książki / POEZJE

Przyczynek do nauki o nieistnieniu

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Premiera książki Eugeniusza Tkaczyszyna-Dyckiego Przyczynek do nauki o nieistnieniu.

Biuro Literackie

I.

o gdy­bym dys­po­no­wał wid­nym poko­ikiem
na pew­no uwol­nił­bym się od nie­przy­ja­ciół
oprócz kości moich przod­ków tra­wio­nych
dłu­gą gorącz­ką nie umiem niczym się cie­szyć

oprócz kości moich przod­ków z któ­ry­mi nikt
mnie nie widział nicze­go nie chcę zaprze­pa­ścić
nie to jest waż­ne co zmie­ści­łem w sobie
a sta­ra­łem się pomie­ścić wie­le lecz to co tra­wio­ne

dłu­gą gorącz­ką i nie­moż­no­ścią („bujaj się
stąd, Dyciu”) nie budzi naszych sko­ja­rzeń
 


II.

jesień już Panie a ja nie mam domu
w domu zaś oprócz wygód nie znaj­du­ję nie­zbęd­nych
rze­czy za któ­ry­mi cho­dzę i pła­czę
bo wie­lu chcia­ło­by abym się zde­kla­ro­wał

wie­lu jest któ­rzy widzą we mnie worek
nasy­co­ny kość­mi w ponie­dzia­łek wto­rek
a ja mówię nie­do­cze­ka­nie wasze
i zaj­mu­ję się sobą (w pią­tek

przy poście) wszyst­kie­go pozbyw­szy


III.

jesień już Panie a ja nie mam domu oprócz
nie­zbęd­nych rze­czy w któ­rych nie­zgo­rzej się miesz­ka
oprócz nie­zbęd­nych rze­czy nie potra­fię nicze­go
udźwi­gnąć choć sta­ram się uwol­nić od prze­szło­ści

gdy­bym nato­miast dys­po­no­wał kil­ko­ma poko­ja­mi
w jed­nym na pew­no zamknął­bym grzech
niech­by nie roz­ra­biał kie­dy wycho­dzę z kościo­ła
św. Sta­ni­sła­wa Kost­ki o gdy­bym dys­po­no­wał

wid­nym poko­ikiem nie było­by mnie tutaj
 


XL.

jutro się wyja­śni czy suk­nie mojej mat­ki
pój­dą w obce ręce tudzież w ręce powi­no­wa­tych
nie zna­łem dotąd ich ape­ty­tu na koron­ki
jasiecz­ki ser­we­ty muślin cały ten bur­del

na lisie koł­nie­rze kara­ku­ły na to co zja­dły mole
i cze­go nie tknę­ły z uwa­gi na nie­śmier­tel­ność
duszy któ­ra jest zro­bio­na z nie­na­ru­szal­nej mate­rii
lub z uwa­gi na nie­śmier­tel­ność spodniej bie­li­zny

któ­ra jest zro­bio­na z tych samych gru­bych nici
 


XLIX. Dziękczynienie

widzia­łem Marię w koście­le św. Sta­ni­sła­wa Kost­ki
w jej oczach poja­wi­ły się łzy więc pew­nie jest Pan Bóg
pew­nie jest Pan Bóg sko­ro Maria pła­cze
w jej oczach poja­wi­ły się ogrom­ne łzy na znak

miło­ści i na znak nie­wia­ry we mnie
jak dobrze jak dobrze jest powstać z grze­chu
i wró­cić do nie­wia­sty Panie wykrzyk­ną­łem
dokąd mnie jesz­cze popro­wa­dzisz że dajesz mi

na dro­gę tę oto oblu­bie­ni­cę a wraz z nią tyle
cię­ża­ru nasze nie­na­ro­dzo­ne dziec­ko kamień
z nami pogo­dzo­ny odkła­da­ny dzień po dniu na póź­niej
żeby w godzi­nę śmier­ci był pod ręką amen
 


XXXIX. Obiecanki cacanki

nie skrzy­pią już drzwi kie­dy wcho­dzi
zmar­ła Dyc­ka co do tego nie ma wąt­pli­wo­ści
że furt wcho­dzi wycho­dzi i że chce ze mną
roz­ma­wiać o zeszło­rocz­nych śnie­gach o czap­ce

z wydry któ­ra jej się bar­dziej przy­da
ani­że­li mnie co do tego nie ma wąt­pli­wo­ści
że drzwi już nie skrzy­pią kie­dy tu
zaglą­da zmar­ła Dyc­ka furt wcho­dzi i wycho­dzi

aż strach się zamy­kać na wszyst­kie spu­sty
jej prze­tar­te futro z kre­ta obie­ca­łem
dale­kiej krew­nej choć na nic nie zasłu­gu­je
co naj­wy­żej na brud pod paznok­ciem

nie­chaj Panu Bogu dzię­ku­je że się pod­nio­sła
bo mogło­by jej nie być po skom­pli­ko­wa­nej
ope­ra­cji krę­go­słu­pa nie było mnie przy tym gdy ją
skła­dał dok­tor grunt że się nie pomy­lił

O autorze

Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki

Ur. w 1962 r. w Wólce Krowickiej koło Lubaczowa. Poeta. Laureat m.in. Nagrody Literackiej im. Barbary Sadowskiej (1995), Nagrody Niemiecko-Polskich Dni Literatury w Dreźnie (1998), Huberta Burdy (2007), dwukrotnie Nagrody Literackiej Gdynia (2006 i 2009), Nagrody Literackiej Nike (2009) oraz Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius” (2012), którą otrzymał ponownie w 2020 r. za całokształt twórczości. Członek kapituły Poznańskiej Nagrody Literackiej. Mieszka w Warszawie.

Powiązania