książki / POEZJE

Karnister

Jakub Pszoniak

Fragmenty książki Jakuba Pszoniaka Karnister, wydanej w Biurze Literackim 28 października 2024 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

żerdź

wczo­raj przy­śni­ło mi się sło­wo
któ­re mówi­ło samo sie­bie
wczo­raj przy­śnił mi się Bóg
któ­ry powie­dział: jestem

meta­fo­rą

teraz otwie­ram dło­nie jak­bym kar­mił pta­ki
teraz otwie­ram dło­nie jak­bym przez styg­ma­ty
chciał prze­lać cień i powie­trze

spraw­dzam choć widzę że deszcz
daw­no mnie nie było


wiatr przywiał do brzucha piasek znad Bajkału

wczo­raj przy­śnił mi się deszcz
wczo­raj przy­śni­ło mi się sło­wo
zamknię­te w sko­rup­ce orze­cha

i zaglą­dać zaglą­dać
pal­ce ska­le­czyć o zardze­wia­łą kra­wędź

wczo­raj przy­śnił mi się wiersz
w któ­rym wszyst­kie lite­ry pisa­ły się jed­no­cze­śnie

język mówił język
się mówi­ło się


horror vacui

i słu­chać słu­chać kamień wrzu­cić do środ­ka
i szu­kać szu­kać rękę wło­żyć do wewnątrz
i zła­pać puścić i wycią­gnąć wnio­sek
i dotknąć cof­nąć – za dużo tutaj nicze­go

a nic gęst­nie­je gęst­nie­je tak
że lepi się do gąsie­nic czoł­gów
hau­bic har­we­ste­rów

a nic gęst­nie­je gęst­nie­je
i rzu­ca cień
po któ­rym racz­ku­je nie­mow­lę

w tytu­le prze­le­wu pro­szę wpi­sać sko­wyt psa
szczęk bro­ni lub sen­ten­cję wyro­ku
wiatr przy­wiał do Wał­brzy­cha pia­sek znad Baj­ka­łu


mecz i nabożeństwo

i mówi: nie wychodź
tam ciem­ność się zapla­ta na gar­dle
nie wychodź
tam świa­tło chło­ną punk­ty odnie­sie­nia

i mówi: nie wychodź
w nocy brzo­zy czer­nie­ją
jak jęk albo wnę­trze psa
w któ­rym Wasi­lew Gera­si­mo­wicz Szi­pacz
zaszył kieł­ku­ją­ce nasio­na
cze­ka­jąc aż wyro­śnie z nich czer­wo­na gwiaz­da

mie­li­śmy iść
mię­li­śmy w pal­cach suche liście
mie­li­śmy w pal­cach powie­trze
mie­li­śmy być na liście


USG

miesz­kam w mie­ście któ­re uro­dzi­łam
pły­ną czar­nym lodem uli­ce w sto­li­cy
w koście­le pod wezwa­niem świę­te­go kościo­ła
chór klei dia­pa­zon: mer pop ana­li­ty­cy

trwa mecz i nabo­żeń­stwo i nikt nie pamię­ta
któ­ra część kra­ju do niej jest wysła­na
głos nie jest sły­sze­niem ksią­żecz­ka pomię­ta
pio­sen­ka to rze­ka co pły­nie nie­co taka:

pierw­sza zwrot­ka rewo­lu­cji pod szkłem
w mau­zo­leum a sta­re więź­niar­ki
snu­ją zapew­nie­nia że warun­ki domo­we
to domo­we zim­no udar to refren

co zmie­nił stan sku­pie­nia USG wyka­za­ło
że się koń­czy wrze­sień
nikt nie dzwo­ni do mnie od co naj­mniej roku
i ja nie dzwo­nię nigdy do niko­go

myślę: być tu oso­bi­ście to być jak są oni
dla Łubian­ki ja numer a lód pod pod­ło­gą
pro­to­kół przy­ja­cie­lu – na spo­tka­nie z tobą
ser­ce rośnie bar­dzo choć sto­kroć bar­dziej ogon


czterysta cztery

powiedz co czu­jesz i skąd to wszyst­ko bie­rzesz?
prze­stań czuć się win­ny – począ­tek posie­dze­nia
zapew­nię atrak­cje – będzie deszcz na żywo
i nigdy nie zabrak­nie bra­ku i rze­mie­nia

góra będzie górą a dół w trak­cie roz­mo­wy
i care­wicz przy­je­dzie na bia­łym roba­ku
bak­te­ria uro­śnie dadzą roz­wód wdo­wy
natu­ra zadba o swych małych bogów

owszem przy­zna­ję leka­rze mie­li rację:
każ­dy swój świat widzi w świe­tle swe­go wie­ku
i choć imię nosisz co star­sze jest od Krem­la
lepiej wspól­nie mil­czeć niź­li skro­bać wie­ko

Jemu rów­nież zda­rza­ło się tań­czyć na ten temat, a nawet cza­sa­mi cho­dzić przed nią nago, bo nie rozu­mie ani sło­wa po nasze­mu. Co do pre­zen­ta­cji – ona w ogó­le nie jest męż­czy­zną, a podej­rze­wam, że tak­że i czło­wie­kiem. W wia­do­mo­ściach poka­za­li strajk domo­wych papug
i żół­wi. Za chwi­lę dal­szy ciąg pro­gra­mu. A sło­wo? Sło­wo nie jest sło­wem –
pozo­sta­je dźwię­kiem.

tym­cza­sem zastęp­ca Kon­stan­ty Zacha­row
ma kil­ka lat i uży­wa tyl­ko sowiec­kiej tech­no­lo­gii
w wol­nych chwi­lach win­szu­je zaś wszyst­kim wszyst­kie­go
z oka­zji Mię­dzy­na­ro­do­we­go Dnia Astro­nau­ty­ki

musi­my to natych­miast prze­trwać
szcze­gó­ły dostar­czo­ne
przy­cisk kon­takt z kie­row­ni­kiem
error 404


karnister

gołe drze­wo na tle grud­nia
gałę­zie jak pęk­nię­cia nie­ba
z któ­rych wyle­wa się co naj­gor­sze

okno od fron­tu zamknię­te na oścież
patrzę i myślę że świat w któ­rym kar­ni­ster
nazy­wa się kani­ster nie może być naj­lep­szym ze świa­tów

w przeded­niu jutra opła­ku­ję wczo­raj

O autorze

Jakub Pszoniak

Urodzony w 1983 r. w Bytomiu. Poeta i grafik, autor książek poetyckich Chyba na pewno (Biuro Literackie 2019), za którą otrzymał Wrocławską Nagrodę Poetycką Silesius, Lorem ipsum (Biuro Literackie 2022) oraz Karnister (Biuro Literackie 2024). Tłumacz tomów Głosy Kateriny Michalicyny (Pogranicze 2022), Oddychaj Oleny Stepanenko (Pogranicze 2023) oraz Tryb Switłany Powalajewej (Pogranicze 2024), autor wyboru wierszy Mirona Białoszewskiego Z dnia robię noc (Biuro Literackie 2022).

Powiązania