książki / POEZJE

Parkingi podziemne jako miasta spotkań

Aleksander Trojanowski

Fragment książki Aleksandra Trojanowskiego Parkingi podziemne jako miasta spotkań, która ukazała się w Biurze Literackim 10 lutego 2020 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Biały śpiew

1
Śmie­ci się pię­trzą ponad regu­la­mi­nem kla­tek
A ktoś to musi pil­no­wać Ina­czej by było
jak ten pan andrzej z ósme­go:
tak się ład­nie golił a się zapił na śmierć

2
i to jest wła­śnie ten wasz under­gro­und? Tak
to jest taki under­gro­und: sute­re­na
w któ­rej szczur zagry­za szczu­ra
Ktoś sobie cza­sem bru­dzi przy tym łap­ki?
Ktoś sobie cza­sem bru­dzi
Coś krę­ci się w oku jak sznu­rek?
Dzie­ci świad­ko­wie
Śmieć


Były zamachy

Zamiesz­ka­łem w pol­skim Marzec

Zamiesz­ka­łem w pol­skim
zder­za­czu szwa­dro­nów Marzec

to zabłą­ka­na raca Marzec to
zabłą­ka­na maca a Czer­wiec
jest czer­wo­nym świa­tłem Zamiesz­ka­łem
w pol­skim zder­za­czu szwa­dro­nów (rasa)

wpier­dol byś może nie chciał jesteś
taki zie­lo­ny? miesz­kam w Sier­pień któ­ry zna­czy
sło­necz­nik
Dużo sło­necz­ni­ka i przede wszyst­kim bar­dzo
dużo miło­ści (jest obie­cu­ją­ca
jak desz­czyk) Zamiesz­ka­łem bar­dzo

zamiesz­ka­łem w Paź­dzier­nik a mój szwa­gier
był w Peru był tam szka­lo­wa­ny
jako bia­ły Zamiesz­ki­wa­łem w pol­skim

zamiesz­ka­łem w Gru­dzień: była odwilż
a spadł duży deszcz

(ta smut­na histo­ria skoń­czy­ła się
tre­pa­na­cją czasz­ki) Ból się rodzi
w kału­ży i wsią­ka To wsią­ka w korę
mózgo­wą
to w chod­nik I jesz­cze były zama­chy
i mani­fe­sta­cje


Taniec paralizator

Ci ludzie są dziw­ni jak­by wyszli z hor­ro­ra
mówisz a ja nie wiem o co Ci ludzie

są dziw­ni jak­by wyszli z por­no­lu mówisz
a ja nie wiem o co ci cho­dzi prze­cież

to są współ­cze­śni poeci języ­ka są to współ­cze­śni
poeci języ­ka pol­skie­go (w gru­pie) część z nich ma jesz­cze

świa­to­po­gląd część z nich instruk­cję
bhp (nauczy­ciel nie wcho­dzi na krze­sło

celem wkrę­ce­nia żarów­ki nauczy­ciel wycho­dzi
celem) część z nich wer­sy­fi­ka­cję bli­ską

faszy­zmo­wi lecz to współ­cze­śni
poeci języ­ka Są to współ­cze­śni

słow­ni­ka powszech­ne­go nasze­go
języ­ka łaciń­skie­go (w gru­pie


Pierwsze wejście w arterie

w ryt­mie wykwi­tów grzy­ba
za meblo­ścian­ką Zawi­nię­ta
w koł­drę Wcho­dzi
wycho­dzi
zago­to­wać wodę
Świa­tło
wybi­ja rytm wtła­cza­nia
pod­ze­spo­łów
ludzi w arte­rie
spe­cjal­nej stre­fy
eko­no­micz­nej bie­lan
fabrycz­nej mari­no
A wszyst­ko cho­dzi
jak w zegar­ku roz­kład
na przy­stan­ku
dojazd

i syn­kop­ka
tkwi w synap­sie jak kiep: kpi z synap­sy jak kiep

zga­szo­ny na ścież­ce dźwię­ko­wej na ścież­ce
w któ­rej kwi­tła grzyb­nia kwi­tłaś
zawi­nię­ta w koł­drę bez poszew­ki weszłaś
i wyszłaś zago­to­wać wodę


 

Ciche linoleum

Na wszyst­kich kon­dy­gna­cjach cichy szmer kana­łów
tele­wi­zji cyfro­wej lub radia Jed­nost­ka miesz­kal­na
jest prze­mo­czo­na do nitów a nit się docie­ra
jak nikt pod sto­pa­mi wspól­no­ty miesz­kań­ców

Cze­go tu chcesz wier­szy­ku: prze­cią­gnąć mnie na nit­ce
do ich kłęb­ka dymu? (uderz w bla­sza­ny bębe­nek) Badać
śla­dy stóp na cichym lino­leum żeby powie­dzieć: spójrz
jaki porząd­ny pol­ski hek­sa­metr
(Obo­zo­wa­li tu zeszłej nocy)
I taki porząd­ny ale nie posprzą­ta?


Nino Rota

Pach­nia­ło mi wi-fi szu­ka­łem połą­czeń świę­ci
mężo­wie byli we wszyst­kich instach naraz
Wcho­dzi­li męż­czy­zną wycho­dzi­li ojczy­zną
i tward­nia­ły skut­ki kie­dy doszło do hym­nu

Kie­dy doszło do hym­nu uda­ło ci się zwi­nąć
język (i gra­łaś nina rotę na kra­dzio­nej trąb­ce)
Były to mięk­kie meto­dy w baweł­nia­nych koszul­kach
a sutek nęcił jak dra­ża (pró­bo­wa­łem lizać)
sku­tek nęcił jak ust­nik Pró­bo­wa­łem dąć

i kra­dzio­ny język stał nam wzgór­kiem ander­sa i docho­dził
do wnio­sku na bia­łym prze­sła­niu


Erotyk

Pani pach­nie jak sklep wie­lo­bran­żo­wy
To jest kom­ple­ment Wybu­cha pani
jak pro­blem raso­wy Prze­ście­ra­dło
jest mokre jak bon raba­to­wy
ści­ska­ny w sino­czer­wo­nej pię­ści
Albo­wiem
wiel­ko­po­wierzch­nio­wy sklep
jest dziś zamknię­ty
Zie­lo­ne Świąt­ki nade mną
Pode mną
pło­ną przed­mie­ścia
Sinie­je osie­dle
Drżą szy­by
wiert­ni­cze

O autorze

Aleksander Trojanowski

ur. w 1990 r. we Wrocławiu. Publikował m.in. w „Odrze” i „2miesięczniku”. Laureat „Połowu” oraz projektu „Pierwsza książka” w ramach festiwalu Stacja Literatura.

Powiązania