Profesor podciągnął zasikane kalesony i ruszył z wykładem:
– Wszyscy filmowcy popełniają błąd, uznając, że tak zwany normalny pełnometrażowy film fabularny (oraz jego pochodna w rodzaju tak zwanej normalnej fabularnej krótkometrażówki) to przede wszystkim środek rozrywki i chwilowej refleksji. Jest on bowiem, ten film, podstawowym ucieleśnieniem pewnej idei szczęścia, którą rozwinięty kapitalizm usiłuje narzucić całemu społeczeństwu. Film fabularny jako naczelne dobro wyobcowanego życia i – co musi iść w parze – jako flagowy produkt kapitalistycznego rynku kultury znajduje się w samym centrum jednakowej globalnej propagandy. Ostatnio niemal obiegową formułą stało się przeświadczenie, że dalszy gospodarczy rozwój Unii Europejskiej zależy od tego, czy slogan „Dwa filmy fabularne na rodzinę” odniesie sukces. To ściśle wiąże się z czasem trwania filmu. Czas trwania, jak słusznie zauważył Robert Bresson, stanowi dodatkową pracę idei, im jest dłuższy, tym dłuższy w ciągu dnia staje się tak zwany czas wolny. Kto nie pragnie dokonać odnowy filmu fabularnego, a jednocześnie zamierza dostosować się do obecnej pasożytniczej sytuacji kultury w Europie, ten powinien w tej chwili opuścić tę salę. Ci, którzy zostaną, a niewielu ich będzie, obejrzą ze mną pewien czarno-biały film.
Frajerzy i moja dziewczyna wyszli.
Miałem dziewczynę, kurwa mać. I pomyśleć, że na Bressona ją wyrwałem.
Zgasło światło.
Skacowany kinooperator odpalił sprzęt.
Z rozdziału czwartego
Profesor był wyraźnie podkurwiony, ale dawał radę:
– Czy nowe kino polskie jest wyrazem nihilizmu? Myślę, że odrzuca ono rolę, którą chętnie by mu wyznaczono w całym tym politycznym spektaklu, a przecież nawet delikatnie niszcząc czy choćby omijając polityczny spektakl, radzi sobie z tym całym nihilizmem, czyli usuwa go z pola sztuki. Wszystko to, co będzie powstawać i rozwijać się w ramach spektaklu politycznego, runie samoczynnie, bez pomocy Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. A jak wszyscy wiemy, można budować tylko na ruinach. Niektórzy młodzi filmowcy są filmowcami właśnie dlatego, że nie są już filmowcami. Są artystami. Reszta to tylko i wyłącznie politycy do wynajęcia.
Wkurw wyraźnie mu mijał, a my próbowaliśmy zrozumieć, o co mu chodzi.
Z rozdziału dziewiątego
Profesor zapalił, zadymił pół sali wykładowej i rzekł:
– I właśnie dlatego nasze nowe filmy są nudne jak życie, które próbują pokazać. Oddalamy się coraz bardziej od natury, przystając na to, że postęp techniczny wyszykował nam przyszłość. Dlatego przedstawię wam propozycję nowego kina, odpowiadającego nowym modelom przezwyciężania nudy permanentnej. Światło, kolor, forma, dźwięk, wszystko, tylko nie aktorzy. Aktorzy to ludzie, a to właśnie życie ludzi jest nudne. Natura się nie nudzi. Człowiek się nudzi, bo nie jest stąd.
Odpalił drugiego od pierwszego, zadymił drugą połowę sali i dodał:
– Zapalcie sobie, odpocznijcie chwilę, bo wygląda na to, że musimy jeszcze raz przerobić historię kina polskiego, więc przed północą stąd nie wyjdziecie.
Zapaliliśmy. Zagęściliśmy dym w sali. Śmierdziało coraz bardziej. Niektórzy z nas wyraźnie poczuli, że nie są stąd.
O autorze
Darek Foks
Urodzony w Skierniewicach. Poeta, prozaik, redaktor i scenarzysta. Studiował na Wydziale Wiedzy o Teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej, ukończył scenopisarstwo w łódzkiej Filmówce. Laureat m.in. głównej nagrody Konkursu na Brulion Poetycki (1993), Nagrody im. Natalii Gall (1999), Nagrody TVP Kultura (2006) za książkę Co robi łączniczka (przygotowaną wraz ze Z. Liberą), nominowaną również do Nagrody Literackiej Gdynia (2006). Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2014) za całokształt twórczości. Dwukrotnie nominowany do Paszportu Polityki (2000, 2004). Redaktor działu prozy w „Twórczości”. Mieszka w Skierniewicach.
Szkic Darka Foksa opublikowany w cyklu prezentacji najciekawszych archiwalnych tekstów z dwudziestopięciolecia festiwalu Stacja Literatura.
Rozmowa Darka Foksa z Bohdanem Zadurą o jego nowej książce Kropka nad i, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 22 września 2014 roku.