książki / POEZJE

Kardonia i Faber

Łukasz Jarosz

Fragmenty książki Kardonia i Faber Łukasza Jarosza, która ukazała się 5 października 2015 roku nakładem Biura Literackiego.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Pieta

Dzień za sia­tecz­ką firan­ki.
Odle­gły, pochy­ły obłok, zim­ny
świst bata nad paru­ją­cym zadem konia.
Pośli­nio­nym koń­cem nit­ki pró­bu­ję
tra­fić w ucho igły i sły­szę nagle
sie­bie: mój skrzy­pią­cy oddech
jak ostrze­nie kosy lub noża.


Dziadek Jarosz

Kie­dyś wie­dzia­łem, po co tu jestem.
Mój ojciec sta­rze­je się i upo­dab­nia
do mnie. Trzy­mam mu mło­tek, kom­bi­ner­ki,
gdy przy­bi­ja sosno­we ćwierć­wał­ki. Co chwi­lę
wyda­je mi się, że mu zasła­niam, lecz nie;
mój cień pada obok: na srebr­ne widel­ce i sza­fę.


Górne światło I

 

Do kościo­ła wcho­dzą pach­ną­cy
chło­dem ludzie, ksiądz otrze­pu­je buty.
Mini­strant wyj­mu­je pinez­ki i gwoź­dzie
z popio­łu, któ­rym posy­py­wał scho­dy.
(Ciot­ka: To była pierw­sza waż­na śmierć
w moim doro­słym życiu. Z gło­śni­ka: Niech
nie trwo­ży się wasze ser­ce). Powie­trze jak ołów,
jak wyschnię­te, spę­ka­ne mydło.

W koń­cu poja­wiam się ja, docie­ra do mnie,
docie­ram do sie­bie, bo nie wie­dzia­łem, że kie­dyś
tutaj się znaj­dę. Gdy kościel­ny otwie­ra fur­tę,
ostre jak ze szkła dzwo­ny
sta­ją się jesz­cze gło­śniej­sze.


Inkrustacja

We śnie: roz­trza­ska­ny o beto­no­wą
nogę mostu, pocię­ty karo­se­rią
na zora­nym koła­mi pasie zie­le­ni.
Umie­ram, gni­ję i rodzę roba­ki.
Kar­mię zie­mię, któ­ra mia­ła koić ser­ce.

To wczo­raj. Teraz księ­życ jak pęcherz,
żona obci­na naszej śpią­cej cór­ce paznok­cie.
Nie mogę się roz­pro­szyć – sku­pio­ny
wsu­wam pod kre­dens łap­kę na myszy.
Naj­de­li­kat­niej jak potra­fię,
żeby nie strze­li­ła pusta.


Purgatorium

 

Ści­ga­my się z ojcem od trzech topól
do gan­ku. Widzę nas: pył w pyle.
Potem on spie­szy się, by zamó­wić
kom­bajn do naszych dzier­ża­wio­nych pól.
Nadal mam jego swe­ter, woj­sko­wy pas.

Nie jestem sobie potrzeb­ny, już wiem,
jak mogłem żyć. Nie jestem sobie potrzeb­ny,
naplu­łem na patyk i rzu­ci­łem psu. We śnie
wbie­głem do poko­ju peł­ne­go śpią­cych dzie­ci.
W dłu­gim lustrze zoba­czy­łem,
że trzy­mam w rękach gło­wę konia.


Trzech Króli

 

Huś­taw­ka, przed­szkol­na karu­ze­la.
Noc zbyt cicha, by zasnąć. Nagie modrze­wie,
nad nimi nie­bo roz­pę­dzo­ne jak młyń­skie koło.
Mie­lą­ce ciem­ność, kości zmar­łych i żywych.

Poni­żej świę­te wło­sy mojej śpią­cej cór­ki.
Świę­ta śli­na ciek­ną­ca z jej ust. Świę­te roz­pad, nędza,
prze­pych i cisza. W niej sły­szę, jak moja żona
wcho­dzi po scho­dach. Chcąc wejść do domu,
krę­ci klu­czem, maj­stru­je przy zam­ku,
nie wie­dząc, że drzwi są otwar­te.


Obecność

 

Dachów­ka, gruz czer­wo­nych cegieł.
Żona mówi: „Zapisz w tym swo­im notat­ni­ku,
że tyl­ko w szpi­ta­lach psy­chia­trycz­nych moż­na
spo­tkać nor­mal­nych ludzi. Nie tych, któ­rzy
skrzyw­dzi­li, lecz tych, któ­rych skrzyw­dzo­no”.

Zapi­su­ję, potem kocha­my się;
mój oddech na jej skó­rze, nasze
złą­czo­ne cia­ła w nie­ogrza­nym dziś domu.
Kto nas nazwał dzieć­mi Boży­mi? Kto dał nam
czu­cie, żywot w doli­nie wśród paty­ków,
gazet, pose­gre­go­wa­nych śmie­ci? Z cór­ką,
któ­ra jest naszym twar­dym mię­śniem ser­ca.

Któ­ra, gdy rano otwie­ram oczy, już stoi nade mną:
„Tato, ty tyl­ko na chwi­lę zasną­łeś?”
„Nie, na chwi­lę się obu­dzi­łem”.


Fale

Zamo­czy­łem zaschnię­te pędz­le, star­łem
swę­dzą­cą kro­plę z twa­rzy. Kie­dyś też, tak jak
moja cór­ka, patrzy­łem w górę i bie­głem za samo­lo­tem.
To było wte­dy, zanim zaczą­łem krzy­czeć w sobie, że nie
chcę być na tej roz­ko­ły­sa­nej zie­mi taką twa­rzą, takim cia­łem.
Z gąb­cza­sty­mi płu­ca­mi uczu­lo­ny­mi na pył sło­my i sia­na,
z języ­kiem, któ­ry nie daje świ­stu kamie­nia,
ciem­ne­go sma­ku orze­chów, zama­chu moty­ki.

Takie przy­da­rzy­ły mi się sło­wa. Choć mogłem być
gdzie indziej, gdzie indziej chcia­łem was zabrać.
Lecz mój głos kost­niał jak śmierć. Nad nią prze­zie­ra­ła
ostra cię­ci­wa świ­tu, nie­ru­cho­mia­ła pla­ne­ta.
Sosny skrzy­pia­ły jak skrze­czy wro­na.

O autorze

Łukasz Jarosz

Urodzony w 1978 roku. Poeta, wokalista, perkusista i autor tekstów grupy Lesers Bend, Chaotic Splutter, Panoptikum, Katil Ferman, Zziajani Porywacze Makowców, Mgłowce. Laureat wielu konkursów poetyckich m.in.: im. K. K Baczyńskiego, im. Rafała Wojaczka, im. Reinera Marii Rilkego. Jego debiutancka książka poetycka Soma została wyróżniona I nagrodą w Konkursie Młodych Twórców im. W. Gombrowicza. Laureat pierwszej edycji Nagrody im. Wisławy Szymborskiej (2013) za tom Pełna krew. Mieszka w Żuradzie pod Olkuszem.

Powiązania