książki / POEZJE

Kopiec kreta

Bohdan Zadura

Fragmenty książki Bohdana Zadury Kopiec kreta.

Biuro Literackie

 

[Wybrakowany raj]

 

Wybra­ko­wa­ny raj
któ­re­go nikt nie prze­ce­nił

kie­dy pro­po­nu­ją ci ocet
przy­naj­mniej wiesz
że to nie potrwa dłu­go

 


 

Kopiec kreta

 

kie­dy patrzysz na tę górę
nie myślisz
że powie­trze będzie tam tak rzad­kie
że nie będziesz miał czym oddy­chać

kie­dy patrzysz na tę górę
nie myślisz
że nie będzie tam do kogo
otwo­rzyć ust

kie­dy patrzysz na tę górę
nie myślisz
ile godzin ile potu ile tru­du
pochło­nie wspi­nacz­ka

i nie myślisz
że kie­dy na nią już wej­dziesz
widok będzie jak z pagór­ka

 


 

[Młody poeta]

 

Tade­uszo­wi Róże­wi­czo­wi

 

Mło­dy poeta
nie potra­fił odmó­wić
przy­ję­cia zapro­sze­nia
na spo­tka­nie
ze słu­cha­cza­mi
Uni­wer­sy­te­tu Trze­cie­go Wie­ku
a może to się wte­dy nazy­wa­ło
Uni­wer­sy­tet Zło­tej Jesie­ni

To było na począt­ku
lat sie­dem­dzie­sią­tych
orga­ni­za­tor­ka nazy­wa­ła się
pani Hania Kowal­ska
miesz­ka­ła w sąsied­nim blo­ku
Uni­wer­sy­tet dzia­łał
spo­łecz­nie
salę udo­stęp­niał mu
Insty­tut Wete­ry­na­rii
w Insty­tu­cie Wete­ry­na­rii
pra­co­wał ojciec poety

Uni­wer­sy­te­to­wi zale­ża­ło
żeby to był wykład
albo przy­naj­mniej pre­lek­cja
bo spo­tka­nie autor­skie
jak na uni­wer­sy­tet
brzmia­ło­by
za mało poważ­nie

Nie pamię­ta już
co wymy­ślił
coś wymy­ślił

Pamię­ta stół
her­ba­tę pącz­ki

zimo­we popo­łu­dnie
sty­czeń albo luty

Czy coś bez rymu
moż­na nazwać
poezją
(pisał też rymo­wa­ne)
czy coś co ma być pięk­ne
może zawie­rać brzyd­kie wyra­zy
(raczej nie nad­uży­wał)
dość brzy­do­ty bru­tal­no­ści i cham­stwa
mamy w życiu na co dzień

Nie pamię­ta już
co im odpo­wia­dał
coś odpo­wia­dał

na pew­no niko­go nie prze­ko­nał

pięk­na treść i pięk­na for­ma
taki Nor­wid taka Paw­li­kow­ska Jasno­rzew­ska
taki powiedz­my Tuwim

Jak ze sta­ry­mi ludź­mi
roz­ma­wiać o poezji?
nie da rady oba sam­ce
to się nie może udać
to jest nie­przy­zwo­ite

Po trzy­dzie­stu latach
Uni­wer­sy­tet Trze­cie­go Wie­ku
w tym samym mie­ście
zapra­sza go na wie­czór autor­ski

nie pani Hania Kowal­ska
a pani Bogu­mi­ła Guc­ka

nie do Insty­tu­tu Wete­ry­na­rii
a do Puław­skie­go Ośrod­ka Kul­tu­ry
Dom Che­mi­ka

nie w stycz­niu lub lutym
a w grud­niu

Co powie
tym eme­ryt­kom i eme­ry­tom
tym razem zasko­czo­ny
że to spo­tka­nie z rówie­śni­ka­mi

 


 

Nauka w czasie kultury

 

J.G.

 

Wycho­wa­nek Uni­wer­sy­te­tu Jagiel­loń­skie­go
dok­tor nauk huma­ni­stycz­nych
nie wie
że książ­ki wyda­je się dla­te­go
że się pisze
a nie odwrot­nie

(na począt­ku była noga
but potem
i nawet szewc to potwier­dzi)

dok­tor nauk huma­ni­stycz­nych
(co brzmia­ło kie­dyś dum­nie)
uwa­ża że wier­sze się pisze
wedle widzi­mi­się poety
jak poeta chce a nie jak może

(tym­cza­sem zosta­wia­my musi
bo tutaj trze­ba było­by
pro­fe­sor­skiej gło­wy)

dok­tor nauk huma­ni­stycz­nych
nie uży­wa cyta­tów w cha­rak­te­rze przy­kła­dów
cyta­ty są nie­wdzięcz­ne
wyma­ga­ją spraw­dze­nia
zali­czył je jako stu­dent

nas to jed­nak nie zwal­nia
od tej nud­nej pro­ce­du­ry:
„Po 1989 Z. odzy­skał cał­ko­wi­tą wol­ność
od nie zawsze chlub­nej (orga­ni­za­cyj­nie)
prze­szło­ści”.

Z. prze­pro­wa­dza pospiesz­ny rachu­nek
sumie­nia Gdy­by nie to
orga­ni­za­cyj­ne zawę­że­nie było­by mu łatwiej
ZHP, ZLP (do roz­wią­za­nia), PEN,
Towa­rzy­stwo Przy­ja­ciół Puław.
ZZP­KiS, NSZZ „Soli­dar­ność” To ostat­nie
nie­pew­ne pod­pi­sał dekla­ra­cję
legi­ty­ma­cji nigdy nie miał Nie ma
się czym chwa­lić ale czy jest powód
do wsty­du?

„przy­łą­czył się do peł­nej żywio­łu i roz­gło­su
medial­ne­go for­ma­cji „bru­Lio­nu”. Nie na zasa­dzie
człon­ka orkie­stry, ale od razu pierw­sze­go skrzyp­ka.”

Z. się uśmie­cha. O „bru­Lio­nie” dowie­dział się
od dzien­ni­kar­ki WOT‑u któ­ra spy­ta­ła go co sądzi
o tym zja­wi­sku Miał na koń­cu języ­ka
„Pierw­sze sły­szę” ulu­bio­ne powie­dze­nie
jed­nej z war­szaw­skich cio­tek ale się spe­szył
Dziś by się nie spe­szył

O co w tym cho­dzi
zasta­na­wia się dok­tor nauk huma­ni­stycz­nych
„Współ­two­rzyć cha­os i pomie­sza­nie pojęć?”

Kie­dy pisze o M.
dok­tor nauk huma­ni­stycz­nych
dostrze­ga u nie­go „te same rekwi­zy­ty
co u Jerze­go Sosnow­skie­go, Andrze­ja Sośnic­kie­go,
Jaro­sła­wa Klej­noc­kie­go i Dariu­sza Piór­kow­skie­go”

Z. się uśmie­cha
Wbrew temu cze­go spo­dzie­wa się
dok­tor nauk huma­ni­stycz­nych „nie wybu­cha
śmie­chem lub tyl­ko gom­bro­wi­czow­skim
albo wit­ka­cow­skim chi­cho­tem”

Bied­ny Darek myśli o auto­rze Mar­le­wa
i Ika­ru­sa, może przy­naj­mniej ma na dru­gie
Andrzej? A może bied­ny autor Życia na Korei
i Stan­cji?

„Dla­cze­go w Two­ich wier­szach nie ma Ślą­ska:
ludzi i kra­jo­bra­zu?”
dok­tor nauk huma­ni­stycz­nych
pyta uro­dzo­ne­go w 1985 auto­ra
Wycie­czek kra­jo­znaw­czych

Jeśli misja tele­wi­zji publicz­nej
pole­ga na krze­wie­niu wie­dzy o tym
któ­ra z boha­te­rek seria­lu jest w cią­ży
dok­tor nauk huma­ni­stycz­nych
zasłu­gu­je na sza­cu­nek Prze­cież
czy­ta i pisze

Nie jest dok­to­rem nauk ści­słych
więc nie musi wie­dzieć
że być na szczy­cie i na dnie
to poję­cia względ­ne
zależ­ne od punk­tu widze­nia

My zwy­kli magi­strzy filo­zo­fii
zazdro­ści­my mu tej nie­wie­dzy

 


 

Word Center

 

16 dni po ata­ku na World Tra­de Cen­ter śni mi się John Ash­be­ry
Lepiej póź­no niż wca­le? Moja pod­świa­do­mość soli­da­ry­zu­je się z Ame­ry­ką: nie śni
mi się Janusz Gło­wac­ki ani Miko­łaj Smo­czyń­ski ani Roza­lia Fula­ra
sio­stra mojej mat­ki u któ­rej byłem nie­mal rów­no dwa­dzie­ścia lat temu
w Jer­sey New Jer­sey i któ­ra wkrót­ce potem umar­ła ze sta­ro­ści
 
John śni mi się w War­sza­wie To zna­czy ja śpię w Puła­wach
a spo­tka­nie orga­ni­zu­ją uni­wer­sy­tec­cy ame­ry­ka­ni­ści w auli więk­szej
niż Audy­to­rium Maxi­mum Stół ude­ko­ro­wa­ny
nie paprot­ka­mi ale kwia­ta­mi w donicz­kach Las ane­mo­nów
inna este­ty­ka i inni ludzie Nie ma Aga­ty Pre­is ani
Julii Fie­dor­czuk Nie ma Tade­usza Pió­ry Andrzej
Sosnow­ski gdzieś na widow­ni tak jak ja
 
wśród stu­den­tów John się spóź­nia bo chy­ba spóź­nił się samo­lot
W koń­cu wcho­dzi Czy mnie pozna i podej­dzie żeby się przy­wi­tać
w dro­dze do pre­zy­dial­ne­go sto­łu I co ja mu powiem i jak
jest po angiel­sku Nice to see you aga­in i You look so young
bo rze­czy­wi­ście tak wyglą­da Tam­te zdję­cia
w LST musia­ły kła­mać Wita go stu­dent­ka
 
wice­prze­wod­ni­czą­ca uczel­nia­ne­go samo­rzą­du Eston­ka lub Łotysz­ka
bo John z War­sza­wy pole­ci do Esto­nii lub na Łotwę
i potem pro­si wszyst­kich żeby się przed­sta­wi­li Każ­dy wsta­je
mówi imię i nazwi­sko rok i kie­ru­nek Cała sala
przy imie­niu na chwi­lę pod­no­si się z krze­seł Jakiś kosz­mar
dobre­go wycho­wa­nia Kim są
 
ci nowi tłu­ma­cze i czy ktoś pamię­ta o sta­rych?
John czy­ta jakiś poemat bez koń­ca wycho­dzę na papie­ro­sa
sły­szę jak w roz­mo­wie pada Jed­ne­go nie moż­na mu zarzu­cić
tego że go ktoś wymy­ślił i jak­bym wie­dział o czym mowa
to zna­czy co ma na myśli Śpisz z kimś i nawet nie znasz
 
jego pinu Nawet tego że ma jakiś pin dowia­du­jesz się przy­pad­kiem
i po cza­sie A tak na mar­gi­ne­sie co to jest pin? Da ocze­wid­no
Per­so­nal Iden­ti­fi­ca­tion Num­ber Czy nad tym nie pra­co­wa­no
już w Oświę­ci­miu? Nazwi­ska to ana­chro­nizm podob­nie
jak linie papi­lar­ne Wycho­dzić za mąż to wyrze­kać się sie­bie?
 
Ale to się zmie­ni Wkrót­ce Raz na zawsze Kar­to­te­ka
gene­tycz­ne­go kodu pęcz­nie­je jak brzuch cię­żar­nej
choć bada­nia okre­so­we to brzmi tak nie­win­nie
i po co kłuć dwa razy jak moż­na przy oka­zji
i nawet nie wiesz że nie wiesz jak się nazy­wasz napraw­dę
 
Nie wiem czy star­czy mi na dwie pacz­ki car­me­nów
(od jakie­goś cza­su oszczę­dzam czas) bo nie wiem
czy są po sześć tysię­cy czy po sześć zło­tych
(w pro­gno­zie wybor­czej Liga Pol­skich Rodzin
w pew­nej chwi­li mia­ła 6,66) i gdzie jest teraz
na Uni­wer­sy­te­cie naj­bliż­szy kiosk
 
I olśnie­nie: są po sześć zło­tych a ja mam dwie­ście
i prze­sta­ję zaj­mo­wać się papie­ro­sa­mi bo już w jakiejś sali
sie­dzę na ban­kie­cie Tele­wi­zja jest na ban­kie­cie
i kame­rzy­sta jak natręt­na mucha robi mate­riał na prze­bit­ki
fil­mu­jąc gło­wę Andrze­ja to znów moją to nagą szy­ję
kobie­ty z wło­sa­mi upię­ty­mi w kok przy­po­mi­na­ją­cej
Agniesz­kę Tabor­ską To jest napraw­dę ruchli­wa kame­ra
 
W tej sali stoi cho­in­ka jak­by­śmy dotrwa­li do Boże­go Naro­dze­nia
i zdu­mie­wa mnie że część tego drze­wa ma igły część liście
wła­ści­wie list­ki jak wierz­bo­we lub brzo­skwi­nio­we i myślę
że to John przy­wiózł tę cho­in­kę bo skąd coś takie­go w Pol­sce
 
Wszyst­ko zaczy­na się nie­win­nie Idea potrze­bu­je tyl­ko
zasię­gu Czy te wie­że (nie tam­te) nie przy­po­mi­na­ją wież straż­ni­czych
i czy wszyst­ko w co wie­rzy­li­śmy lub nie ta cała za prze­pro­sze­niem kul­tu­ra
nie jest kolej­ny raz śmiesz­na
 
Pytam o coś Andrze­ja a on w co trud­no mi uwie­rzyć
mówi że musi to spraw­dzić w książ­ce któ­rą ma w domu
Pój­dę z tobą ale nie będę wcho­dził żeby ci nie zawra­cać gło­wy
i nie zabie­rać cza­su
 
Kto ma więk­szą pojem­ność płuc, sta­wia mniej prze­cin­ków?

O autorze

Bohdan Zadura

Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.

Powiązania