Gdy motyl
Zbyt gwałtownie
Czasem złożył skrzydła -
Wołano: proszę o spokój!
Zaledwie piórko
Spłoszonego ptaka
Trąciło o promień -
Wołano: proszę o ciszę!
Tak nauczono
Bezszelestnie chodzić
Słonia po bębnie,
Człowieka po ziemi.
Wstawały drzewa
Bez szumu nad polem
Tak jak powstają
Włosy z przerażenia.
Trudny las
co wykopię jego zieleń z brunatnego dołu
obsuwa się po moją białość
co podniosę go z kolan na gałęzie
opada z moich nóg
ledwo dam mu słowo między drzewami
już je upuszcza na mój głos
zanim pokażę mu wesołe wiewiórki
zdąży oślepić się na mój widok
cóż to za trudny las unicestwiam
pragnieniem jego szumu
Zmyślony człowiek
Nie przyglądaj się mej twarzy -
twarz to zmyślona
Ciułałem martwy rys po rysie
rozpinałem nad sobą sarkofag
Pół życia straciłem lecz dokonałem arcyrzeczy:
nawet krzywe zwierciadło
takiej twarzy nie może pogiąć
Nie przysłuchuj się mej mowie -
jest taka zmyślona
Dokonałem niezwykłego czynu:
ominąłem język ojczysty
W wieży Babel
wymieniłem rzecz czarnoleską
na syntezę mowy
Było to trudniejsze od lotu bez skrzydeł
Straciłem na to drugie pół życia
Nie przyglądaj się mym rękom
nie przyglądaj się mym stopom
nie przyglądaj się memu cieniowi -
zmyśliłem siebie
jestem zmyślony człowiek -
owoc nieistniejącego drzewa
Studium ciszy drzewa
niesłyszalne drzewo z wewnętrzną muzyką
w związanym echu drąży swą koronę
niedokształcone przypuszczalne liście
skaczą z gałązki na gałąź wciąż wyżej
a głuchość drzewa napięta pod korą
niewywołalna i niewybarwiona
drzewu samemu przeciwna bezdrzewna
wciąż dźwięk odkształca sypie wiewiórkami
które są cichsze od zamysłu nuty
więc one a nie zielonopowstałe
liście to drzewo zewnętrznie budują
do tego drzewa wchodzi się spod ziemi
włóknistą ścieżką ciasno wielobocznie
dlatego płasko skaczące wiewiórki
już do gałązek powrócić nie mogą
gromadząc w sobie próżny skok po skoku
cicho nawzajem do siebie wskakują
zwielokrotnione odzyskują ciężar
spadają na dół rudymi kroplami
i wówczas drzewo w podwójnej nagości
podwójnie głuche podwójnie bezlistne
jest już właściwie nie do pomyślenia
a przecież żyje bo jeszcze widzialnie
zbiera pod sobą rudy puch wiewiórczy
już jak i drzewo podwójnie ogłuchły
i przyklękając na puste kolano
puch rdzawy wkłada do drewnianych uszu
O autorze
Tymoteusz Karpowicz
Urodzony 15 grudnia 1921 w Zielonej koło Wilna. Poeta, prozaik, dramaturg, tłumacz. Pracował jako asystent na Uniwersytecie Wrocławskim, a także redaktor w pismach: "Nowe Sygnały", "Odra", "Poezja". W 1973 roku wyjechał do USA, potem do RFN i Berlina Zachodniego, w 1978 roku osiadł w Chicago, obejmując katedrę literatury polskiej na uniwersytecie stanu Illinois. Za ostatni tom, Słoje zadrzewne (1999), otrzymał Nagrodę "Odry" oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Zmarł w Oak Park 29 czerwca 2005.
Spotkanie wokół książek Zmyślony człowiek Tymoteusza Karpowicza, Credo Tadeusza Różewicza i Prawdziwe życie bohatera Rafała Wojaczka z udziałem Joanny Roszak, Jana Stolarczyka, Bogusława Kierca, Joanny Orskiej i Karola Maliszewskiego w ramach festiwalu Stacja Literatura 25.
Komentarz Tymoteusza Karpowicza, przytoczony w związku z wydaniem książki Tymoteusza Karpowicza Zmyślony człowiek, w opracowaniu Joanny Roszak, która ukazała się w Biurze Literackim 24 czerwca 2020 roku.
Szkic Tymoteusza Karpowicza opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
Tekst Eweliny Godlewskiej-Byliniak towarzyszący premierze we Wrocławskim Teatrze Współczesnym dramatu „Niewidzialny chłopiec”, pochodzącego z szóstego tomu Dzieł zebranych Tymoteusza Karpowicza, który ukazał się 24 sierpnia 2015 roku nakładem Biura Literackiego.
Komentarz Jakuba Momry do dramatu Tymoteusza Karpowicza z piątego tomu Dzieł zebranych, który ukazał się nakładem Biura Literackiego 13 kwietnia 2015 roku.
Rozmowa Artura Burszty z Mirosławem Spychalskim, towarzysząca premierze książki Mówi Karpowicz, wydanej w Biurze Literackim 11 listopada 2005 roku.