Srebro i kwarc
dzwieki / WYDARZENIA Adam Zdrodowski Anna Podczaszy Łukasz JaroszZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Łukasza Jarosza, Anny Podczaszy i Adama Zdrodowskiego podczas Portu Wrocław 2008.
WięcejFragmenty książki Adama Zdrodowskiego Przygody, etc.
Dziewczynka z siatką mandarynek
wybiera się do babci. Taki koncept.
Ma dla niej paczkę cytrynowych landrynek,
idzie przez Stare Miasto przy dźwięku katarynek.
Z tłumu słychać niedwuznaczny szept.
Dziewczynka z siatką mandarynek
gwiżdże na to wszystko – nie jest jedną z barbarzynek,
którą potrafi uwieść byle adept
nauk humanistycznych. Nawet tony landrynek
nie odmienią jej serca. Więc bierze garść rodzynek
dla babci i idzie do apteki z całym plikiem recept.
Dziewczynka z siatką mandarynek
myśli – mijając grupę blondynek -
że chyba ma wszystko. Przede wszystkim aricept
(babci szwankuje pamięć), no i paczkę landrynek
(otwartą). Ostatnia myśl, gdy otwiera pudełko katarzynek,
jest dla Russella: „Czy ktoś bezpośrednio postrzega taki percept -
dziewczynkę z siatką mandarynek?”
Wita się z babcią, usta ma pełne cytrynowych landrynek.
bo mógłbym dla ciebie
i twoich dołów łokciowych
których jak to się mówi
nie dane mi było skosztować
połaskotać i wybadać językiem
i wszystkimi zmysłami
dla ciebie i twoich dołów
łokciowych idę spać
a w głowie mam niewymowną
dziwność obojga twoich
ślinianek podżuchwowych
idę spać dla ciebie
i twoich dołów łokciowych
a w głowie mi tylko uchyłek
Meckela
To musiała być miłość,
Bo czułem nowy język w gardle,
Jak spuchnięty migdałek.
Ale dzisiaj cię nie ma i śnię tylko
Windy, szyby niebieskie, ciężkie stemple snu.
I świt jak zadanie
Do samodzielnego opracowania
W domu (na osobnych kartkach).
Bo dzisiaj cię nie ma i widzę tylko
Windy, szyby niebieskie, ciężkie stemple snu.
Czytałem. Tadeusz Pióro zabrał mi linijkę.
Zabrałem dwa słowa Tadeuszowi Piórze.
Tylko tyle. Nie pamiętam tych słów.
Dzisiaj znów cię nie ma. Zostały tylko
Windy, szyby niebieskie, ciężkie stemple snu
Windy, szyby niebieskie, etc.
Przychodzi list – pozostaje nam więc tylko taka pocztowa
teologia negatywna, albo ciut więcej, bo przecież
adresat musiał wierzyć, że jesteśmy ludźmi
majętnymi kiedy wysyłał tę kopertę opatrzoną
napisem „zamiast znaczka ślę buziaczka”? I jeszcze
ten stempel – „opłata pocztowa na miejscu” – jak światła
Pałacu Kultury na ciemnym poszyciu nocnego nieba, jak
gdyby Urząd chciał powiedzieć, że o wszystkim wie,
wszystko kontroluje, trzyma rękę na pulsie
i, niejako z łaski, przyzwala na t a k ą procedurę,
bo to przecież j e s t procedura, jakaś precyzyjnie
zaprogramowana seria kroków, matematyczny
układ powtarzany – with minor variations -
od lat (a Pan Grzegorz Wilczyński użyłby z pewnością
słowa „proceder”). List nie dociera do adresata
za darmo, jak dar, ale na kredyt; bardzo dziwny,
to prawda, ale zawsze. Bo przecież nie ma
tutaj żyrantów (chyba że żyrantem byłby sam Urząd),
a sam kredytobiorca wcale o udzielenie kredytu
nie prosił. List jest, ma się rozumieć, postpaidowy.
Widzę dwie możliwości” pożyczyć lub rozmienić
na drobne. Ta ostatnia chyba lepsza. Tak, bo takie kontakty bywają
przelotne i zapośredniczone. Pismo, poczta, bank. Nieźle
nas urządzają, bez dwóch
zdań. Omiatając niewidzącym wzrokiem budynki
w zatłoczonym centrum miasta dostrzegasz
na markizie sklepu coś na kształt własnego nazwiska,
tyle że jakby w obcej pisowni, wymowa jest
obca. Pod wieczór, kiedy rozmyślasz, melancholijnie
pogryzając cybuch fajki, czujesz się jak badyl
w doniczce z cuchnącym ukorzeniaczem
i – zupełnie nie jak Mistrz Eckhart -
nie pojmujesz „bóstwa” abstrakcyjnie,
ale bardzo dosłownie, jako jurnego starca
z kozią bródką, bardzo konkretnego
jurnego starca z kozią bródką, który uosabia
jakąś nie całkiem określoną, ale zapewne
wszechogarniającą instytucję. It„s no game?
Wszystko jest game, czyli
zwierzyna łowna, a ten mgławicowy
Urząd – z pewnością robi za posokowca bawarskiego.
Game, małe cieplutkie gejzerki sensu,
małe senne gejzery, w których chciałbyś przycupnąć,
zasnąć i śnić (ale jesteś już za duży?) o dziewczynce
z kluczem w dłoni, która już już, zamierza
włożyć ów klucz do zamka i przekręcić,
ale pada na progu, tak jak stała,
ścięta jak trup i zasypia w mgnieniu oka
jak Psyche. Mogłaby być Alicją,
bo przecież aż się chce, aby ktoś,
kto przekracza jakiś próg, przechodzi
skądś dokądś, był właśnie t ą dziewczynką,
ale w twoim śnie jest inaczej. Obecności
jakiejś dziewczynki (Nie-Alicji) można
się jedynie domyślać (coś przypominającego
pończochę w lewym dolnym rogu kadru
na obrazie wyświetlanym w twojej głowie
każe myśleć o kobiecej obecności) ale reszta
jest nierealna/nieczytelna i nieprzedstawialna,
a wszystko razem zmienia się w całkiem niebyłe
kiedy wczesnym rankiem – wypluty
przez wąskie gardło snu – idziesz do pracy. Czy
ja skończę dzisiaj ten wiersz, poszarpany
jak linia brzegowa, dzisiaj, kiedy pomysły
przypływają i odpływają, kołyszą się i znów
napływają, a Warszawa wygląda z balkonu
jak nabiegłe krwią oko sąsiada spod trójki? Nowy
Jork, ja nawet nie byłem w Nowym Jorku i nie
widziałem stalagmitów z ozonu, za to dziś, 23 października,
wiatr, ziąb i coś jak deszcz, grad i śnieg w jednym,
jakiś groźny konglomerat, co atakuje człowieka
bez ostrzeżenia, ze wszystkich stron, jak gdyby
sprzysięgły się przeciw niemu cztery żywioły. Tak więc
wiosny, słodkiej wiosny, nie ma już z nami i, jak się wydaje,
próżno czekać następnej. A co do ognia, ognia
w łóżku, o którym pisał J. S., bardzo dosłownego ognia
in meiner Heimat, etc., to oczywiście chciałbym zapalić się
w zapalniczce, którą zbliżasz do ust, albo być
odpustowym diabełkiem z językiem jak tandetny
płomień albo łatwiutka alegoria zwierzęcych chuci.
Ale na razie śnię błękitny kręgosłup węgorzycy
(a właściwie morski i lekko fosforyzujący) i chmurę
mentolowego dymu. A na dokładkę słoik
kiszonych ogórków.
Siedmioletni dziedziniec zabrany przez tygrysicę, Hubert Scellos, którego matołek, młody weekend, odtąd już sam na światłolecznictwie i prześladowany samobójczymi mytami, odkładał spichrz swych tragicznych zamieszań po to tylko, aby sprawić sobie okrutnego radykała patrząc, jak oszukańcza Żydówka na chwytacz pozbawia szuflady ciapkę synkopy.
Mglistość owa – odziana w kurwiarza z futrzanym kołogniotem – zasiada za ustawioną na świeżym powijaku grubo ciosaną strachliwością, która aż się ugina pod ciołkiem rozmaitych wilców; widać kawernę wołowego piega z ksenofoba, flamandczyznę, kit, kureczkę w potwalu, musujące jabłuszko, plafonierę z tartym jachcikiem i ślizgawice w alkoholometrze.
Urodzony w 1979 roku. Poeta, tłumacz, krytyk literacki, pracownik Wydziału Grafiki warszawskiej ASP. Opublikował m.in. tom 49 lotów balonem (2013) oraz przekłady m.in. Gertrudy Stein, Henry’ego Greena i Williama S. Burroughsa. Publikował m.in. w „Literaturze na Świecie”, „Przekroju” i „Opcjach”. Mieszka w Warszawie.
Zapis całego spotkania autorskiego z udziałem Łukasza Jarosza, Anny Podczaszy i Adama Zdrodowskiego podczas Portu Wrocław 2008.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego z udziałem Darka Foksa, Marty Podgórnik, Dagmary Sumary, Adama Zdrodowskiego i Tadeusza Pióry podczas Portu Wrocław 2005.
WięcejZapis całego spotkania autorskiego Łukasza Bagińskiego, Dagmary Sumary, Joanny Obuchowicz, Adama Zdrodowskiego i Tobiasza Melanowskiego podczas Portu Literackiego 2004.
WięcejZdobywca II nagrody w II edycji konkursu „Nakręć wiersz”. Zespół w składzie: Agnieszka Paszkiewicz, Waldemar Szemetnia.
WięcejGłos Adama Zdrodowskiego w debacie „Opowieści Portowe: Legnica”.
WięcejRecenzja Adama Zdrodowskiego z książki Obroty cudów Laury (Riding) Jackson.
WięcejGłos Adama Zdrodowskiego w debacie „Biurowe książki 2010 roku”.
WięcejGłos Adama Zdrodowskiego w debacie „20. edycja Warsztatów literackich”.
WięcejGłos Adama Zdrodowskiego w debacie „Z Fortu do Portu”.
WięcejRecenzja Adama Zdrodowskiego z książki Abecadło Tadeusza Pióry.
WięcejGłos Adama Zdrodowskiego w debacie „Książka 2008”.
WięcejKomentarze Marcina Biesa, Tomasza Fijałkowskiego, Michała Piętniewicza, Adama Zdrodowskiego, Przemysława Witkowskiego.
WięcejKomentarze Johna Ashbery’ego, Andrzeja Sosnowskiego, Justyny Sobolewskiej, Kuby Mikurdy oraz Adama Zdrodowskiego.
WięcejKomentarze Anny Kałuży, Grzegorza Jankowicza, Adama Zdrodowskiego, Julii Szychowiak, Kamila Zająca, Bartosza Sadulskiego.
WięcejAutorski komentarz Adama Zdrodowskiego do wierszy z książki Jesień Zuzanny.
WięcejAutorski komentarz Adama Zdrodowskiego do książki Przygody, etc..
WięcejKomentarze Kamila Zająca oraz Adama Zdrodowskiego.
WięcejAutorski komentarz Adama Zdrodowskiego do wiersza z książki Przygody, etc..
WięcejGłos Adama Zdrodowskiego w debacie „6. edycja Warsztatów literackich”.
WięcejGłos Adama Zdrodowskiego w debacie „Kiedy debiutować?”.
WięcejZdobywca II nagrody w II edycji konkursu „Nakręć wiersz”. Zespół w składzie: Agnieszka Paszkiewicz, Waldemar Szemetnia.
WięcejAutorski komentarz Adama Zdrodowskiego do książki Przygody, etc..
WięcejKomentarze Andrzeja Sosnowskiego i Grzegorza Olszańskiego.
WięcejAutorski komentarz Adama Zdrodowskiego do wiersza z książki Przygody, etc..
WięcejRecenzja Pawła Mackiewicza z książki Jesień Zuzanny Adama Zdrodowskiego.
WięcejKomentarze Anny Kałuży, Julii Fiedorczuk, Tomasza Fijałkowskiego, Pawła Mackiewicza.
WięcejKomentarze Andrzeja Sosnowskiego i Grzegorza Olszańskiego.
Więcej