książki / POEZJE

Pocałunek na wstecznym

Mariusz Grzebalski

Fragmenty książki Mariusza Grzebalskiego Pocałunek na wstecznym.

Biuro Literackie

Pocałunek na wstecznym

Marsz­czy się cyn­fo­lia wody,
skrzy­pią gło­sy mew.

Piła słoń­ca tnie cyn­fo­lię,
świa­tło tań­czy na jej tar­czy.

Por­ce­la­no­we czaj­nicz­ki łabę­dzi
nie­ru­cho­me na cyn­fo­lii.


Biały poniedziałek

Mia­sto uwię­zło w klesz­czach lodu.
Mróz ści­na wszyst­ko, cze­go dotknie.
Szkli się na uli­cach przej­rzy­ste świa­tło.

Koń­czy się bia­ły ponie­dzia­łek -
pio­sen­ka zmę­cze­nia na nóż i oseł­kę chło­du.
Wra­cam po omac­ku do domu -
szy­by oczu prze­tar­te brud­ną szmat­ką.

Dwie dziew­czy­ny budzą przez chwi­lę
cie­ka­wość tłu­mu, więc i moją, śmie­jąc się
do roz­pu­ku na zatło­czo­nym przy­stan­ku.

Ale już po chwi­li hałas tram­wa­ju sto­ją­ce­go
przed poli­tech­ni­ką ści­na ich fry­wol­ne gło­sy
i w lot zry­wa ścież­kę dostę­pu do świa­tła,
nad któ­rym wscho­dzi już tru­ją­cy obłok ciem­no­ści.

I śnieg śmie­je się jak sidła pod buta­mi prze­chod­niów.


Coś jeszcze

Na przy­kład wie­czo­ry jak dziś,
kie­dy wszyst­kie zna­ki zapy­ta­nia
sta­wia­ją się w jed­nym miej­scu
przy­kład­ne jak har­cer­ki,
jak­by mia­ło się w koń­cu speł­nić
coś na co wszy­scy cze­ka­li,
nie wie­dząc, że cho­dzi wła­śnie o to.

Nie­szko­dli­we wariac­two za pięć dwu­na­sta:
kry­sta­licz­na czy­stość inten­cji
pod rękę z pre­cy­zją wyko­nań
i podob­ne bzdu­ry
plus kla­sy­ka taniej intym­no­ści dla mas.

Nagle tak wie­lu śpie­wa do rze­czy,
tak wie­lu pro­wa­dzi głos ser­ca.
Skru­cha jed­nym gestem
zwy­cię­ża pod­łost­ki cha­rak­te­ru,
któ­ry nie dawał szans na fajer­wer­ki
w ist­nej lawi­nie szczę­ścia
prze­ta­cza­ją­cej się u stóp.

Ona jest taka mło­da, a już widzi,
jak wie­le w tym buj­dy.
Lepiej mylić się, nie wie­rząc,
powta­rzać zapie­kłe nie!
niż uwie­rzyć za wcze­śnie i skoń­czyć
jak maku­la­tu­ro­wy papier.
Tak mówi. Nowa treść na wierz­chu
i nie­zmą­co­ny zarys tam­tych liter,
gdzieś w nie­wy­czu­wal­nym cen­trum.


Pocztówka z Inowrocławia

Przy­śni­ła mi się podróż. Przy­śni­ły
mi się wer­sy z Songs of Expe­rien­ce
Bla­ke­’a. Przy­śni­ła mi się para­fia
na wzgó­rzach w obję­ciach słoń­ca.
Tydzień póź­niej, sto­jąc przed dwor­cem
w Ino­wro­cła­wiu, patrzy­łem na most
zata­ra­so­wa­ny przez cię­ża­rów­ki.
Jesz­cze tro­chę, a doje­chał­by pan

nad morze – powie­dział kon­duk­tor,
zanim wysia­dłem z pocią­gu.
Pierw­szy raz prze­spa­łem sta­cję -
pochwa­li­łem się kobie­cie z kio­sku.
Jestem w Ino­wro­cła­wiu – usły­sza­ła
Maria, kie­dy do niej zadzwo­ni­łem.
Pie­nię­dzy wystar­czy­ło jedy­nie
na kar­me­lo­we piwo i pacz­kę westów,

ale sie­dząc w barze, do woli mogłem
patrzeć na kel­ner­kę i Cyga­nów
kro­ją­cych w kącie chleb i tajem­ni­cze
mię­so. Byłeś tu przed laty, teraz
znów tu jesteś – pomy­śla­łem,
prze­pusz­cza­jąc dwa powrot­ne
skła­dy. W pamię­ci sta­nę­li: Kefir,
Syl­wek, Punio – znów sma­ży­li­śmy

pło­cie na sen­nym ogniu. Wyso­ko
nad nami burza cię­ła noc­ne nie­bo
nie­rów­nym ście­giem bły­sków.
Potem Psy woj­ny w Gon­gu. Ktoś
zała­twiał się bez skrę­po­wa­nia pod
nasze sie­dze­nia. Klat­ki inne­go fil­mu
prze­su­wa­ły się po szy­bach noc­ne­go
pocią­gu. Ole­śni­ca, woj­sko­we mia­sto,

powta­rza­łeś z dumą, zanim woj­sko­wi
nie ścię­li ci two­jej dumy – wło­sów.
Nie otwo­rzy­ły się już na całą sze­ro­kość
two­je ciem­ne oczy. Osob­no pozdra­wiam
fale Bał­ty­ku, beto­no­wą rurę słu­żą­cą
nam za sypial­nię. Kar­mę dla psów
i dzie­ciar­nię z Oazy tuż przed świ­tem
burzą­cą spo­kój w oso­bo­wym linii

Bia­ło­gard – Świ­dwin, Świ­dwin – Bia­ło­gard.
Wino mar­ki Wino pite dla roz­grzew­ki,
bo zie­mia pod ple­ca­mi tward­nia­ła nad
ranem w lodo­wa­ty kamień. Dziew­czy­nę
z Kosza­li­na, któ­rej imię zatarł czas.
Zgub­ną skłon­ność do picia. Zamy­kam
pudeł­ko pamią­tek, klucz, jak naka­zu­je
instruk­cja, cho­wa­jąc w żołąd­ku.

O autorze

Mariusz Grzebalski

Urodzony w 1969 roku w Łodzi. Poeta, prozaik, redaktor. Studiował polonistykę i filozofię w Poznaniu. Były redaktor naczelny Ogólnopolskiego Dwutygodnika Literackiego „Nowy Nurt”. Obecnie redaktor w Wydawnictwie WBPiCAK. Laureat m.in. nagrody literackiej im. Kazimiery Iłłakowiczówny (za Negatyw, 1994), nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek (za Ulicę Gnostycką, 1997), nagrody Ericha Burdy (2002). Mieszka w Dąbrówce koło Poznania.

Powiązania