­tecz­nie dużo uprzej­me­go nie­do­wie­rza­nia i cie­ka­wo­ści, by dowie­dzieć się, czy rze­czy­wi­ście tak było.
– Och, tak – powie­dzia­ła. – Moja mat­ka była czy­stej krwi Hisz­pan­ką. Czy wie pani, jak mam na imię?
Pokrę­ci­łam gło­wą.
– Car­men. Hisz­pań­skie. Dosta­łam je po mojej mat­ce.
– Ład­ne – powie­dzia­łam tak zde­cy­do­wa­nie, jak tyl­ko potra­fi­łam. Pani Sen­nett była zado­wo­lo­na, i spo­glą­da­jąc skrom­nie w dół, strzep­nę­ła okru­szek ze swo­jej obfi­tej pier­si. – Czy uro­dzi­ła się pani w Hisz­pa­nii? – zapy­ta­łam.
– Nie, nie do koń­ca. Mój ojciec był na stat­ku i przy­wiózł moją mat­kę ze sobą do Anglii. Tam się uro­dzi­łam. A pani gdzie się uro­dzi­ła?
Powie­dzia­łam, że w Wor­ce­ster.
– Czy to nie zabaw­ne? Wujek dzie­ci pra­cu­je tam w związ­ku bok­ser­skim, pan Cur­ley, brat ich ojca.
Ski­nę­łam gło­wą, że sły­sza­łam o panu Cur­leyu.
– Ale nie pomy­śla­ła­by pani, patrząc na mnie, że jestem w poło­wie Hisz­pan­ką, praw­da?

Rze­czy­wi­ście, gdy patrzy­łam na panią Sen­nett, przy­cho­dzi­ła mi na myśl raczej osiem­na­sto­wiecz­na Anglia z jej posta­cia­mi lite­rac­ki­mi. Jej wło­sy musia­ły być bar­dzo cien­kie, ponie­waż zawsze w domu i na zewnątrz nosi­ła kape­lusz lub rodzaj tur­ba­nu, a cza­sa­mi jed­no i dru­gie. Tego dnia tur­ban był z czar­ne­go jedwa­biu z widocz­nym tu i ówdzie bia­łym wzo­rem. Z powo­du desz­czo­wej pogo­dy wokół szyi mia­ła zawią­za­ną bia­łą jedwab­ną chu­s­tecz­kę; przy­da­wa­ła jej wyglą­do­wi poetyc­kiej nie­dba­ło­ści. Twarz pani Sen­nett była sze­ro­ka i zda­wa­ła się, podob­nie jak na kar­tach ste­reo­sko­po­wych, znaj­do­wać w dwóch odle­gło­ściach jed­no­cze­śnie, jak­by frag­men­ty maski zosta­ły nało­żo­ne na twarz w tle. Nie­któ­re jej frag­men­ty były bia­łe, pod­czas gdy twarz wokół nich wyda­wa­ła się ciem­niej­sza, a zmarszcz­ki mniej licz­ne. Obwód­ki jej oczu były ciem­ne; wyglą­da­ła na bar­dzo cho­rą.
– Wie pani, oni są kato­li­ka­mi – powie­dzia­ła swo­im naj­bar­dziej chra­pli­wym szep­tem, żeby nie ura­zić dzie­ci w jadal­ni. – Ja nie jestem kato­licz­ką, ale ich ojciec nie ma nic prze­ciw­ko temu. Przez dwa i pół roku prze­wi­nę­ło się jede­na­ście gospo­si, po śmier­ci ich mat­ki, gdy uro­dził się Xavier, a ja jestem z nimi już pra­wie pięć lat. Tyl­ko ja mogłam znieść hałas, któ­ry oczy­wi­ście ani tro­chę mi nie prze­szka­dza, ponie­waż w ogó­le go nie sły­szę. Nie­któ­rzy kato­li­cy nigdy nie powie­rzy­li­by swo­ich dzie­ci pro­te­stant­ce, ale ich ojciec jest czło­wie­kiem świa­tłym. Tyl­ko dzie­ci tro­chę się tym mar­twią. Ubie­ram je i wypra­wiam na mszę każ­dej nie­dzie­li, a one zawsze zadrę­cza­ją mnie, żebym poszła razem z nimi. Dwie nie­dzie­le temu, gdy wró­ci­ły, Xavier pła­kał bez koń­ca. Pyta­łam go raz za razem: „Co się sta­ło, Xavier­ku?”, ale nic nie mogłam z nie­go wycią­gnąć, aż w koń­cu The­re­sa powie­dzia­ła: „Pła­cze, bo Fran­cis powie­dział mu, że po śmier­ci pój­dziesz do pie­kła”.

Xavier stał w drzwiach i przy­słu­chi­wał się histo­rii. Był naj­młod­szym z dzie­ci. Naj­pierw poja­wi­li się bliź­nia­cy Fran­cis i John, po nich Mary i The­re­sa. Wszy­scy byli ład­ny­mi, zdro­wy­mi dzieć­mi. Pani Sen­nett ubie­ra­ła chłop­ców w ogrod­nicz­ki i każ­de­go lata, przed przy­jaz­dem do dom­ku, dba­ła o to, by ogo­lo­no im gło­wy, żeby nie musia­ła tra­cić cza­su na myśle­nie o strzy­że­niu ich wło­sów.

Gdy dostrze­gła Xavie­ra, powie­dzia­ła: – Nie­do­bre, hała­śli­we dzie­ci! – Pod­szedł i oparł się o jej krze­sło, a ona prze­su­nę­ła swo­imi wiel­ki­mi dłoń­mi po jego szcze­ci­nia­stej gło­wie. Następ­nie powie­dzia­ła, że ma w tej chwi­li gościa, a on wró­cił do jadal­ni, gdzie The­re­sa czy­ta­ła wszyst­kim na głos jakieś zabaw­ne histo­ryj­ki ze sta­rych gazet.

Pani Sen­nett i ja kon­ty­nu­owa­ły­śmy roz­mo­wę. Powie­dzia­ły­śmy sobie, że uwiel­bia­my zato­kę, i roz­cią­gnę­ły­śmy naszą miłość tak­że na oce­an. Powie­dzia­ła, że tak napraw­dę nie sądzi, że zosta­nie z dzieć­mi na następ­ną zimę. Ich ojciec chce tego, ale dla niej to zbyt duże obcią­że­nie. Chce zostać tutaj, w dom­ku.

Popo­łu­dnie powo­li upły­wa­ło i w koń­cu wyszłam, bo wie­dzia­łam, że o czwar­tej pani Sen­nett koń­czy­ła „posie­dze­nie” i zabie­ra­ła się za przy­go­to­wy­wa­nie kola­cji. O szó­stej ze swo­je­go pobli­skie­go dom­ku zoba­czy­łam, jak The­re­sa idzie w desz­czu z gło­wą zawi­nię­tą w szal. Nio­sła dla mnie jesz­cze gorą­cy sze­ścio­ca­lo­wy kawa­łek cia­sta korzen­ne­go, wło­żo­ne­go pomię­dzy dwa tale­rze do zupy, żeby nie wystygł.

Kil­ka dni póź­niej od bliź­nia­ków, któ­rzy przy­nie­śli mi pre­zen­ty w posta­ci drew­na na opał i jeżyn, dowie­dzia­łam się, że ich ojciec przy­je­dzie następ­ne­go dnia rano z wizy­tą, razem z ich ciot­ką, jej mężem oraz kuzyn­ką, któ­ra rów­nież ma na imię The­re­sa. Pani Sen­nett obie­ca­ła któ­re­goś ład­ne­go dnia zabrać wszyst­kich na pik­nik nad sta­wem. Mie­li ugo­to­wać obiad na świe­żym powie­trzu i popły­wać w słod­kiej wodzie, a tak­że zabrać ze sobą kost­ki mydła Ivo­ry, żeby przy oka­zji się wyką­pać. Męż­czyź­ni pój­dą nad staw na pie­cho­tę, a zna­jo­my pani Sen­nett z mia­stecz­ka obie­cał zawieźć resz­tę samo­cho­dem. Pani Sen­nett rzad­ko rusza­ła się poza swo­je obej­ście, więc mogłam sobie wyobra­zić, jakim wyzwa­niem będą dla niej goście i pik­nik.

Następ­ne­go dnia widzia­łam, jak goście przy­by­wa­ją, idąc ze sta­cji z tor­ba­mi, i zoba­czy­łam pana Cur­leya, wyso­kie­go, wciąż wyglą­da­ją­ce­go mło­do, jak cału­je panią Sen­nett na powi­ta­nie. Potem nie widzia­łam ich przez dwa dni; sama też mia­łam gościa, przez więk­szość cza­su jeź­dzi­ły­śmy po pół­wy­spie. Czwar­te­go dnia przy­szedł do mnie Xavier ze zło­żo­ną kar­tecz­ką. Była to spo­rzą­dzo­na nie­bie­skim atra­men­tem wia­do­mość od pani Sen­nett, skre­ślo­na ozdob­nym pismem, dużym i spo­koj­nym, na powle­ka­nym papie­rze:

Dro­ga Sąsiad­ko,

mój przy­ja­ciel wysta­wił mnie do wia­tru z samo­cho­dem. Jutro wypa­da ostat­ni dzień poby­tu pana Cur­leya, a Dzie­ci tak bar­dzo pra­gną Pik­ni­ku. Męż­czyź­ni mogą pójść nad Staw pie­szo, ale dla Dzie­ci to zbyt dale­ko. Widzia­łam, że Pani Przy­ja­ciół­ka ma samo­chód, więc z ogrom­nym skrę­po­wa­niem chcia­ła­bym zapy­tać, czy nie mogły­by nas Panie zawieźć jutro rano nad Staw? Wiem, że pro­szę o wie­le, ale nie mogę znieść myśli, że omi­nie je Pik­nik. Wró­cić może­my pie­szo, jeśli tyl­ko uda nam się tam dotrzeć.

Z powa­ża­niem,
Car­men Sen­nett

Następ­ne­go ran­ka umie­ści­ły­śmy całą gro­mad­kę w samo­cho­dzie. Moż­na było odnieść wra­że­nie, że wszy­scy sie­dzą na pani Sen­nett. Byli w dosko­na­łym humo­rze. Pani Sen­nett ochry­pła od dopy­ty­wa­nia się ciot­ki, czy dzie­ci nie robią za dużo hała­su, i kaza­ła się im uspo­ko­ić za każ­dym razem, gdy tam­ta przy­ta­ki­wa­ła.

Przy­wio­zły­śmy ich z powro­tem wie­czo­rem – przy­naj­mniej kobie­ty i dzie­ci. Xavier trzy­mał w rękach pustą butel­kę po dżi­nie, któ­rą, jak powie­dzia­ła pani Sen­nett, dał mu ojciec. Pochy­li­ła się w stro­nę przed­nie­go sie­dze­nia i krzyk­nę­ła mi do ucha: – Lubi się napić, ale to dobry czło­wiek. – Wło­sy dzie­ci lśni­ły czy­sto­ścią, a John powie­dział mi, że staw był pełen mydlin.

Po pik­ni­ku pre­zen­ty, jaki­mi obda­ro­wy­wa­ła mnie pani Sen­nett, sta­ły się nie­zli­czo­ne i kil­ka razy dzien­nie za pośred­nic­twem dzie­ci musia­łam zwra­cać puste naczy­nia. Nad­szedł już pra­wie czas powro­tu do szko­ły w połu­dnio­wym Bosto­nie. Pani Sen­nett upie­ra­ła się, że nie poje­dzie – ojciec dzie­ci miał po nie zno­wu przy­je­chać, ale ona zamie­rza­ła zostać. Będzie musiał poszu­kać innej gospo­si. Ona, pani Sen­nett, zamie­rza­ła zostać tutaj i przez całą zimę patrzeć na zato­kę, poza tym być może odwie­dzi ją jej sio­stra z Some­rvil­le. Powta­rza­ła mi to w kół­ko, a jej tur­ba­ny i chust­ki sta­wa­ły się coraz bar­dziej nie­dba­łe.

Któ­re­goś wie­czo­ru Mary przy­szła do mnie i usia­dły­śmy na sta­rym sto­le na podwór­ku, żeby popa­trzeć na zachód słoń­ca.
– Tatuś dziś przy­je­chał – powie­dzia­ła – i poju­trze musi­my wra­cać.
– Czy pani Sen­nett tu zosta­nie?
– W cza­sie kola­cji powie­dzia­ła, że tak. Powie­dzia­ła, że tym razem napraw­dę zosta­nie, choć wie, że mówi­ła tak w zeszłym roku i wró­ci­ła, ale teraz mówi poważ­nie.
– Ojej – powie­dzia­łam, nie wie­dząc do koń­ca, po czy­jej sta­nąć stro­nie.
– W cza­sie kola­cji było okrop­nie. Cały czas pła­ka­łam.
– Czy The­re­sa też pła­ka­ła?
– Och, wszy­scy pła­ka­li­śmy. Tata też pła­kał. Zawsze pła­cze­my.
– Ale czy nie uwa­żasz, że pani Sen­nett nale­ży się tro­chę odpo­czyn­ku?
– Tak, cho­ciaż myślę, że ona jed­nak przy­je­dzie. Tata powie­dział, że będzie pła­kał każ­de­go wie­czo­ru pod­czas kola­cji, jeśli tego nie zro­bi, i wte­dy wszy­scy zaczę­li­śmy pła­kać.

Następ­ne­go dnia usły­sza­łam od Xavie­ra, że pani Sen­nett wra­ca z nimi tyl­ko po to, aby „pomóc im się roz­pa­ko­wać”. Przy­szła następ­ne­go ran­ka, żeby się poże­gnać, oto­czo­na całą piąt­ką. Mia­ła na sobie podróż­ny kape­lusz z czar­nej saty­ny i czar­nej słom­ki przy­stro­jo­ny ceki­na­mi. Wyso­ki i posęp­ny nad jej znisz­czo­ną twa­rzą przy­wo­dził na myśl hisz­pań­skie­go gran­da.
– Tak napraw­dę wca­le się nie żegnam – powie­dzia­ła. – Wró­cę, gdy tyl­ko upo­ram się z tymi nie­do­bry­mi, hała­śli­wy­mi dzieć­mi.

Ale dzie­ci zawi­sły u jej spód­ni­cy, pocią­ga­ły za ręka­wy i z zawzię­ty­mi mina­mi, ener­gicz­nie krę­cąc gło­wa­mi, mówi­ły do niej cicho: – Nie! Nie! Nie!

1948

Tłu­ma­cze­nie Juliusz Pie­li­chow­ski

 

Dofi­nan­so­wa­no ze środ­ków Mini­stra Kul­tu­ry i Dzie­dzic­twa Naro­do­we­go pocho­dzą­cych z Fun­du­szu Pro­mo­cji Kul­tu­ry, uzy­ska­nych z dopłat usta­no­wio­nych w grach obję­tych mono­po­lem pań­stwa, zgod­nie z art. 80 ust. 1 usta­wy z dnia 19 listo­pa­da 2009 r. o grach hazar­do­wych

O autorach i autorkach

Andrzej Sosnowski

Poeta, tłumacz. Pracownik redakcji "Literatury na Świecie". Laureat nagród: im. Kazimiery Iłłakowiczówny (1992), Fundacji Kultury (1994 i 1999), Kościelskich (1997), "Odry" za całokształt twórczości (1998), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2008) oraz Nagrody Literackiej Gdynia – specjalne wyróżnienie (2011). Mieszka w Warszawie.

Elizabeth Bishop

Amerykańska poetka, tłumaczka, powieściopisarka, jedna z najważniejszych poetek anglojęzycznych XX wieku. Debiutowała w 1946 roku tomem North & South. Napisała ponad 11 książek, w tym 6 tomów poetyckich. Przyjaźniła się z Robertem Lowellem, którego poezja miała duży wpływ na jej twórczość. W 1956 roku otrzymała Nagrodę Pulitzera za tom North & South – A Cold Spring. W następnych latach otrzymała wiele najważniejszych amerykańskich nagród literackich, w tym National Book Award. Mieszkała w Nowym Jorku, Paryżu, San Francisco, Meksyku, Brazylii.

Juliusz Pielichowski

Urodzony w 1984 r. w Gliwicach. Poeta, tłumacz z języka angielskiego. Autor tomów wierszy Czarny organizm (Mikołów 2019) oraz Przeciwwiersze (Poznań 2023). Przekłada na język polski eseje i pisma H. D. Thoreau (O chodzeniu, Lublin 2019; wybór z „Dziennika”, „Literatura na Świecie” nr 9-10/2020). Przygotował wybór szkiców i opowiadań Elizabeth Bishop (Amerykańska Szkoła Pisania, razem z Andrzejem Sosnowskim i Marcinem Szustrem, Stronie Śląskie 2020) oraz – z angielskiego przekładu – spolszczenie zaginionego opowiadania Marka Hłaski (Diabły w deszczu, Mikołów 2020). Współpomysłodawca i członek Rady Programowej Nagrody Dramaturgicznej im. Tadeusza Różewicza.

Marcin Szuster

ur. w 1971 r., tłumacz literatury anglojęzycznej, sekretarz redakcji „Literatury na Świecie”. Przekładał takich autorów, jak: M.H. Abrams, Marshall Berman, Harold Bloom, William Burroughs, Bob Dylan, Paul de Man czy Henry Green. Nominowany do Nagrody Prezydenta Miasta Gdańska za Twórczość Translatorską im. T. Boya-Żeleńskiego za przekład z języka angielskiego książki Jamesa Schuylera Alfred i Ginewra, laureat tej samej nagrody za tłumaczenie powieści Djuny Barnes Ostępy nocy (2019), za którą nominowany był również do Nagrody Literackiej Gdynia. Współautor przekładów Elizabeth Bishop Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania (wspólnie z Juliuszem Pielichowskim i Andrzejem Sosnowskim). Sekretarz redakcji „Literatury na Świecie”. Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Jestem, Język, Poems

nagrania / wydarzenia Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Julii Szy­cho­wiak pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Same dreszcze

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Krzysztof Siwczyk

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Krzysz­to­fem Siw­czy­kiem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Krzysz­to­fa Siw­czy­ka Na prze­cię­ciu arte­rii, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 wrze­śnia 2024 roku.

Więcej

Pospieszny Legnica-Wroclaw

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis roz­mo­wy z udzia­łem Julii Fie­dor­czuk, Jolan­ty Kowal­skiej, Kuby Mikur­dy, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Taxi

nagrania / transPort Literacki Andrzej Sosnowski Grzegorz Jankowicz Resina

Czy­ta­nie z książ­ki Taxi Andrze­ja Sosnow­skie­go z udzia­łem Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 28. Muzy­ka Resi­na.

Więcej

Studium temperamentu

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Anny Wasi­lew­skiej pod­czas Por­tu Wro­cław 2009.

Więcej

Osobne przyjemności

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Elż­bie­ty Siwec­kiej, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Tade­usza Pió­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2008.

Więcej

Samochód na babilońskich numerach

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski Julia Szychowiak Wojciech Bonowicz

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Julii Szy­cho­wiak pod­czas Por­tu Wro­cław 2008.

Więcej

Rozbiórka

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Urszu­li Kozioł, Ryszar­da Kry­nic­kie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Pio­tra Som­me­ra, Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Zbi­gnie­wa Mache­ja, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Tade­uszy Pió­ry, Dar­ka Fok­sa, Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Dariu­sza Suski, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Dariu­sza Sośnic­kie­go, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Mar­ty Pod­gór­nik i Jac­ka Deh­ne­la pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Niebo w jeżynach i Magnetyczna góra

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Nie­bo w jeży­nach Nata­šy Kram­ber­ger i Magne­tycz­na Góra Réki Mán-Vár­he­gyi z udzia­łem Agniesz­ki Judyc­kiej, Nata­šy Kram­ber­ger, Réki Mán-Vár­he­gyi, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Joan­ny Roszak w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół książ­ki Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia Eli­za­beth Bishop z udzia­łem Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Jerze­go Jar­nie­wicz i Joan­ny Muel­ler w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Dożynki

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Krystyna Miłobędzka

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Kry­sty­ny Miło­będz­kiej, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Moi Moskale

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go wokół anto­lo­gii Moi Moska­le pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Gdzie koniec tęczy nie dotyka ziemi

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Andrze­ja Sosnow­skie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2005.

Więcej

Rafał Wojaczek, który jest

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go poświę­co­ne­go twór­czo­ści Rafa­ła Wojacz­ka pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Migotliwość świata

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Marcin Szuster

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Mar­ci­na Szu­stra, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Prowincje prozy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Szkic Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Na marginesie „Do botequim i z powrotem”

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

„Literatura piękna jest” albo o sztuce wybierania wierszy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Mar­ty Pod­gór­nik Prze­po­wieść w ścin­kach, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 27 sierp­nia 2020 roku.

Więcej

Dzikie wrażenia kreta (poeci trzech pokoleń)

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Toma­sza Maje­ra­na, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Lite­rac­kie­go 2004.

Więcej

Czarne dziury pochłaniają wszystko

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Réka Mán-Várhegyi

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Réką Mán-Vár­he­gyi, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Réki Mán-Vár­he­gyi Magne­tycz­na góra, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 lip­ca 2020 roku.

Więcej

Piętno rzeczywistości

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Réki Mán-Vár­he­gyi Magne­tycz­na góra, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 lip­ca 2020 roku.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania (2)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Santarém, Samotność przestrzeni oraz Nie gódź się

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek San­ta­rém Eli­za­beth Bishop, Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son i Nie gódź się Pat­ti Smith z udzia­łem Tade­usza Sław­ka, Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, Joan­ny Muel­ler oraz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 24.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop, Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Taxi

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Andrze­ja Sosnow­skie­go pod­czas Por­tu Legni­ca 2003.

Więcej

Cztery wiersze

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go, opu­bli­ko­wa­ny w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Podskórne zło

wywiady / o książce Elżbieta Sobolewska Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Elż­bie­tą Sobo­lew­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Biblia i inne histo­rie Péte­ra Náda­sa, w tłu­ma­cze­niu Elż­bie­ty Sobo­lew­skiej, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 7 paź­dzier­ni­ka 2019 roku.

Więcej

Poeci z Wysp 2002

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia Mar­ka For­da, Ste­phe­na Rome­ra, Jerze­go Jar­nie­wi­cza i Andrze­ja Sosnow­skie­go pod­czas festi­wa­lu Port Legni­ca 2002.

Więcej

Tłumaczenie opowiadań to sport wyczynowy

wywiady / o książce Anna Sawicka Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Anną Sawic­ką, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Kro­ni­ki ukry­tej praw­dy Pere Cal­der­sa, w tłu­ma­cze­niu Anny Sawic­kiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 lip­ca 2019 roku.

Więcej

Wiersz jak granulka czasu

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Tadeusz Sławek

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Tade­uszem Sław­kiem, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu i wybo­rze Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej

„Małe me życie przebadałam –”. Samotności i przestrzenie Emily Dickinson

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go książ­ki Samot­ność prze­strze­ni Emi­ly Dic­kin­son, w tłu­ma­cze­niu i wybo­rze Tade­usza Sław­ka, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 24 czerw­ca 2019 roku.

Więcej

Kruszywo i Wiersze

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Niewiadomski Andrzej Sosnowski

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Andrze­ja Nie­wia­dom­skie­go i Andrze­ja Sosnow­skie­go pod­czas Por­tu Legni­ca 2001.

Więcej

W 73, gdy rozmawialiśmy w Częstochowie

wywiady / o pisaniu Andrzej Sosnowski Marcin Świetlicki

Zapis roz­mo­wy Andrze­ja Sosnow­skie­go z Mar­ci­nem Świe­tlic­kim opu­bli­ko­wa­nej w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Wojna nie kończy się nigdy

wywiady / o książce Hanna Igalson-Tygielska Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Han­ną Igal­son-Tygiel­ską, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Zimy i wojny

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go książ­ki Sro­ga zima Ray­mon­da Quene­au, w tłu­ma­cze­niu Han­ny Igal­son-Tygiel­skiej, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 23 kwiet­nia 2019 roku.

Więcej

Wczorajdzisiaj

utwory / premiery w sieci Juliusz Pielichowski

Frag­ment powie­ści Wczo­raj­dzi­siaj Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Opo­wia­da­nia i powie­ści”.

Więcej

Kto za tym stoi

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie z orga­ni­za­to­ra­mi festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23, w któ­rym udział wzię­li Damian Banasz, Artur Bursz­ta, Mate­usz Grze­go­rzew­ski, Alek­san­dra Grzem­ska, Poli­na Justo­wa, Dawid Mate­usz, Mina, Joan­na Muel­ler, Alek­san­dra Olszew­ska, Tomasz Piech­nik, Juliusz Pie­li­chow­ski, Mag­da­le­na Riga­mon­ti i Mak­sy­mi­lian Riga­mon­ti.

Więcej

Przekuwanie krzyku

wywiady / o książce Joanna Mueller Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Joan­ny Muel­ler i Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

Końce poezji („druga prezentacja” Elizabeth Bishop)

recenzje / ESEJE Andrzej Sosnowski

Esej Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop, w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Elizabeth Bishop

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Siód­my odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza Eli­za­beth Bishop „The Map”.

Więcej

O tym, jak „zadziała się” wspólnota

wywiady / o pisaniu Różni autorzy

Dys­ku­sja redak­cji Biu­ra Lite­rac­kie­go z udzia­łem: Alek­san­dry Grzem­skiej, Dawi­da Mate­usza, Joan­ny Muel­ler, Alek­san­dry Olszew­skiej, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Artu­ra Bursz­ty na temat festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

REM (początek)

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do książ­ki Syl­wet­ki i cie­nie, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 grud­nia 2012 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 24 paź­dzier­ni­ka 2018 roku. Książ­ka uka­zu­je się w ramach akcji „Poezja z nagro­da­mi”.

Więcej

Pozytywki i marienbadki

nagrania / między wierszami Różni autorzy

O twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go wypo­wia­da­ją się Woj­ciech Bono­wicz, Jacek Guto­row, Anna Kału­ża, Joan­na Orska, Piotr Śli­wiń­ski, Kamil Zając.

Więcej

Wrażliwość wiersza

wywiady / o książce Jerzy Jarniewicz Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Jerzym Jar­nie­wi­czem na temat anto­lo­gii 100 wier­szy wypi­sa­nych z języ­ka angiel­skie­go, w wybo­rze i prze­kła­dzie Jerze­go Jar­nie­wi­cza, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 24 wrze­śnia 2018 roku.

Więcej

Wiersze (2)

utwory / zapowiedzi książek Andrzej Sosnowski Elizabeth Bishop

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop, w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

Anoksja

dzwieki / KONCERTY Andrzej Sosnowski

Frag­ment kon­cer­tu Andrze­ja Sosnow­skie­go oraz The Cha­in Smo­kers w ramach festi­wa­lu Port Wro­cław 2007.

Więcej

Inspiracje dla wierszy

nagrania / między wierszami Andrzej Sosnowski Jerzy Jarniewicz

Jerzy Jar­nie­wicz i Andrzej Sosnow­ski zdra­dza­ją, z któ­rej stro­ny nad­cho­dzi inspi­ra­cja dla wier­sza.

Więcej

Wiersze (1)

utwory / zapowiedzi książek Andrzej Sosnowski Elizabeth Bishop

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop, w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

Pół metra pod kadrem. O podpatrywaniu Whitmana

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Szymon Żuchowski

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go z Szy­mo­nem Żuchow­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 maja 2018 roku.

Więcej

Sekretne życie Walta Whitmana

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Recen­zja Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Życie i przy­go­dy Jac­ka Engle’a Wal­ta Whit­ma­na w prze­kła­dzie Szy­mo­na Żuchow­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 maja 2018 roku.

Więcej

Biała środa 2008

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Pod­su­mo­wa­nie pro­jek­tów edu­ka­cyj­nych 2007/2008, pod­czas któ­re­go uczest­ni­cy spo­tkań z Andrze­jem Sosnow­skim zapre­zen­to­wa­li publicz­no­ści swo­je wier­sze.

Więcej

Wiersz i płacz

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Wiersz i śmiech

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Wiersz i jawa

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Wiersz i sen

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Wiersz i seks

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Mihi i tibi

dzwieki / RECYTACJE Andrzej Sosnowski

Wiersz z tomu Po tęczy, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Samo­chód na babi­loń­skich nume­rach” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2008.

Więcej

Jeden akapit: „Kochając”

nagrania / stacja Literatura Andrzej Sosnowski Henry Green Marcin Sendecki

Spo­tka­nie „Jeden aka­pit” wokół książ­ki Kocha­jąc Hen­ry­’e­go Gre­ena w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go z udzia­łem Mar­ci­na Sen­dec­kie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22.

Więcej

Wiersz i taniec

dzwieki / WYDARZENIA Andrzej Sosnowski

Wykład Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy Pogo­to­wiu poetyc­kie­mu w sezo­nie 2007/2008.

Więcej

Placówka postępu: komentarz

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz trans­la­tor­ski Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go do opo­wia­da­nia Jose­pha Con­ra­da Pla­ców­ka postę­pu, któ­re pre­zen­to­wa­ne jest w ramach pro­jek­tu „Kla­sy­ka od nowa”.

Więcej

Placówka postępu

utwory / premiery w sieci Joseph Conrad Juliusz Pielichowski

Pre­mie­ro­we opo­wia­da­nie Jose­pha Con­ra­da w prze­kła­dzie Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu „Kla­sy­ka od nowa”.

Więcej

Wiersz dla czytelnika

dzwieki / KONCERTY Andrzej Sosnowski

Frag­ment kon­cer­tu Andrze­ja Sosnow­skie­go oraz The Cha­in Smo­kers z oka­zji wyda­nia pły­ty Trac­kless – Port Wro­cław, 15 kwiet­nia 2007 roku.

Więcej

Awizo

dzwieki / RECYTACJE Andrzej Sosnowski

Wiersz z tomu Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi, zare­je­stro­wa­ny pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2005.

Więcej

Życiorys

dzwieki / RECYTACJE Andrzej Sosnowski

Wiersz z tomu Dożyn­ki (1987–2007), zare­je­stro­wa­ny pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2006.

Więcej

Poeci: Andrzej Sosnowski

nagrania / między wierszami Andrzej Sosnowski

Pro­gram tele­wi­zyj­ny „Poeci”, w któ­rym Woj­ciech Bono­wicz roz­ma­wia z Andrze­jem Sosnow­skim.

Więcej

poems

dzwieki / RECYTACJE Andrzej Sosnowski

Wiersz Andrze­ja Sosnow­skie­go z tomu poems, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Jestem, język, poems” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Dyskusja „Brzmienie i rytm”

nagrania / między wierszami Andrzej Sosnowski Anna Podczaszy

Anna Pod­cza­szy i Andrzej Sosnow­ski mówią o brzmie­niu, ryt­mie i melo­dii wier­sza.

Więcej

Dyskusja „Poeci a ikonosfera współczesności”

nagrania / z fortu do portu Różni autorzy

Krzysz­tof Siw­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki, Andrzej Sosnow­ski, Adam Wie­de­mann i Boh­dan Zadu­ra spie­ra­ją się o iko­nos­fe­rę współ­cze­sno­ści. Port Legni­ca 2002.

Więcej

Dyskusja „Poezja a język niski”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Co poezji po wul­ga­ry­zmach? Odpo­wia­da­ją Woj­ciech Wil­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki, Darek Foks i Andrzej Sosnow­ski.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Jarosława Iwaszkiewicza

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Dru­gi odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza „Mapa pogo­dy” Jaro­sła­wa Iwasz­kie­wi­cza.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Adama Mickiewicza

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Szó­sty odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza Ada­ma Mic­kie­wi­cza ”[Śni­ła się zima. Ja bie­głem w sze­re­gu]”.

Więcej

Dom bez kantów

nagrania / z fortu do portu Andrzej Sosnowski Tadeusz Pióro

Zapis spo­tka­nia autor­skie­go „Dom bez kan­tów” z Andrze­jem Sosnow­skim, Tade­uszem Pió­rą i Fan­to­ma­sem w ramach 20. festi­wa­lu lite­rac­kie­go Port Wro­cław 2015.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Bohdana Zadury

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Pią­ty odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza „Płyn Lugo­la” Boh­da­na Zadu­ry.

Więcej

Rok 1987

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze e‑booka pt. Życie na Korei, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Kronika Portowa: Barbarzyncy i nie – Andrzej Sosnowski

nagrania / z fortu do portu Andrzej Sosnowski

Archi­wal­ne nagra­nie z udzia­łem Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Jedna linijka: z wiersza Tadeusza Peipera

nagrania / drażniące przyjemności Andrzej Sosnowski

Trze­ci odci­nek cyklu, w któ­rym Andrzej Sosnow­ski oma­wia wers z wier­sza „Powo­jen­ne wezwa­nie” Tade­usza Peipe­ra.

Więcej

Po tęczy

nagrania / z fortu do portu Andrzej Sosnowski

Wier­sze z książ­ki Po tęczy. Frag­ment spo­tka­nia autor­skie­go w ramach 13. festi­wa­lu lite­rac­kie­go Port Wro­cław 2008.

Więcej

Komentarz do wiersza „Hegel”

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do wier­sza „Hegel” z książ­ki Dom ran, któ­ra uka­za­ła się 9 lute­go 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

„Pamiętne słowa. Czemu nie?”

wywiady / o książce Andrzej Sosnowski Dawid Bujno

O książ­ce Dom ran Dawid Buj­no roz­ma­wia z Andrze­jem Sosnow­skim.

Więcej

Przekład w drodze

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go, tłu­ma­cza książ­ki Joh­na Cage­’a do utwo­ru „45′ dla pre­le­gen­ta”.

Więcej

O Dokumentach mających służyć za kanwę

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Joh­na Ash­be­ry­’e­go, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Kuby Mikur­dy oraz Ada­ma Zdro­dow­skie­go.

Więcej

O wierszach Michała Piętniewicza

recenzje / NOTKI I OPINIE Andrzej Sosnowski

Nota Andrze­ja Sosnow­skie­go o wier­szach Micha­ła Pięt­nie­wi­cza.

Więcej

O wierszach Jakuba Wojciechowskiego

recenzje / IMPRESJE Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnow­ski o wier­szach z książ­ki sen­ne porząd­ki Jaku­ba Woj­cie­chow­skie­go.

Więcej

O Po sobie

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Pio­tra Kępiń­skie­go, Kry­sty­ny Miło­będz­kiej, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło.

Więcej

[Godzi się/ uczcić ten blask], [Tak więc płynęły dni i nic się w istocie nie działo]

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do wier­szy z książ­ki Po tęczy.

Więcej

O Przygodach, etc.

recenzje / NOTKI I OPINIE Andrzej Sosnowski Grzegorz Olszański

Komen­ta­rze Andrze­ja Sosnow­skie­go i Grze­go­rza Olszań­skie­go.

Więcej

O Listopadzie nad Narwią

recenzje / NOTKI I OPINIE Adam Wiedemann Andrzej Sosnowski Bartłomiej Majzel

Komen­ta­rze Bar­tło­mie­ja Maj­zla, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Ada­ma Wie­de­man­na.

Więcej

Glossa do Tęczy: zgłoś się!

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do książ­ki Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi.

Więcej

Prawdę mówiąc

wywiady / o książce Andrzej Sosnowski Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Andrze­ja Sosnow­skie­go z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Kla­syk na luzie. Roz­mo­wy z Boh­da­nem Zadu­rą, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 wrze­śnia 2011 roku.

Więcej

Latem 1987, Chodź, Tachymetria, Glossa

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do wier­szy z książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007).

Więcej

Na szczęście obaj jesteśmy ludźmi dyskretnymi, Brunner

wywiady / o pisaniu Andrzej Sosnowski Kuba Mikurda

Roz­mo­wa Kuby Mikur­dy z Andrze­jem Sosnow­skim.

Więcej

Wiersz (Trackless), Dalekowidz, Tańczące maleństwa

recenzje / KOMENTARZE Andrzej Sosnowski

Autor­ski komen­tarz Andrze­ja Sosnow­skie­go do wier­szy „Wiersz (Trac­kless)”, „Dale­ko­widz”, „Tań­czą­ce maleń­stwa” z książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007).

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół książ­ki Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia Eli­za­beth Bishop z udzia­łem Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Jerze­go Jar­nie­wicz i Joan­ny Muel­ler w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

Migotliwość świata

wywiady / o książce Juliusz Pielichowski Marcin Szuster

Roz­mo­wa Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go i Mar­ci­na Szu­stra, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Prowincje prozy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Szkic Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Na marginesie „Do botequim i z powrotem”

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania (2)

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Amerykańska Szkoła Pisania. Szkice i opowiadania

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Eli­za­beth Bishop, Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 19 paź­dzier­ni­ka 2020 roku.

Więcej

Dokąd jedziemy?

recenzje / ESEJE Grzegorz Jankowicz

Frag­ment posło­wia Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza do książ­ki Taxi Andrze­ja Sosnow­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 maja 2023 roku.

Więcej

Prowincje prozy

recenzje / ESEJE Juliusz Pielichowski

Szkic Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Na marginesie „Do botequim i z powrotem”

recenzje / KOMENTARZE Juliusz Pielichowski

Komen­tarz Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Eli­za­beth Bishop Ame­ry­kań­ska Szko­ła Pisa­nia. Szki­ce i opo­wia­da­nia, w tłu­ma­cze­niu, wybo­rze i opra­co­wa­niu Andrze­ja Sosnow­skie­go, Mar­ci­na Szu­stra, Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 28 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Przekuwanie krzyku

wywiady / o książce Joanna Mueller Juliusz Pielichowski

Roz­mo­wa Joan­ny Muel­ler i Juliu­sza Pie­li­chow­skie­go, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

Końce poezji („druga prezentacja” Elizabeth Bishop)

recenzje / ESEJE Andrzej Sosnowski

Esej Andrze­ja Sosnow­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki San­ta­rém (wier­sze i trzy małe pro­zy) Eli­za­beth Bishop, w prze­kła­dzie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 5 listo­pa­da 2018 roku.

Więcej

Pisane światłem

recenzje / IMPRESJE Alina Świeściak

Esej Ali­ny Świe­ściak towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Syl­wet­ki i cie­nie Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 6 grud­nia 2012 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 24 paź­dzier­ni­ka 2018 roku.

Więcej

Trudna kontynuacja

recenzje / ESEJE Jacek Gutorow

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Po tęczy Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 17 wrze­śnia 2007 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 12 lute­go 2018 roku.

Więcej

Powiedzieć to inaczej niż tak i niż nie…

recenzje / ESEJE Julia Fiedorczuk

Szkic Julii Fie­dor­czuk poświę­co­ny twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Wymiar ludzkiej egzystencji

recenzje / ESEJE Małgorzata Angielska

Recen­zja Mał­go­rza­ty Angiel­skiej z książ­ki Andrze­ja Sosnow­skie­go Dom ran, któ­ra uka­za­ła się w kie­lec­kim maga­zy­nie kul­tu­ral­nym „Pro­jek­tor”.

Więcej

Teraźniejszość jest sprawą otwartą

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recen­zja Grze­go­rza Tomic­kie­go z książ­ki Trop w trop. Roz­mo­wy z Andrze­jem Sosnow­skim Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Sam język

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Esej Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Sta­re śpiew­ki Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Swa i jego wolność (wokół Sosnowskim)

recenzje / IMPRESJE Maja Staśko

Esej Mai Staś­ko o twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Poetyka ekstremalna

recenzje / IMPRESJE Jerzy Madejski

Esej Jerze­go Madej­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Syl­wet­ki i cie­nie Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Piosenka po końcu świata, czyli Sosnowski dzieckiem podszyty

recenzje / ESEJE Inez Okulska

Recen­zja Inez Okul­skiej z książ­ki Syl­wet­ki i cie­nie Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Rozkosz z nieznajomą panią

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w książ­ce Pisa­ne osob­no. O poezji pol­skiej lat pierw­szych (WBPi­CAK, Poznań 2010).

Więcej

Czym nie jest poezja?

recenzje / ESEJE Marcin Jaworski

Recen­zja Mar­ci­na Jawor­skie­go z książ­ki Dożyn­ki (1987–2003) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Wszystkie ciała Sosnowskiego

recenzje / ESEJE Marta Koronkiewicz

Recen­zja Mar­ty Koron­kie­wicz z książ­ki Dożyn­ki (1987–2003) Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się  w książ­ce Wier­sze na głos. Szki­ce o twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go (WBPi­CAK, Poznań 2011).

Więcej

Doktor Caligari re-cytuje świat

recenzje / ESEJE Inez Okulska

Recen­zja Inez Okul­skiej z książ­ki Poems Andrze­ja Sosnow­skie­go, któ­ra uka­za­ła się w mar­cu 2010 roku na łamach „Cza­su Kul­tu­ry”.

Więcej

A poem should not mean but live. Oznaki życia w późnej poezji Andrzeja Sosnowskiego

recenzje / ESEJE Agata Bielik-Robson

Esej Aga­ty Bie­lik-Rob­son towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książk poems Andrze­ja Sosnow­skie­go,

Więcej

„Wild water kingdom timex show / jaki dziwny letargiczny trans”

recenzje / ESEJE Jakub Skurtys

Recen­zja Jaku­ba Skur­ty­sa z książ­ki poems Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Lekcja podejrzliwego języka

recenzje / ESEJE Michał Gustowski

Recen­zja Micha­ła Gustow­skie­go z książ­ki Trop w trop. Roz­mo­wy z Andrze­jem Sosnow­skim Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Gentelmeński układ

recenzje / ESEJE Krzysztof Hoffmann

Recen­zja Krzysz­to­fa Hof­f­man­na z książ­kiTrop w trop. Roz­mo­wy z Andrze­jem Sosnow­skim Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

Trop albo Trud. Na marginesie rozmów z Andrzejem Sosnowskim

recenzje / IMPRESJE Konrad Wojtyła

Recen­zja Kon­ra­da Woj­ty­ły z książ­ki Trop w trop Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Czas to biurokracja którą tworzą wszyscy

recenzje / IMPRESJE Tadeusz Pióro

Esej Tade­usza Pió­ry o książ­ce Kon­wój. Ope­ra Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Księga astygmacji – ZOOM

recenzje / IMPRESJE Joanna Mueller

Esej Joan­ny Muel­ler o książ­ce ZOOM Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Być więc i nie być

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Esej Julii Fie­dor­czuk towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Ta mała na ś

recenzje / IMPRESJE Adam Wiedemann

Esej Ada­ma Wie­de­man­na towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Poetyka rygoru

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Esej Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

 

Więcej

Konkretna nadrealina

recenzje / ESEJE Marcin Orliński

Recen­zja Jac­ka Guto­ro­wa z książ­ki Po tęczy Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

O „Najryzykowniej”

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Dariu­sza Sośnic­kie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Julii Fie­dor­czuk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

O Po tęczy

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Jac­ka Guto­ro­wa, Paw­ła Mac­kie­wi­cza, Kuby Mikur­dy, Igi Nosz­czyk, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza.

Więcej

„Tęczowe” origami

recenzje / NOTKI I OPINIE Jacek Gutorow

Nota Jac­ka Guto­ro­wa o książ­ce Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Świat „Po tęczy”

recenzje / NOTKI I OPINIE Paweł Mackiewicz

Nota Paw­ła Mac­kie­wi­cza o książ­ce Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Siostra stereofoniczna

wywiady / o książce Karol Pęcherz Kuba Mikurda

Roz­mo­wa Kuby Mikur­dy z Karo­lem Pęche­rzem o pły­cie Trac­kless Andrze­ja Sosnow­skie­go & Cha­in Smo­kers.

Więcej

Nowa poezja. Mały przewodnik po tendencjach i stylach

recenzje / IMPRESJE Karol Maliszewski

Esej Karo­la Mali­szew­skie­go poświę­co­ny twór­czo­ści Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Zdarzenie: tęcza na farfoclisku (fragmenty)

recenzje / IMPRESJE Julia Fiedorczuk

Recen­zja Julii Fie­dor­czuk z książ­ki Gdzie koniec tęczy nie doty­ka zie­mi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Dziewczynka z zapałkami (wypisy okolicznościowe)

recenzje / NOTKI I OPINIE Kuba Mikurda

Esej Kuby Mikur­dy towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pozy­tyw­ki i marien­bad­ki (1987–2007) Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej

Ach, Sosnowski…

recenzje / IMPRESJE Kuba Mikurda

Recen­zja Kuby Mikur­dy z książ­ki Nouvel­les Impres­sions d’A­me­ri­que Andrze­ja Sosnow­skie­go

Więcej

Szatnia systemu

recenzje / IMPRESJE Grzegorz Jankowicz

Recen­zja Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza z książ­ki Taxi Andrze­ja Sosnow­skie­go.

Więcej