książki / POEZJE

Poza sezonem

Michał Domagalski

Fragment książki Poza sezonem Michała Domagalskiego, wydanej w Biurze Literackim 23 lipca 2018 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Wybrany

Ponoć roz­stę­py na skó­rze kobiet w cią­ży powsta­ją
na pamiąt­kę uciecz­ki z Egip­tu. Kie­dy odcho­dzą wody,
naród wybra­ny może wresz­cie wyjść z domu nie­wo­li.
Pła­cze odci­na­ny od pępo­wi­ny, tęsk­ni za bez­mia­rem
wód, za ciem­no­ścią. Prze­ra­ża tułacz­ka, razi świa­tło,
któ­re­go źró­dło nie jest wca­le takie jasne.


Stonki

W brzu­chu drze­mie
płód, któ­ry zwięk­szy licz­bę polu­bień postów
oraz rodzin­nych odwie­dzin. Jesz­cze mamy czas, cho­ciaż
już teraz zda­rzy się nazwać go dziec­kiem, co jest
prze­ro­stem tre­ści nad for­mą. Pierw­sze zdję­cia do albu­mu
z fazy pre­na­tal­nej robi foto­graf ama­tor, z zami­ło­wa­nia
gine­ko­log. Dwie­ście zło­tych
za dwu­dzie­sto­mi­nu­to­wą sesję, ale pań­stwo­wo
strach. Nie stać nas na bycie
patrio­ta­mi. Nie mamy tyle wia­ry w Naro­do­wy
Fun­dusz Zdro­wia. Szcze­gól­nie od cza­su, gdy dzie­li
się kraj na obcho­dzą­cych uro­dzi­ny
w mie­sięcz­ni­ce poczę­cia
i resz­tę, któ­rej nie trze­ba, bo dzia­ła
na szko­dę – potom­ko­wie roz­sie­wa­ją­cych ston­kę
albo samej ston­ki. Jesz­cze
mamy czas. Ale wiesz, przyj­dzie nam stać się
ston­ką z dziec­kiem, któ­re­go nie stać
na beci­ko­we, bo to już nie nasze
cza­sy.


DVD

Według pew­nych źró­deł histo­rycz­nych, któ­re zło­śli­wi nazy­wa­ją
pod­ręcz­ni­ka­mi, woj­ny nie było w tej czę­ści Euro­py, w któ­rej leży Zala­se­wo,
od lat czter­dzie­stych minio­ne­go wie­ku. Mie­li­śmy ponoć jakiś stan wojen­ny,
ale dla dzie­ci w wie­ku szkol­nym raczej nie­atrak­cyj­ny. Tro­chę wście­kły,
ale nie­zbyt szyb­ki. Jeśli boha­ter­ski, to nie w sty­lu fil­mów
wybie­ra­nych w wypo­ży­czal­ni DVD. Fil­mów instruk­ta­żo­wych

dla chłop­ców. Woj­ny nie było od lat czter­dzie­stych,
ale jeste­śmy czuj­ni. Mło­de osob­ni­ki płci męskiej ćwi­czą
na pla­sti­ko­wych imi­ta­cjach. Na pla­cach zabaw wyda­ją odgło­sy kara­bi­nów
pasz­czą. Cze­ka­ją. Szczę­ka­ją. Wie­dzą. Czu­ją instynk­tow­nie,
że prze­moc jest zabaw­na tyl­ko dla sil­niej­szych.


Nienarodzone

To już trze­ci tele­fon, z któ­re­go do cie­bie nie dzwo­nię. Mamy
wie­le wspól­nie nie­za­ła­twio­nych spraw, o któ­rych – to mar­nie
oczy­wi­ste – nie dys­ku­tu­je­my. Pamię­tasz? Nie­na­ro­dzo­ne dziec­ko

z nie­odby­te­go sto­sun­ku? I to, że bawi­ło cię sło­wo nie­odby­ty?
Szcze­gól­nie sko­ja­rzo­ne z fra­zą sto­su­nek do służ­by woj­sko­wej
wyma­wia­ną z nacjo­na­li­stycz­nie nie­ukry­wa­nym pato­sem przez

pana nakła­nia­ją­ce­go nas do odda­nia krwi, bo Niem­cy nam
krwi nie dają. Nie mówiąc o Ruskich. Choć wła­śnie o nich mówił,
i o ich sto­sun­ku. To nie rodzi wąt­pli­wo­ści. Nie­na­ro­dzo­ne trwa­ją.


Liliputy

W two­jej opo­wie­ści Guli­wer jest kobie­tą. Lili­pu­ty
wspi­na­ją się na jej pier­si. Nabrzmia­łe mle­kiem
pocią­ga­ją tych małych męż­czyzn. I prze­ra­ża­ją.
Żony zamknię­to w smerf­nych dom­kach.


Zalasewo

Od mie­sią­ca miesz­kam w blo­ku, w któ­rym nikt nie jest stąd.

Uchodź­cy z Pozna­nia oku­pu­ją Zala­se­wo. Cze­kać,
aż tubyl­cy nas zaata­ku­ją.

Izo­lu­je­my się na pla­cach zabaw,
w miesz­ka­niach na dwa zam­ki.
Zakła­da­my, że może­my

wcho­dzić ze swo­im pro­ble­ma­mi
w pra­cy, łupie­żem, owsi­ka­mi oraz
kre­dy­ta­mi na pola. Na ojco­wiź­nie
z wie­ko­wą tra­dy­cją sta­wia­my pla­ce
zabaw dla naszych genów.

Będzie­my prze­szka­dzać w topie­niu Marzan­ny,
bo Marzan­na nam się jesz­cze przy­da.

Czuć zapach siar­ki.

Miej­sco­wi się orga­ni­zu­ją. Widzę
to w oczach eks­pe­dient­ki
Żab­ki. Cho­ciaż nie umiem
roz­po­znać, czy ona
jest stąd, czy
zza Buga.


Królestwo

Kró­le­stwo moje jest z tego świa­ta, z tego
poko­ju, o któ­ry – choć wymę­czo­ny comie­sięcz­ną
ratą – nie musia­łem wal­czyć do krwi. Bez­wła­dam
z tobą, z podzia­łem na brak ról, z obo­wiąz­kiem
nie­odby­wa­nia służ­by, dzie­lę się z tobą pła­ce­niem
len­na narzu­co­ne­go przez jakąś Pol­skę. Cza­sa­mi
wyjeż­dża­my za gra­ni­cę po buł­ki, do pra­cy. Zno­si­my
te kil­ka godzin dele­ga­cyj­nej roz­łą­ki, aby móc pła­cić
poda­tek od cie­płych odde­chów, docho­dze­nia
do wnio­sków oraz do sie­bie po wspól­nych lub
osob­nych świę­tach.

O autorze

Michał Domagalski

Urodził się w Ostrzeszowie w 1982. Publicysta i krytyk. Redaktor prowadzący portalu Wywrota  w latach 2015-2016. Debiutował w almanachu Połów. Poetyckie debiuty 2014-2015, w 2018 roku ukazała się jego pierwsza książka poetycka - Poza sezonem. Mieszka w Poznaniu.

Powiązania