DZIEŃ DOBRY
nazywam się,
nazywaj mnie, z
siebie cień,
bez zająknięć
mlaśnięć i klaśnięć,
gdy telegraficzne stop
obwieszcza oczom
koniec klatki
komunikatu i logiki bata,
gdy błysk myśli rozrzedza mrok
a w markowej torbie
parciany wór
TRASA ŚMIECI (RECYKLING)
dlaczego na dupie
nie ma pomysłów i gdy
idę ptak umiera i
miesza się z kipami
myśli, obrotowy śmietnik
jak dziurawa klepsydra,
urwane nogi z korzonek
schylanie jest sztormem,
jestem sztormem, gdy
samochody to klatki dla ludzi
w dobie elektronicznej rozmowy,
w dobie ludzi uciekających wzrokiem,
uciekających od siebie coraz gwałtowniej
może jeszcze przy straganie
pełnym jarzyn
żart bez intrygi
PODRÓŻ DOOKOŁA STACJI
Kropla na igle, ale
coś jak trzask dechy o bruk i
śmiech trzech dziewcząt
o bezgłośnym chodzie, gdy
zeszklony śnieg, a
lumpensportowiec
wśród styropianowych motyli
i pliki zrzutów pamięci błędów systemu
i sen jak jutrzenka:
już nie tylko żołądek i wątroba
są głodne. Ramiona są głodne.
A każdy początek jest w cudzysłowie banału,
jak, na przykład, absolutyzm komunistyczny,
i to A na początku zdania, nie
do przełknięcia. Czy
to ściąga docinków? Dotnij sobie.
Siedzi, jakby go nie było,
a jest w grze. Biegnie
za podmuchem wydarzenia,
zdmuchnęło go z wydarzenia, do gdzieś.
Zaraz, po czasie, rozciągnie się w nieskończoność.
Kropla na igle
stała się blaskiem
rozrywającym oczy;
smuga z projektora wprost,
przez źrenicę, do gałki ocznej,
jaki to film rozgrywa
się w mózgu? Co zostało odcięte?
Deska wiatru? Kokluszniczy
śmiech? Wymiętolone?
Te, blask! Wydarz się!
Po,
nie. Poniekąd
i bynajmniej. Zduszenie.
Geometria być przeszłością
przy eksplozji nicości, co
się rozgrywać,
rozrywać,
pozbawienie. Błysk
głupoty, bez życzenia, i
to niby być konstrukt. Nic
być. Niczemu
puścić cugle.
Odwiedziny pustki.
Pustka odwiedzić noc.
Odwieść od snu, ku
przejrzystemu
widzeniu
tego,
co jawić
się poza granicą zmysłów
jako naturalne,
obcujące,
bezgłośne,
konieczne,
nieograniczone
(program podpowiadać
przy „nie”:
„niebosiężne”)
PRZEDPOEMAT O DZIDZIPOEZJI
bebe
dada
pierdolić literki
myślnienie
zasłowić tok kojarzonki
ale z innej stronki
odległowienie
taniec kierunków
wygięte osie
sieczna światła
rozbłysk fotonu
baba
dede
literki
obciążająść
radość
Szum,
szum, gwar,
gwar.
Rentgen słowa,
rentgen słowa,
uporczywie
nie powtarzać
i odtwarzać,
się odsuwać
i powracać.
Z bliska,
z dala:
forma koła.
Ja wewnętrzne
blisko słowa,
ono samo
jak wszczepione,
jakby chcieć
poszukiwaniem
znaleźć zakres
tego czegoś.
Czegość.
Po kres poznania!
„poznania”.
Słowo. Obracać. Się. Jak. Tornado.
Wszystkie. Konstrukcje. Myśli.
Jak. Eksponaty. W. Muzeum.