
Wiersze ostatnie (1)
utwory / zapowiedzi książek Tadeusz RóżewiczFragmenty książki Tadeusza Różewicza Wiersze ostatnie, która ukaże się w Biurze Literackim 15 kwietnia 2024 roku.
WięcejFragment książki Tadeusza Różewicza Kup kota w worku (work in progress), wydanej w Biurze Literackim 15 września 2008 roku.
dwóch pije w parku piwo
trzeci w krzewach
się odlewa
pod magnolią różową
rechoczą i rechocą
nad milczącym stawem
żaby gdzie żaby wołam
gdzie żaby się zapodziały
Staff opuścił aleję zasłużonych
idzie alejką w moją stronę
uśmiecha się i pyta
„cóż panie Tadeuszu nowego
się dzieje?”
„nic się nie dzieje, panie Leopoldzie,
nawet nowość nie potrząsa kwiatem
drugorzędni aktorzy reklamują
gwiezdną wojnę o czarne złoto”
„to piękna nazwa…
dla szlachtuza”
powiedział Staff i wrócił
szybko na „tamten świat”
siedzę na ławce którą
zaprojektuje ktoś na moją cześć
skamieniały zgipsiały
z głową w chmurach
z głową na którą niebieskie
ptaszki załatwiają
czarne i białe odchody dochody
z daleka widzę mistrza Przybosia
„zajął pan moje miejsce Tadeuszku”
mówi mistrz z uśmiechem
odpowiadam smętny i sam pełen winy
„wszyscy się zmieścimy… i pan
i ja i Iwasio i Pucio i Tuwim
nawet Pietrkiewicz z Pasternakiem
Jan Maria Gisges Ożóg z Czernikiem
Frasik i Miłosz (z respektem)
i Eminowicz i Stasiu Skoneczny
(mały i duży… może być
nie tylko świętym ale i poetą)
„wir alle wünschen jedem alles gute
(…)
wir jeder wünschen allen alles gute”
napisał kiedyś mój zmarły przyjaciel
Ernst Jandl
czas kończyć przypomniał
mi o „języku przez własne
zęby ugryzionym”
sam Leonardo da Vinci
czasem niepokoję się tym
że jestem taki zwyczajny
pisałem gdzieś kiedyś
o tym Nie martwię się ale zaczynam
myśleć że chyba to nie jest
normalne kiedy „poeta” nie jest
„zjawiskiem”
już czas wykreować siebie
poetyckiego malowniczego szalonego
(trochę) schizofrenika trochę kochającego
inaczej bieda w tym że kocham „po bożemu”
że lubię piesze spacery że
jestem mężem jednej żony
według wskazań Pawła apostoła
wstaję o szóstej rano
idę do łazienki
itakdalej
nie noszę ani brody
ani bródki
ani loków spływających
na ramiona
przez chwilę myślę o śmierci
poprawiam jakiś wiersz
potem zanurzam się
w życiu
wieczorem zdzieram
kolejną kartkę z kalendarza
24 września 2007
267. dzień roku
wsch. Słońca 6,24
zachód 18,31
na odwrocie kartki
jest przepis na kotlety
kotleciki smażymy na
mocno rozgrzanym (…)
z obu stron na rumiano
obtaczamy w tartej bułce (…)
przed zaśnięciem czytam
różne miesięczniki dwu-
miesięczniki kwartalniki
artystyczne literackie
i widzę (ze zdziwieniem)
że wiersze moich znakomitych
kolegów (i koleżanek)
stają się powoli podobne
do moich wierszy
a moje stare wiersze
są podobne do
ich nowych wierszy
parlamentażyści piszą dyktando chyżo zdążyli posłowie do senatu „śnieg prószy” napisałam… wygrał klub parlamentarny pisu… pan Donalt Tósk się podobno spocił… cóż ja! tegoroczna maturzystka i powieściopisarka popełniłam błędy i nie wstydzę się tego zresztą w tej chwili pod znakiem zapytania stoi cała ortografia w związku z tym że my internauci skracamy słowa do liter znosimy litery duże i w ogóle jedna lub dwie litery na smesie mniej robi styl… w dyktandzie nie znalazło się słowo korupcja które kosmonauci skracają… martwi mnie że nie ustalono kto będzie prowokował fakt że trzeba było zerwać więź między biorącym i dającym a w miłości obie strony dają i biorą choć różnica między grecką agapa a erosem jest taka jak między caritasem wszędzie pada deszcz ze śniegiem także w Lesku… lecz ja leżę na łące jako debiutantka w stanie odmiennym przyznaję że zbyt chojnie dawałam mimo że on brał ode mnie a sam… a przecież już Abelard i Heloiza mieli ze sobą na pieńku – jak mawiała babunia skąd w tym wszystkim pieniek a może pienek, któż to może wiedzieć kliknę do poradnika językowego swoją drogą tyle się mówi o tych dwóch częściach człowieka które dążą w szale do połączenia swoich połówek w autentycznej historii tego Abelarda i Cheloizy nie mówi się jasno o najważniejszej żeczy co spiskowcy na końcu ucieli Abelardowi on mówi w rozpaczy że „to mi ucieli czym grzeszyłem” więc co? Ptaszka czy woreczek z moszny jak mówi mój dziadunio sam Abelard wyznał że stał się eunuhem czy też eónuchem… przecież uszów mu nie odcięli choć właśnie grzeszy się uszkiem oczkiem noskiem a te główne narządy żeńskie i męskie słuchają się ślepo jakiegoś punktu w mórzdzku mniejszym który nam pozostał z parku jurajskiego rerzysera i miliardera Szpicbergena który zapewne odnajdzie swój korzeń w brodach lub w innej końskowoli… chyba jednak zdecyduję się na egzamin dojrzałości z innego tematu niż Chrzest PRLu i paliw… i przerzucę się na Abelarda i Cheloizę wzbogacę o wątek Tristana a także pięknej Heleny Izoldy naszej skorupki lalki Fausta Dantego Ryszarda trzeciego Filemona Baucis i Almy Curie-Malerowej Kokoszki Lulu Salomonowej… tu są dwa aspekty z jednej strony ten uzus ale zmiany słów wymagają dużych pieniędzy, aspekt wielkich korporacji wytwarza młodych ludzi którzy na targetach kliką a z tego wynika że tracimy instynkt językowy ale meile… odkładamy więc do lamusa wypróbowane poczciwe słowa lecz co to jest lamus któż to wie nawet babcia nie słyszała o lamusie lub „kantorku” w którym się wymienia złoty otóż właśnie zachwaszczono tak nasz język angielskim narzeczem jak loch ness który jest poczciwą gorgoną mówimy masłoką a nie słowackim czy też bogurodzicą bo chcą być na topie… studenci… jakim to jest pisane językiem normalka język się zwija bardzo wielu polaków którzy nie rozumieją słów którymi mówią w kawiarni sejmie w rodzinnym kole i rodzinnym senacie… takie choćby słowo „rzeczywistość” pozajęzykowa jest bogatsza i trudno ją wyrazić… większość rdzeni leksykalnych w języku angielskim ma już pochodzenie romańskie… kiedyś makaronizowanie też się zaliczało do języka polskiego zanglicyzowanie przez takie słowo jak yes yes okay sory tymczasem w tym roku na maturze nie było jednego pytania dotyczącego języka… trzeba do matury wymagać języka pojęcia o tym czym się biernik różni od dopełniacza… ja akceptuję babi-lona a jak? norma wzorcowa jest niekomercyjna… tego że język jest żywą istotą nie musi mi mówić pedagog ja znam swój język i wiem jak go używać język zakręcony a nie prosty jest językiem młodości można tak pokręcić przekręcić wykręcić język tak damski jak męski że komisja rozdziawi szeroko usta zmiana pisowni imiesłowów wywarła we mnie zamęt bo nie mam pojęcia co to jest imiesłów… w radzie języka polskiego należy powołać speckomisję złożoną z dawnych członków komisji do sprawy… dzwonię z sopotu ponieważ w naszych kolendach jest takie bogactwo językowe wulgaryzmy… wśród młodzieży… skóra mi cierpnie czemu uciekam ze świata rzeczywistego w świat wirtualny… muszę o kurczę! znaleźć terapeutę bo mam zaniżoną samo-ocenę, myślę że mi wystarczy piętnaście posiedzeń ale ja mam raz zawyżoną ocenę… może mam, o kurcze, taką refleksję – lubiłam chodzić na basen albo na piwo – więc próbuję wrócić do tego a więc do jazdy na roweże do łowienia ryb, jestem chyba uzależniona od robienia zakupów, mój organizm oblewa się zimnym potem jak się uzależnić od mediów wyrzucę komputer chyba w końcu trafię na słynną kozetkę Freuda na której z ostatnich badań wynika że gęsi kapitolińskie zdechły z powodu ptasiej grypy co było obok rur ołowianych w akweduktach przyczyną upadku imperium rzymskiego… ciągle trwa pisanie dyktanda wte i wefte ortograficznego chyba jednak w tę i w eftę… znaleziono gęś gęgawą zdechłą
w suwerennym kraju który odzyskał wolność w roku 1989 a teraz ma odzyskać wolność równość niepodległość zaczął zanikać panujący język polan – przepowiedzieli to zresztą zakichani futurolodzy lingwiści którzy stwierdzili że będą zanikały kolejno języki mniejszych plemion i grup etnicznych – na rzecz języka angielskiego jako języka globalnego i superjęzyka amerykańskiego. Toteż niewielki nasz kraj już w roku 2004 i dwa tysiące 5 – zaczął tracić nie tylko zasoby oleju rzepakowego do głowy a także zasoby wody ale również zauważono gwałtowne zubożenie zasobów leksykalnych a nawet parajęzykowych… obok słowa kurwa które zastąpiło prawie połowę zasobów językowych obie półkule mózgu (!) zajęło słowo dupa które odmieniane jest nagminnie w pismach kolorowych przez artystów fotografików strasznie popularne jest słowo zaszczycony (…) wszyscy czują się zaszczyceni przez wszystkich a reszta jest zauroczona każdy chyli czoła a już osiągnięcia w promocji naszej kuchni i piosenki rzucają na kolana powalając po drodze kogo się da… potem jak 5‑latki zaczęły czytać i interpretować (!) gombrowicza nastolatki przestały wogóle czytać słuchałem wyznania rezolutnej nastolatki że dorośli powinni pisać o problemach dzieci i młodzieży a nie namawiać ich do czytania żeromskiego „bo my myślimy choćby w Syzyfowych pracach poco oni tak siedzą i ten Borowicz tak patrzy na te birute i tak patrzy i nic nie robią to jest takie nierealistyczne że koleżanki się śmiały nie mówiąc o chłopakach ale to wina nauczycieli…”
w ten sposób proces zanikania mowy polskiej kurwa został przyspieszony i ten profesor Balcerczyk czy balcerowicz a nawet kochany miodek nie będzie miał nam co wytykać w języku polskim i musi mówić po amerykańsku sorry. I tak powoli mowa nasza odchodzi w zapomnienie dzięki jednak pewnej rezerwie w stosunku do języka superamerykańskiego który musi się tylko uporać z importem chińskiego do obu ameryk a także nad wisłę zostało nam superuniwersalne słowo fajny które zastępuje słownik filologiczny psychologiczny teologiczny i w ogóle… a odmienia się tak jak dawne różne przymiotniki np. klawy, fajny fajna fajne fajny fajnego fajnemu fajny o! fajny w fajnym a potrafi określić każdego artystę i każde dzieło sztuki jest to słowo które zastąpiło wszystko i oddaje precyzyjnie nasz stosunek do Wszystkiego
papież żartował i mówił z uśmiechem o kremówkach – a kabareciarz zrobił z tego… śpiewając (ronił łzy do kremówki sic!) melodramat określeniem tym fajnie posługują się nie tylko kretyni ale genialni reżyserzy filmowi prałaci aktorzy malarze i inni kabareciarze którzy nas co rusz rzucają na kolana w telewizji radiowozie internecie gadżecie i innych mass-mediach bo nie tylko mówi się że ten papież Benedykt XV może XVII? jest fajny choć się stara to po polsku mówi gorzej od naszego ale to nie szkodzi bo nasz język zanika więc niema co się uczyć busz też powiedział po niemiecku że jest berlinerem i od tego mur się jakiś zawalił, fajny też jest dudek i ta co motylkiem za złoto pływa z ideją pod wodą fajna też jest woda habsburga co się nią tak w telewizji jedna aktorka oblewa co gra też w fajnym serialu kiepski klan bliżej noszy ona też pochwaliła jeden samochód taka fajna trzeba przyznać że owszem filmy zanussiego są fajne choć w wenecji na biennale zresztą wszystko jest fajne ale ja jestem smutna bo szukałam siebie ale jak znalazłam to aż uciekłam w depresję od której tak zgrubiałam i piersi mi zaczęły opadać i zrobiły się tyciutkie początek rozdziału 18 brumairea Ludwiga Bonaparte
Hegel powiada gdzieś, że wszystkie wielkie wydarzenia i postacie historyczne wstępują, rzec można, dwukrotnie. Zapomniał dodać, że za pierwszym razem jako tragedia, za drugim jako farsa.
Wyd. W.A.B. tłum. Dominika Cieśla, Karol Marks (Francis Wheen). (epigon Goethego, Heinego)
młody Marks pisał wiersze a nawet sztuki – ale był na tyle inteligentny że szybko pożegnał się z tzw. „literaturą piękną”
„Nagle, jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – dotknięciem ledwie, choć najpierw wydawało mi się druzgoczącym ciosem – dostrzegłem odległe królestwo prawdziwej poezji, niczym pałac wróżek w oddali, i wszystkie moje utwory rozsypały się w pył. Zasłona opadła, to co było dla mnie najświętsze, zostało rozdarte na kawałki, trzeba mi teraz ustanowić sobie nowe bóstwa”. (FRWhenn) – Ponieważ wpadł w rodzaj załamania nerwowego, lekarz zalecił mu wyjazd na wieś i długi odpoczynek.
„Przez kilka dni irytacja zupełnie nie pozwalała mi myśleć, biegałem jak szaleniec po ogrodzie nad brudnymi wodami Szprewy, która ‘obmywa dusze i rozcieńcza herbatę’ ” (cytat z H. Heinego) str. 51
Marksa zauroczyła sławna poetka romantyczna Bettina von Arnim (która mogłaby być jego matką) „pewnego wieczoru weszłam szybko bez pukania, do pokoju Jenny i dostrzegłam w półmroku niewielką postać skuloną na kanapie, obejmującą rękami kolana, podobną raczej do jakiegoś tobołka niż osoby… (jedyne słowa jakie padły z jej słynnych ust były skargą na gorąco…)
senny Jenny
romantyzm z krwią
str. 52
(widzenie Jenny – Karolu… widziałam straciłeś prawą dłoń itd. itp.)
(pojedynek itp. coś w typie dr Kowalski, Mickiewicz, Maryla itd.)
Urodzony 9 października 1921 roku w Radomsku. Poeta, prozaik, dramaturg. Laureat wielu nagród literackich zagranicznych i polskich, m.in. Nagrody Polskiego PEN-Clubu (1997), Nagrody Ministra Kultury i Sztuki (1997), Śląskiego Wawrzynu Literackiego (1999), Nagrody Wielkiej Fundacji Kultury (2000), Nagrody Literackiej Nike (2000), "Złotego Berła" (2006), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius za całokształt twórczości (2008). Odznaczony Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski (1996). Zmarł 24 kwietnia 2014 we Wrocławiu.