książki / POEZJE

Przecena map

Darek Foks

Fragmenty książki Przecena map Darka Foksa, wydanej w Biurze Literackim 8 kwietnia 2005 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Sarajewo w ogniu

„Zako­cha­łeś się w tej woj­nie,
czy co?”.

A myśla­łem, że moja miłość
do napi­sów na grzbie­tach ksią­żek
nigdy nie wyga­śnie. Franz

Kaf­ka dopa­la się w rogu,
na pod­ło­dze. Masz oko,
tro­chę czy­ta­łeś i jesteś cwa­ny,

w ogó­le robisz wra­że­nie. Franz
Kaf­ka pro­sił o to. Ale
dla­cze­go wal­ną­łeś w Joy­ce­’a?

Jame­sa Joy­ce­’a. Spodo­ba­ło ci się.
Jesz­cze kil­ka takich strza­łów,
a zacznę zga­dy­wać, kto będzie

następ­ny. Przede mną
jed­na z więk­szych rewo­lu­cji
w pro­zie XX wie­ku; za mną

nie­zbyt gru­ba ścia­na; nade mną
raczej cien­ki para­pet;
ja sam też nie nale­żę

do gru­bo­skór­nych. Mam nadzie­ję,
że nie krę­ci się tam koło cie­bie
jakiś spry­ciarz z grub­szą rurą,

któ­re­go mógł­byś zła­pać za rękaw
i zachę­cić do dzia­ła­nia
sło­wa­mi: „Widzisz tam­to okno?

Poka­za­łem mu, z kogo zrzy­nał,
teraz ty mu pokaż,
jak wyglą­da koniec lite­ra­tu­ry”.

17 V 92


Udręka i ekstaza

Przy­gnę­bio­ny dużym zain­te­re­so­wa­niem,
z jakim w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i Kana­dzie
spo­ty­ka się haiku („Lite­ra­tu­ra na Świe­cie”,
1991, nr 1, s. 210–273), zasta­na­wiam się,
czy jest jesz­cze coś, co może mnie
tak przy­gnę­bić. Muszę przy­znać,

że nie ma nic bar­dziej przy­gnę­bia­ją­ce­go,
niż duże zain­te­re­so­wa­nie,
z jakim w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i Kana­dzie
spo­ty­ka się haiku („Lite­ra­tu­ra na Świe­cie”,
1991, nr, s. 210–273). Na szczę­ście,
masz dzi­siaj lek­cję reli­gii,

z któ­rej się zerwiesz. Zry­waj się
i chodź tu do mnie, bo jestem przy­gnę­bio­ny
dużym zain­te­re­so­wa­niem,
z jakim w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i Kana­dzie
spo­ty­ka się haiku („Lite­ra­tu­ra na Świe­cie”,
1991, nr 1, s. 210–273). Powiedz mi,

że mnie kochasz lub coś w tym sty­lu,
bo zre­zy­gno­wa­łem z papie­ro­sów,
żeby się źle poczuć
na wieść o dużym zain­te­re­so­wa­niu,
z jakim w Sta­nach Zjed­no­czo­nych i Kana­dzie
spo­ty­ka się haiku („Lite­ra­tu­ra na Świe­cie”,

1991, nr 1, cena 9000 zł). Weź papie­ro­sy,
jeśli mnie kochasz, bo jestem przy­gnę­bio­ny
dużym zain­te­re­so­wa­niem, z jakim w Pol­sce
spo­ty­ka się duże zain­te­re­so­wa­nie,
z jakim w Sta­nach Zjed­no­czo­nych o Kana­dzie
spo­ty­ka się haiku („Lite­ra­tu­ra na Świe­cie”,

1991, nr 1, nakład 15 000 egz.).


Legendarny Carlos

Chło­pa­ki, legen­dar­ny Car­los
żyje. Od godzi­ny
sie­dzi na przy­stan­ku
auto­bu­so­wym przy uli­cy
Koper­ni­ka,
któ­ry na pew­no umarł.

Posłu­gu­je się pol­skim
dowo­dem oso­bi­stym.
wysta­wio­nym na nie­ja­kie­go
Dar­ka Fok­sa, i pasz­por­tem
na to samo nazwi­sko.
Doku­men­ty są kra­dzio­ne.

Ponad­to ma przy sobie
pió­ro, któ­re może spra­wić,
że popro­si­my o wspar­cie,
i stu­kart­ko­wy zeszyt w linie,
zapi­sa­ny atra­men­tem,
któ­ry jesz­cze nie zadzia­łał.

Przy­pusz­cza­my, że wsią­dzie
do sió­dem­ki, bo tyl­ko
sió­dem­ka może go zawieźć
do tej jego Mein­hof,
któ­rą nazy­wa Gżeg­żół­ką,
Mal­win­ką i Rysiem.

Nasi ludzie, wypo­sa­że­ni
w spe­cjal­ne odzna­ki,
wsią­dą na następ­nym przy­stan­ku
i wal­ną legen­dar­ne­go Car­lo­sa
na jakieś dwie lub trzy
stó­wy. Przy­ślij­cie ambu­lans.


Ameryko

HB, BZ i AS, z nadzie­ją
na trzy dwo­ma

Ame­ry­ko, sześć tysię­cy zło­tych
sie­dem­na­ste­go wrze­śnia 1994 roku:

Insty­tut Filo­lo­gii Pol­skiej UJ ogła­sza
nabór na Pody­plo­mo­we Stu­dium
Lite­rac­ko – Arty­stycz­ne (Szko­ła Pisa­rzy
i Kry­ty­ków). Stu­dia będą trwa­ły dwa lata.

Pro­gram obej­mu­je zaję­cia warsz­ta­to­we w zakre­sie
sztu­ki pisa­nia w róż­nych gatun­kach lite­rac­kich
(poezja, pro­za, repor­taż, sce­na­riusz fil­mo­wy,
kry­ty­ka lite­rac­ka, teatral­na, fil­mo­wa) oraz

wykła­dy doty­czą­ce naj­now­szych zja­wisk
współ­cze­snej kul­tu­ry, pra­wa autor­skie­go
itp. Zaję­cia pro­wa­dzo­ne będą przez poetów,
pisa­rzy, kry­ty­ków i naj­lep­szych

spe­cja­li­stów w poszcze­gól­nych dzie­dzi­nach
i odby­wać się będą w piąt­ki i sobo­ty.
Koszt rocz­ny stu­diów wyno­si 14 mln zł.
O przy­ję­cie na stu­dia sta­rać się mogą – na razie

absol­wen­ci szkół wyż­szych (wszyst­kich kie­run­ków
i spe­cja­li­za­cji). Warun­kiem przy­ję­cia jest zło­że­nie
w IFP UJ do dnia 10 wrze­śnia br.
pra­cy pisem­nej (poezja, frag­ment pro­zy, recen­zja

itp.) w obję­to­ści nie prze­kra­cza­ją­cej 4 str. maszy­no­pi­su
oraz odby­cie roz­mo­wy kwa­li­fi­ka­cyj­nej (27 wrze­śnia br.).
Szcze­gó­ło­wych infor­ma­cji udzie­la Sekre­ta­riat IFP UJ:
31–007 Kra­ków, ul. Gołę­bia 16, tel. 22–05-54;

22–10-33 w. 334″. Redak­cję „Nowe­go Nur­tu”
pro­szę o prze­ka­za­nie moje­go hono­ra­rium Kra­kow­skiej
Fun­da­cji Kul­tu­ry, któ­ra wyda­je „Deka­dę Lite­rac­ką” (11/94)
ponie­waż pra­gnę zostać twór­cą płod­nym.

Ame­ry­ko, zda­łem?


Kultura

Przy­pły­wu kar­to­flan­ka moje myśli roz­rze­dza.
Noc jest taka, że nawet tra­bant mnie wyprze­dza.

Jeśli robi to tra­bant, to mnie już nic nie rusza.
Dźwi­gnąć z dna może tyl­ko dęt­ka od ursu­sa.

Dmu­cha­łem i dmu­cha­łem, nie napom­po­wa­łem.
Gdy kot ją podziu­ra­wił, ja dalej dmu­cha­łem

I tro­chę się zma­cha­łem i dałem sobie sia­na,
Kota nie nakar­mi­łem, bo dziu­ra­wił do rana.

Podziu­ra­wił­by dru­gą, gdy­bym dał mu dru­gą,
A może nawet trze­cią, gdy­bym dał mu dru­gą.

Wyką­pa­ły się ze mną nadziei ste­row­ce.
To było wczo­raj. Nad­cią­ga­ją bom­bow­ce,

Czte­ro­sil­ni­ko­we, z nawi­ga­to­ra­mi,
Co w głod­ne­go kota wce­lu­ją bom­ba­mi.

Kie­row­ca pod­je­dzie ambu­lan­sem czer­wo­nym
I zabie­rze kota ze wzro­kiem prze­krwio­nym.

Następ­nie doda gazu i tra­ban­ta puk­nie.
W tej samej chwi­li coś mnie moc­no w gło­wę stuk­nie,

Pew­nie odła­mek, więc na godzin parę
Poło­żę się do łóż­ka, by ogrzać zega­rek.

Nad ranem przyj­dą w pię­ciu i pój­dzie­my w sze­ściu
Poczy­tać neon kina na Kra­kow­skim Przed­mie­ściu.


zabawy pod pokładem

napraw­dę uza­leż­nio­ny ode mnie i od takich jak ja
tak zaczy­na­ła się histo­ria o face­cie któ­ry oprócz tego
był sła­by jak wieś na kre­sach gdzie słoń­ce
upar­cie wal­czy z taki­mi jak my

wiel­ka szan­sa uni­kal­ne zja­wi­sko epo­ka
pła­czu nago­ści i zaczy­ty­wa­nia ksią­żek o tajem­ni­cy juda­sza
któ­ry wciąż nie może przejść do następ­nej kla­sy
ubó­stwo na wszyst­kich porwa­nych mapach

tor­tu­ry nie do przy­ję­cia cho­ciaż takie bez­piecz­ne
nadzie­ja że nie macie nic prze­ciw­ko nim
wszyst­ko to razem znisz­czy parę warstw ale jest
coś co zosta­nie dla mnie więc chy­ba war­to

roz­glą­dać się za odla­tu­ją­cy­mi bom­bow­ca­mi
cze­kać aż się scho­wa­ją i wty­kać palec w oko
trium­fu­ją­cej śmier­ci ten nie­wy­ba­czal­ny błąd
podziu­ra­wio­nych boha­te­rów


the end

jeże­li napraw­dę będę chciał stąd wyjść
wbi­ję gło­wę w to pudło i reszt­ka­mi ekra­nu
pode­rżnę sobie gar­dło czy ktoś mi wyja­śni
dla­cze­go kirk douglas uda­je na krzy­żu
a jego kobie­ta z małym spar­ta­ku­sem w ręku
do złu­dze­nia przy­po­mi­na marię po co

ten szcze­niak i pozo­sta­łe krzy­że w takiej ilo­ści
czy ktoś tu ma zeza gdzie jest judasz
zaraz chwi­la widzia­łem wcze­śniej jed­ne­go
źle nasta­wio­ne­go murzy­na wiesz chło­pie ale
nie w tym fil­mie tam dłu­go­wło­si
wysia­da­ją z kobit­ka­mi z auto­bu­su i zasu­wa­ją

po pusty­ni wiem daj­cie spo­kój
nie widzi­cie że kirk douglas nie żyje
a ta jego maria poje­cha­ła gdzieś z małym
do dia­bła gdzie ja jestem dla­cze­go nie śpi­cie
czy razem z wyze­ro­wa­niem kalen­da­rza
chry­stus wyze­ro­wał wam mózgi

O autorze

Darek Foks

Urodzony w Skierniewicach. Poeta, prozaik, redaktor i scenarzysta. Studiował na Wydziale Wiedzy o Teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej, ukończył scenopisarstwo w łódzkiej Filmówce. Laureat m.in. głównej nagrody Konkursu na Brulion Poetycki (1993), Nagrody im. Natalii Gall (1999), Nagrody TVP Kultura (2006) za książkę Co robi łączniczka (przygotowaną wraz ze Z. Liberą), nominowaną również do Nagrody Literackiej Gdynia (2006). Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2014) za całokształt twórczości. Dwukrotnie nominowany do Paszportu Polityki (2000, 2004). Redaktor działu prozy w „Twórczości”. Mieszka w Skierniewicach.

Powiązania