książki / PROZA

Poświęcenie hetmana

Lajos Grendel

Miłosz Waligórski

Fragment książki Poświęcenie hetmana Lajosa Grendela w tłumaczeniu Miłosza Waligórskiego, wydanej nakładem Biura Literackiego 11 sierpnia 2014 roku, a w wersji elektronicznej 27 listopada 2017 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Poświęcenie hetmana (fragment)

Przy­pa­dek mło­de­go mistrza sza­cho­we­go P.L. naj­chęt­niej nazwał­bym splą­ta­niem teo­rii pozna­nia, jest bowiem bar­dziej skom­pli­ko­wa­ny niż naj­trud­niej­sza koń­ców­ka sza­cho­wa. Nato­miast sama histo­ria zaczy­na się jak kry­mi­nał i nie ma w niej nic nad­zwy­czaj­ne­go. Pew­ne­go mgliste­go stycz­nio­we­go wie­czo­ru na uli­cy Obchod­nej P.L. został pobi­ty, a jego dziew­czy­na Esz­ter zgwał­co­na.

Mogło być oko­ło jede­na­stej, P.L. i Esz­ter cze­ka­li na tram­waj. Aku­rat naprze­ciw­ko zamy­ka­no winiar­nię. We mgle P.L. nie­wie­le widział, dostrzegł co praw­da wycho­dzą­cą z loka­lu grup­kę czte­rech, pię­ciu pija­nych męż­czyzn, ale nie miał złych prze­czuć. Tram­waj nie nad­jeż­dżał ani z jed­nej, ani z dru­giej stro­ny. Na proś­bę Esz­ter scho­wa­li się w pasa­żu, gdzie było tro­chę cie­plej i mogli się cało­wać, nie tra­cąc z oczu przy­stan­ku. Cho­dzi­li ze sobą od dwóch lat i na począ­tek mar­ca pla­no­wa­li zarę­czy­ny. Wra­ca­li z kina, P.L. namó­wił Esz­ter, żeby spę­dzi­ła u nie­go noc. W kącie pasa­żu pano­wa­ła intym­na ciem­ność – prze­nie­śli się tam w nadziei, że ukry­ją się przed świa­tem. P.L., mło­dy mistrz sza­cho­wy, lewą ręką objął dziew­czy­nę w pasie, pra­wą nato­miast odchy­lał jej szal, żeby móc poca­ło­wać ją w ucho. Nagle ktoś bru­tal­nie ude­rzył go w kark. P.L. odwró­cił się i zoba­czył przed sobą o dwie gło­wy wyż­sze­go, moc­no zbu­do­wa­ne­go mło­de­go męż­czy­znę. Miał pro­stac­ką twarz, gru­bą dol­ną war­gę i buj­ne, krę­co­ne brą­zo­we wło­sy. Po odde­chu było czuć, że pił.

– Zjeż­dżaj – powie­dział P.L. – To moja narze­czo­na.

Popeł­nił poważ­ny błąd, odwra­ca­jąc się do męż­czy­zny ple­ca­mi. Został powa­lo­ny na zie­mię i pra­wie pół godzi­ny leżał nie­przy­tom­ny w ciem­nym pasa­żu. Ock­nął się z roz­dzie­ra­ją­cym bólem gło­wy. Dotar­ło do nie­go, że do rana mógł­by zamar­z­nąć. Nawet jeśli ktoś go zauwa­żył, pomy­ślał, że jest pija­ny, i poszedł dalej. P.L. z tru­dem dowlókł się do uli­cy, po dro­dze znów omal nie zemdlał – przy każ­dym ruchu czuł się tak, jak­by ktoś dłu­bał mu nożem w ranie na poty­li­cy. Esz­ter zapa­dła się pod zie­mię. W koń­cu z mgły wyło­nił się tram­waj numer pięć. P.L., nie zasta­na­wia­jąc się dłu­go, wsiadł do nie­go. Miesz­kał bar­dzo dale­ko, w domu rodzi­ców na Raczy, gdy­by odje­chał mu ostat­ni tram­waj, musiał­by iść na pie­cho­tę, bo w Bra­ty­sła­wie nie­ła­two o tak­sów­kę. Zresz­tą i tak nie miał przy sobie tylu pie­nię­dzy. Spraw­dził port­fel i, szczę­ście w nie­szczę­ściu, nie bra­ko­wa­ło w nim ani gro­sza. Tyl­ko Esz­ter prze­pa­dła.

[…]

Ester była przy­gnę­bio­na, z tru­dem i opo­ra­mi zaczę­ła rela­cjo­no­wać noc­ne wypad­ki. P.L. dowie­dział się na­stępujących rze­czy: kie­dy upadł, na miej­scu poja­wi­ło się jesz­cze trzech kum­pli ban­dzio­ra. Oto­czy­li Esz­ter. Męż­czy­zna, któ­ry zaata­ko­wał P.L., wycią­gnął z kie­sze­ni nóż sprę­ży­no­wy, przy­ło­żył go dziew­czy­nie do żeber i zmu­sił ją, żeby poszła z nimi. Nie ode­szli dale­ko. Na uli­cy Obchod­nej w pobli­żu hote­lu Pala­ce wepchnął ją do otwar­tej bra­my. Za nimi weszło tam jesz­cze dwóch, a trze­ci sta­nął przed wej­ściem na cza­tach. Dłu­gim kory­ta­rzem prze­szli na brud­ne, zapusz­czo­ne podwó­rze. Tam napast­nik przed­sta­wił się. Oczy­wi­ście nie zdra­dził swo­je­go imie­nia, zako­mu­ni­ko­wał tyl­ko, że już raz, pod­czas służ­by woj­sko­wej, sie­dział za gwałt. Teraz ma żonę, trzy­let­nie dziec­ko i nie zamie­rza zno­wu tra­fić do wię­zie­nia. Dla­te­go ostrzegł Esz­ter, żeby była roz­sąd­na. Jeśli zacznie krzy­czeć, zabi­je ją, a jej cia­ło ukry­je w piw­ni­cy tego nie­za­miesz­ka­łe­go domu i znaj­dą je dopie­ro za kil­ka dni. Jeśli w ogó­le znaj­dą. A jak będzie grzecz­na, nic się jej nie sta­nie. Esz­ter nie­mal osza­la­ła ze stra­chu, ale nie stra­ci­ła przy­tom­no­ści umy­słu. Powie­dzia­ła, co zresz­tą było zgod­ne z praw­dą, że wła­śnie ma mie­siącz­kę. Napast­ni­ko­wi w ogó­le to nie prze­szka­dza­ło, tym lepiej, stwier­dził, lubię krew. Swo­ich dwóch wspól­ni­ków ode­słał przed bra­mę i zapew­nił Esz­ter, że nie wyda jej w ich ręce. Potem przy­parł ją do ścia­ny i w kwa­drans dwu­krotnie zgwał­cił.

[…]

Męż­czy­zna twier­dził, że kie­dy skoń­czył, potwor­nie się prze­stra­szył, bo przy­po­mnia­ły mu się lata spę­dzo­ne w wię­zie­niu i w oka­mgnie­niu wytrzeź­wiał, jak­by przez cały wie­czór nie wypił ani kro­pli wina. Oczy­wi­ście nie miał zamia­ru skrzyw­dzić Esz­ter. Wte­dy sta­ło się coś, cze­go w ogó­le się nie spo­dzie­wał. Dziew­czy­na przy­tu­li­ła się do nie­go i zaczę­ła go cało­wać, a póź­niej, zamiast sobie pójść, cał­kiem dobro­wol­nie z nimi zosta­ła. Przy hote­lu Pala­ce pacz­ka się roz­dzie­li­ła, ale jeden z kole­gów Fera, ten, któ­ry stał na cza­tach, zapro­po­no­wał, żeby w trój­kę poszli do nie­go. Esz­ter z entu­zja­zmem przy­ję­ła ten pomysł. Facet wynaj­mo­wał na Petržal­ce jed­no­po­ko­jo­we miesz­ka­nie. Pod domem towa­ro­wym Prior zła­pa­li tak­sów­kę i poje­cha­li. Ten gość, wła­ści­ciel miesz­ka­nia, ma zło­te ser­ce, zapew­nił ban­dzior Fero. Odstą­pił im swój pokój, a sam zawi­nął się do kuch­ni, gdzie na roz­kle­ko­ta­nej kana­pie docze­kał rana. Esz­ter od razu się roze­bra­ła, coś jesz­cze wypi­li, a potem zwró­ci­ła się do Fera z dziw­ną proś­bą: żeby zgwał­cił ją jesz­cze raz, tak samo bru­tal­nie jak wte­dy na podwó­rzu. I tak to było.

[…]


Niewinne sprawozdanie ze środka snu (fragment)

Nie­daw­no dosta­łem nakaz sądo­wy, żeby przy­je­chać do T. i pomóc usta­lić toż­sa­mość moje­go daw­ne­go przy­ja­cie­la, któ­ry wplą­tał się w jakąś nie­ja­sną spra­wę kar­ną. Ponie­waż żyję tyl­ko rodzi­ną i pra­cą, nakaz przyją­łem dość nie­chęt­nie. Wie­dzia­łem jed­nak, że przed wła­dzą nie da się uciec, jeśli tyl­ko zechcą, wydo­bę­dą czło­wie­ka choć­by i spod zie­mi. Nie mia­łem wybo­ru, musia­łem jechać.

[…]

Obu­dzi­ły mnie gło­śne śmie­chy per­so­ne­lu hote­lo­we­go i bucze­nie odku­rza­cza. Nie było jesz­cze połu­dnia. Reszt­ki dzi­wacz­ne­go snu nadal tań­czy­ły mi przed ocza­mi, a dobry humor sprzą­ta­czek jakoś nie chciał mi się udzie­lić. Mój sen, jak to sen, był pełen nie­do­rzecz­no­ści, mimo to nie wy­wołał we mnie nie­po­ko­ju, jaki potra­fi czło­wie­ko­wi zepsuć cały dzień, nawet jeśli dzie­sięć minut po prze­bu­dze­niu już nie pamię­ta snu. Prze­ciw­nie, wydał mi się raczej zabaw­ny i zde­cy­do­wa­łem, że posta­ram się go zapa­mię­tać. Byłem spo­co­ny, więc znów wzią­łem prysz­nic. W hote­lu grza­li, jak­by­śmy mie­li co naj­mniej śro­dek zimy. Posta­no­wi­łem, że jesz­cze przed połu­dniem upo­ram się z tą nie­co tajem­ni­czą spra­wą, w któ­rą wplą­tał się mój przy­ja­ciel sprzed lat. Ponie­waż nie zna­łem mia­sta, w recep­cji zapy­ta­łem o dro­gę. Za kon­tu­arem nie było już tego por­tie­ra co rano, tyl­ko jakaś star­sza kobie­ta.

– Na ryn­ku, naprze­ciw­ko kościo­ła. Tam ma pan się zgło­sić – po­wiedziała.

[…]

Szyb­ko zna­la­złem budy­nek urzę­du. Był mniej oka­za­ły, brzyd­szy i bar­dziej odra­pa­ny niż we śnie, ale tutaj też, jak w moim śnie, mia­łem się zgło­sić do poko­ju na pierw­szym pię­trze. Nic dziw­ne­go, prze­cież tak napi­sa­no na wezwa­niu. Moją spra­wą zaję­ła się zezo­wa­ta brzy­du­la. W jej zacho­wa­niu wyczu­łem nie­uf­ność i jakąś bez­rad­ność.

– Pro­szę chwi­lę pocze­kać – powie­dzia­ła w koń­cu.

Prze­szła do poko­ju obok, a mnie oble­ciał strach: czyż­by miał się powtó­rzyć mój przed­po­łu­dnio­wy sen? Brzy­du­la po chwi­li wró­ci­ła i wysła­ła mnie do sąsied­nie­go pomiesz­cze­nia. O wie­le mniej­sze­go niż biu­ro przy­jęć. Na kil­ka minut zosta­wi­li mnie same­go. Póź­niej inny­mi drzwia­mi, któ­re, Bóg raczy wie­dzieć, dokąd pro­wa­dzi­ły, zapew­ne do jesz­cze mniej­sze­go poko­ju, wszedł mło­dy czło­wiek z moim wezwa­niem w ręce. Popro­sił, żebym usiadł i powie­dział:

– Nie sądzi pan, że tro­chę się pan spóź­nił?

– Prze­pra­szam – odpar­łem. – Jecha­łem całą noc. Zmę­czy­ła mnie podróż i musia­łem poło­żyć się na kil­ka godzin.

Mło­dy czło­wiek wyraź­nie nie był typem nie­życz­li­we­go czy też chłod­ne­go i bez­dusz­ne­go biu­ro­kra­ty, bo się roze­śmiał.

– Ale dla­cze­go przy­szedł pan do nas aku­rat dzi­siaj?

– Bo na dzi­siaj dosta­łem wezwa­nie.

– Na dzi­siaj? No, to pro­szę ze mną – powie­dział łagod­nie.

Prze­szli­śmy do kolej­ne­go pomiesz­cze­nia, gdzie przy­jął nas inny mło­dy czło­wiek.

– Już daw­no powi­nien pan się zgło­sić – zło­ścił się.

– Ale na wezwa­niu…

Prze­rwał mi w pół sło­wa.

– Daj­my temu spo­kój! – powie­dział ze zło­ścią. – Pro­szę o dowód oso­bi­sty.

Z wewnętrz­nej kie­sze­ni kurt­ki wyją­łem i poda­łem mu mały czer­wony doku­ment. Mło­dy czło­wiek wer­to­wał go w tę i we w tę jak notes, któ­ry zawie­ra nie tyl­ko dane oso­bo­we, ale w krót­kich, zwię­złych zda­niach infor­mu­je rów­nież o wszyst­kich waż­nych wyda­rze­niach z życia. Miał taką minę, jak­by przy­po­mniał sobie jakiś kawał i teraz zasta­na­wiał się nad tym, czy ma mi go opo­wie­dzieć, czy raczej zacho­wać dla sie­bie. Rezy­gnu­jąc z suro­we­go urzę­do­we­go tonu, nie­mal życz­li­wie prze­ka­zał mi dru­zgo­cą­cą wia­do­mość:

– Ten dowód jest nie­waż­ny.

To cią­głe ich maru­dze­nie roz­draż­ni­ło mnie.

– Nie­moż­li­we – powie­dzia­łem. – Ten dowód oso­bi­sty tra­ci waż­ność w 1989. Przy­pad­kiem to wiem.

Moja sta­now­czość nie zro­bi­ła na nim wra­że­nia.

– Dobrze pan wie… Pań­ski dowód stra­cił waż­ność w 1989. Trzy lata temu.

To wystar­czy­ło, żeby mnie zno­kau­to­wał. Jak to? – mia­łem ocho­tę spy­tać. – Jak to moż­li­we? – ale zanie­mó­wi­łem. Mło­dy czło­wiek mógł wy­korzystać moje zdzi­wie­nie i kon­ty­nu­ować roz­mo­wę w nastro­ju suro­we­go prze­słu­cha­nia, ale nie zro­bił tego. Być może jego rów­nież krę­po­wa­ła ta dziw­na sytu­acja. Pod­pro­wa­dził mnie do umy­wal­ki jak nie­obe­zna­ne­go z ży­ciem ucznia­ka, znów popro­sił o dowód i otwo­rzył go na pierw­szej stro­nie.

– Pro­szę spoj­rzeć na to zdję­cie – kości­stym pal­cem wska­zu­ją­cym stuk­nął w foto­gra­fię. – A teraz w lustro.

Led­wo sie­bie roz­po­zna­łem. Od rana uro­sła mi bro­da, wło­sy się prze­rzedziły i tro­chę posi­wia­ły, twarz nabra­ła krą­gło­ści, a spoj­rze­nie przy­ga­sło, sta­ło się męt­ne i lękli­we.

– Lustro nie kła­mie – usły­sza­łem od mło­de­go męż­czy­zny. – Pan chy­ba coś przed nami ukry­wa.

[…]


Zawartość walizek (fragment)

Gdy tyl­ko wyściu­bi­łem z domu nos, zauwa­ży­łem, że śle­dzi mnie jakiś męż­czy­zna.

[…]

Stał w bez­piecz­nej odle­gło­ści, jego postać led­wie ryso­wa­ła się na tle zstę­pu­ją­cej wraz ze zmierz­chem mgły. Nie mia­łem jed­nak wąt­pli­wo­ści, że to on, pozna­łem go po zimo­wym płasz­czu i sta­ro­mod­nym kape­lu­szu z sze­ro­kim ron­dem. Spie­szy­łem się. Po dro­dze zasta­na­wia­łem się, co mu powie­dzieć. Tro­chę się dener­wo­wa­łem. Kie­dy byłem dość bli­sko, ruszył, ale nie w moją, tyl­ko w prze­ciw­ną stro­nę. Przy­spie­szy­łem kro­ku, lecz on szedł jesz­cze szyb­ciej i odle­głość mię­dzy nami raczej rosła, niż mala­ła. Zaczą­łem biec. On też. Nie wie­dzia­łem, jak to rozu­mieć. Dotych­czas to on mnie prze­śla­do­wał, a teraz role się odwró­ci­ły. Dźwi­ga­łem dwie pęka­te tor­by, któ­re prze­szka­dza­ły mi w bie­gu, więc, cho­ciaż był ode mnie star­szy, uciekł tak dale­ko, że przy skrzy­żo­wa­niu zupeł­nie stra­ci­łem go z oczu.

[…]

Po kil­ku minu­tach z roz­my­ślań wyrwał mnie dzwo­nek.

Wychy­li­łem gło­wę zza drzwi wej­ścio­wych i, szcze­rze mówiąc, nie bar­dzo się zdzi­wi­łem. Z waliz­ką w ręce, jak­by szu­kał kwa­te­ry, na kory­ta­rzu stał mój boha­ter.

– Obie­cu­ję, że nie zaj­mę panu dużo cza­su – powie­dział już w poko­ju.

Wcze­śniej, oczy­wi­ście, przed­sta­wił się, ale jego nazwi­sko wyle­cia­ło mi z gło­wy, pamię­tam tyl­ko, że było zupeł­nie prze­cięt­ne: Kovács albo Lovász. Spy­tał, czy pra­cu­ję w wydaw­nic­twie i czy napi­sa­łem to a to opo­wia­da­nie.

– Tak – przy­tak­ną­łem. – A pan? Czym się pan zaj­mu­je?

Naj­pierw odpo­wie­dział bar­dzo ostroż­nie.

– Przez dłu­gi czas pra­co­wa­łem na kolei.

– A teraz?

– Ostat­nio… Sam nie wiem… Jestem na ren­cie inwa­lidz­kiej… Obec­nie zaj­mu­ję się nie­skoń­czo­no­ścią.

[…]

Jak stwier­dził, chęt­nie poroz­ma­wiał­by ze mną jak z pisa­rzem i wydaw­cą. O nic inne­go nie pro­si, tyl­ko żebym prze­czy­tał jego ręko­pis i póź­niej powie­dział o nim kil­ka słów.

[…]

– W porząd­ku – powie­dzia­łem. – Gdzie jest ten ręko­pis?

Wró­ci­li­śmy do przed­po­ko­ju, gdzie zosta­wił waliz­kę.

– Jak wspo­mnia­łem, nie chcę się narzu­cać – powie­dział bez­barw­nym, obo­jęt­nym gło­sem (w ten spo­sób mówił przez cały czas). – Wła­ści­wie to jestem nie­śmia­ły, po połu­dniu dosłow­nie przed panem ucie­kłem… Pro­szę pod­nieść – wska­zał waliz­kę.

Mia­łem złe prze­czu­cie, któ­re zaraz też się ziści­ło. Mój boha­ter ener­gicz­nie roz­piął zamek waliz­ki – wypeł­nio­na była nie ubra­nia­mi, a ręko­pi­sa­mi.

[…]

Wycią­gną­łem z waliz­ki plik kar­tek i zanu­rzy­łem się w lek­tu­rze. Zna­la­złem się w samym środ­ku nie­zre­da­go­wa­ne­go cha­osu. Przez dzie­siąt­ki stron cią­gnę­ły się opi­sy, przy któ­rych Świę­ty Marek Miche­la Buto­ra albo skon­stru­owa­ne z inży­nier­ską pre­cy­zją, mate­ma­tycz­nie wycy­ze­lo­wa­ne tek­sty Rob­be-Gril­le­ta wyda­ją się pro­sty­mi szki­ca­mi. Jak­by rze­ką, dwa, trzy razy więk­szą od Duna­ju, dnia­mi i noca­mi prze­ta­cza­ły się zdję­cia – dzie­ło życia setek foto­gra­fów wyko­na­ne w naj­róż­niej­szych zakąt­kach świa­ta. Obra­zy migo­ta­ły przede mną w ułam­ku sekun­dy, by zaraz odpły­nąć i na zawsze znik­nąć mi z oczu. W tek­ście nie powta­rzał się ani jeden opis i nie było nawet dwóch scen, któ­re w jakiś spo­sób były­by ze sobą powią­za­ne. Zmie­nia­ły się miej­sca: Dre­zno, Pra­ga, Buda­peszt, Nowy Jork, Tokio, Kair, wsie i odlu­dzia, leśne ostę­py z cha­łu­pa­mi kry­ty­mi sło­mą, stró­żów­ki na tamach, wago­ny kole­jo­we, pustyn­ne oazy. Dzię­ki tym boga­tym, bez­sprzecz­nie pomy­sło­wym i suge­styw­nym opi­som zapo­zna­łem się z róż­ny­mi miej­sca­mi tak dokład­nie, jak­bym odwie­dził je oso­bi­ście. Pozna­łem ich prze­szłość i teraź­niej­szość, widzia­łem kobie­ty i męż­czyzn, któ­rzy zalud­nia­li kulę ziem­ską, żyli sto czy pięć­set lat temu, a ich kości już daw­no stra­wił kwas zie­mi. Zazna­jo­mi­łem się też z ich współ­cze­sny­mi miesz­kań­ca­mi, począw­szy od gastar­be­ite­rów, na wyso­kich urzęd­ni­kach pań­stwo­wych koń­cząc. Mój boha­ter do wyżej wspo­mnia­nych miejsc wpro­wa­dzał bowiem nie po kil­ka osób, lecz całe tłu­my. Posta­ci na chwi­lę wpły­wa­ły w obraz i zaraz bez­pow­rot­nie nik­nę­ły, jak­by chcia­ły poka­zać, że z punk­tu widze­nia nie­skoń­czo­no­ści życie nie jest dłuż­sze od pstryk­nię­cia fle­sza. Ich losy zawie­ra­ły się w zwię­złych poje­dyn­czych zda­niach, obej­mu­ją­cych życie, jego zanik i wszech­ogar­nia­ją­ce poczu­cie pust­ki. Szyb­ko dosze­dłem do wnio­sku, że ręko­pis, któ­ry mam przed sobą, wyczer­pu­je wszyst­kie moż­li­we wyobra­że­nia ludz­kie­go losu i poja­wia się w nim każ­dy, kto kie­dy­kol­wiek żył na zie­mi. Nie ma wszak­że dwóch takich samych bio­gra­fii, tak jak i nie ma dwóch takich samych ist­nień. Mój boha­ter nie wyróż­nił żad­nej posta­ci kosz­tem innej, w jego tek­ście każ­dy los był rów­nie lek­ki albo, jak kto woli, rów­nie cięż­ki, ale przede wszyst­kim skoń­czo­ny, jak­by on sam pró­bo­wał zasu­ge­ro­wać, że śmierć uni­ce­stwia wszyst­ko, co bie­rze­my za cno­tę, kul­tu­rę czy cywi­li­za­cję, że obie­ra z sen­su zarów­no boha­ter­ski czyn księ­dza, któ­ry w imię ojczy­zny strą­cił ze szczy­tu zam­ko­we­go muru Tur­ka, same­mu tra­cąc przy tym życie, jak rów­nież karie­rę tchórz­li­we­go dono­si­cie­la czy nim­fo­man­ki Mes­sa­li­ny, tak samo trak­tu­je ulicz­ną kur­wę i do śmier­ci strze­gą­cą swe­go dzie­wic­twa sio­strę miło­sier­dzia od trę­do­wa­tych i zadżu­mio­nych. Albo­wiem, zda­wał się prze­ko­ny­wać, nasze dzia­ła­nia mają jaki­kol­wiek cię­żar tyl­ko z per­spek­ty­wy krót­kie­go życia i wszyst­kie uczyn­ki obró­cą się w nicość, kie­dy tyl­ko skoń­czy się nasz czas, zresz­tą nie ist­nie­je nic, cze­go mogli­by­śmy się trzy­mać w chwi­lach trud­nych wybo­rów, a poza nami samy­mi nie ma żad­nych zasad, praw czy reguł, któ­re pozwo­lił­by nam potwier­dzić albo zane­go­wać słusz­ność naszych decy­zji. W tek­ście mój boha­ter pię­trzył wyda­rze­nia, ze zda­nia na zda­nie zmie­niał miej­sce akcji, opi­sy­wał uczu­cia szczę­ścia albo prze­mi­ja­nia, rado­ści miło­sne­go zbli­że­nia, melan­cho­lii jaskół­cze­go nie­po­ko­ju oraz zdu­mie­wa­ją­ce ilo­ści innych ludz­kich sta­nów ducha i umy­słu, bez­ład­nie poru­szał się w cza­sie i ani przez chwi­lę nie sta­rał się wywo­łać wra­że­nia, że oto dotarł do punk­tu, w któ­rym sku­pia­ją się set­ki tysię­cy prze­ciw­staw­nych zja­wisk. Wte­dy zro­zu­mia­łem, dla­cze­go w ręko­pi­sie nie zazna­czył pierw­szej ani przy­pusz­czal­nie rów­nież ostat­niej stro­ny i dla­cze­go w ogó­le zre­zy­gno­wał z nume­ra­cji.


Prze­ło­żył Miłosz Wali­gór­ski

O autorach i autorkach

Lajos Grendel

Węgierski pisarz, eseista. Urodził się w 1948 roku w Levicach (węg. Léva) na Słowacji. W latach 1973–1992 pracował w wydawnictwie Madách, ponadto pełnił funkcję prezesa Stowarzyszenia Pisarzy Słowackich oraz oficyny Kalligram (1993–1996). Autor licznych powieści, opowiadań, esejów a także prac naukowych i historii literatury węgierskiej A modern magyar irodalom története (2010). Laureat Nagrody Stowarzyszenia Pisarzy Słowackich oraz wielu innych nagród, między innymi: im. Imre Madácha, Attili Józsefa, Tibora Déryego oraz Lajosa Kossutha.

Miłosz Waligórski

Urodzony 1981 r. w Bydgoszczy. Z wykształcenia slawista i hungarysta. Pracuje w Nowym Sadzie jako lektor języka polskiego. Przekłady i teksty własne publikował w czasopismach (m.in. w „Literaturze na Świecie”, „Twórczości”, „Odrze”, „Wyspie”, „Czasie Kultury”, „Tekstualiach”, „RED-zie”, „Akcencie”, „FA-arcie”). Opublikował również słowacką mikropowieść Víťa Stawiarskiego Kiwader i inne opowieści (2011 rok, tłumaczenie razem z Izą Zając) oraz autorską książeczkę 36 sposobów na pustkę (2012). Jest autorem tłumaczenia książki Lajosa Grendela Poświęcenie hetmana.

Powiązania

Ucieczka bywa też pułapką

wywiady / o książce Maja Urban Miłosz Waligórski

Roz­mo­wa Miło­sza Wali­gór­skie­go z Mają Urban, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Sta­tua wol­no­ści Mai Urban w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Wali­gór­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 22 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Statua wolności

utwory / zapowiedzi książek Maja Urban Miłosz Waligórski

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Sta­tua wol­no­ści Mai Urban w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Wali­gór­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 22 sierp­nia 2022 roku.

Więcej

Moim marzeniem jest, aby w końcu ta książka przestała być aktualna

wywiady / o książce Marek Vadas Miłosz Waligórski

Roz­mo­wa Miło­sza Wali­gór­skie­go z Mar­kiem Vada­sem, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Uciecz­ka w tłu­ma­cze­niu Wero­ni­ki Gogo­li, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 30 maja 2022 roku.

Więcej

Zegary w pokoju matki (2)

utwory / zapowiedzi książek Miłosz Waligórski Tanja Stupar-Trifunović

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Zega­ry w poko­ju mat­ki Tan­ji Stu­par-Tri­fu­no­vić (w prze­kła­dzie Miło­sza Wali­gór­skie­go), któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 9 sierp­nia 2021 roku.

Więcej

Zegary w pokoju matki (1)

utwory / zapowiedzi książek Miłosz Waligórski Tanja Stupar-Trifunović

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Tan­ji Stu­par-Tri­fu­no­vić Zega­ry w poko­ju mat­ki, w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Wali­gór­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 9 sierp­nia 2021 roku.

Więcej

Od anegdoty do mitu

wywiady / o pisaniu Lajos Grendel

Roz­mo­wa Tibo­ra Ele­ka z Lajo­sem Gren­de­lem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Wali­gór­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 27 listo­pa­da 2017 roku.

Więcej

Walizki z tysiącami świstków

recenzje / KOMENTARZE Miłosz Waligórski

Komen­tarz Miło­sza Wali­gór­skie­go, auto­ra prze­kła­du książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 27 listo­pa­da 2017 roku.

Więcej

Jak upadła rewolucja

utwory / premiery w sieci Asja Bakić Miłosz Waligórski

Pre­mie­ro­we wier­sze Asji Bakić w prze­kła­dzie Miło­sza Wali­gór­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu Nowe gło­sy z Euro­py.

Więcej

Śródziemnomorski sen

recenzje / IMPRESJE Miłosz Waligórski

Recen­zja Miło­sza Wali­gór­skie­go, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Tra­ge­dia czło­wie­ka Imre Madácha, wyda­nej w prze­kła­dzie Boh­da­na Zadu­ry w Biu­rze Lite­rac­kim w wer­sji papie­ro­wej 6 paź­dzier­ni­ka 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 10 kwiet­nia 2017 roku.

Więcej

Wielokulturowość bierze się ze świadomości

wywiady / o książce Miljenko Jergović Miłosz Waligórski

Roz­mo­wa Miło­sza Wali­gór­skie­go z Mil­jen­kiem Jer­go­vi­ciem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze ebo­oka Dru­gi poca­łu­nek Gity Danon, wyda­ne­go w Biu­rze Lite­rac­kim 13 lute­go 2017 roku.

Więcej

Doskonale funkcjonujący węzeł komunikacyjny

recenzje / NOTKI I OPINIE Miłosz Waligórski

Gło­sy o twór­czo­ści Zora­na Pili­cia, wybra­ne przez Miło­sza Wali­gór­skie­go. Pre­zen­ta­cja w ramach pro­jek­tu Nowe gło­sy z Euro­py.

Więcej

Powieść w odcinkach: Dzwony Einsteina

dzwieki / AUDYCJE Lajos Grendel

Frag­men­ty powie­ści Dzwo­ny Ein­ste­ina, zare­je­stro­wa­ne pod­czas audy­cji w Radiu Wro­cław Kul­tu­ra. Czy­ta Bar­tosz Woź­ny.

Więcej

W boazeryjnym entourage’u

wywiady / o książce Joanna Roś Miłosz Waligórski

Roz­mo­wa Joan­ny Roś z Miło­szem Wali­gór­skim, tłu­ma­czem książ­ki Dzwo­ny Ein­ste­ina Lajo­sa Gren­de­la, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Pokrętna rewolucja

recenzje / KOMENTARZE Lajos Grendel

Autor­ski komen­tarz Lajo­sa Gren­de­la towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dzwo­ny Ein­ste­ina, wyda­nej w prze­kła­dzie Miło­sza Wali­gór­skie­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Koniec błogiej nieświadomości [fragment]

utwory / zapowiedzi książek Lajos Grendel

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Lajo­sa Gren­de­la Dzwo­ny Ein­ste­ina, któ­ra uka­że się w prze­kła­dzie Miło­sza Wali­gór­skie­go w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Tajemnice szwalni (fragment)

utwory / zapowiedzi książek Lajos Grendel

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Lajo­sa Gren­de­la Dzwo­ny Ein­ste­ina, któ­ra uka­że się w prze­kła­dzie Miło­sza Wali­gór­skie­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

Wielokulturowość bierze się ze świadomości

wywiady / o książce Miljenko Jergović Miłosz Waligórski

Roz­mo­wa Miło­sza Wali­gór­skie­go z Mil­jen­kiem Jer­go­vi­ciem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Dru­gi poca­łu­nek Gity Danon, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 22 lute­go 2016 roku oraz w for­mie elek­tro­nicz­nej 13 lute­go 2017 roku.

Więcej

Spotkania z niedoścignionym Ja (fragment)

utwory / zapowiedzi książek Lajos Grendel

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Lajo­sa Gren­de­la Dzwo­ny Ein­ste­ina, któ­ra uka­że się w prze­kła­dzie Miło­sza Wali­gór­skie­go w Biu­rze Lite­rac­kim 18 kwiet­nia 2016 roku.

Więcej

„Żeby uważnie przeczytać to, co w obcym języku mi się spodobało”

wywiady / o książce Bohdan Zadura Miłosz Waligórski

Z Boh­da­nem Zadu­rą, tłu­ma­czem Tra­ge­dii czło­wie­ka Imre Madácha, roz­ma­wia Miłosz Wali­gór­ski.

Więcej

Od anegdoty do mitu

wywiady / o pisaniu Lajos Grendel

Roz­mo­wa Tibo­ra Ele­ka z Lajo­sem Gren­de­lem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Wali­gór­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 27 listo­pa­da 2017 roku.

Więcej

Bezcłowy ruch między rzeczywistością a fikcją

recenzje / ESEJE Teresa Worowska

Recen­zja Tere­sy Worow­skiej książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Wali­gór­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 27 listo­pa­da 2017 roku.

Więcej

Walizki z tysiącami świstków

recenzje / KOMENTARZE Miłosz Waligórski

Komen­tarz Miło­sza Wali­gór­skie­go, auto­ra prze­kła­du książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 27 listo­pa­da 2017 roku.

Więcej

Labirynty ze złudnych iluzji

recenzje / ESEJE Tymoteusz Milas

Recen­zja Tymo­te­usza Mila­sa z książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Jalo­sa Gren­de­la.

Więcej

Poświęcenie hetmana

recenzje / ESEJE Adam Kraszewski

Recen­zja Ada­ma Kra­szew­skie­go z książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się w 2014 roku na stro­nie natemat.pl.

Więcej

Poświęcenie hetmana, Lajos Grendel

recenzje / ESEJE Joanna Roś

Recen­zja Joan­ny Roś z książ­ki Poświę­ce­nie Het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się w 2014 roku w por­ta­lu Stro­na Tytu­ło­wa.

Więcej

Lajos Grendel Poświęcenie Hetmana

recenzje / ESEJE Roksana Obuchowska

Recen­zja Rok­sa­ny Obu­chow­skiej z książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się 21 stycz­nia 2015 roku na stro­nie inter­ne­to­wej DOKiS: Dol­no­ślą­ska Kul­tu­ra i Sztu­ka.

Więcej

Lajos Grendel Poświęcenie hetmana

recenzje / ESEJE Magdalena Wołowicz

Recen­zja Mag­da­le­ny Woło­wicz z książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się 8 grud­nia 2014 roku na blo­gu „Kącik z ksiaż­ka­mi”.

Więcej

Wyjście ze snu

recenzje / IMPRESJE Piotr Andrzejewski

Esej Pio­tra Andrze­jew­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 sierp­nia 2014 roku.

Więcej

Bezcłowy ruch między rzeczywistością a fikcją

recenzje / ESEJE Teresa Worowska

Recen­zja Tere­sy Worow­skiej książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na w tłu­ma­cze­niu Miło­sza Wali­gór­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 27 listo­pa­da 2017 roku.

Więcej

Walizki z tysiącami świstków

recenzje / KOMENTARZE Miłosz Waligórski

Komen­tarz Miło­sza Wali­gór­skie­go, auto­ra prze­kła­du książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 sierp­nia 2014 roku, a w wer­sji elek­tro­nicz­nej 27 listo­pa­da 2017 roku.

Więcej

Labirynty ze złudnych iluzji

recenzje / ESEJE Tymoteusz Milas

Recen­zja Tymo­te­usza Mila­sa z książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Jalo­sa Gren­de­la.

Więcej

Poświęcenie hetmana

recenzje / ESEJE Adam Kraszewski

Recen­zja Ada­ma Kra­szew­skie­go z książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się w 2014 roku na stro­nie natemat.pl.

Więcej

Poświęcenie hetmana, Lajos Grendel

recenzje / ESEJE Joanna Roś

Recen­zja Joan­ny Roś z książ­ki Poświę­ce­nie Het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się w 2014 roku w por­ta­lu Stro­na Tytu­ło­wa.

Więcej

Lajos Grendel Poświęcenie Hetmana

recenzje / ESEJE Roksana Obuchowska

Recen­zja Rok­sa­ny Obu­chow­skiej z książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się 21 stycz­nia 2015 roku na stro­nie inter­ne­to­wej DOKiS: Dol­no­ślą­ska Kul­tu­ra i Sztu­ka.

Więcej

Lajos Grendel Poświęcenie hetmana

recenzje / ESEJE Magdalena Wołowicz

Recen­zja Mag­da­le­ny Woło­wicz z książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się 8 grud­nia 2014 roku na blo­gu „Kącik z ksiaż­ka­mi”.

Więcej

Wyjście ze snu

recenzje / IMPRESJE Piotr Andrzejewski

Esej Pio­tra Andrze­jew­skie­go towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Poświę­ce­nie het­ma­na Lajo­sa Gren­de­la, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 11 sierp­nia 2014 roku.

Więcej