Lament na dancingu
dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Darka Foksa, Marty Podgórnik, Dagmary Sumary, Adama Zdrodowskiego i Tadeusza Pióry podczas Portu Wrocław 2005.
WięcejPremiera książki Dagmary Sumary Dancing.
Bez komendy do biegu zaczęli biec. Z boku
w telewizji to wygląda jak wyścig ryb. Jeśli
jesteś niezaangażowany, napiszą w gazecie:
zdrajca, konserwatysta, obywatel.
Wystarczy nam zaszyć się w domu przy
warcabach i waflach kakaowych light,
czekając na pokój – myślimy ufni
w dołączane do wafli miłosierdzie boże.
Często wyglądamy za okno, bo zbliża się lato.
Nos starej suki Szczapy jest suchszy niż zwykle,
podobny w dotyku do kamienia – sprawdzamy
kamienie. Powoli
rezygnujemy z dotyków, by nie tracić wilgoci.
Wujek dzwoni codziennie, by poinformować
o wysokości ceł, jakie rząd wprowadził ostatnio
na wodę. Wujek mówi:
poczekajmy jeszcze na prohibicję
niedługo i ona przyjdzie
skurwysyny
Zbliża się lato. Największą uciechę mają nasze
pociechy – przyklejają nosy do szyb i patrzą
jak akwarium pełne ludzi z tv, przepływa nam
przez ogródek.
Ktoś tu kogoś szuka. Będzie jakiś happening.
Otworzyłam okno na ulicę i patrzę.
Samochód szuka samobójcy. Samobójca jest
jeszcze człowiekiem. Budzi się teraz
i wykonuje poranne czynności, takie jak: umyć zęby,
zjeść śniadanie, spakować teczkę do pracy.
Zanim skoczy.
Zanim skoczy, otwiera okno na ulicę i patrzy
na dzieci, pieski, chodniczki. Na wszystko,
o co można rozpierdolić łeb.
To jeszcze nie jest na pewno. Może ktoś wejdzie
do ciemnego pokoju w bloku na ciemnym osiedlu
i nie będzie to Jezus Chrystus ze swoją mocą,
ale coś materialnego, postać ze skóry i kości
o określonej płci.
I będzie to pomyłka
– nie te drzwi nie ten dzień nie ta osoba -
i powie: szukam pana o nazwisku (nazwisko).
Samobójca pomyśli: to mogłem być ja.
Samobójca zejdzie z parapetu z grzeczności
i odpowie: nie znam. Samobójca odpowie:
„nie znam” i wyjdzie do pracy.
Tutaj ze złości przegryzam sobie wargę
– samochód omija samobójcę, chociaż nie powinien.
Jest w tym jakaś tradycja, mówisz, osobiste
męczeństwo, mówię, że w każdą sobotę
o godzinie ósmej wieczorem zaczynam pisać
nowy wiersz i nie kończę.
Dziś jest nowa sobota. Godzina dziewiętnasta
czterdzieści dwie, więc jeszcze nie za późno,
żeby stworzyć jakieś światowe arcydzieło,
żeby zasłużyć na tytuł szlachecki,
żeby inni poeci z innych miast wojewódzkich
pisali do mnie listy gratulacyjne, dla mnie erotyki,
żeby przestało padać w ramach prostego cudu.
Godzina dziewiętnasta czterdzieści pięć.
Pada tak mocno, a brat pojechał z kolegami
nad Wisłę. Powtarzałam mu: nie jedź, Witek,
bo lada chwila zacznie padać. Pada. Rzeka
topi się jak głuchoniemy w mocnym deszczu.
Godzina dziewiętnasta czterdzieści osiem, a brat
ciągle nie wraca. Warto raczej skupić się na
cudach, skoro tak mało czasu i ktoś nas odlicza.
Żeby rząd znalazł mieszkania dla ofiar powodzi,
a nie jak siedem lat temu: mieszkali w piwnicy
u sąsiada, płacili za koce i za światło, wodę mieli za
darmo, dużo było wody. Prywatne oceany. Żeby
sterta przeczytanych książek przemieniła się
w stertę nienaruszonych książek, w żadne jadalne
ciało, bez kupienia biletu, wejścia do autobusu
Ustroń – Cieszyn Dworzec, bez wyjścia, pójścia
do biblioteki po schodach, monotonnie i długo,
głębiej, bez zakrętów; rytualna wycieczka w czasie
autostopem myśli. Godzina dziewiętnasta pięćdziesiąt
dwie. Wyobrażamy sobie ogromne drzwi w ogromnej
sali, przez które nie musimy uciekać, chociaż
ktoś nas ściga. Tak mija kolejna minuta. Na przekór
tej bierności. Wyobrażamy sobie nieskończenie duży
zegar z twarzą Jerzego P. zamiast tarczy, bierzemy
niedojedzony z obiadu rozpaćkany groszek
i celujemy Jerzemu P. prosto między oczy.
Jeśli się skrzywi, wygramy tę wojnę. Jerzy P.
się krzywi jedynie na Leppera i przegrzaną wódkę.
Nie trafiliśmy. Nie trafiliśmy. Albo tylko w usta.
Dobrze. Dobrze. W ustach niewypał jeszcze
lepiej leży. Dziewiętnasta pięćdziesiąt sześć.
W domu jest teraz ciszej niż w poniedziałek
czy w środę. To zastanawiające. Niemożliwe,
taka cisza w naszym wielkim domu. Żeby
stało się głośniej; boję się przez ten deszcz,
że i ja zacznę tonąć. Jak wzywać na pomoc,
jeśli nie ma pomocy. Mamo, tato, święty
z obrazka, pomocy, figurko z drewna w
kształcie figurki z drewna. Niepokojąco
zauważam, że też jestem ciszą. Jeszcze
minuta, całe życie jeszcze – tak mówił mi
ktoś, kto chciałby teraz wysiąść. W trakcie
jazdy to niebezpieczne. Jak w autobusie Ustroń
– Cieszyn Dworzec; ktoś zbyt wolno wysiada,
kierowca krzyczy: to wysiądziesz sobie
w trakcie jazdy, tumanie! To jest niebezpieczne.
Jak deszcz i powódź, kiedy już dojdzie pod usta.
Trzymaj usta zamknięte, został wydany rozkaz.
Stąd ta dziwna cisza. Nieme odliczanie od jeden
za dziadka, dwa za siostrę, trzy za wujka, a
wszyscy od jeden pomarli. Szybciej. Szybciej.
„Wysiadaj pani, śliczna pani, szybciej!”.
Przecież to na ręce, w słuchawce telefonicznej
– pomyłka, zapłać za, pójdź do. W takiej
częstotliwości. Dlatego o tym, co jest,
nie wolno pisać kolejnych słabych wierszy.
Jak będę chciała miłości, poszukam ofiary.
Jak będę chciała kawy, to sobie zaparzę.
Jak będę chciała nie być,
Urodzona w 1985 roku. Pracownik na etacie, dorywczo krytyk literacki, hobbistycznie autorka. Mieszka w Krakowie.
Zapis całego spotkania autorskiego z udziałem Darka Foksa, Marty Podgórnik, Dagmary Sumary, Adama Zdrodowskiego i Tadeusza Pióry podczas Portu Wrocław 2005.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Łukasza Bagińskiego, Dagmary Sumary, Joanny Obuchowicz, Adama Zdrodowskiego i Tobiasza Melanowskiego podczas Portu Literackiego 2004.
WięcejGłos Dagmary Sumary w debacie „Z Fortu do Portu”.
WięcejKomentarze Julii Szychowiak, Karola Maliszewskiego, Justyny Sobolewskiej, Dagmary Sumary, Kamila Zająca.
WięcejAutorski komentarz Dagmary Sumary do wiersza z książki Dancing.
WięcejEsej Darka Foksa towarzyszący premierze książki Dancing Dagmary Sumary.
WięcejKomentarze Marty Podgórnik i Grzegorza Olszańskiego.
WięcejAutorski komentarz Dagmary Sumary do wiersza z książki Dancing.
WięcejEsej Darka Foksa towarzyszący premierze książki Dancing Dagmary Sumary.
WięcejKomentarze Marty Podgórnik i Grzegorza Olszańskiego.
Więcej