książki / POEZJE

Dzieła zebrane, tom 1

Tymoteusz Karpowicz

Fragmenty książki Tymoteusza Karpowicza Dzieła zebrane, tom 1, wydanej w Biurze Literackim 15 grudnia 2011 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Lekcja ciszy

Gdy motyl
Zbyt gwał­tow­nie
Cza­sem zło­żył skrzy­dła -
Woła­no: pro­szę o spo­kój!

Zale­d­wie piór­ko
Spło­szo­ne­go pta­ka
Trą­ci­ło o pro­mień -
Woła­no: pro­szę o ciszę!

Tak nauczo­no
Bez­sze­lest­nie cho­dzić
Sło­nia po bęb­nie,
Czło­wie­ka po zie­mi.

Wsta­wa­ły drze­wa
Bez szu­mu nad polem
Tak jak powsta­ją
Wło­sy z prze­ra­że­nia.


Trudny las

co wyko­pię jego zie­leń z bru­nat­ne­go dołu
obsu­wa się po moją bia­łość

co pod­nio­sę go z kolan na gałę­zie
opa­da z moich nóg

led­wo dam mu sło­wo mię­dzy drze­wa­mi
już je upusz­cza na mój głos

zanim poka­żę mu weso­łe wie­wiór­ki
zdą­ży ośle­pić się na mój widok

cóż to za trud­ny las uni­ce­stwiam
pra­gnie­niem jego szu­mu


Zmyślony człowiek

Nie przy­glą­daj się mej twa­rzy -
twarz to zmy­ślo­na
Ciu­ła­łem mar­twy rys po rysie
roz­pi­na­łem nad sobą sar­ko­fag
Pół życia stra­ci­łem lecz doko­na­łem arcy­rze­czy:
nawet krzy­we zwier­cia­dło
takiej twa­rzy nie może pogiąć

Nie przy­słu­chuj się mej mowie -
jest taka zmy­ślo­na
Doko­na­łem nie­zwy­kłe­go czy­nu:
omi­ną­łem język ojczy­sty
W wie­ży Babel
wymie­ni­łem rzecz czar­no­le­ską
na syn­te­zę mowy
Było to trud­niej­sze od lotu bez skrzy­deł
Stra­ci­łem na to dru­gie pół życia

Nie przy­glą­daj się mym rękom
nie przy­glą­daj się mym sto­pom
nie przy­glą­daj się memu cie­nio­wi -
zmy­śli­łem sie­bie
jestem zmy­ślo­ny czło­wiek -
owoc nie­ist­nie­ją­ce­go drze­wa


Studium ciszy drzewa

nie­sły­szal­ne drze­wo z wewnętrz­ną muzy­ką
w zwią­za­nym echu drą­ży swą koro­nę
nie­do­kształ­co­ne przy­pusz­czal­ne liście
ska­czą z gałąz­ki na gałąź wciąż wyżej
a głu­chość drze­wa napię­ta pod korą
nie­wy­wo­łal­na i nie­wy­bar­wio­na
drze­wu same­mu prze­ciw­na bez­drzew­na
wciąż dźwięk odkształ­ca sypie wie­wiór­ka­mi
któ­re są cich­sze od zamy­słu nuty
więc one a nie zie­lo­no­pow­sta­łe
liście to drze­wo zewnętrz­nie budu­ją

do tego drze­wa wcho­dzi się spod zie­mi
włók­ni­stą ścież­ką cia­sno wie­lo­bocz­nie
dla­te­go pła­sko ska­czą­ce wie­wiór­ki
już do gałą­zek powró­cić nie mogą
gro­ma­dząc w sobie próż­ny skok po sko­ku
cicho nawza­jem do sie­bie wska­ku­ją
zwie­lo­krot­nio­ne odzy­sku­ją cię­żar
spa­da­ją na dół rudy­mi kro­pla­mi

i wów­czas drze­wo w podwój­nej nago­ści
podwój­nie głu­che podwój­nie bez­list­ne
jest już wła­ści­wie nie do pomy­śle­nia
a prze­cież żyje bo jesz­cze widzial­nie
zbie­ra pod sobą rudy puch wie­wiór­czy
już jak i drze­wo podwój­nie ogłu­chły
i przy­klę­ka­jąc na puste kola­no
puch rdza­wy wkła­da do drew­nia­nych uszu

O autorze

Tymoteusz Karpowicz

Urodzony 15 grudnia 1921 w Zielonej koło Wilna. Poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz. Pracował jako asystent na Uniwersytecie Wrocławskim, a także redaktor w pismach: "Nowe Sygnały", "Odra", "Poezja". W 1973 roku wyjechał do USA, potem do RFN i Berlina Zachodniego, w 1978 roku osiadł w Chicago, obejmując katedrę literatury polskiej na uniwersytecie stanu Illinois. Za ostatni tom, Słoje zadrzewne (1999), otrzymał Nagrodę "Odry" oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Zmarł w Oak Park 29 czerwca 2005.

Powiązania