książki / POEZJE

Abecadło

Tadeusz Pióro

Fragmenty książki Tadeusza Pióry Abecadło, wydanej w Biurze Literackim 16 lutego 2009 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Celina

Mówi pani o księ­ży­cu neu­tral­nym tonem
i jest ład­niej­sza, więc tka­ni­ną w rzu­cik
z obe­li­sków zasła­niam lustro, uśmiech­nię­ty
od pasa w dół. Dodaj­my – non stop.
W metro­po­lii elek­trycz­ność ma sta­tus neu­tral­ny,
sta­tu­to­we cele małej poli­gra­fii osią­ga­my
inny­mi środ­ka­mi, pani ton budzi sza­cu­nek
non stop, moje „ja” wycho­dzi na prze­rwę
i wra­ca z czymś nie­nor­mal­nym
za pazu­chą lub w skład­ni, spraw­dzi­my
u foto­gra­fa, czyj asy­stent miał rację. A póki co -
wyj­my. Prze­cież pada, więc foto­graf myśli – skład­nia
dzia­ła non stop i każ­de pani sło­wo da się zdjąć.
Pro­szę nas w tym wyrę­czyć.


Disappointment

Nasza krew pozo­sta­wia wie­le do życze­nia.
Nie dość szyb­ko wchła­nia ją język,
nasz język, reagu­ją­cy tak szyb­ko
na każ­dą inną krew.

Krew ma nam to za złe
bo pra­cu­je w zawo­dzie i nie musi
dora­biać, jak język,
żeby zwią­zać koniec z koń­cem.

Spły­wa z języ­ka w grunt
jeden z dru­gim, więc aktyw
ma ją na oku i choć rzad­ko

wypo­mi­na wąt­pli­wo­ści i bunt
oraz pięk­ny asor­ty­ment fochów,
krew burzy się i rzu­ca słu­chaw­ką.


Farsala

Nic tu po pani. Fau­na rzą­dzi się sama, jesień wyglą­da jak wio­sna, kom­po­zy­to­rzy pło­dzą bez­re­flek­syj­nie. Bia­ły czło­wiek, kie­dy nie tań­czy, musi stro­ić miny jak gło­wa pań­stwa w muzeum stra­chów na wró­ble. No, niech ci będzie – jak bol­sze­wik na góral­skim wese­lu. Dale­ko nam do płci. Lecz cała resz­ta jest do wybo­ru.

Nasza wie­dza była­by bogat­sza, mój nos bar­dziej wia­ry­god­ny, gdy­by wybór ogra­ni­czał się do krwi i sma­ku. I sztu­ce było­by lepiej, zwłasz­cza sztu­ce życia pod Halą Mirow­ską, bo życie woła o lega­li­za­cję jak flasz­ka o ban­de­ro­lę, a to pozo­sta­je w gestii histo­ry­ków, choć kie­dy zamy­ka­no bar na tro­chę, nikt nas nie pytał o zda­nie i nie zapy­tał nikt, gdy bar zamknię­to na zawsze. W dni zim­ne i słot­ne roz­pra­wia­my o tym pod Halą Mirow­ską, a kole­dzy spod innych hal na znak soli­dar­no­ści wysy­ła­ją nam sms‑y o tre­ści „Roz­pacz i nie­dzie­la”. Lecz cała resz­ta jest do wybo­ru, i pani w tej resz­cie się zmie­ści, przy odro­bi­nie per­swa­zji. Będzie­my stro­ić miny jak nudy­sta, któ­ry się zgu­bił na pla­ży.


Malpica

Pro­szę się roz­luź­nić, wziąć roz­wód i zejść
od razu z biżu­te­rią, kata­kli­zmy
mają to do sie­bie, że zamiast jeść
roman­tycz­ną kola­cję, pod­glą­da­my się

w kasy­nie bez nazwy, licząc na cud.
Pani mina naj­le­piej o tym świad­czy.
Jest echem, a w grę wcho­dzi pięk­no
nie­po­wta­rzal­ne i czy­ściu­teń­kie

jak moje kon­to w naj­lep­szym ze świa­tów,
choć tam aku­rat trwa remon­cik,
żeby mógł się wpro­wa­dzić nowy duch
i natchnąć wszyst­kich nadzie­ją en route.

Mazur, Kra­ko­wiak, Lam­ba­da pozwo­lą nam
zbli­żyć się w ramach kon­wen­cji,
sku­tecz­nie i bez skru­pu­łów: „out of con­trol”
nie zna­czy „wol­ni”, ale o to cho­dzi.


Ruda

Za nic mam inne murzyn­ki,
ty jesteś moim jądrem ciem­no­ści,
ana­kon­dą krą­głą i krę­tą jak rze­ka
Kon­go. Uto­pię się w niej
jak za mnie nie wyj­dziesz
tout de suite. Powiedz tak, dam ci prze­pa­skę
nie­zwy­kłej uro­dy, a two­je­go mena
wezmą do kopal­ni i już cię nie zdra­dzi
z ban­ko­ma­tem, zoba­czysz,
oddam ci rower do dys­po­zy­cji
i wiel­kie, otwar­te prze­strze­nie
naszej lite­ra­tu­ry. Zmie­ni­ła pani
kolor skó­ry w tym śnie,
pocią­ga­jąc za sobą dorze­cze.


Uraj

Świa­dom praw i obo­wiąz­ków, trzy­mam buzię na kłód­kę
z Tyta­nu® by Pipsz­tyc­ki & Kuś, bo nar­ko­tyk
jesz­cze nie zadzia­łał, więc byle komi­sja
może wziąć mnie na męki i obró­cić
w chu­de­go fra­jer­ka z Kaf­ki rodem. Nasze cele
wyróż­nia szla­chet­ność nie­zna­na niko­mu.

bez cudzy­sło­wu opusz­cza nas pew­ność
nie myj rąk noc poślub­na za pasem

Budzę się na czy­imś tru­pie, więc wyobraź­nia
dzia­ła non stop i wska­że dro­gę uciecz­ki
jak mili­cjant­ka na skrzy­żo­wa­niu arte­rii
w sto­li­cy Korei Pół­noc­nej. Nazwę
tego mia­sta znaj­dzie­cie na mapie.
Na zna­jo­mym gościń­cu roz­pacz i nie­dzie­la.

O autorze

Tadeusz Pióro

Urodzony 15 marca 1960 roku w Warszawie. Poeta, tłumacz, felietonista. W roku 1993 obronił doktorat na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley (o twórczości Jamesa Joyce'a i Ezry Pounda). Do roku 1997 wykładał na Southern Methodist University w Dallas, obecnie adiunkt anglistyki w Instytucie Anglistyki. W latach 2000-2005 felietonista kulinarny „Przekroju”, oraz miesięcznika „Pani” (w latach 2005-2013). Redaktor naczelny „Dwukropka” (2002-2003). Mieszka w Warszawie.

Powiązania