
Hotel, Makijaż, Piosenki
nagrania / wydarzenia Różni autorzyZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Mariusza Grzebalskiego, Jerzego Jarniewicza i Bartłomieja Majzla podczas festiwalu Port Wrocław 2010.
WięcejFragmenty książki Mariusza Grzebalskiego Pocałunek na wstecznym.
Marszczy się cynfolia wody,
skrzypią głosy mew.
Piła słońca tnie cynfolię,
światło tańczy na jej tarczy.
Porcelanowe czajniczki łabędzi
nieruchome na cynfolii.
Miasto uwięzło w kleszczach lodu.
Mróz ścina wszystko, czego dotknie.
Szkli się na ulicach przejrzyste światło.
Kończy się biały poniedziałek -
piosenka zmęczenia na nóż i osełkę chłodu.
Wracam po omacku do domu -
szyby oczu przetarte brudną szmatką.
Dwie dziewczyny budzą przez chwilę
ciekawość tłumu, więc i moją, śmiejąc się
do rozpuku na zatłoczonym przystanku.
Ale już po chwili hałas tramwaju stojącego
przed politechniką ścina ich frywolne głosy
i w lot zrywa ścieżkę dostępu do światła,
nad którym wschodzi już trujący obłok ciemności.
I śnieg śmieje się jak sidła pod butami przechodniów.
Na przykład wieczory jak dziś,
kiedy wszystkie znaki zapytania
stawiają się w jednym miejscu
przykładne jak harcerki,
jakby miało się w końcu spełnić
coś na co wszyscy czekali,
nie wiedząc, że chodzi właśnie o to.
Nieszkodliwe wariactwo za pięć dwunasta:
krystaliczna czystość intencji
pod rękę z precyzją wykonań
i podobne bzdury
plus klasyka taniej intymności dla mas.
Nagle tak wielu śpiewa do rzeczy,
tak wielu prowadzi głos serca.
Skrucha jednym gestem
zwycięża podłostki charakteru,
który nie dawał szans na fajerwerki
w istnej lawinie szczęścia
przetaczającej się u stóp.
Ona jest taka młoda, a już widzi,
jak wiele w tym bujdy.
Lepiej mylić się, nie wierząc,
powtarzać zapiekłe nie!
niż uwierzyć za wcześnie i skończyć
jak makulaturowy papier.
Tak mówi. Nowa treść na wierzchu
i niezmącony zarys tamtych liter,
gdzieś w niewyczuwalnym centrum.
Przyśniła mi się podróż. Przyśniły
mi się wersy z Songs of Experience
Blake’a. Przyśniła mi się parafia
na wzgórzach w objęciach słońca.
Tydzień później, stojąc przed dworcem
w Inowrocławiu, patrzyłem na most
zatarasowany przez ciężarówki.
Jeszcze trochę, a dojechałby pan
nad morze – powiedział konduktor,
zanim wysiadłem z pociągu.
Pierwszy raz przespałem stację -
pochwaliłem się kobiecie z kiosku.
Jestem w Inowrocławiu – usłyszała
Maria, kiedy do niej zadzwoniłem.
Pieniędzy wystarczyło jedynie
na karmelowe piwo i paczkę westów,
ale siedząc w barze, do woli mogłem
patrzeć na kelnerkę i Cyganów
krojących w kącie chleb i tajemnicze
mięso. Byłeś tu przed laty, teraz
znów tu jesteś – pomyślałem,
przepuszczając dwa powrotne
składy. W pamięci stanęli: Kefir,
Sylwek, Punio – znów smażyliśmy
płocie na sennym ogniu. Wysoko
nad nami burza cięła nocne niebo
nierównym ściegiem błysków.
Potem Psy wojny w Gongu. Ktoś
załatwiał się bez skrępowania pod
nasze siedzenia. Klatki innego filmu
przesuwały się po szybach nocnego
pociągu. Oleśnica, wojskowe miasto,
powtarzałeś z dumą, zanim wojskowi
nie ścięli ci twojej dumy – włosów.
Nie otworzyły się już na całą szerokość
twoje ciemne oczy. Osobno pozdrawiam
fale Bałtyku, betonową rurę służącą
nam za sypialnię. Karmę dla psów
i dzieciarnię z Oazy tuż przed świtem
burzącą spokój w osobowym linii
Białogard – Świdwin, Świdwin – Białogard.
Wino marki Wino pite dla rozgrzewki,
bo ziemia pod plecami twardniała nad
ranem w lodowaty kamień. Dziewczynę
z Koszalina, której imię zatarł czas.
Zgubną skłonność do picia. Zamykam
pudełko pamiątek, klucz, jak nakazuje
instrukcja, chowając w żołądku.
Urodzony w 1969 roku w Łodzi. Poeta, prozaik, redaktor. Studiował polonistykę i filozofię w Poznaniu. Były redaktor naczelny Ogólnopolskiego Dwutygodnika Literackiego „Nowy Nurt”. Obecnie redaktor w Wydawnictwie WBPiCAK. Laureat m.in. nagrody literackiej im. Kazimiery Iłłakowiczówny (za Negatyw, 1994), nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (za Ulicę Gnostycką, 1997), nagrody Ericha Burdy (2002). Mieszka w Dąbrówce koło Poznania.