książki / POEZJE

Paradiso

Marta Podgórnik

Fragment e-booka Paradiso Marty Podgórnik, wydanego w Biurze Literackim 6 września 2016 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

lipiec

wyra­tuj mnie z powo­dzi tan­det­nych poru­szeń
zbyt łatwo wpa­da­ją­cych w ucho lejt­mo­ti­wem, bo
rzu­co­na z nagła na głę­bo­ką wodę
uto­nę z brzy­twą w zębach cią­gnąc świat za nogę

(za sobą); usta-usta, gdy wresz­cie je zamknę
nie nabio­rę w nie wody, tym­cza­sem to lipiec
jak­że (okrut­nie) pięk­ny, nikt nie myśli nawet
mącić pal­cem na wodzie kre­ślo­nych roz­pi­sek.

pierw­sza wypłu­cze z mola zdra­dziec­kich kochan­ków
ty przyj­dziesz z dru­gą falą, jak sło­wa pod wiatr:

jestem mokra z miło­ści i dopó­ki kocham
żad­nych wier­szy o powo­dzi na połu­dniu kra­ju.


reflektarz

moje ser­ce zna milion pie­śni nie­speł­nio­nych żądz
lecz zamiast pie­śni chce­cie facho­wej pora­dy
jak bez­brzeż­ny smu­tek bez przy­czy­ny wypchnąć
za bur­tę swej zmę­czo­nej łodzi

oto więc pro­sta rada, pro­sta, gdy wie­rzy­łeś
w coś – teraz uznaj śmier­tel­ność swej wia­ry
i wie­rze wypraw pogrzeb z mnó­stwem alko­ho­li
a kie­dy się obu­dzisz smu­tek musi znik­nąć

jeśli nie odnajdź w sobie i zbierz całą miłość
jaką cho­wasz do ludzi, rze­czy czy też zwie­rząt
i utocz z tej miło­ści coś na kształt mone­ty
ile­kroć przyj­dzie smu­tek będziesz ją wyda­wał

jeże­li to za mało jak mnie było mało
oddaj się bez opo­ru na uży­tek świa­ta
bo prze­zna­cze­niem two­im jest smu­tek bez kre­su
i prze­zna­czo­ny jesteś by roz­dać go innym

wyda­waj cia­ło, któ­re jest naczy­niem smut­ku
i któ­re jest bez woli i nie zna zmę­cze­nia
a każ­dy jego grzech jest ema­na­cją smut­ku
i sło­wa tego wier­sza podyk­to­wał smu­tek


luxemburg i inne wiersze

raz tyl­ko byłam szczę­śli­wa w miło­ści ale źle się skoń­czy­ło
tę pory­wa­ją­cą skąd­inąd histo­rię wła­śnie sprze­da­łam
gaze­cie kobie­cej za pierw­sze przy­zwo­ite hono­ra­rium

takie wyda­rze­nia plus lek­tu­ra tego co piszą nie­któ­rzy goście
i jed­na gośció­wa na łamach get­to­wej pra­sy i jesz­cze trzy
pierw­sze miej­sca w ran­kin­gu „pio­sen­kar­ki,

pio­sen­ka­rze, zespo­ły XX wie­ku” przy nie­obec­no­ści
w pierw­szej set­ce micha­ela jack­so­na oraz pewien facet przy któ­rym
upusz­czam przed­mio­ty ale nade wszyst­ko

trzy­dzie­stocz­te­ro­pro­cen­to­we popar­cie dla post­ko­mu­ni­stów
w ostat­nich son­da­żach – to w koń­cu skła­nia do głęb­szej reflek­sji,
np. przed­wczo­raj pusz­cza­li­śmy z rafa­łem

pio­tra szcze­pa­ni­ka i zaczę­łam roz­wa­żać rezy­gna­cję z lite­ra­tu­ry
bo takie­go kawał­ka jak „puste koper­ty” nigdy nie wymy­ślę
choć­bym ule­gła namo­wom i zaczę­ła palić

to świń­stwo po któ­rym zaraz chce się jeść i spać a to połą­cze­nie
fatal­ne dla figu­ry samot­nej kobie­ty, o czym musi myśleć nawet
jeśli przyj­mie posa­dę w kul­tu­rze-oświa­cie,

tele­fon komór­ko­wy oraz kon­to w ban­ku co jest co nie­co war­te
w sytu­acji kie­dy zała­twia sobie zakaz wstę­pu do kolej­nych
łóżek – jak zwy­kle głu­pio o tym sze­rzej

opo­wia­dać więc mówię coś w sen­sie lass das i może­my na wód­kę
do dia­bła z tym wier­szem to już hymn hipo­kry­zji za chwi­lę napi­szę
że czu­ję się wol­na, swo­bod­na jak kul­ka z flip­pe­ra


wycieczka na groby

dłu­gi odpo­czy­nek. mam do sie­bie żal,
roz­mi­nę­łam się z oka­zją,
cel to prze­cież śro­dek

zbu­duj to, skon­stru­uj z powie­rzo­nych
czę­ści w piw­nicz­ce z narzę­dzia­mi
wie­czór jaki póź­ny

pod­krę­caj mnie i schła­dzaj
wejdź ze mną w rela­cję
doceń mnie i wte­dy posiądź

doce­nio­ną


szczegółowa mapa

budzę się znów przy tobie: two­je brwi, nos, usta,
zmarszcz­ki doko­ła oczu, pro­ste kon­sta­ta­cje
zaspo­ko­jo­nej kobie­co­ści. brzuch zakry­ty dłoń­mi.

jesz­cze lep­ka, nie­sta­ła, po raz pierw­szy wzro­kiem
upusz­czam bli­zny na przed­ra­mie­niu, dopie­ro po chwi­li
z nie­do­wie­rza­niem szu­kam, znaj­du­ję bla­de wypu­kło­ści.

gdy­bym o nich nie zapo­mnia­ła chcia­ła­bym je zakryć
przed two­im wzro­kiem, byś się nie domy­ślił, że ktoś
już był, że kie­dyś komuś zaufa­łam.

znasz każ­dy szcze­gół, pie­ścisz jak­byś spraw­dzał,
a nigdy nie pyta­łeś o te zbla­kłe szy­fry. ja wiem:
bli­zny to odręcz­ne notat­ki Pani Śmier­ci

wcho­dzą­cej z nami do tej samej rze­ki.


paradiso

cału­jąc two­je wło­sy parząc pierw­szą kawę
pusz­cza­jąc wodę do wan­ny czu­ję się chwi­lo­wo
jak two­ja żona to natych­miast mija gdy wycho­dzisz
pozo­sta­je po tobie mały nie­po­rzą­dek

nigdy nie byłam świę­ta choć z pew­no­ścią teraz
jestem lep­sza niż przed­tem to dość oczy­wi­ste
nato­miast na pisa­niu odbi­ja się to coraz
gorzej i gorzej bar­dzo mnie to bawi

więc i po tej przy­go­dzie pozo­sta­nie smu­tek
obier­ki foto­gra­fii kil­ka kru­szyn wie­dzy
na nie­bez­piecz­ny temat i zapach czu­ło­ści
któ­re­go nie zno­szę zmy­wać w poran­nej kąpie­li

ale teraz śpisz przy mnie bez­piecz­na loka­ta
wil­got­ne­go doty­ku powłó­czy­stych spoj­rzeń
wiem że to tchó­rzo­stwo wypa­try­wać koń­ca
po któ­rym pozo­sta­je mały nie­po­rzą­dek


niedzielna pustka

to smut­ne że nowy rok nie może nale­żeć do wszyst­kich
któ­rzy tak sobie życzą zno­wu zaczy­nam mar­twić się
o świat trud­no nie wyszło z tobą ale świat
jest peł­ny łatwych face­tów barów z tanim żar­ciem

i coś dla duszy jeśli dupa ma mieć z gło­wy
zwy­cię­ski porzą­dek moja nie­doj­rza­łość za któ­rą
trud­no winić i zno­wu dyso­nans łzy szloch wresz­cie
sen snu trze­ba mi teraz naj­bar­dziej

pomyśl wresz­cie o sobie ja nic tyl­ko myślę
myślę że nie­źle było­by coś poczuć
być może mogę się tego nauczyć choć pew­nie już póź­no
nie bola­ło do dia­bła jak mogło nie boleć


ostatnimi czasy

przy­wró­co­na punk­to­wi wyj­ścia poza pasmem świa­tła,
spo­koj­na i pew­na. przy­chyl­na ludziom i lek­tu­rze,
sumien­na, przy kla­wia­tu­rze po sześć godzin dzien­nie.
koń­czy się zima, grunt, że się ją dało

prze­trzy­mać jesz­cze w cie­ple. znie­czu­lo­na zim­nem
odkry­wam nowe for­my: mtv bez dźwię­ku, mie­sięcz­nik
„two­ja komór­ka”, pamięt­nik po latach. bała­gan
iry­tu­je w gra­ni­cach roz­sąd­ku, brak papie­ro­sów

bawi tym, jak moc­no zło­ści. stos kar­tek zawie­ra
jed­ną pro­stą histo­rię, choć bez zakoń­cze­nia. czło­wiek
gubi się w koń­cach, histo­ria się rwie i puen­ta
jest mało efek­tow­na. zostaw, ja posprzą­tam.

O autorze

Marta Podgórnik

Ur. w 1979 r., poetka, krytyczka literacka, redaktorka. Laureatka Nagrody im. Jacka Bierezina (1996), stypendystka Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, nominowana do Paszportu „Polityki” (2001), laureatka Nagrody Literackiej Gdynia (2012) za zbiór Rezydencja surykatek. Za tomik Zawsze nominowana do Nagrody Poetyckiej im. Wisławy Szymborskiej (2016) oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2016). W 2017 r. wydała nakładem Biura Literackiego tom Zimna książka, który również nominowany był do tych samych nagród. Książka Mordercze ballady przyniosła autorce Nagrodę Poetycką im. Wisławy Szymborskiej oraz nominację do Nagrody Literackiej Nike. Mieszka w Gliwicach.

Powiązania