książki / POEZJE

Długi dystans

Krzysztof Szeremeta

Fragmenty książki Krzysztofa Szeremety Długi dystans, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii "Połów" 9 lutego 2009 roku.

Biuro Literackie

Odjazd

Posie­dzi­my chwi­lę, tyl­ko spraw­dzę; poło­ży­łem mone­tę
na torach. Awers się roz­pad­nie, rewers dotknie zie­mi.

Trzy minu­ty, zanim opo­wiem o tra­wie­niu,
dusz­no­ściach i mokrych dło­niach, zanim wyja­śnię,
dla­cze­go nie mówi­my.

Ponie­miec­ki budy­nek z czer­wo­nej cegły
wpy­cha mnie do jej płasz­cza. Na dwor­co­wym zega­rze
dwu­dzie­sta. Widzę latar­nie na koń­cach rzęs.
Napi­sał­bym coś na powie­kach, to było­by lep­sze od jej oczu,
jak mapa wyspy skar­bów na skó­rze mar­twe­go pira­ta.

Na odwro­cie krzy­żyk. Ona nie ma imie­nia.
Udał­bym się, gdy­bym miał dokąd.


Kroki, podrygi

Na wła­sne ryzy­ko wsze­dłem w miej­sce, gdzie spo­ty­ka­ją się
cza­sy teraź­niej­sze: jestem obec­ny, zmę­czo­ny i gotów.
Dach – cały mokry, ale cały. Wzru­sza­ją­co czy­ste ścia­ny,

szkla­ne i przej­rzy­ste, czu­ję przez nie mia­sto, spóź­nio­ny roz­kład
jaz­dy. Ten, kto posta­wił znak pozio­my, jest zaje­bi­ście pre­cy­zyj­ny.
Nie się­gnę nogą żad­nej stro­ny. Zosta­ją pręd­kie dłu­gie świa­tła,
roz­pro­szo­ne punk­ty nocy, któ­re zbie­ram, by wymie­nić na bilet.

Bli­zny na twa­rzy mato­wie­ją, każ­dy gry­mas ukła­da się tanecz­nie.
Diop­trie rosną w oczach, na minus.
Mone­ty w dło­niach są już wil­got­ne, buty – zwią­za­ne.

Auto­bus zatrzy­mu­je się kil­ka metrów ode mnie. Nie wsta­ję,
nie chce mi się. Prze­siad­ka nie wcho­dzi w grę.


Donikąd

Nie obco­wa­łem z mar­twy­mi wro­na­mi, nie doty­ka­łem obcych
ciał. Zawią­za­no mi nić na szyi, nigdy nie uży­czy­łem imie­nia.
Gro­zi­ło prze­cię­cie, krzy­cza­łem w odpo­wied­nim cza­sie.

Wycią­ga­łem pił­kę spod samo­cho­dów, kra­dłem jabł­ka i kuku­ry­dzę,
kon­fe­sjo­na­ły przyj­mo­wa­ły mnie jak swo­je­go. A teraz?
Rite de pas­sa­ge, szcze­gól­nie idio­tycz­ne:

naj­dal­szy brzeg, gdzie każ­de imię jest praw­dzi­we, zapi­sa­ne cyfra­mi.
Z zamknię­ty­mi ocza­mi znaj­du­ję wszyst­kie wio­dą­ce nazwy
cio­sa­ne przez język, otrzy­mu­ję łono, by przy­jąć spo­łe­czeń­stwo.

Musia­łem rodzić się co naj­mniej trzy razy, z cia­ła, z ducha
i z wody, ochrzczo­no mnie mle­kiem i mio­dem, Pan dał mi imię
ponad wszel­ką wąt­pli­wość. Cza­sem gar­dzę i kpię z tego Legio­nu.
Wycie­ram sobie gębę cza­sem.


Wskazówki. Bomby zegarowe

Mówi nie ze spa­cją. Wol­ne wybie­ra­nie – w kon­wen­cji,
któ­rą nazwał­bym slap­stic­kiem. Guzi­ki, ręka­wicz­ki,
zmar­z­nię­te dło­nie. Tyle wystar­czy. Chy­ba mam wyczu­cie.
Wiem, kie­dy się zamknąć, a kie­dy prze­wró­cić.

Szyb­ko zastę­pu­ję wybie­ra­ne sło­wa. Poty­kam się o gałąź,
nie­zły spo­sób. Skra­cam dystans. Pusz­czam nie­me fil­my.
Bez sądu doświad­czam zgrzy­ta­nia zęba­mi.
Nie ma cze­go potę­piać, jest po co prze­pra­szać.

Za dłu­go, zbyt dużo podró­ży jak na taką porę.
Zapi­na kurt­kę. Dosta­ję zim­ny gra­tis mode­lun­ku.
Naj­bar­dziej się boję fizycz­ne­go bólu – den­ty­stów,
nie­po­zor­nych dziew­czyn, głu­pa­wych land­sza­ftów.

Roz­rzu­cam, przy­pad­kiem, nasiąk­nię­te liście.
Jesień, nicze­go w zamian. Sły­szę prze­cze­nie,

dalej jest prze­rwa.


Dojazd

Mię­dzy wscho­dem a zacho­dem tory, przy­stan­ki.
Rzecz dzie­je się na zacho­dzie. W pustej szko­le,

wisząc na mnie, pro­si, żebym się na niej nie wie­szał.
Mówi się: przy­mus, a myśli: o kur­wa. Spo­ro do widze­nia.

Brud­na pod­ło­ga, mar­nie­ją­ca paproć. I – dla przy­kła­du
– przy­zwo­ity układ. Jak zwi­nąć cia­ło w pasu­ją­cy dotyk?

Potem jest ina­czej. Kolej, cała pro­sta. Myśli się -
do dupy, a mówi do jutra. Zadzwo­ni tele­fon. Zadzwo­ni,

zapu­ka, nie powie, że zaszło – co mi się wyda­je, kie­dy już
po wszyst­kim ska­czę, z wyso­ko­ści sta­cji widzę, że jestem

bez­piecz­ny. I gdy piszę, na ścia­nie: w sta­nie. Na wid­no­krę­gu
leżą moje pal­ce. Jesz­cze przez chwi­lę, dopó­ki nie zga­snę.


Weźmiesz syna, on ci pomoże

Meta­lo­wa konew­ka i puste wia­dra. W pogo­to­wiu
rze­ka, jak grzy­by po desz­czu. Stud­nia jest głę­bo­ka,
więc coś powin­no być na dnie. O ile dno ist­nie­je:

patrzy­łeś kie­dyś tak napraw­dę w dół, omi­ja­jąc wszyst­kie
obra­zy na skle­pie­niach, wisząc na moich ramio­nach

bez żad­ne­go wspar­cia? Podaj wodę, wody
w butach i nad zie­mią. Będzie z tego jakieś życie,
chy­ba już jest. Przy­go­tuj się sumien­nie,
masz mię­śnie jak medu­za i jaja jak dzio­bak.

Będzie­my poda­wać te wia­dra, usta­wi­my się w rzę­dzie:
ja do cie­bie, ty do mnie. Chwa­sty i tak wyro­sną.


Lochy i smoki

Lato, przy­szło zało­żyć san­da­ły, cho­dzić ostroż­niej,
waka­cyj­nie. Dziew­czy­ny wystę­pu­ją we wszyst­kich
kolo­rach hostii, nie trze­ba klę­czeć,
mogę je przyj­mo­wać nawet na sie­dzą­co.
W powie­trzu jak na języ­ku, top­nie­ją ujmu­ją­ce
for­my, nawet cze­ko­la­da. Pod noga­mi
znaj­du­ją się miny, wie­le głu­pich min,
patrzę na nogi, otwar­cie.

Prze­tar­ty na łok­ciach, błą­dzę,
pró­bu­jąc zgu­bić dro­gę, a zna­leźć chłod­ne miej­sce
mię­dzy cudzy­mi pal­ca­mi. Mógł­bym oddy­chać,
gdy­bym zechciał wcią­gnąć żar spa­lin i per­fum,

jed­nak wolę doty­kać isto­ty: koń­czą się gra­ni­ce,
gdzie asfalt sta­je się mięk­ki, tam wcho­dzę głę­biej.
Prze­cho­dzą po gło­wie i łamią się, z krzy­kiem.

O autorze

Krzysztof Szeremeta

Urodzony w 1990 roku. Poeta, student krytyki literackiej na Wydziale Polonistyki UJ. Związany z pismem "Pressje". Publikował m.in. w "Odrze", "Portrecie", "Ricie Baum". Autor arkusza Długi dystans (Wrocław 2009) i tomiku Nowy dokument tekstowy (Gniezno 2011). Mieszka w Krakowie i w Prudniku.

Powiązania

Połow 2010

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Mar­ci­na Bie­sa, Mar­ty­ny Buli­żań­skiej, Krzysz­to­fa Dąbrow­skie­go, Rafa­ła Gawi­na, Mar­ty­ny Kul­bac­kiej, Mariu­sza Par­ty­ki, Bar­to­sza Sadul­skie­go, Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty, Fili­pa Wyszyń­skie­go i Domi­ni­ka Żybur­to­wi­cza pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

„Połów 2010”: Krzysztof Szeremeta

nagrania / drażniące przyjemności Krzysztof Szeremeta

Karol Mali­szew­ski o poezji Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty. Etiu­da do wier­sza „Odjazd” w reży­se­rii Jolan­ty Kowal­skiej.

Więcej

Asperges

dzwieki / RECYTACJE Krzysztof Szeremeta

Wiersz z tomu Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2010, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Połów 2010” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Ostatnia po przecinku

wywiady / o książce Krzysztof Szeremeta Marcin Bies

Z Mar­ci­nem Bie­sem roz­ma­wia Krzysz­tof Sze­re­me­ta.

Więcej

Poparzyłem rękę w środku

recenzje / KOMENTARZE Krzysztof Szeremeta

Autor­ski komen­tarz Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty­ki do wier­sza z książ­ki Dłu­gi dystans.

Więcej

Odjazd, Dojazd

recenzje / KOMENTARZE Krzysztof Szeremeta

Auto­ko­men­tarz Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty do wier­szy z anto­lo­gii Połów. Poetyc­kie debiu­ty 2010.

Więcej

Poparzyłem rękę w środku

recenzje / KOMENTARZE Krzysztof Szeremeta

Autor­ski komen­tarz Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty­ki do wier­sza z książ­ki Dłu­gi dystans.

Więcej

O Długim dystansie Krzysztofa Szeremety

recenzje / ESEJE Elżbieta Lipińska

Nota Elż­bie­ty Lipiń­skiej o książ­ce Dłu­gi dystans Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty.

Więcej

Od słów do zaskoczenia

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Dłu­gi dystans Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty.

Więcej

Samotność długodystansowca

recenzje / NOTKI I OPINIE Maciej Melecki

Nota Macie­ja Melec­kie­go o książ­ce Dłu­gi dystans Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty.

Więcej

O wierszach Krzysztofa Szeremety

recenzje / NOTKI I OPINIE Karol Maliszewski

Nota Karo­la Mali­szew­skie­go o wier­szach Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty.

Więcej

O Długim dystansie Krzysztofa Szeremety

recenzje / ESEJE Elżbieta Lipińska

Nota Elż­bie­ty Lipiń­skiej o książ­ce Dłu­gi dystans Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty.

Więcej

Samotność długodystansowca

recenzje / NOTKI I OPINIE Maciej Melecki

Nota Macie­ja Melec­kie­go o książ­ce Dłu­gi dystans Krzysz­to­fa Sze­re­me­ty.

Więcej