książki / SZKICE

Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny

Andrij Lubka

Bohdan Zadura

Jurij Andruchowycz

Ołeksandr Irwaneć

Fragmenty zapowiadające książkę Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny w tłumaczeniu Bohdana Zadury, która ukaże się w Biurze Literackim 22 sierpnia 2022 roku.

Andrij Lub­ka

Tak właśnie ona wygląda, jedność

Nie wiem, czy w te dni jest ktoś w Ukra­inie, kto może nor­mal­nie i w porę zasnąć. Ja – nie mogę. Budzę się w nocy i spraw­dzam wia­do­mo­ści, budzę się rano – i przede wszyst­kim czy­tam pasek infor­ma­cji agen­cyj­nych. Wia­do­mo­ści są coraz gor­sze.

Nie da się pra­co­wać. Nie moż­na na niczym się sku­pić. Przy­swa­ja­nie wia­do­mo­ści zatru­wa i zwięk­sza lęk, ale zmu­sić się, żeby ich co każ­de kil­ka minut nie otwie­rać i nie czy­tać, nie uda­je się. Pró­by uciecz­ki – w przy­ro­dę, na nar­ty, w alko­hol – też nie doda­ją spo­ko­ju. Lęk rośnie w środ­ku, cał­ko­wi­cie pod­po­rząd­ko­waw­szy sobie codzien­ne życie.

Ktoś mówi i pisze w te dni: „Tobie dobrze, miesz­kasz w Użho­ro­dzie, nie masz czym się dener­wo­wać”. Po czę­ści to praw­da: Użho­rod jest na tyle dale­ko od rosyj­skiej gra­ni­cy, że wąt­pli­we, by bez­po­śred­ni atak nastą­pił dzi­siej­szej nocy.

Jed­no­cze­śnie zło­żo­ne i wie­lo­et­nicz­ne Zakar­pa­cie to poręcz­ny przy­czó­łek dla pro­wo­ko­wa­nia cha­osu, aktów ter­ro­ru, któ­re natych­miast uzy­ska­ją mię­dzy­na­ro­do­wy roz­głos, więc za moc­no tu też się nie odprę­żysz. Cho­ciaż, jasne, w te dni miesz­kać na Zakar­pa­ciu – to nie to samo, co żyć na musz­ce rosyj­skie­go żoł­nie­rza.

Ale uwierz­cie, że i w Użho­ro­dzie, na samej gra­ni­cy z UE, nie ma spo­ko­ju. Przed wia­do­mo­ścia­mi i tutaj się nie ukry­jesz. Po nich i tutaj nie zaśniesz. Choć wyobra­żam sobie, jak cięż­ko jest tym ludziom, któ­rzy miesz­ka­ją bli­żej Rosji. Jak się lęka­ją każ­de­go dnia i każ­dej godzi­ny. Mar­twię się o nich.

O Jaro­sła­wa z Czer­ni­cho­wa, o Ser­hi­ja z Char­ko­wa, o Jewhe­na z Sumów, o Sier­hi­ja z Mariu­po­la, o Swi­tła­nę z Ode­ssy – o wszyst­kich tych, któ­rych mogę nazwać zna­jo­my­mi i przy­ja­ciół­mi, z któ­ry­mi byłem i bywa­łem. Roz­ma­wia­łem i sprze­cza­łem się, o wszyst­kich tych, któ­rzy swo­je mia­sta i regio­ny czy­nią Ukra­iną.

Ale nie tyl­ko o nich. Mar­twię się o ludzi, któ­rych nie znam i któ­rych nigdy nie widzia­łem, o Ukra­iń­ców, o swo­ich współ­ro­da­ków. Boję się, że w ich domy mogą tra­fić poci­ski, że do ich domów wedrą się obcy uzbro­je­ni ludzie, że przyj­dzie im boso ucie­kać w mroź­ną noc. Chcę ich objąć, pod­trzy­mać, uspo­ko­ić. Chciał­bym, żeby wie­dzie­li, że nie są sami.

Do dia­bła, to jest wła­śnie to, co w patrio­tycz­nych wier­szach nazy­wa­ją „jed­no­ścią”, a w pra­cach nauko­wych – „wspól­no­tą, któ­ra two­rzy naród”. Uczu­cie dumy, kie­dy spor­to­wiec z Char­ko­wa zdo­by­wa medal i wcho­dzi na podium z ukra­iń­ską fla­gą, i uczu­cie lęku, kie­dy na miesz­kań­ców Char­ko­wa szcze­rzy zęby zezwie­rzę­co­na isto­ta.

Jak­kol­wiek banal­nie by to nie zabrzmia­ło, ale kraj to orga­nizm, a jego gra­ni­ce to skó­ra, i gdzie by nie ude­rzy­li, ból odczu­wa­ją wszy­scy. Nie może być ata­ku tyl­ko na Char­ków czy Mariu­pol – atak będzie na całą Ukra­inę. To woj­na nie prze­ciw czer­ni­how­cza­nom czy ode­scza­nom, a prze­ciw Ukra­iń­com, Ukra­inie jako idei, któ­ra wszyst­kich nas trzy­ma w kupie.

Tak też żyje­my, złą­cze­ni lękiem, stra­chem, bez­sen­no­ścią. Tuląc się bli­sko, ramię do ramie­nia, łokieć do łok­cia, zbli­ża­my się, żeby się ogrzać i pod­trzy­mać jeden dru­gie­go. Sło­bo­żańsz­czy­zna jesz­cze nigdy nie była tak bli­sko Zakar­pa­cia, jak teraz, w czas zagro­żeń i pogró­żek; Don­bas jesz­cze nigdy nie był tak bli­sko Zakar­pa­cia, jak teraz, kie­dy w oko­pach sie­dzą tam bojow­ni­cy naszej Zakar­pac­kiej Gór­skiej Bry­ga­dy Sztur­mo­wej.

Kraj, któ­ry był geo­gra­ficz­ną mapą w szkol­nym pod­ręcz­ni­ku czy na ekra­nie tele­wi­zyj­nej pro­gno­zy pogo­dy, nabie­ra real­nych rysów twa­rzy ludzi, o któ­rych się mar­twisz, któ­rych chcesz wes­przeć i obro­nić. Bez­sen­ność osie­dli­ła się w każ­dym domu od Użho­ro­du do Don­ba­su, nie śpi­my razem, jeste­śmy razem w tej łodzi, któ­ra nazy­wa się „Ukra­ina”. Tak wła­śnie ona wyglą­da, jed­ność.


Ołek­sandr Irwa­neć

Notatki z czasu wojny

Nigdy nie myśla­łem, że będę pisał tekst pod takim tytu­łem. Tym bar­dziej we wła­snym domu, w swo­im kra­ju…

ponie­dzia­łek, 28 lute­go, ostat­ni dzień zimy, ale nie ostat­ni dzień woj­ny

No i zno­wu przy­szło nam two­rzyć histo­rię, jak dwa­dzie­ścia osiem lat temu, jak dzie­więć lat temu. Jakaś taka cyklicz­ność się poja­wia: 2004–2013-2022. Dwa Maj­da­ny, a teraz woj­na. I za każ­dym razem naród Ukra­iny musi wal­czyć prze­ciw­ko Rosji. Dla­te­go też łączę te trzy daty. Powsta­nie – ono i w cza­sie woj­ny tak­że jest powsta­niem, ogól­no­na­ro­do­wy pro­test, cał­ko­wi­te odrzu­ce­nie sta­no­wi­ska oraz dzia­łań kra­ju z pół­noc­ne­go wscho­du. Tyl­ko teraz Maj­da­nem dla nas sta­ła się już cała Ukra­ina.

Żeby to był ostat­ni raz, „Bóg Trój­cę lubi”, mówi się u nas, a Pola­cy mają porze­ka­dło: „do trzech razy sztu­ka”. Jesz­cze w 2004 roku, już w grud­niu, kie­dy ogła­sza­no powtór­kę dru­giej tury wybo­rów pre­zy­denc­kich, na potrze­by swo­jej rubry­ki w ówcze­snym pią­tym kana­le tele­wi­zyj­nym, w ówcze­snym pro­gra­mie Rom­ka Czaj­ki „5 Kopie­jek” napi­sa­łem wiersz, w któ­rym były takie linij­ki:

Ktoś się zmę­czył, ktoś już jest nie­do­łęż­ny,
ale wresz­cie to się wyda­rzy,
bo i w baj­kach dobro zwy­cię­ża
osta­tecz­nie za trze­cim razem!

A teraz piszę notat­ki z Irpie­nia, gdzie prze­by­wam z żoną Oksa­ną, jej dzie­więć­dzie­się­cio­jed­no­let­nią mat­ką i trzy­let­nim kotem Bashō. Kot i mama sła­bo rozu­mie­ją, co się dzie­je, a my z Oksa­ną od cza­su do cza­su tro­chę wariu­je­my (prze­kre­ślo­ne) dener­wu­je­my się i na prze­mian wza­jem­nie się uspo­ka­ja­my.

W czwar­tek 24 lute­go nad ranem wyrwa­ły nas ze snu dźwię­ki wybu­chów. Do Hostom­la w linii pro­stej jest od nas jakieś pięć, sześć kilo­me­trów i z bal­ko­nu (miesz­ka­my na pią­tym pię­trze) było widać wybu­chy i roz­bły­ski. Wybu­chy z roz­bły­ska­mi to napły­wa­ły fala­mi, to cichły. Tak jest do dzi­siaj. Cho­ciaż licz­ba fal się zmniej­szy­ła, ale mimo to powta­rza­ją się kil­ka razy w cią­gu godzi­ny.

Jak wie­le się sta­ło przez te czte­ry dni! W śro­dę, w ostat­ni przed­wo­jen­ny wie­czór, z Petrem Załma­je­wem pili­śmy kawę w towa­rzy­stwie kil­ku pięk­nych dam. Petro ma ame­ry­kań­ski pasz­port, zapy­ta­łem go, czy w związ­ku z nie­bez­pie­czeń­stwem woj­ny zamie­rza wyje­chać do Sta­nów. Bro­dacz Załmaj-aga tyl­ko się uśmiech­nął: jestem dzien­ni­ka­rzem, zosta­ję. Kil­ka razy wycho­dzi­li­śmy na wewnętrz­ne podwór­ko kawiar­ni przy Rej­tar­skiej, żeby zapa­lić, było wil­got­no i dość cie­pło jak na koniec lute­go. Chcia­łem zacząć następ­ne zda­nie od słów „nic nie zapo­wia­da­ło”, ale zacią­łem się – nie, jakieś prze­czu­cie prze­cież było, wisia­ło w powie­trzu. I to prze­czu­cie oka­za­ło się nie­bez­pod­staw­ne.

Hosto­mel, Bucza, Irpień – to teraz „miej­sca bojo­wej chwa­ły” czy nawet bez cudzy­sło­wu i dużą lite­rą – Miej­sca Bojo­wej Chwa­ły.

W Buczy na postu­men­cie stał sta­reń­ki BTR, pomnik upa­mięt­nia­ją­cy kra­ja­nów, któ­rzy pole­gli w Afga­ni­sta­nie. Oku­pan­ci z dale­ka zauwa­ży­li ten woj­sko­wy pojazd i, nie zorien­to­waw­szy się, śmia­ło roz­po­czę­li z nim bój. Zmar­no­wa­li znacz­ną część amu­ni­cji, a póź­niej ude­rzy­li na praw­dzi­we ukra­iń­skie trans­por­te­ry opan­ce­rzo­ne i oczy­wi­ście ten poje­dy­nek prze­gra­li. Taka jest woj­na, woj­na w Ukra­inie. Nawet pomni­ki są po naszej stro­nie.

Jesz­cze wczo­raj padła łącz­ność tele­fo­nicz­na – być może uszko­dzi­li tutej­sze wie­że prze­kaź­ni­ko­we Kyivsta­ru. Inter­net na razie jesz­cze jest i mam nadzie­ję, że uda mi się wysłać ten tekst do „Zbru­cza”.

Dziś rano na podwór­ku i na uli­cy był duży ruch – ponie­dzia­łek, począ­tek tygo­dnia. Godzi­na poli­cyj­na trwa­ła do ósmej rano i od razu po ósmej podwór­ko zapeł­ni­ło się miesz­kań­ca­mi i zwy­kły­mi prze­chod­nia­mi – podwór­ko mamy prze­chod­nie. Dozor­czy­ni Nad­ia czy­sto zamio­tła asfalt, śmie­cie też zosta­ły wywie­zio­ne – służ­by komu­nal­ne dzia­ła­ją.

W Irpie­niu otwar­te są poje­dyn­cze skle­py, kolej­ki do nich są dość dłu­gie, ale ani sprze­czek, ani awan­tur, ani innych kon­flik­tów się nie obser­wu­je. Z pół­noc­ne­go wscho­du, od Hostom­la i Buczy, cza­sem docho­dzą odgło­sy wybu­chów. Kil­ka razy sły­chać było dźwięk samo­lo­tów na nie­bie – moc­ny, ostry i szyb­ki. A wczo­raj przy wjeź­dzie z Buczy do Irpie­nia koło Cen­trum Han­dlo­we­go „Żyra­fa” trwa­ła praw­dzi­wa wal­ka, sły­chać było wystrza­ły i w tam­tą stro­nę bie­gli chłop­cy w cywi­lu, ale z auto­ma­ta­mi – być może obro­na tery­to­rial­na.

Jesz­cze bli­żej epi­cen­trum boju niż my miesz­ka mał­żeń­stwo – Siar­hiej Pry­łuc­ki i Ołe­na Ste­pa­nen­ko, z małym synem, Ada­mem. Bucza jest obok Hostom­la, dwa, trzy kilo­me­try. Uda­ło się do nich dodzwo­nić, kie­dy jesz­cze dzia­ła­ły tele­fo­ny. Byli poza domem. I to dobrze, bo miesz­ka­ją w nowym budow­nic­twie, na wyso­kim pię­trze – widok z okien pięk­ny, ale i praw­do­po­do­bień­stwo tego, że w okno tra­fi jakiś pocisk, też wyso­kie. A w samym Hostom­lu miesz­ka przy­ja­ciół­ka mojej żony, archi­tekt­ka Oksa­na Biło­us, i już od paru dni nie ma z nią kon­tak­tu. Ser­ce ści­ska się od złych domy­słów…

W Irpie­niu od ostrza­łu ucier­pia­ła też nowa wyso­ka zabu­do­wa i dziel­ni­ca domów jed­no­ro­dzin­nych, wie­le tam uszko­dzo­nych budyn­ków, oku­pan­ci strze­la­li do okien, zabie­ra­li ludziom samo­cho­dy, żeby nimi jechać na Kijów. Jed­nak mosty przez rze­kę Irpień i Buczan­kę wysa­dzo­ne, jeste­śmy teraz jak na wyspie. Dokąd więc doje­cha­li – nie wia­do­mo.

Woj­na woj­ną, a nasz kot to stwo­rze­nie roz­pusz­czo­ne i dla­te­go jest wybred­ny, jak już się naje, to zosta­wia dużo jedze­nia na swo­im spodecz­ku, a potem doma­ga się świe­że­go. Pode­schłą i zwie­trza­łą kocią kar­mę wyno­szę kotom podwór­ko­wym – one nie są takie wybred­ne. Wczo­raj dość póź­no, jak już zaczę­ła się godzi­na poli­cyj­na, wynio­słem im, jak z Oksa­ną żar­tu­je­my, „prze­sył­kę od Bashō”. Mia­sto było zupeł­nie ciem­ne, latar­ni na podwó­rzu i przy uli­cy nie zapa­la­no od kil­ku dni. W oknach domów też pra­wie się nie świe­ci­ło – wie­lu ludzi opu­ści­ło Irpień. W naszej klat­ce na trzy­dzie­ści sześć miesz­kań świe­ci­ło się tyl­ko u nas i jesz­cze w dwóch – na trze­cim i na siód­mym pię­trze. Z głę­bi podwór­ka przy­bie­gły dwa koty i cho­dzi­ły wokół wysy­pa­nej prze­ze mnie kar­my.

Wycią­gną­łem papie­ro­sa, zapa­li­łem i sia­dłem na ław­ce pod klat­ką. Zanim go wypa­li­łem, zry­mo­wa­łem dwie strof­ki. To, oczy­wi­ście nie jest poezja wyso­kich lotów, ale mimo wszyst­ko je poka­żę:

Sta­rym już, lecz nie cho­ry i nie kale­ka jesz­cze.
Więc mnie prze­stra­szyć, wro­gu, nawet się nie sta­raj!

Rosyj­ski myśliw­cu, śmi­głow­cu, okrę­cie,
Już to sły­sza­łeś od kogoś: Spier­da­laj!

Jesz­cze nie wzią­łem do rąk kała­cha,
wsty­du ze tę lek­sy­kę nie czu­jąc ni winy,
mówię ci teraz otwar­cie, bez stra­chu:
Rosyj­ski żoł­nie­rzu,
Spier­da­laj z Ukra­iny!


Jurij Andru­cho­wycz

Półsacharow. Półzwycięstwo

Ode­zwa­li się dysy­den­ci – i wło­da­rze Fra[nkiwska] poka­za­li ple­cy. Czy z sza­cun­ku dla więź­niów sumie­nia, o któ­rych być może usły­sze­li pierw­szy raz, a może ze stra­chu o wła­sne noto­wa­nia?

I teraz decy­zja ojców mia­sta – w dosłow­nym tego sło­wa zna­cze­niu – sta­ła się poło­wicz­na: daw­ną uli­cę Aka­de­mi­ka Sacha­ro­wa podzie­lą. Jed­na część pozo­sta­nie z imie­niem aka­de­mi­ka, ta mniej oka­za­ła. Dru­ga otrzy­ma wcze­śniej zapo­wia­da­ną nazwę – Ukra­iń­skie­go Zwy­cię­stwa. Ojco­wie mia­sta nie mie­li naj­mniej­szych wąt­pli­wo­ści, czy taka nazwa mia­stu jest koniecz­nie potrzeb­na. I nie zwa­ża­li na to, że w takim przy­pad­ku zwy­cię­stwo oka­że się tro­chę krót­kie, bo zale­d­wie czte­ry­stu­me­tro­we. Bar­dzo skrom­ne zwy­cię­stwo i, co trze­ba przy­znać, to nie uli­ca, a jakiś odkra­jek, odci­nek.

Jed­nak, jeśli poli­czyć, że wła­śnie ten jej odci­nek otrzy­mu­je już siód­mą nazwę (swe­go cza­su będąc Nową, Biliń­skie­go, Poli­ze­istras­se, Czka­ło­wa, Cze­ki­stów, Aka­de­mi­ka Sacha­ro­wa), to pozo­sta­je zawie­rzyć szczę­śli­wej sió­dem­ce.

Z dru­giej stro­ny – wca­le nie dla wszyst­kich oka­zy­wa­ła się ona taka krót­ka. Taka, że każ­dy na pie­cho­tę śred­nim tem­pem poko­na ją w pięć minut. Cza­sem mówio­no o niej jako o naj­dłuż­szej: „Któ­ra uli­ca w Sta­ni­sła­wie jest naj­dłuż­sza? – Czka­ło­wa. – Jak to? Dla­cze­go? – A dla­te­go, że jak nasz Iwan znik­nął na niej, to dopie­ro po dwu­dzie­stu pię­ciu latach wró­cił”.

Ale ten żart raczej nie jest o ukra­iń­skim zwy­cię­stwie. Raczej o ukra­iń­skich ofia­rach.

Spe­cy­fi­ka tej uli­cy tkwi w cał­kiem masyw­nym budyn­ku, gdzie za róż­nych reży­mów nie­for­tun­ni odwie­dza­ją­cy go mogli zaznać wszyst­kie­go: bez­li­to­śnie prze­słu­chi­wa­no ich i gno­jo­no dłu­go w aresz­cie, a tak­że – grze­chu nie ukry­jesz – kato­wa­no i zabi­ja­no. Te dwa ostat­nie dzia­ła­nia prze­pro­wa­dza­no nie­rzad­ko ze szcze­gól­nym, zwie­rzę­cym okru­cień­stwem. W tym dzie­le gesta­po i NKWD, MBR i KGB nawet mogły wal­czyć, wybacz­cie sło­wo – o pal­mę pierw­szeń­stwa.

Kie­dy więc w paź­dzier­ni­ku pierw­sza demo­kra­tycz­nie wybra­na, „ruchow­ska”– jak wte­dy mówio­no – miej­ska rada roz­po­czę­ła wstęp­ne zmia­ny nazw ulic, nie­przy­pad­ko­wo na cze­le listy zna­la­zła się uli­ca Cze­ki­stów. Że jej nazwę zmie­nio­no wła­śnie na „Aka­de­mi­ka Sacha­ro­wa”, też było nie­przy­pad­ko­we: w tam­tym cza­sie był to szcze­gól­nie dotkli­wy poli­czek wymie­rzo­ny sowiec­kim (w isto­cie rosyj­skim) siłow­ni­kom.

Aka­de­mik Sacha­row więź­niem poli­tycz­nym nigdy nie był. Sys­tem po pro­stu potrze­bo­wał go nie w zonie – jako wybit­ne­go, na świa­to­wym pozio­mie, fizy­ka jądro­we­go. Za to obję­to go bar­dzo spe­cjal­ną, aż prze­sad­ną kon­tro­lą – z wszyst­ki­mi odczu­wal­ny­mi i nie­od­czu­wal­ny­mi ogra­ni­cze­nia­mi, pro­wo­ka­cja­mi, mole­sto­wa­nia­mi, tzw. pod­słu­cha­mi i obser­wa­cją zewnętrz­ną. W koń­cu nastą­pi­ło i sze­ścio­let­nie zesła­nie do nie­zbyt przy­ja­zne­go mia­sta Gor­ki, wywo­ła­ne nie­ustra­szo­nym oświad­cze­niem aka­de­mi­ka co do inwa­zji afgań­skiej. Były też nie­jed­no­krot­ne pro­te­sta­cyj­ne gło­dów­ki, któ­re od cza­su do cza­su musiał podej­mo­wać, żeby wywal­czyć w sys­te­mie choć­by cen­ty­me­try prze­strze­ni dla sie­bie. Oni bali się go żywe­go, ale też bali się jego śmier­ci. Do cza­su, jak się oka­za­ło.

Tak, nie był więź­niem poli­tycz­nym. Ale był kimś, kto całe­mu cywi­li­zo­wa­ne­mu świa­tu o nich, sowiec­kich polit­ze­kach mówił. W grud­niu 1975 roku – naj­do­bit­niej:
w wykła­dzie z oka­zji otrzy­ma­nia nagro­dy Nobla, gło­sem swo­jej żony, pani Bon­ner. Same­go Nobli­sty oczy­wi­ście do Oslo na cere­mo­nię nie wypusz­czo­no.

„Po pro­stu wymie­nię w tej sali nazwi­ska nie­któ­rych zna­nych mi więź­niów… pro­szę przy­jąć, że wszy­scy oni są więź­nia­mi sumie­nia, a wszy­scy poli­tycz­ni więź­nio­wie moje­go kra­ju dzie­lą ze mną honor Poko­jo­wej Nagro­dy Nobla”. Te sło­wa aka­de­mi­ka są klu­czo­we dla zro­zu­mie­nia tej wyjąt­ko­wej szla­chet­no­ści ducha, z jaką pro­wa­dził on swo­ją głe­bo­ko oso­bi­stą wal­kę za wszyst­kich.

Pluszcz. Głu­zman. Moroz. Nad­ija Swi­tłycz­na. Ste­fa­nia Sza­ba­tu­ra, Iry­na Kały­neć. Sta­siw. Iry­na Senyk. Szmuk. Kara­wań­ski. Wałe­rij Marc­czen­ko. Szu­chew­ko­wij. Seń­kiw. Hryń­kiw. Liso­wyj. Czor­no­wił. Osad­czy. Musta­fa Dże­mi­lew. Trzy­dzie­sci sześć ukra­iń­skich nazwisk, wymie­nio­nych w wykła­dzie, któ­re obok dzie­siąt­ków innych zabrzmia­ły pierw­szy raz na cały świat. I jesz­cze jeden, bar­dzo waż­ny akcent: „Nie mogłem wymie­nić wszyst­kich zna­nych mi więź­niów z bra­ku miej­sca, a jesz­cze więk­szej ilo­ści nazwisk nie znam albo nie mam pod ręką ich świa­dec­twa. Ale wszyst­kich mam w myślach i wszyst­kich, któ­rych nie wymie­ni­łem, pro­szę o wyba­cze­nie. Każ­de wymie­nio­ne i nie­wy­mie­nio­ne nazwi­sko – to cięż­ka i hero­icz­na czło­wie­cza dola, lata cier­pień, lata wal­ki o ludz­ką god­ność”.

Nada­jąc imię aka­de­mi­ka uli­cy, któ­ra dotąd nosi­ła imię katów i zabój­ców, mia­sto odda­wa­ło swój naj­wyż­szy sza­cu­nek jed­ne­mu z lide­rów ducho­we­go sprze­ci­wu wszech cza­sów. W ten spo­sób prze­zwy­cię­ża­ło tak­że wła­sną pro­win­cjo­nal­ność. Poza tym było to tak­że odda­nie hono­ru oso­bi­stej ofie­rze Sacha­ro­wa. Ist­nie­je wie­le pod­staw ku temu, żeby za przy­czy­nę przed­wcze­snej śmier­ci nobli­sty w grud­niu 1989 roku uwa­żać (kla­sy­ka gatun­ku!) otru­cie. Wte­dy sys­tem praw­do­po­dob­nie zde­cy­do­wał się nie odkła­dać już jego śmier­ci. Ten, kto sam jeden potra­fił wyzy­wa­ją­co prze­ciw­sta­wiać się całej depu­tac­kiej „agre­syw­no-posłusz­nej więk­szo­ści”, sta­wał się zbyt nie­bez­piecz­ny, aby dalej chro­nić go ze wzglę­du na pra­cę nauko­wą, nawet w dzie­dzi­nie jądro­wej.

Teraz, kie­dy w mie­ście zapach­nia­ło osta­tecz­nym pozby­ciem się resz­tek rosyj­skich nazw, naj­pierw pomy­śla­łem: tyl­ko nie Sacha­ro­wa… Może wystar­czy rozu­mu?

Nie wystar­czy­ło.

Zro­zu­miał­bym jesz­cze, gdy­by rad­ni miej­scy pró­bo­wa­li użyć jakichś argu­men­tów. Powiedz­my, że trak­tu­ją aka­de­mi­ka jako współ­twór­cę, w dodat­ku jed­ne­go z klu­czo­wych, sowiec­kiej bro­ni jądro­wej, szcze­gól­nie bom­by wodo­ro­wej. Czy­li kogoś, kto bez­po­śred­nio przy­czy­nił się do uzy­ska­nia sta­tu­su jądro­we­go mocar­stwa przez impe­rium zła, a to ozna­cza, że kie­dy putin dzi­siaj gro­zi swą jądro­wą potę­gą, to część odpo­wie­dzial­no­ści spo­czy­wa też na Sacha­ro­wie. To było­by cie­ka­we etycz­nie sta­no­wi­sko, z któ­rym napraw­dę moż­na było­by z pożyt­kiem dys­ku­to­wać – i mia­sto na takiej dys­ku­sji tyl­ko by zyska­ło.

Bie­da jed­nak w tym, że ojco­wie mia­sta na żad­ne argu­men­ty się nie zdo­by­li. Wra­że­nie jest takie, że oni w ogó­le nie za bar­dzo wie­dzą, kim był ten jakiś aka­de­mik Sacha­row, wła­snym przy­kła­dem jak­by pod­wa­ża­jąc to, co powie­dział on w wykła­dzie noblow­skim: „Tysią­ce lat temu ludz­kie ple­mio­na pro­wa­dzi­ły bru­tal­ne wal­ki w celu prze­ży­cia i w tej wal­ce waż­na była nie tyl­ko umie­jęt­ność wła­da­nia maczu­gą, ale i zdol­ność do myśle­nia, do zacho­wa­nia tra­dy­cji, do altru­istycz­nej samo­po­mo­cy w ramach swe­go ple­mie­nia”.

A co w naszym ple­mie­niu mamy dzi­siaj? Ode­zwa­li się dysy­den­ci – i Sacha­row został. O poło­wę go skró­co­no i jak nad bied­nym krew­nym się uli­to­wa­no. Ogól­nie rzecz bio­rąc, puti­no­wi zno­wu uda­ła się zemsta, któ­rej narzę­dziem tym razem sta­li się wło­da­rze mia­sta Fra. Takie „ukra­iń­skie zwy­cię­stwo”.

Żeby z tego powo­du nie popaść w cał­ko­wi­te zwąt­pie­nie, znaj­du­ję sło­wa pocie­sze­nia: „Ale wszyst­ko to nie powin­no zmniej­szać nasze­go świę­te­go pra­gnie­nia, żeby wła­śnie na tym świe­cie, gdzie, niby roz­błysk w ciem­no­ści, poja­wi­li­śmy się na jed­ną chwi­lę z czar­ne­go nie­by­tu bez­świa­do­me­go ist­nie­nia mate­rii, urze­czy­wist­nić wymo­gi Rozu­mu i stwo­rzyć Życie, god­ne nas samych i nie­wy­raź­nie domy­śla­ne­go się przez nas Celu”.

22.04.2022


Kate­ry­na Bab­ki­na

Nie byłam na to gotowa

Jak o tym pomy­śleć, to mia­łam osiem lat. Osiem lat, żeby przy­go­to­wać się lepiej. Ale nie byłam do tego goto­wa, nie byłam goto­wa.

W 2014 roku, kie­dy zaczę­ła się woj­na w Don­ba­sie, prze­sy­ła­li­śmy sobie i publi­ko­wa­li­śmy w mediach spo­łecz­no­ścio­wych doku­ment napi­sa­ny po woj­nie w Koso­wie i po bom­bar­do­wa­niach Jugo­sła­wii. Teraz już dobrze nie pamię­tam, o co tam cho­dzi­ło. Nie zdo­ła­łam go odna­leźć – może i na szczę­ście, bo nie wiem, jak bym to teraz czy­ta­ła. Dokład­nie pamię­tam tyl­ko tyle… pisa­no tam, że pie­nią­dze już wię­cej nic nie zna­czą, że BMW, zanim skoń­czy się ben­zy­na, lepiej zamie­nić na pisto­let, że trze­ba mieć papie­ro­wą mapę z naj­mniej­szy­mi bocz­ny­mi dro­ga­mi (co cie­ka­we, dobrze pamię­tam, że pomy­śla­łam wte­dy, jakie to inne niż papie­ro­we oni mogli mieć mapy w 1992 roku), że ratu­jąc się, trze­ba omi­jać nie tyl­ko obiek­ty woj­sko­we, ale też mia­sta, a naj­le­piej i wsie – bo gdzie nie ma dzia­łań wojen­nych, tam są maru­de­rzy, a każ­dy z nich jest sam sobie panem. Przy­po­mi­nam sobie, że radzo­no, by wziąć sie­kie­rę. Pamię­tam, że wymie­nia­no nazwy jakichś sub­stan­cji, któ­re czy to odsa­la­ją, czy oczysz­cza­ją wodę, czy­niąc ją zdat­ną do picia.

Nie mia­łam sie­kie­ry. Mia­łam dwa­dzie­ścia sześć lat, mia­łam ład­ne toreb­ki, lek­kie sukien­ki, kil­ka czer­wo­nych szmi­nek i bar­dzo dużo pan­to­fli oraz bran­so­le­tek; samo­chód, któ­ry moż­na było zamie­nić na cał­kiem przy­zwo­ity pisto­let; głę­bo­ką rów­ną opa­le­ni­znę po zimie spę­dzo­nej w Taj­lan­dii, dłu­gie wło­sy, kil­ka wyda­nych ksią­żek i zna­ne­go kochan­ka. Miał trzy­dzie­ści pięć lat czy coś koło tego, wyda­wał mi się sta­ry i mądry.

A jesz­cze mia­łam wizy. Wiza do USA, wiza do UE – wte­dy one były potrzeb­ne. I jesz­cze jakieś wie­lo­let­nie wizy, w sty­lu maro­kań­skiej – praw­do­po­do­bień­stwo, że mi się przy­da­dzą, było nie­wiel­kie, ale mimo wszyst­ko zwięk­sza­ło ilu­zję opcji. Co wie­czór, wra­ca­jąc do domu, zajeż­dża­łam na sta­cję ben­zy­no­wą i tan­ko­wa­łam do peł­na. Mój kocha­nek dzwo­nił i mówił, że robię wszyst­ko jak nale­ży. Z cza­sem zmie­ni­ło się to w swe­go rodza­ju rytu­ał, coś w typie wie­czor­nej modli­twy czy skła­da­nia ofia­ry: zatan­ko­wa­łam, jestem bez­piecz­na.

Był maj. No prze­cież wie­cie, co to jest maj. Jak życie pro­si o powie­trze i wil­goć, jak słoń­ce obli­zu­je ramio­na i oboj­czy­ki. Ciem­no robi­ło się już póź­no, czę­sto wie­czo­ra­mi wra­ca­li­śmy pie­cho­tą z barów czy nie­wiel­kich restau­ra­cy­jek, gdzie dłu­go sie­dzie­li­śmy na tara­sach z moimi przy­ja­ciół­mi i mil­cze­li­śmy. Wsty­dzi­li­śmy się, że giną ludzie, a my wła­śnie pali­my papie­ro­sy, pije­my kok­taj­le, jemy pastę i jakieś sała­ty o dłu­gich nazwach oraz roz­ma­wia­my o książ­kach, arty­ku­łach, skan­da­lach. Było nam wstyd, że upra­wia­my seks, mamy jasny dom i pla­ny na lato. Było nam strasz­nie, że wszyst­ko to się odby­wa, a my nic nie może­my zro­bić.

Nie, sta­ra­li­śmy się po swo­je­mu – pisa­li­śmy, zbie­ra­li­śmy pie­nią­dze, kupo­wa­li­śmy potrzeb­ne rze­czy, przyj­mo­wa­li­śmy tych, któ­rzy stam­tąd ucie­ka­li – umiesz­cza­li­śmy ich dzie­ci w szko­łach, wspie­ra­li­śmy ich, kie­dy szu­ka­li jakiej­kol­wiek pra­cy. Obie­ca­li­śmy pamię­tać nazwi­ska pole­głych. Wyma­ga­li­śmy od rzą­du jakichś dzia­łań. Nawią­zy­wa­li­śmy kon­tak­ty z przy­ja­ciół­mi z zagra­ni­cy i wysy­ła­li­śmy ran­nych na reha­bi­li­ta­cję, a dzie­ci pole­głych – na naukę i wypo­czy­nek. Z jakie­goś powo­du bar­dzo dobrze pamię­tam, jak wszy­scy wte­dy się zasta­na­wia­li, czy moż­na, czy jed­nak nie, śpie­wać pio­sen­ki, grać kon­cer­ty i spek­ta­kle, orga­ni­zo­wać festi­wa­le lub wysta­wy, kie­dy w Don­ba­sie jest woj­na. Teraz wiem dokład­nie – dopó­ki moż­na, moż­na. Kie­dy nie będzie moż­na, spo­rów w let­nich ogród­kach i na blo­gach też już nie będzie.

Pew­ne­go wie­czo­ru bar­dzo spie­szy­łam się do kina i nie zaje­cha­łam na sta­cję. Ben­zy­ny mia­łam dużo, ale nie pełen bak. Myśląc o tym, dłu­go nie mogłam zasnąć, ale po fil­mie tro­chę wypi­łam i nie mogłam poje­chać na sta­cję. Zadzwo­ni­łam do swo­je­go kochan­ka. Spał. Napi­sa­łam mu wia­do­mość, że jest nie­czu­łym głup­kiem, i trzy dni nie pod­no­si­łam słu­chaw­ki, a potem on prze­stał dzwo­nić. Albo może nie wte­dy, tyl­ko póź­niej, ale prze­stał. Nie bar­dzo się tym przej­mo­wa­łam.

Potem był kolej­ny taki wie­czór. I jesz­cze jeden. I następ­ny. Let­nie ogród­ki zaczę­to roz­bie­rać w koń­cu wrze­śnia – a do tego cza­su każ­dy i każ­da już mie­li daw­ne­go kole­gę z kla­sy, chło­pa­ka z dzie­cię­ce­go obo­zu czy part­ne­ra z kół­ka tanecz­ne­go albo jakie­goś inne­go syna przy­ja­ciół­ki mat­ki, któ­ry tam zgi­nął. Dużo roz­ma­wia­li­śmy o tym, jakie to waż­ne nie zapo­mi­nać, że w kra­ju toczy się woj­na. Ale zda­je się, że zapo­mnie­li­śmy, co to zna­czy – nie zapo­mi­nać.

Jesz­cze przez rok czy dwa, a nawet i trzy, w mia­rę moż­li­wo­ści spro­wa­dza­li­śmy rodzi­ców, ścią­ga­li­śmy rodzi­ny cio­tecz­nych sióstr i innych krew­nych. Do peł­na osta­tecz­nie prze­sta­li­śmy tan­ko­wać wte­dy, gdy pierw­szy raz od począt­ku woj­ny roz­bie­ra­no let­nie ogród­ki. Ci, któ­rzy ruszy­li pierw­si, już stwo­rzy­li nowe biz­ne­sy i przyj­mo­wa­li następ­nych. Ser­ce prze­sta­ło się kra­jać, kie­dy jakiś nowy zna­jo­my czy nowa kole­żan­ka mówi­li, że są z Doniec­ka czy Ługań­ska – niby wszy­scy pamię­ta­li, że to ludzie, któ­rzy nie­daw­no stra­ci­li wszyst­ko, co mie­li, ale to już tak bar­dzo nie bola­ło. Z cza­sem zda­wa­ło się, że prze­sta­wa­ło tak ostro boleć nawet tych, któ­rzy stra­ci­li – a nie tyl­ko tych, któ­rzy im współ­czu­li. Teraz myślę, że jed­nak tyl­ko się zda­wa­ło.

Dru­giej nocy w kolej­ce na gra­ni­cy, kie­dy Ali­na i Sasza spo­koj­nie spa­ły w dzie­cię­cych fote­li­kach, wie­le myśla­łam o tym, jakim mar­no­traw­stwem było nie zapy­tać tych ludzi o dom, o to, co oni tam zosta­wi­li i cze­go naj­bar­dziej im bra­ko­wa­ło, co na pew­no wzię­li­by ze sobą, gdy­by sta­ło się to raz jesz­cze, cze­go naj­bar­dziej im szko­da. Bałam się, że to ich zabo­li, przy­po­mni kolej­ny raz o zmar­no­wa­nym życiu – ale to bar­dzo by mi się przy­da­ło, znacz­nie bar­dziej niż sie­kie­ra, odsa­lacz (filtr?) do wody czy pisto­let. Jed­nak z nimi z pew­no­ścią było cał­kiem ina­czej niż ze mną. Albo nie wiem. Nie wiem, jak było z nimi, i chy­ba tak­że nie wiem, jak jest ze mną.

Co praw­da przy­szło mi jechać naj­mniej­szy­mi lokal­ny­mi dro­ga­mi, z omi­nię­ciem miast i wsi – nie­któ­re z miast i głów­nych tras już były ata­ko­wa­ne z powie­trza – ale jeśli mam być szcze­ra, to omi­ja­li­śmy nie bom­bar­do­wa­nia i nie sku­pi­ska maru­de­rów, a po pro­stu kor­ki. Kor­ki sta­ły od Kijo­wa do samej gra­ni­cy. O maru­de­rach na całym tery­to­rium kra­ju od począt­ku bom­bar­do­wań, któ­re zaczę­ły się pra­wie tydzień temu, nie było sły­chać ani sło­wa – ani wśród ludzi, ani w mediach. Wodę, kra­ker­sy, papie­ro­sy, soki i ciast­ka moż­na było łatwo kupić w wiej­skich skle­pach czy na sta­cjach ben­zy­no­wych, a ben­zy­ny, to praw­da, nie było. Jecha­łam tak oszczęd­nie, jak tyl­ko mogłam. Bak przed­wczo­raj­sze­go wie­czo­ra był peł­ny – jed­nak nie za spra­wą jakiejś szcze­gól­nej prze­zor­no­ści, a po pro­stu szczę­śli­we­go przy­pad­ku. Dzie­ci były z ojcem, sko­rzy­sta­łam z tego, żeby wszyst­ko zała­twić – od mani­kiu­ru po zło­że­nie zamó­wie­nia na arty­ku­ły spo­żyw­cze na naj­bliż­sze dwa tygo­dnie – i nawet zaje­cha­łam na sta­cję. Spo­żyw­ki jesz­cze nawet nie dowieź­li. Kie­dy wró­ci­łam, pamię­tam, były mąż przy­wiózł dzie­ci i dłu­go się kłó­ci­li­śmy – pro­si­łam go, żeby na wszel­ki wypa­dek wyro­bił pozwo­le­nie na wyjazd z dzieć­mi za gra­ni­cę, a on powie­dział, że chy­ba jestem cho­ra, jeśli myślę, że w 2022 roku w środ­ku Euro­py ktoś pozwo­li na otwar­tą woj­nę, w któ­rej ucier­pi lud­ność cywil­na.

Napraw­dę, wca­le nie chcia­łam się upie­rać się przy swo­im, a gdzieś w głę­bi duszy zga­dza­łam się z nim. Jasne, to nie było moż­li­we. Myśla­łam, że to nie­moż­li­we chy­ba jesz­cze dzień, dwa po tym, jak to już się dzia­ło na moich oczach.

Wła­śnie dla­te­go nie poje­cha­li­śmy od razu, ale, mówiąc szcze­rze, i tak nic by mi to nie dało. Doku­men­ty jak zawsze mia­łam upo­rząd­ko­wa­ne i na swo­im miej­scu, a co do całej resz­ty – dzie­ciom wzię­łam pra­wie wszyst­kie ich ulu­bio­ne zabaw­ki, mar­ko­we, któ­re bez tru­du moż­na było­by odku­pić potem gdzie­kol­wiek indziej, bar­dzo dużo cie­płych zimo­wych ubrań – kom­bi­ne­zo­ny, naj­cie­plej­szą bie­li­znę, obci­słe i pucho­we spodnie, czap­ki komi­niar­ki – i jesz­cze nie wia­do­mo po co wodo­od­por­ne pian­ki do sur­fin­gu, prze­cież dla malu­chów tak trud­no było zna­leźć odpo­wied­nie, a dla sie­bie trzy pary oku­la­rów sło­necz­nych, dwa cie­płe swe­try i śpi­wór. Nie wiem, na co się szy­ko­wa­łam – kie­dy przy­je­dzie­my, będzie marzec, i we wszyst­kim tym będzie nam gorą­co, ale nie będę mia­ła ani grze­bie­nia, ani żad­ne­go waż­ne­go sen­ty­men­tal­ne­go pamiąt­ko­we­go dro­bia­zgu. Nic dro­gie­go, nic cen­ne­go, nic nie­od­wra­cal­ne­go, tyl­ko śpi­wór i kom­bi­ne­zo­ny, z któ­rych dzie­ci do następ­nej zimy już wyro­sną.

Prze­kro­czy­my gra­ni­cę po trzech dniach i trzech nocach sta­nia w mil­czą­cej kolej­ce zaku­rzo­nych samo­cho­dów, oty­łych kobiet, dzie­ci, kotów, psów i absur­dal­nych rze­czy – wiel­kich plu­szo­wych niedź­wie­dzi, różo­wych rowe­rów, ktoś będzie miał nawet kolo­ro­wy pla­żo­wy para­sol. Prze­śpie­wa­my z dzieć­mi tysią­ce razy wszyst­kie dzie­cię­ce pio­sen­ki. Zdą­żą urzą­dzić się w swo­ich fote­li­kach na tyl­nym sie­dze­niu, podzie­lić prze­strzeń i opa­no­wać ją na poważ­nie i na dłu­go. Ali­na zacznie mówić: „Daj!” i „Siądź!”, Saszy wypad­nie pierw­szy mlecz­ny ząb; i tak nie damy rady go póź­niej zna­leźć w samo­cho­dzie, więc wszyst­kie kolej­ne uro­czy­ście będzie­my wyno­sić do samo­cho­du, bo stam­tąd prze­cież zabie­ra je zębo­wa wróż­ka.

Nawet nie popro­szą mnie, żebym obu­dzi­ła dzie­ci na samej gra­ni­cy, i oczy­wi­ście nikt nie będzie pytał o pozwo­le­nie na wyjazd od ich ojca. Wszy­scy będą się dener­wo­wać, ale będą się zacho­wy­wać mak­sy­mal­nie powścią­gli­wie. Licz­ba ucie­ki­nie­rów tego dnia prze­kro­czy­ła milion, a bom­by pada­ją sześć­set kilo­me­trów stąd. W 2014 roku zda­wa­ło mi się, że sześć­set kilo­me­trów – to nie­skoń­cze­nie dale­ko, ale już tak nie myślę.

W świe­tle gra­nicz­nych latar­ni, cicho i powo­li, samo­chód w nie­koń­czą­cej się kolej­ce innych, takich samych, prze­ta­cza się z Ukra­iny do UE, z woj­ny – doni­kąd. Zatrzy­mu­ję się wte­dy i sto­ję bar­dzo dłu­go, aż kobie­ta z samo­cho­du za mną wycho­dzi i ner­wo­wo stu­ka mi w szy­bę, bo wszyst­kie wiszą­ce tu zna­ki zabra­nia­ją trą­bie­nia. Jak we mgle ruszę z miej­sca i powo­li będę jecha­ła wśród tłu­mów pie­szych z wóz­ka­mi i waliz­ka­mi, wolon­ta­riu­szy, dzien­ni­ka­rzy, omi­nę auto­bu­sy, kan­to­ry, i będę sta­ra­ła się poczuć, jak coś waż­ne­go tak samo cią­gnie się i napi­na we mnie. Drży i się rwie.


Sofia Andru­cho­wycz

Wszystko, co jest w człowieku

Zasta­na­wiam się, jak zacząć ten tekst o woj­nie, z któ­rej stro­ny do nie­go podejść. Jak zbu­do­wać opo­wieść, skąd brać jej logi­kę, jeśli wszyst­ko, co było upo­rząd­ko­wa­ne i zwy­kłe w cią­gu całe­go życia two­je­go oraz wszyst­kich dooko­ła cie­bie, bez­pow­rot­nie się zmie­ni­ło. Logi­ka nie ist­nie­je, prze­trą­co­no jej krę­go­słup.

Świa­do­mość na zawsze utra­co­ne­go zwy­kłe­go życia przy­cho­dzi strasz­li­wie powo­li: nawet kie­dy sie­dzisz w zatę­chłej piw­ni­cy ośmio­pię­tro­we­go blo­ku w Kijo­wie, w któ­rym prze­ży­łaś ostat­nich sześć lat, i słu­chasz ryku czoł­gów oraz BTR-ów, wzdry­ga­jąc się wraz z beto­no­wy­mi ścia­na­mi od wybu­chów rakiet, jakaś część cie­bie sta­ra się prze­ko­ny­wać, że to wszyst­ko jest nie­po­ro­zu­mie­niem, snem, że to nie dzie­je się napraw­dę. Że w każ­dej chwi­li możesz pójść do miesz­ka­nia, wło­żyć piża­mę i poło­żyć się do swo­je­go przy­tul­ne­go łóż­ka. Albo umó­wić się z przy­ja­ciół­ką i spo­tkać się z nią w kawiar­ni na Podo­lu. Albo zało­żyć swo­je ulu­bio­ne nie­bie­skie tramp­ki i prze­biec dwa­na­ście kilo­me­trów Nad­brze­żem Obo­łoń­skim. Albo odpro­wa­dzić cór­kę do zacisz­nej pra­cow­ni na pod­da­szu domu ukry­te­go w malow­ni­czym podwór­ku przy uli­cy Chmiel­nic­kie­go. Kie­dy ona będzie ryso­wać, przej­dziesz obok restau­ra­cji Musa­fir z tatar­sko-turec­ką kuch­nią i wzdłuż kolo­ro­wych witryn Chresz­cza­ty­ka, przez Rynek Besa­rab­ski (rzu­ciw­szy wzro­kiem na ele­ganc­ko wygię­te rzeź­by ryb pod dachem), pój­dziesz w górę uli­cą Mor­wo­wą, przez Park Maryj­ski doj­dziesz do szkla­ne­go most­ku Kłycz­ki, popa­trzysz z nie­go na wyspę Tru­cha­nów i Podo­le, a potem przez pla­ce Sofij­ski i Ope­ro­wy znów wró­cisz na podwór­ko z pra­cow­nią, skąd nie­dłu­go wyj­dzie two­ja cór­ka ze swo­imi hała­śli­wy­mi kole­żan­ka­mi, z nowym obraz­kiem w rękach. Wła­śnie zaczę­ła się uczyć malo­wać posta­ci ludzi.

Jakieś podej­rze­nia zaczy­na­ją się rodzić, kie­dy patrzysz, jak pierw­sze­go i dru­gie­go dnia po roz­po­czę­ciu ostrza­łów rakie­to­wych z wiecz­nie zabi­te­go auta­mi podwór­ka jeden po dru­gim zni­ka­ją samo­cho­dy. Kie­dy obser­wu­jesz, jak całe rodzi­ny cią­gną wali­zy i tobo­ły do bagaż­ni­ków. Kie­dy wyglą­dasz przez okno w kuch­ni i widzisz swo­je­go męża: usi­łu­je przy­go­to­wać wasz samo­chód. A tym­cza­sem zza okna sypial­ni dobie­ga­ją obce, nie­zna­ne, odra­ża­ją­ce dźwię­ki, któ­re roz­dzie­ra­ją powie­trze: ryk BTR-ów, rzę­si­ste ostrza­ły.

Two­ja przy­ja­ciół­ka gorz­ko pła­cze do słu­chaw­ki, bo ona, w sto­sun­ko­wo bez­piecz­nym miej­scu, o wie­le lepiej i szyb­ciej uświa­da­mia sobie, że prze­ciw­ko nam toczy się praw­dzi­wa woj­na, że chcą nas znisz­czyć. Uspo­ka­jasz ją, jed­no­cze­śnie mówiąc cór­ce, że nie może pójść do szko­ły. Pierw­sze­go dnia, obu­dziw­szy się od wybu­chów i od razu zro­zu­miaw­szy, co one ozna­cza­ją, mimo wszyst­ko pytasz męża, czy cór­ka pój­dzie do szko­ły.

Te usi­ło­wa­nia nało­że­nia na sie­bie, pogo­dze­nia dwóch real­no­ści, mię­dzy któ­ry­mi prze­paść powięk­sza się kar­ko­łom­nie, zada­ją ci dotkli­wy ból. Sta­rasz się chwy­cić kry poprzed­nie­go spo­koj­ne­go życia, ale ona tonie i pochła­nia ją nurt – a ty tra­cisz rów­no­wa­gę. W dzień poprze­dza­ją­cy woj­nę zdą­ży­łaś posprzą­tać miesz­ka­nie, więc teraz jest w nim czy­sto i przy­tul­nie, ale więk­szość cza­su przy­cho­dzi wam spę­dzać w schro­nie. Kie­dy nie daje się już tam wysie­dzieć na nie­wy­god­nych krze­słach, idzie­cie pie­szo na górę (korzy­sta­nie z win­dy w trak­cie ostrza­łów, wszy­scy to wie­dzą, jest skraj­nie nie­bez­piecz­ne – moż­na zna­leźć się w pułap­ce) i jecie na obiad ugo­to­wa­ny jesz­cze przed woj­ną barszcz.

Co praw­da cia­ło odma­wia jedze­nia, cia­ło odma­wia spa­nia. Trwoż­nie cze­ka na wybu­chy oraz drże­nie zie­mi i ścian, bo oka­za­ło się, że lżej je znieść w sta­nie czu­wa­nia niż we śnie. Kie­dy śpisz, sta­jesz się szcze­gól­nie bez­bron­na, a strach wni­ka w cie­bie dużo głę­biej i para­li­żu­je moc­niej, wypa­la rze­tel­niej. Dla­te­go lepiej być w pogo­to­wiu. Lepiej nie­ru­cho­mo sie­dzieć z otwar­ty­mi ocza­mi i cze­kać.

Jak opi­sać ten stan, w któ­ry popa­dasz, ten bez­ruch, wewnętrz­ny i zewnętrz­ny, tę sztyw­ność ruchów, to odrę­twie­nie w środ­ku? Nie­umie­jęt­ność pod­ję­cia naj­prost­szej decy­zji, nie­moż­ność pod­ję­cia nie­zbęd­nych kro­ków? Ten wyciek sił, ten brak ener­gii, to wymy­ka­nie się uwa­gi, roz­pa­da­nie się cało­ścio­wo­ści obra­zu? Sta­ły wil­got­ny chłód w splo­cie sło­necz­nym, gula w gar­dle, sła­bość w koń­czy­nach? Jak­by moc­ne ścia­ny two­je­go domu nagle zro­bi­ły się prze­zro­czy­ste i cien­kie, cał­kiem się roz­pu­ści­ły, otwo­rzy­ły sie­bie na pastwę wszyst­kich wia­trów. Jak­by two­ją skó­rę ście­nio­no i roz­pusz­czo­no, a orga­ny wewnętrz­ne – wywró­co­no i poroz­ry­wa­no. Nawet chwi­la w takiej wraż­li­wo­ści i bez­bron­no­ści to wąt­pli­wa przy­jem­ność. A ty spę­dzasz w nich nie­skoń­czo­ne godzi­ny, dni i noce, i koniec tego może nigdy nie nadej­dzie.

Kie­dy pierw­szy raz scho­dzisz do schro­nu na sta­cji metra, dzi­wi cię wie­le dzie­siąt­ków ludzi, któ­rzy sie­dzą i leżą na pero­nie. Nagle wszy­scy zapo­mnie­li o koro­na­wi­ru­sie. Masecz­ka na twa­rzy raczej zaska­ku­je i wywo­łu­je roz­my­tą nostal­gię za czymś, co było czę­ścią poko­jo­we­go życia.

W innym schro­nie – we wspo­mnia­nej cia­snej i dusz­nej piw­ni­cy budyn­ku – przy­cho­dzi spę­dzać dłu­gie noc­ne godzi­ny w towa­rzy­stwie kil­ku rodzin z dzieć­mi w róż­nym wie­ku, z nie­mow­lę­ta­mi włącz­nie, kil­ku psów róż­nych ras, cho­rej na cukrzy­cę kobie­ty, któ­ra zapo­mnia­ła zabrać ze sobą insu­li­nę, i kil­ku pani­ka­rek, któ­re powta­rza­ją naj­groź­niej­sze fej­ki albo sprze­cza­ją się o licz­bę sobo­wtó­rów Puti­na, kobie­ty w cią­ży i jej sied­mio­let­nie­go syna, któ­rzy mają wszyst­kie symp­to­my covi­du, kobie­ty w peru­ce, kobie­ty psy­chicz­nie cho­rej, a tak­że kobie­ty, któ­ra nagle pro­po­nu­je, że wszyst­kim poczy­ta na głos. „A co to za książ­ka?” – pyta ktoś. I ona wymie­nia nazwi­sko rosyj­skie­go auto­ra. Zapa­da cisza. Trwa i trwa, i wię­cej o czy­ta­niu na głos nikt nie wspo­mi­na.

Podej­rze­wasz, że wszyst­ko zmie­ni­ło się na zawsze, kie­dy idąc z psem, zauwa­żasz kil­ku­dzie­się­ciu ludzi w podwó­rzu szko­ły. Oni zde­cy­do­wa­nie i z dużą spraw­no­ścią czymś się zaj­mu­ją, a w słoń­cu роbły­sku­ją ścian­ki szkla­nych bute­lek. Naj­pierw bie­rzesz to za pik­nik, ale w koń­cu rozu­miesz, że robią kok­taj­le Moło­to­wa. Podej­rze­wasz to, kie­dy będąc w bez­piecz­niej­szym miej­scu, pod Kijo­wem, dostrze­gasz za oknem na czer­wo­nym strasz­nym nie­bie, że po wybu­chu pło­nie baza pali­wo­wa w Wasil­ko­wie. Rów­nież wte­dy, kie­dy wresz­cie mimo­wol­nie zaczy­nasz pła­kać, czy raczej płacz opa­no­wu­je cie­bie, a two­im cia­łem wstrzą­sa­ją dresz­cze. Dla­te­go że ono wie o nie­uchron­no­ści śmier­ci, o jej momen­tal­no­ści i wszech­obec­no­ści.

Wresz­cie po trzech dobach w baga­żo­wym busie na skła­da­nych krze­słach ty ze swo­ją rodzi­ną zatrzy­mu­jesz się w bez­piecz­niej­szym miej­scu – na zacho­dzie Ukra­iny, w mie­ście, w któ­rym się uro­dzi­łaś. Ale więk­sza część two­jej isto­ty zosta­je w schro­nie z kobie­tą w cią­ży i z sied­mio­let­nim synem: ktoś ci powie­dział, że Maria jest na skra­ju roz­pa­czy i zaczy­na gro­zić, że sama sobie zro­bi cesar­skie cię­cie. Z Oksa­ną, któ­ra krzy­czy na cie­bie do tele­fo­nu i prze­ry­wa roz­mo­wę, bo jej mąż już dru­gą dobę nie odzy­wa się ze zrów­na­nej z zie­mią Buczy. Z Woło­dią i Ołe­sią, któ­rzy w 2014 roku ucie­kli z oku­po­wa­ne­go przez Rosjan Doniec­ka i osie­dli­li się w dom­ku pod lasem, w ciszy i spo­ko­ju, któ­re są nie­zbęd­ne do pisar­skie­go sku­pie­nia. Teraz domek ze wszyst­kich stron jest oto­czo­ny, a kil­ka dni temu na ścież­kę obok nie­go spadł i roze­rwał się pocisk. Z bab­cią Zoją, któ­ra ma dzie­więć­dzie­siąt dwa lata i pamię­ta dru­gą woj­nę świa­to­wą. Uro­dzi­ła się w Kare­lii, ale więk­szą część życia prze­ży­ła na czwar­tym pię­trze w Czer­ni­ho­wie. Czer­ni­hów już dru­gi tydzień jest pod ostrza­łem, a przed­wczo­raj mię­dzy gło­wa­mi mojej ciot­ki i wuj­ka, kie­dy szli do rze­ki po wodę (bo w kra­nie jej nie ma, nie ma też prą­du ani gazu), ze świ­stem prze­le­cia­ło coś cięż­kie­go i czar­ne­go.

Tutaj, w sto­sun­ko­wo spo­koj­nym zachod­nio­ukra­iń­skim mie­ście (gdzie tyl­ko raz na kil­ka dni rakie­ta­mi ostrze­li­wu­ją lot­ni­sko), odróż­niasz tych „stam­tąd”: mar­twe spoj­rze­nie, spo­wol­nio­ne ruchy, poje­dyn­cze sło­wa, któ­re zawi­sa­ją w powie­trzu i nie zamie­nia­ją się w zda­nia, to zno­wu nacho­dzą jed­no na dru­gie, zakli­no­wu­ją się i dźwię­czą znów i znów. „Skąd pani jest?” – pytam kobie­tę, któ­ra zacze­pia mnie zroz­pa­czo­nym spoj­rze­niem. „Z Worz­la” – odpo­wia­da i wszyst­ko od razu sta­je się zro­zu­mia­łe. Worz­la, uro­cze­go zie­lo­ne­go kuror­tu pod Kijo­wem, też już nie ma. „Ale ja wyje­cha­łam jesz­cze dwu­dzie­ste­go trze­cie­go” – nagle infor­mu­je. Wyje­cha­ła na nar­ty. I po chwi­li mówi dalej: „W Worz­lu zosta­li wszy­scy moi naj­bliż­si. I byli tam pięt­na­ście dni. Nie mogłam się dodzwo­nić. Ale każ­de­go dnia, każ­de­go zosta­wa­łam z nimi”.

Tej kobie­cie uda­ło się fizycz­nie unik­nąć ter­ro­ru w Worz­lu – ale jej umysł i ser­ce prze­sią­kły doświad­cze­niem tego kosz­ma­ru, prze­ży­ła z dystan­su wszyst­ko, co dzia­ło się z jej naj­bliż­szy­mi. Uda­ło im się prze­żyć, uda­ło się wyjść z Worz­la i wyje­chać do bez­piecz­ne­go miej­sca. „Ina­czej bym teraz z panią nie roz­ma­wia­ła” – powie­dzia­ła.

Słu­cha­jąc jej, myśla­łam o ukra­iń­skich wsiach, mia­stach i mia­stecz­kach, któ­rych już nie ma. O tysią­cach zabi­tych ludzi, o tysią­cach ich strasz­li­wych śmier­ci. O Marii, któ­ra zamie­rza­ła sama sobie zro­bić cesar­kę, ale któ­rą na szczę­ście uda­ło się wywieźć za gra­ni­cę. O mojej dzie­więć­dzie­się­cio­dwu­let­niej bab­ci, któ­rej życie zaczę­ło się i koń­czy woj­na­mi, wznie­co­ny­mi przez to samo tota­li­tar­ne pań­stwo.

Wszyst­ko zmie­ni­ło się na zawsze. Życie już nigdy wię­cej nie będzie takie jak wcze­śniej. I nie moż­na prze­wi­dzieć, jakie się sta­nie. Wszyst­ko, co jest w czło­wie­ku – to zdol­ność prze­ży­wa­nia z kimś innym jego doświad­cze­nia, odwa­ga przy­ję­cia na sie­bie czy­je­goś bólu i odda­nia swo­je­go spo­ko­ju. Ta zdol­ność jest sil­niej­sza od wszyst­kich fizycz­nych ogra­ni­czeń.

O autorach i autorkach

Andrij Lubka

Urodzony w 1987 roku w Rydze. Ukraiński poeta i tłumacz. Autor tomów wierszy "Osiem miesięcy schizofrenii" (2007), "Terroryzm" (2008), "Czterdzieści baksów plus napiwek" (2012). Jako prozaik debiutował tomem opowiadań "Killer" (2012). Laureat literackiej nagrody „Debiut” (2007) i „Kijowskie laury” (2011). Był stypendystą kilku europejskich programów literackich (w tym dwukrotnie Gaude Polonia), uczestniczył w wielu ukraińskich i europejskich akcjach i festiwalach literackich. Ukończył szkołę wojskową w Mukaczowie i ukrainistykę na Narodowym Uniwersytecie w Użhorodzie. Obecnie studiuje bałkanistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Mieszka w Warszawie.

Bohdan Zadura

Ur. w 1945 r. Poeta, prozaik, tłumacz i krytyk literacki. W latach 2004-2020 redaktor naczelny „Twórczości”, od lat pozostaje związany z „Akcentem” i „Literaturą na Świecie”. Laureat licznych polskich i zagranicznych nagród, w tym: Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2011), Międzynarodowej Nagrody Literackiej im. H. Skoworody (2014) oraz Nagrody im. C.K. Norwida (2015). W Biurze Literackim w latach 2005–2007 ukazały się jego dzieła zebrane, a w kolejnych latach publikował w oficynie następne premierowe książki, w tym w 2020 roku wybór wierszy Sekcja zabójstw. W 2018 r. został uhonorowany Silesiusem za całokształt twórczości.

Jurij Andruchowycz

Urodzony 13 marca 1960 roku. Ukraiński poeta, prozaik, eseista i tłumacz. Ukończył studia w Ukraińskim Instytucie Poligrafii im. I. Fedorowa we Lwowie (1982). W latach 1990-1991 studiował w Instytucie Literatury im. Gorkiego w Moskwie. Laureat m.in. Nagrody Herdera (2001), Nagrody Europejskiego Porozumienia Leipziger Buchpreis (2006). Za powieść Dwanaście kręgów otrzymał Nagrodę Literackiej Europy Środkowej „Angelus” (2006). Założyciel grupy poetyckiej Bu-Ba-Bu. Jeden z twórców fenomenu stanisławowskiego. Jest autorem przekładów z języka polskiego, niemieckiego i rosyjskiego. Mieszka i pracuje w Iwano-Frankowsku.

Ołeksandr Irwaneć

Urodzony 24 stycznia 1961 roku na Wołyniu. Ukraiński poeta, prozaik, dramaturg, felietonista, krytyk literacki. Ukończył studia w moskiewskim Instytucie Literackim im. Gorkiego. Współzałożyciel grupy literackiej Bu-Ba-Bu. Stypendysta Kuenstlerakademie Schloess Solitude (Stuttgart, RFN, 1995), kuenstlervilla Waldberta (Monachium, RFN, 2001), Fundacji KulturKontakt (Wiedeń, Austria, 2002). Stypendysta Fundacji Fulbrighta (USA, 2005-2006), stypendium „Gaude Polonia” 2008 r. Mieszka w Rownym i w Irpeniu pod Kijowem.

Powiązania

Kanapeczka, Ogień

nagrania / wydarzenia Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Osta­pa Sły­wyn­skie­go, Kār­li­sa Vēr­di­ņša, Boh­da­na Zadu­ry i Jac­ka Deh­ne­la pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Osiem lat poprzednich rządów utwierdziło mnie w tym, że jestem patriotą

wywiady / o książce Bohdan Zadura Karol Maliszewski

Roz­mo­wa Karo­la Mali­szew­skie­go z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Zmia­na cza­su, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 21 paź­dzier­ni­ka 2024 roku.

Więcej

Węgierskie lato

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Zsó­fii Bal­li, Istvána Kovác­sa, Péte­ra Kán­to­ra i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Pospieszny Legnica-Wroclaw

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis roz­mo­wy z udzia­łem Julii Fie­dor­czuk, Jolan­ty Kowal­skiej, Kuby Mikur­dy, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas festi­wa­lu Port Wro­cław 2010.

Więcej

Wszystko gubione

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura Krystyna Miłobędzka Sławomir Elsner

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Sła­wo­mi­ra Elsne­ra, Kry­sty­ny Miło­będz­kiej i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2009.

Więcej

Fest Ukraine

nagrania / transPort Literacki Różni autorzy

Spo­tka­nie z udzia­łem Ołek­san­dra Irwa­ne­cia, Hały­ny Kruk, Ser­hi­ja Żada­na, Boh­da­na Zadu­ry i Dariu­sza Bugla­skie­go w ramach festi­wa­lu Trans­Port Lite­rac­ki 27. Muzy­ka Hubert Zemler.

Więcej

Egzotyczne ptaki i rośliny

dzwieki / WYDARZENIA Jurij Andruchowycz

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Juri­ja Andru­cho­wy­cza pod­czas Por­tu Wro­cław 2008.

Więcej

Piszą, więc żyją

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Piszą, więc żyją. Pierw­szych sto dni woj­ny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 22 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Z tej mojej bezsilności

wywiady / o książce Bohdan Zadura Łukasz Dynowski

Roz­mo­wa Łuka­sza Dynow­skie­go z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Piszą, więc żyją. Pierw­szych sto dni woj­ny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 29 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Piszą, więc żyją. Pierwszych sto dni wojny

utwory / zapowiedzi książek Różni autorzy

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Piszą, więc żyją. Pierw­szych sto dni woj­ny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 29 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Od Andruchowycza do Żadana

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki 100 wier­szy wol­nych z Ukra­iny, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 2 maja 2022 roku.

Więcej

Wojna zmienia wszystko…

wywiady / o książce Bohdan Zadura Karol Maliszewski

Roz­mo­wa Karo­la Mali­szew­skie­go z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki 100 wier­szy wol­nych z Ukra­iny, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 2 maja 2022 roku.

Więcej

100 wierszy wolnych z Ukrainy (2)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę 100 wier­szy wol­nych z Ukra­iny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 30 maja 2022 roku.

Więcej

Ktokolwiek, tylko nie ja

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura Hałyna Kruk

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Kto­kol­wiek, tyl­ko nie ja Hały­ny Kruk w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 23 maja 2022 roku.

Więcej

100 wierszy wolnych z Ukrainy

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę 100 wier­szy wol­nych z Ukra­iny w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 2 maja 2022 roku.

Więcej

Puste trybuny

nagrania / stacja Literatura Bohdan Zadura

Czy­ta­nie z książ­ki Puste try­bu­ny z udzia­łem Boh­da­na Zadu­ry w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Rozmowy na torach: odcinek 1 Bohdan Zadura

nagrania / stacja Literatura Antonina Tosiek Bohdan Zadura Jakub Skurtys

Pierw­szy odci­nek z cyklu „Roz­mo­wy na torach” w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 26.

Więcej

Rozbiórka

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Urszu­li Kozioł, Ryszar­da Kry­nic­kie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Pio­tra Som­me­ra, Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Zbi­gnie­wa Mache­ja, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Tade­uszy Pió­ry, Dar­ka Fok­sa, Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Dariu­sza Suski, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Dariu­sza Sośnic­kie­go, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Mar­ty Pod­gór­nik i Jac­ka Deh­ne­la pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Książki z Biura: Odcinek 14 Sekcja zabójstw

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura

Czter­na­sty odci­nek cyklu Książ­ki z Biu­ra. Nagra­nie zre­ali­zo­wa­no w ramach pro­jek­tu Kar­to­te­ka 25.

Więcej

Odwiedziny krewnych

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Andre­ja Ada­mo­wi­cza, Andre­ja Cha­da­no­wi­cza, Wasy­la Mach­ny i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Wojna (pieśni lisów), Przepowieść w ścinkach, Gdyby ktoś o mnie pytał, Sekcja zabójstw

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie wokół ksią­żek Woj­na (pie­śni lisów), Prze­po­wieść w ścin­kach, Gdy­by ktoś o mnie pytał i Sek­cja zabójstw z udzia­łem Kon­ra­da Góry, Mar­ty Pod­gór­nik, Boh­da­na Zadu­ry, Joan­ny Muel­ler i Karo­la Mali­szew­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 25.

Więcej

W zdrowym ciele mały duch

dzwieki / WYDARZENIA Andrej Chadanowicz Bohdan Zadura Jurij Andruchowycz

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Juri­ja Anru­cho­wy­cza, Andre­ja Cha­da­no­wi­cza i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2006.

Więcej

Dobra wiadomość

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Puste try­bu­ny, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Nie uciekam od rzeczywistości, staram się ją widzieć jasno, choć trudno, żeby w zachwyceniu

wywiady / o książce Bohdan Zadura Marta Podgórnik

Roz­mo­wa Mar­ty Pod­gór­nik z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Puste try­bu­ny, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Małe muzeum

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2005.

Więcej

Puste trybuny

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Puste try­bu­ny Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Piosenki dla martwego koguta

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Juri­ja Andru­cho­wy­cza, Andri­ja Bon­da­ra, Naza­ra Hon­cza­ra, Myko­ły Riab­czu­ka, Osta­pa Sly­wyn­skie­go, Ser­hi­ja Żada­na, Dar­ka Fok­sa oraz Boh­dan Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Rafał Wojaczek, który jest

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go poświę­co­ne­go twór­czo­ści Rafa­ła Wojacz­ka pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Spis rzeczywistości

recenzje / ESEJE Bohdan Zadura

Szkic Boh­da­na Zadu­ry, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Semio­na Cha­ni­na Ale nie to, w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 9 grud­nia 2020 roku.

Więcej

[nie pomyśl, że to bezdomny]

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura Siemion Chanin

Autor­ski komen­tarz Sie­mio­na Cha­ni­na, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Semio­na Cha­ni­na Ale nie to, w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 9 grud­nia 2020 roku.

Więcej

Ale nie to (2)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura Siemion Chanin

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Semio­na Cha­ni­na Ale nie to, w tłu­ma­cze­niu Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 listo­pa­da 2020 roku.

Więcej

Damski boks

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Julii Fie­dor­czuk, Kla­ry Nowa­kow­skiej, Mar­ty Pod­gór­nik, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło oraz Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Głos wolny wolność ubezpieczający

wywiady / o książce Artur Burszta Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Artu­ra Bursz­ty z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Boh­da­na Zadu­ry Sek­cja zabójstw, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 16 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Sekcja zabójstw pracuje bez chwili wytchnienia

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry, towa­rzy­szą­cy wyda­niu książ­ki Boh­da­na Zadu­ry Sek­cja zabójstw, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 16 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Dzikie wrażenia kreta (poeci trzech pokoleń)

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Toma­sza Maje­ra­na, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Andrze­ja Sosnow­skie­go i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Lite­rac­kie­go 2004.

Więcej

Sekcja zabójstw

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Boh­da­na Zadu­ry Sek­cja zabójstw, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 16 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Bratanki

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura István Kovács

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Istvána Kovác­sa i Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2003.

Więcej

Och, tak Och, nie

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry, opu­bli­ko­wa­ny w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Ptasia grypa i Między wierszami

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Boh­da­na Zadu­ry w trak­cie Por­tu Legni­ca 2002.

Więcej

Jakie życie – taka śmierć

wywiady / o książce Bohdan Zadura Tomasz Majeran

Zapis roz­mo­wy Toma­sza Maje­ra­na z Boh­da­nem Zadu­rą, opu­bli­ko­wa­nej w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Po szkodzie

nagrania / stacja Literatura Bohdan Zadura Dawid Mateusz Karol Maliszewski

Spo­tka­nie autor­skie wokół książ­ki Po szko­dzie z udzia­łem Boh­da­na Zadu­ry, Karo­la Mali­szew­skie­go i Dawi­da Mate­usza w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23.

Więcej

Od kuchni

wywiady / o pisaniu Artur Burszta Bohdan Zadura

Zapis roz­mo­wy Artu­ra Bursz­ty z Boh­da­nem Zadu­rą, opu­bli­ko­wa­nej w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Na wszelki wypadek

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry opu­bli­ko­wa­ny w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Poematy

dzwieki / WYDARZENIA Bohdan Zadura

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Boh­da­na Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2001.

Więcej

The Very Best of Tabloids

dzwieki / KONCERTY Jurij Andruchowycz

Frag­ment kon­cer­tu Juri­ja Andru­cho­wy­cza i Kar­bi­do w ramach festi­wa­lu Port Wro­cław w 2006 roku.

Więcej

Poezja z nagrodami: Nocne życie

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Boh­dan Zadu­ra odpo­wia­da na pyta­nia w ankie­cie doty­czą­cej książ­ki Noc­ne życie, wyda­nej w wer­sji elek­tro­nicz­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 11 lip­ca 2018 roku. Książ­ka uka­zu­je się w ramach akcji „Poezja z nagro­da­mi”.

Więcej

Life is a long song

dzwieki / KONCERTY Jurij Andruchowycz

Frag­ment kon­cer­tu Juri­ja Andru­cho­wy­cza i Miko­ła­ja Trza­ski w ramach festi­wa­lu Port Wro­cław w 2005 roku.

Więcej

Trampolina

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz z tomu Wszyst­ko, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Wszyst­ko gubio­ne” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2009.

Więcej

Noc Zadury

nagrania / z fortu do portu Bohdan Zadura

Frag­ment „Nocy Zadu­ry”, pod­czas któ­rej Boh­dan Zadu­ra oprócz czy­ta­nia wier­szy sma­żył tak­że nale­śni­ki.

Więcej

Kraj nieograniczonych możliwości

wywiady / o książce Bohdan Zadura Dawid Mateusz

Roz­mo­wa Dawi­da Mate­usza z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Po szko­dzie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 26 lute­go 2018 roku.

Więcej

Po szkodzie (2)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Po szko­dzie Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 lute­go 2018 roku.

Więcej

Po szkodzie (1)

utwory / zapowiedzi książek Bohdan Zadura

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Po szko­dzie Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 19 lute­go 2018 roku.

Więcej

Australian Open

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Wier­sze z gazet” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2015.

Więcej

Gdyby proces twórczego doskonalenia istniał, poeci byliby idealni

wywiady / o książce Andrij Lubka

Roz­mo­wa Darii Burej z Andri­jem Lub­ką towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Kil­ler, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 9 maja 2013 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 30 paź­dzier­ni­ka 2017 roku. Roz­mo­wę prze­ło­żył Boh­dan Zadu­ra.

Więcej

Killer (fragmenty)

dzwieki / RECYTACJE Andrij Lubka

Frag­men­ty pro­zy z tomu Kil­ler, zare­je­stro­wa­ne pod­czas spo­tka­nia „Języ­ki obce” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2014.

Więcej

Głos Ukrainy w Trybie męskim: Ołeksandr Irwaneć i Andrij Lubka

nagrania / z fortu do portu Andrij Lubka Ołeksandr Irwaneć

Zapis spo­tka­nia autor­skie­go „Głos Ukra­iny w try­bie męskim” z Ołek­san­drem Irwan­ciem i Andri­jem Lub­ką w ramach 19. festi­wa­lu lite­rac­kie­go Port Wro­cław 2014.

Więcej

Komiks wierszem po ukraińsku

nagrania / z fortu do portu Andrij Lubka Krzysztof Ostrowski Marcin Sendecki

Zapis spo­tka­nia z lau­re­ata­mi 3. edy­cji kon­kur­su Komiks wier­szem w ramach 20. edy­cji festi­wa­lu Port Lite­rac­ki 2015.

Więcej

Dyskusja „Barbarzyńcy czy nie. Dwadzieścia lat po przełomie”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Port Wro­cław 2009: wypo­wie­dzi Dariu­sza Nowac­kie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Dar­ka Fok­sa, Krzysz­to­fa Jawor­skie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Roma­na Hone­ta.

Więcej

Dyskusja „Poeci a ikonosfera współczesności”

nagrania / z fortu do portu Różni autorzy

Krzysz­tof Siw­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki, Andrzej Sosnow­ski, Adam Wie­de­mann i Boh­dan Zadu­ra spie­ra­ją się o iko­nos­fe­rę współ­cze­sno­ści. Port Legni­ca 2002.

Więcej

Wiersze z gazet

nagrania / z fortu do portu Bohdan Zadura Ryszard Krynicki Zbigniew Machej

Zapis spo­tka­nia autor­skie­go „Wier­sze z gazet” z Ryszar­dem Kry­nic­kim, Zbi­gnie­wem Mache­jem i Boh­da­nem Zadu­rą 20. festi­wa­lu lite­rac­kie­go Port Wro­cław 2015.

Więcej

Maść przeciw poezji

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura Grzegorz Jankowicz Leszek Engelking

Pre­zen­ta­cja anto­lo­gii Lesz­ka Engel­kin­ga Maść prze­ciw poezji. Prze­kła­dy z poezji cze­skiej. Książ­kę komen­tu­ją Grze­gorz Jan­ko­wicz, Boh­dan Zadu­ra oraz tłu­macz. Wier­sze Jaro­sla­va Vrchlic­kie­go „Śpią­ca Pra­ga” i „Venus Ver­ti­cor­dia” we wła­snej aran­ża­cji muzycz­nej wyko­nu­je Sam­bor Dudziń­ski.

Więcej

Dyskusja „Co to jest barbarzyństwo w poezji?”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Mitycz­ne pyta­nie o kla­sy­cy­stów i bar­ba­rzyń­ców zada­ne Dar­ko­wi Fok­so­wi, Tade­uszo­wi Pió­rze, Ada­mo­wi Wie­de­man­no­wi i Boh­da­no­wi Zadu­rze.

Więcej

Wszystko

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura Marcin Świetlicki

W rejs z Boh­da­nem Zadu­rą wyru­szy­li Mar­ta Pod­gór­nik i Krzysz­tof Siw­czyk. Fil­mo­wa etiu­da do wier­sza „Z cze­go wyro­słem” w reży­se­rii Anny Jadow­skiej.

Więcej

Dyskusja „Opozycja Poeta i naród”

nagrania / z fortu do portu Bohdan Zadura Marcin Świetlicki

Czy ist­nie­je opo­zy­cja „poeta i naród”? Cze­go lite­rat może potrze­bo­wać od spo­łe­czeń­stwa (i odwrot­nie)? Mówią Boh­dan Zadu­ra i Mar­cin Świe­tlic­ki, Port Legni­ca 2002.

Więcej

Dyskusja „Czy poezja może zmienić świat?”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Krzysz­tof Siw­czyk, Anna Pod­cza­szy, Boh­dan Zadu­ra, Jerzy Jar­nie­wicz, Zbi­gniew Machej oraz Tomasz Bro­da o tym, czy poezja to pró­ba „dania w pysk świa­tu”, czy może jego zmia­ny?

Więcej

Dyskusja „Słowa ujemne poetycko”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Zbi­gniew Machej, Krzysz­tof Siw­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki i Boh­dan Zadu­ra zasta­na­wia­ją się, czy ist­nie­ją sło­wa o ujem­nym poten­cja­le poetyc­kim. Port Legni­ca 2002.

Więcej

Poeci: Bohdan Zadura

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura

Pią­ty odci­nek pro­gra­mu lite­rac­kie­go „Poeci”, w któ­rym Woj­ciech Bono­wicz roz­ma­wia z Boh­da­nem Zadu­rą.

Więcej

Who is who

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Już otwar­te, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 25 stycz­nia 2016 roku.

Więcej

Kto ma wisieć, nie utonie

wywiady / o książce Bohdan Zadura Monika Brągiel

Roz­mo­wa Moni­ki Brą­giel z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Już otwar­te, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 25 stycz­nia 2016 roku.

Więcej

Rozmowa o książce Sposoby na zaśnięcie

wywiady / o książce Różni autorzy

Dzie­ci zada­ją pyta­nia auto­rom i autor­kom książ­ki Spo­so­by na zaśnię­cie, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 13 lip­ca 2015 roku.

Więcej

„Jest to powrotem do wieloznaczności”

recenzje / KOMENTARZE Andrij Lubka

Komen­tarz Andri­ja Lub­ki do alma­na­chu Komiks wier­szem po ukra­iń­sku, któ­ry uka­zał się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 26 stycz­nia 2015 roku.

Więcej

„Żeby uważnie przeczytać to, co w obcym języku mi się spodobało”

wywiady / o książce Bohdan Zadura Miłosz Waligórski

Z Boh­da­nem Zadu­rą, tłu­ma­czem Tra­ge­dii czło­wie­ka Imre Madácha, roz­ma­wia Miłosz Wali­gór­ski.

Więcej

Zgryz

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz z tomu Wszyst­ko, zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Wszyst­ko gubio­ne” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2009.

Więcej

Komentarz do wiersza „Hotel Ukraina”

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry w ramach cyklu „Histo­ria jed­ne­go wier­sza”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Krop­ka nad i, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 22 wrze­śnia 2015 roku.

Więcej

Przecinek nad i

recenzje / IMPRESJE Andrij Lubka

Recen­zja Andri­ja Lub­ki towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze tomu Krop­ka nad i Boh­da­na Zadu­ry, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 22 wrze­śnia 2015 roku.

Więcej

Tylko nie mów, że była bez

wywiady / o pisaniu Bohdan Zadura Darek Foks

Roz­mo­wa Dar­ka Fok­sa z Boh­da­nem Zadu­rą o jego nowej książ­ce Krop­ka nad i, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 22 wrze­śnia 2014 roku.

Więcej

Linijka po linijce

recenzje / IMPRESJE Andrij Lubka

Esej Andri­ja Lub­ki towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Lub­czyk na pod­da­szu Natal­ki Śnia­dan­ko.

Więcej

Poeta na Ukrainie to ciągle wieszcz narodowy, ale tylko dlatego że innych chętnych do tej roli nie mamy

debaty / wydarzenia i inicjatywy Andrij Lubka

Głos Andri­ja Lub­ki w deba­cie „Zawsze wol­na i zaan­ga­żo­wa­na”.

Więcej

Matijasz i Zadura o Powieści o ojczyźnie

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura Dzwinka Matijasz

Autor­ski komen­tarz do frag­men­tu tek­stu Powie­ści o ojczyź­nie.

Więcej

Samotny na polu walki

recenzje / IMPRESJE Andrij Lubka

Recen­zja Andri­ja Lub­ki z książ­ki Noc­ne życie Boh­da­na Zadu­ry.

Więcej

Emeryt młodym

recenzje / IMPRESJE Bohdan Zadura

Esej Mai Staś­ko towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Kla­syk na luzie Boh­da­na Zadu­ry.

Więcej

O Chorobie Libenkrafta

recenzje / KOMENTARZE Ołeksandr Irwaneć

Komen­tarz Ołek­san­dra Irwa­ne­cia do książ­ki Cho­ro­ba Liben­kra­fta.

Więcej

Killer: maleńka improwizacja na klawiaturze albo próba niemal autorskiego posłowia

recenzje / KOMENTARZE Andrij Lubka

Komen­tarz Andri­ja Lub­ki do książ­ki Kil­ler.

Więcej

Zmartwychwstanie ptaszka

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do wier­sza Zmar­twych­wsta­nie ptasz­ka.

Więcej

Trzeci nurt

wywiady / o książce Artur Burszta Jurij Andruchowycz

Roz­mo­wa Artu­ra Bursz­ty z Juri­jem Andru­cho­wy­czem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki BEg­zo­tycz­ne pta­ki i rośli­ny, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 3 mar­ca 2007 roku.

Więcej

Ius primae noctis

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do wier­sza Ius pri­mae noc­tis z książ­ki Zmar­ty­chw­sta­nie ptasz­ka, któ­ra uka­za­ła się 17 maja 2012 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Logika snu wymusza wiekszą precyzję

wywiady / o książce Bohdan Zadura Malwina Mus

Z Boh­da­nem Zadu­rą o książ­ce Zmar­twych­wsta­nie ptasz­ka roz­ma­wia Mal­wi­na Mus.

Więcej

Dwa akapity przy okazji

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do książ­ki Kla­syk na luzie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 15 wrze­śnia 2011 roku.

Więcej

Poeta metafizyczny

wywiady / o książce Bohdan Zadura

Z Boh­da­nem Zadu­rą o książ­ce Psal­my i inne wier­sze Tade­usz Nowak roz­ma­wia­ją Michał Raiń­czuk i Kata­rzy­na Lisow­ska.

Więcej

Różne miary czasu

wywiady / o książce Bohdan Zadura

Z Boh­da­nem Zadu­rą o książ­ce Szki­ce, recen­zje, felie­to­ny roz­ma­wia Anna Krzy­wa­nia.

Więcej

Jestem takim zajączkiem…

wywiady / o książce Andrij Bondar Bohdan Zadura

Z Andri­jem Bon­da­rem o książ­ce Histo­rie waż­ne i nie­waż­ne roz­ma­wia Boh­dan Zadu­ra.

Więcej

Barbarzyńca w parku

wywiady / o książce Bohdan Zadura Jarosław Borowiec

Z Boh­da­nem Zadu­rą o książ­ce Noc­ne życie roz­ma­wia Jaro­sław Boro­wiec.

Więcej

Do pełnego szczęścia zabrakło dziewięciu centymetrów

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do wier­sza Bia­ły anioł z książ­ki Noc­ne życie, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 21 paź­dzier­ni­ka 2010 roku.

Więcej

BEZ KOMENTARZA

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Wszyst­ko, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 1 wrze­śnia 2008 roku.

Więcej

O Przygodach przyrody

recenzje / NOTKI I OPINIE Bohdan Zadura Tomasz Fijałkowski Wojciech Bonowicz

Komen­ta­rze Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Anny Kału­ży oraz Boh­da­na Zadu­ry.

Więcej

Wolf Messing: wygnanie gołębi, Kozak Jamajka

recenzje / KOMENTARZE Jurij Andruchowycz

Autor­ski komen­tarz Juri­ja Andru­cho­wy­cza do wier­szy z książ­ki Egzo­tycz­ne pta­ki i rośli­ny.

Więcej

Przedmowa do pierwszego wydania i Dopowiedzenie

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Przed­mo­wa Boh­da­na Zadu­ry do pierw­sze­go wyda­nia anto­lo­gii poezji ukra­iń­skiej Wier­sze zawsze są wol­ne, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Przygoda wciąż trwa

wywiady / o książce Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Anny Krzy­wa­ni z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca wyda­niu w Biu­rze Lite­rac­kim anto­lo­gii Węgier­skie lato.

Więcej

O Somie

recenzje / Różni autorzy

Komen­ta­rze Boh­da­na Zadu­ry, Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Ingi Iwa­siów, Paw­ła Lek­szyc­kie­go, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Macie­ja Rober­ta, Mar­ci­na Orliń­skie­go, Artu­ra Nowa­czew­skie­go, Grze­go­rza Tomic­kie­go, Pio­tra Kępiń­skie­go.

Więcej

O Duszach monet

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Boh­da­na Zadu­ry, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Bar­tło­mie­ja Maj­zla i Toma­sza Fijał­kow­skie­go.

Więcej

O Kotach. Podręczniku użytkownika

recenzje / NOTKI I OPINIE Bohdan Zadura Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Komen­ta­rze Euge­niu­sza Tka­czy­szy­na-Dyc­kie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Boże­ny Keff i Lwa Niko­ła­je­wi­cza Mysz­ki­na.

Więcej

Przypisy

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Wier­sze zebra­ne (tom 1), wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 maja 2005 roku.

Więcej

Och, nie, No, tak

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Pta­sia gry­pa, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w 2002 roku.

Więcej

Komentarze Bohdana Zadury do wierszy z książki „Kopiec kreta”

recenzje / KOMENTARZE Bohdan Zadura

Autor­ski komen­tarz Boh­da­na Zadu­ry do wier­szy z książ­ki Kopiec kre­ta, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim w 2004 roku.

Więcej

Prawdę mówiąc

wywiady / o książce Andrzej Sosnowski Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Andrze­ja Sosnow­skie­go z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Kla­syk na luzie. Roz­mo­wy z Boh­da­nem Zadu­rą, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 15 wrze­śnia 2011 roku.

Więcej

Groziła mi śmierć przez zamarznięcie

wywiady / o pisaniu Bohdan Zadura

Roz­mo­wa Gabrie­li Bar z Boh­da­nem Zadu­rą.

Więcej

W owalu cyklonu, w oku stadionu

recenzje / ESEJE Adam Poprawa

Recen­zja Ada­ma Popra­wy, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Puste try­bu­ny, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Nie uciekam od rzeczywistości, staram się ją widzieć jasno, choć trudno, żeby w zachwyceniu

wywiady / o książce Bohdan Zadura Marta Podgórnik

Roz­mo­wa Mar­ty Pod­gór­nik z Boh­da­nem Zadu­rą, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Puste try­bu­ny, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 14 czerw­ca 2021 roku.

Więcej

Klasyk na luzie, ale jednak klasyk

recenzje / ESEJE Marta Podgórnik

Recen­zja Mar­ty Pod­gór­nik, towa­rzy­szą­ca wyda­niu książ­ki Boh­da­na Zadu­ry Sek­cja zabójstw, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim 16 wrze­śnia 2020 roku.

Więcej

Australian Open

dzwieki / RECYTACJE Bohdan Zadura

Wiersz zare­je­stro­wa­ny pod­czas spo­tka­nia „Wier­sze z gazet” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2015.

Więcej

Poeci: Bohdan Zadura

nagrania / między wierszami Bohdan Zadura

Pią­ty odci­nek pro­gra­mu lite­rac­kie­go „Poeci”, w któ­rym Woj­ciech Bono­wicz roz­ma­wia z Boh­da­nem Zadu­rą.

Więcej

Wielkie zamknięcie

recenzje / ESEJE Ilona Podlecka

Recen­zja Ilo­ny Pod­lec­kiej towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Już otwar­te Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 25 stycz­nia 2016 roku.

Więcej

Wrażliwość jako śmiertelna choroba przenoszona nieznaną drogą

recenzje / ESEJE Jagoda Wierzejska

Recen­zja Jago­dy Wie­rzej­skiej z książ­ki Cho­ro­ba Liben­kra­fta Ołek­san­dra Irwan­ća, któ­ra uka­za­ła się w paź­dzier­ni­ku 2013 roku w „Nowych Książ­kach”.

Więcej

Nobel dla Andruchowycza? Yes, my baby!

recenzje / ESEJE Karol Francuzik

Recen­zja Karo­la Fran­cu­zi­ka z ksią­żek Egzo­tycz­ne pta­ki i rośli­ny oraz Pio­sen­ki dla mar­twe­go kogu­ta Juri­ja Andru­cho­wy­cza.

Więcej

Stygmat plamki

recenzje / ESEJE Jarosław Czechowicz

Recen­zja Jaro­sła­wa Cze­cho­wi­cza z książ­ki Cho­ro­ba Liben­kra­fta Ołek­san­dra Irwa­ne­ća.

Więcej

Life Is A Long Song

recenzje / ESEJE Grzegorz Tomicki

Recen­zja Grze­go­rza Tomic­kie­go z książ­ki Pio­sen­ki dla mar­twe­go kogu­ta Juri­ja Andru­cho­wy­cza.

Więcej

Koniak dla Czechowa

recenzje / ESEJE Paweł Kaczmarski

Recen­zja Paw­ła Kacz­mar­skie­go z książ­ki Kil­ler Andri­ja Lub­ki.

Więcej

Rzeczywistość jako śmiertelna choroba

recenzje / ESEJE Łukasz Saturczak

Recen­zja Łuka­sza Satur­cza­ka z książ­ki Cho­ro­ba Liben­kra­fta Ołek­san­dra Irwan­ća.

Więcej

Węgierskie lato. Przekłady z poetów węgierskich

recenzje / ESEJE Krzysztof Varga

Recen­zja Krzysz­to­fa Var­gi z książ­ki Węgier­skie lato. Prze­kła­dy z poetów węgier­skich w prze­kła­dzie Boh­da­na Zadu­ry, któ­ra uka­za­ła się 4 maja 2010 roku na łamach „Gaze­ty Wybor­czej”.

Więcej

O Egzotycznych ptakach i roślinach

recenzje / NOTKI I OPINIE Joanna Wajs Julia Fiedorczuk Krzysztof Siwczyk

Komen­ta­rze Julii Fie­dor­czuk, Joan­ny Wajs, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka.

Więcej