książki / POEZJE

Nudelman

Justyna Bargielska

Fragment książki Justyny Bargielskiej Nudelman, która ukazała się nakładem Biura Literackiego 7 lipca 2014 roku, a w wersji elektronicznej 11 grudnia 2017 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Jak to widzi sowa

Wszyst­ko będzie dobrze, powie­dział świę­ty Łukasz.
Nie wszyst­ko i nie dobrze, cho­ciaż na pew­no będzie.
Ale jeże­li jesz­cze raz poja­dę ina­czej niż każe GPS,
stwo­rzę sztucz­ną inte­li­gen­cję i to będzie kolej­ne
dzie­wo­ródz­two w histo­rii czło­wie­ka. A nie chcę dru­gi raz.

Sześć tygo­dni pła­czu, że takie szczę­ście jest moż­li­we,
sześć­dzie­siąt kolej­nych tygo­dni, że za nie dzię­ku­ję,
sześć­set, że prze­pra­szam, że w nie nie wie­rzy­łam,
sześć tysię­cy, czy moż­na je już zabrać ode mnie.

Więc wie­rzę, ale pro­szę, nie przy­chodź­cie do mnie,
tym bar­dziej nie przy­sy­łaj­cie jed­ni dru­gich nawza­jem.


Chrabąszcz

Był tyl­ko jeden i od razu mar­twy,
ktoś na nie­go nadep­nął na pierw­szym scho­dzie,
jeśli liczyć od dołu lub na ostat­nim, jeśli z góry liczyć.
Coś z nie­go wypły­wa­ło, gdy tam leżał. Cór­ka
spy­ta­ła, czy to jego mia­łam na myśli,
gdy mówi­łam o wio­sen­nych cudach i o nowym życiu.
Aku­rat dokądś szły­śmy, a dooko­ła było
jak po wiel­kiej woj­nie grzy­bów: nie zmie­ni­ło się nic,
ale i nic nie było tak samo. Tak, to jego
mia­łam na myśli, w mowie i w ser­cu. I patrz,
co się sta­ło.

Wie­czo­rem ktoś go sprząt­nął. Nie­licz­ni go widzie­li,
ja, cór­ka i sprzą­tacz. Więk­szość z nas żyje dotąd,
nie­któ­rzy zaś pomar­li.


Selfie na tle rzepaku

Czło­wiek-klu­ska wcho­dzi do hote­lo­we­go kibla
i klę­ka obok mnie leżą­cej na pod­ło­dze.
Zała­ma­nie na gieł­dzie czy boisz się burzy?
Tak, nie, nie wiem, prze­pra­szam. A mogła­byś mi? Zawsze.

Bóg wdro­żył pro­ce­du­rę moje­go ratun­ku.
Muszę zdjąć oku­la­ry i buty na obca­sie,
gło­wę dać na kola­na. Wła­sne kola­na, sio­stro!
I koły­sząc się opa­dać lub, prze­ciw­nie, nur­ko­wać.
Ginąć szyb­ko lub wol­no, lecz zawsze ku górze.


Patrz, tatuś

Potra­fię tak jechać two­im samo­cho­dem,
żeby jeden z tych meta­lo­wych prę­tów
wie­zio­nych na pace żuka przede mną
przy zde­rze­niu wbił mi się w oko, a potem w dru­gie,
w obo­je uszu, nos, usta a potem wyszedł cipą.

Albo nawet dwa prę­ty, lub wszyst­kie po kolei.
A czy te wszyst­kie prę­ty potem zakwit­ną?
Nie­ste­ty ist­nie­je taka moż­li­wość.


Selfie ze złotym siurkiem

Jake, jestem w cią­ży, powie­dzia­ła pan­na
i skoń­czy­ła się seria. Poza kadrem Jake spy­tał
jak, sko­ro wszyst­ko się odby­ło w języ­ku.
Gdy­by to wszyst­ko się odby­ło w języ­ku,
nie mie­li­by­śmy teraz zagad­nie­nia.
Ale to wszyst­ko odby­ło się w dupie.
Otchła­ni, popra­wił Jake pan­nę, prze­pa­ści.
A potem ją ode­słał aż do roz­wią­za­nia.

Nie, żeby mnie jakoś rusza­ła ta histo­ria,
ale jest raczej póź­no, słoń­ce nie zacho­dzi,
bar­dzo dłu­go już jadę, a jedy­ne, co widzę,
to siew­cy z kloc­ków lego cza­sem w polu po pra­wej.


Nudelman

Prze­ło­żył­by pogrzeb, żeby mnie zerżnąć,
ale naj­chęt­niej wła­sny, bo gdy pod jego nie­obec­ność
poko­jów­ka wymie­ni ręcz­ni­ki w hote­lu,
on czu­je, że coś w nim umar­ło na zawsze.

Gdzieś ktoś mu powie­dział, że to nie jego dzie­ciń­stwo
było nie­szczę­śli­we, tyl­ko on sam był nie­szczę­śli­wy.
To mu się podo­ba­ło! Ale już nie­du­żo
ma takich zdań w książ­ce jesie­ni, nie ma książ­ki zimy
i zaczy­na się oba­wiać, że zima nie jest książ­ką.

Gdy prze­kła­da­my jego pogrzeb, wyobra­ża sobie,
że jest roba­kiem, któ­ry dostał się do zamknię­te­go samo­cho­du
pod­czas woj­ny ato­mo­wej i któ­ry po wybu­chu
zmu­tu­je gene­tycz­nie i przej­mie ten samo­chód,
poko­jów­kę, ręcz­ni­ki i wła­sne dzie­ciń­stwo.

O autorze

Justyna Bargielska

Urodzona w 1977 roku w Warszawie. Poetka, pisarka. Laureatka konkursu poetyckiego im. Rainera Marii Rilkego (2001) i nagrody specjalnej im. Jacka Bierezina (2002). Otrzymała dwa razy Nagrodę Literacką Gdynia (2010 i 2011). Mieszka w Warszawie.

Powiązania