książki / POEZJE

Przygody, etc.

Adam Zdrodowski

Fragmenty książki Adama Zdrodowskiego Przygody, etc.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

[Dziewczynka z siatką mandarynek]

Dziew­czyn­ka z siat­ką man­da­ry­nek
wybie­ra się do bab­ci. Taki kon­cept.
Ma dla niej pacz­kę cytry­no­wych lan­dry­nek,

idzie przez Sta­re Mia­sto przy dźwię­ku kata­ry­nek.
Z tłu­mu sły­chać nie­dwu­znacz­ny szept.
Dziew­czyn­ka z siat­ką man­da­ry­nek

gwiż­dże na to wszyst­ko – nie jest jed­ną z bar­ba­rzy­nek,
któ­rą potra­fi uwieść byle adept
nauk huma­ni­stycz­nych. Nawet tony lan­dry­nek

nie odmie­nią jej ser­ca. Więc bie­rze garść rodzy­nek
dla bab­ci i idzie do apte­ki z całym pli­kiem recept.
Dziew­czyn­ka z siat­ką man­da­ry­nek

myśli – mija­jąc gru­pę blon­dy­nek -
że chy­ba ma wszyst­ko. Przede wszyst­kim ari­cept
(bab­ci szwan­ku­je pamięć), no i pacz­kę lan­dry­nek

(otwar­tą). Ostat­nia myśl, gdy otwie­ra pudeł­ko kata­rzy­nek,
jest dla Rus­sel­la: „Czy ktoś bez­po­śred­nio postrze­ga taki per­cept -
dziew­czyn­kę z siat­ką man­da­ry­nek?”
Wita się z bab­cią, usta ma peł­ne cytry­no­wych lan­dry­nek.


Sennie

bo mógł­bym dla cie­bie
i two­ich dołów łok­cio­wych
któ­rych jak to się mówi
nie dane mi było skosz­to­wać
poła­sko­tać i wyba­dać języ­kiem
i wszyst­ki­mi zmy­sła­mi

dla cie­bie i two­ich dołów
łok­cio­wych idę spać
a w gło­wie mam nie­wy­mow­ną
dziw­ność oboj­ga two­ich
śli­nia­nek pod­żu­chwo­wych

idę spać dla cie­bie
i two­ich dołów łok­cio­wych
a w gło­wie mi tyl­ko uchy­łek
Mec­ke­la


Piosenka

To musia­ła być miłość,
Bo czu­łem nowy język w gar­dle,
Jak spuch­nię­ty mig­da­łek.

Ale dzi­siaj cię nie ma i śnię tyl­ko
Win­dy, szy­by nie­bie­skie, cięż­kie stem­ple snu.

I świt jak zada­nie
Do samo­dziel­ne­go opra­co­wa­nia
W domu (na osob­nych kart­kach).

Bo dzi­siaj cię nie ma i widzę tyl­ko
Win­dy, szy­by nie­bie­skie, cięż­kie stem­ple snu.

Czy­ta­łem. Tade­usz Pió­ro zabrał mi linij­kę.
Zabra­łem dwa sło­wa Tade­uszo­wi Pió­rze.
Tyl­ko tyle. Nie pamię­tam tych słów.

Dzi­siaj znów cię nie ma. Zosta­ły tyl­ko
Win­dy, szy­by nie­bie­skie, cięż­kie stem­ple snu
Win­dy, szy­by nie­bie­skie, etc.


Wiersz (fragmenty nowojorskie)

Przy­cho­dzi list – pozo­sta­je nam więc tyl­ko taka pocz­to­wa
teo­lo­gia nega­tyw­na, albo ciut wię­cej, bo prze­cież
adre­sat musiał wie­rzyć, że jeste­śmy ludź­mi
majęt­ny­mi kie­dy wysy­łał tę koper­tę opa­trzo­ną
napi­sem „zamiast znacz­ka ślę buziacz­ka”? I jesz­cze
ten stem­pel – „opła­ta pocz­to­wa na miej­scu” – jak świa­tła
Pała­cu Kul­tu­ry na ciem­nym poszy­ciu noc­ne­go nie­ba, jak
gdy­by Urząd chciał powie­dzieć, że o wszyst­kim wie,
wszyst­ko kon­tro­lu­je, trzy­ma rękę na pul­sie
i, nie­ja­ko z łaski, przy­zwa­la na t a k ą pro­ce­du­rę,
bo to prze­cież j e s t pro­ce­du­ra, jakaś pre­cy­zyj­nie
zapro­gra­mo­wa­na seria kro­ków, mate­ma­tycz­ny
układ powta­rza­ny – with minor varia­tions -
od lat (a Pan Grze­gorz Wil­czyń­ski użył­by z pew­no­ścią
sło­wa „pro­ce­der”). List nie docie­ra do adre­sa­ta
za dar­mo, jak dar, ale na kre­dyt; bar­dzo dziw­ny,
to praw­da, ale zawsze. Bo prze­cież nie ma
tutaj żyran­tów (chy­ba że żyran­tem był­by sam Urząd),
a sam kre­dy­to­bior­ca wca­le o udzie­le­nie kre­dy­tu
nie pro­sił. List jest, ma się rozu­mieć, post­pa­ido­wy.
Widzę dwie moż­li­wo­ści” poży­czyć lub roz­mie­nić
na drob­ne. Ta ostat­nia chy­ba lep­sza. Tak, bo takie kon­tak­ty bywa­ją
prze­lot­ne i zapo­śred­ni­czo­ne. Pismo, pocz­ta, bank. Nie­źle
nas urzą­dza­ją, bez dwóch
zdań. Omia­ta­jąc nie­wi­dzą­cym wzro­kiem budyn­ki
w zatło­czo­nym cen­trum mia­sta dostrze­gasz
na mar­ki­zie skle­pu coś na kształt wła­sne­go nazwi­ska,
tyle że jak­by w obcej pisow­ni, wymo­wa jest
obca. Pod wie­czór, kie­dy roz­my­ślasz, melan­cho­lij­nie
pogry­za­jąc cybuch faj­ki, czu­jesz się jak badyl
w donicz­ce z cuch­ną­cym uko­rze­nia­czem
i – zupeł­nie nie jak Mistrz Eckhart -
nie poj­mu­jesz „bóstwa” abs­trak­cyj­nie,
ale bar­dzo dosłow­nie, jako jur­ne­go star­ca
z kozią bród­ką, bar­dzo kon­kret­ne­go
jur­ne­go star­ca z kozią bród­ką, któ­ry uosa­bia
jakąś nie cał­kiem okre­ślo­ną, ale zapew­ne
wszech­ogar­nia­ją­cą insty­tu­cję. It„s no game?
Wszyst­ko jest game, czy­li
zwie­rzy­na łow­na, a ten mgła­wi­co­wy
Urząd – z pew­no­ścią robi za poso­kow­ca bawar­skie­go.
Game, małe cie­plut­kie gej­zer­ki sen­su,
małe sen­ne gej­ze­ry, w któ­rych chciał­byś przy­cup­nąć,
zasnąć i śnić (ale jesteś już za duży?) o dziew­czyn­ce
z klu­czem w dło­ni, któ­ra już już, zamie­rza
wło­żyć ów klucz do zam­ka i prze­krę­cić,
ale pada na pro­gu, tak jak sta­ła,
ścię­ta jak trup i zasy­pia w mgnie­niu oka
jak Psy­che. Mogła­by być Ali­cją,
bo prze­cież aż się chce, aby ktoś,
kto prze­kra­cza jakiś próg, prze­cho­dzi
skądś dokądś, był wła­śnie t ą dziew­czyn­ką,
ale w two­im śnie jest ina­czej. Obec­no­ści
jakiejś dziew­czyn­ki (Nie-Ali­cji) moż­na
się jedy­nie domy­ślać (coś przy­po­mi­na­ją­ce­go
poń­czo­chę w lewym dol­nym rogu kadru
na obra­zie wyświe­tla­nym w two­jej gło­wie
każe myśleć o kobie­cej obec­no­ści) ale resz­ta
jest nierealna/nieczytelna i nie­przed­sta­wial­na,
a wszyst­ko razem zmie­nia się w cał­kiem nie­by­łe
kie­dy wcze­snym ran­kiem – wyplu­ty
przez wąskie gar­dło snu – idziesz do pra­cy. Czy
ja skoń­czę dzi­siaj ten wiersz, poszar­pa­ny
jak linia brze­go­wa, dzi­siaj, kie­dy pomy­sły
przy­pły­wa­ją i odpły­wa­ją, koły­szą się i znów
napły­wa­ją, a War­sza­wa wyglą­da z bal­ko­nu
jak nabie­głe krwią oko sąsia­da spod trój­ki? Nowy
Jork, ja nawet nie byłem w Nowym Jor­ku i nie
widzia­łem sta­lag­mi­tów z ozo­nu, za to dziś, 23 paź­dzier­ni­ka,
wiatr, ziąb i coś jak deszcz, grad i śnieg w jed­nym,
jakiś groź­ny kon­glo­me­rat, co ata­ku­je czło­wie­ka
bez ostrze­że­nia, ze wszyst­kich stron, jak gdy­by
sprzy­się­gły się prze­ciw nie­mu czte­ry żywio­ły. Tak więc
wio­sny, słod­kiej wio­sny, nie ma już z nami i, jak się wyda­je,
próż­no cze­kać następ­nej. A co do ognia, ognia
w łóż­ku, o któ­rym pisał J. S., bar­dzo dosłow­ne­go ognia
in meiner Heimat, etc., to oczy­wi­ście chciał­bym zapa­lić się
w zapal­nicz­ce, któ­rą zbli­żasz do ust, albo być
odpu­sto­wym dia­beł­kiem z języ­kiem jak tan­det­ny
pło­mień albo łatwiut­ka ale­go­ria zwie­rzę­cych chu­ci.
Ale na razie śnię błę­kit­ny krę­go­słup węgo­rzy­cy
(a wła­ści­wie mor­ski i lek­ko fos­fo­ry­zu­ją­cy) i chmu­rę
men­to­lo­we­go dymu. A na dokład­kę sło­ik
kiszo­nych ogór­ków.


Samotna mielnica – Żydówka instrumentacja obszarnik
[fraki]

Sied­mio­let­ni dzie­dzi­niec zabra­ny przez tygry­si­cę, Hubert Scel­los, któ­re­go mato­łek, mło­dy week­end, odtąd już sam na świa­tło­lecz­nic­twie i prze­śla­do­wa­ny samo­bój­czy­mi myta­mi, odkła­dał spichrz swych tra­gicz­nych zamie­szań po to tyl­ko, aby spra­wić sobie okrut­ne­go rady­ka­ła patrząc, jak oszu­kań­cza Żydów­ka na chwy­tacz pozba­wia szu­fla­dy ciap­kę syn­ko­py.

Mgli­stość owa – odzia­na w kur­wia­rza z futrza­nym koło­gnio­tem – zasia­da za usta­wio­ną na świe­żym powi­ja­ku gru­bo cio­sa­ną stra­chli­wo­ścią, któ­ra aż się ugi­na pod cioł­kiem roz­ma­itych wil­ców; widać kawer­nę woło­we­go pie­ga z kse­no­fo­ba, fla­mand­czy­znę, kit, kurecz­kę w potwa­lu, musu­ją­ce jabłusz­ko, pla­fo­nie­rę z tar­tym jach­ci­kiem i śli­zga­wi­ce w alko­ho­lo­me­trze.

O autorze

Adam Zdrodowski

Urodzony w 1979 roku. Poeta, tłumacz, krytyk literacki, pracownik Wydziału Grafiki warszawskiej ASP. Opublikował m.in. tom 49 lotów balonem (2013) oraz przekłady m.in. Gertrudy Stein, Henry’ego Greena i Williama S. Burroughsa. Publikował m.in. w „Literaturze na Świecie”, „Przekroju” i „Opcjach”. Mieszka w Warszawie.

Powiązania

Srebro i kwarc

dzwieki / WYDARZENIA Adam Zdrodowski Anna Podczaszy Łukasz Jarosz

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Łuka­sza Jaro­sza, Anny Pod­cza­szy i Ada­ma Zdro­dow­skie­go pod­czas Por­tu Wro­cław 2008.

Więcej

Lament na dancingu

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Dar­ka Fok­sa, Mar­ty Pod­gór­nik, Dag­ma­ry Suma­ry, Ada­ma Zdro­dow­skie­go i Tade­usza Pió­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2005.

Więcej

Czas na debiut

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Łuka­sza Bagiń­skie­go, Dag­ma­ry Suma­ry, Joan­ny Obu­cho­wicz, Ada­ma Zdro­dow­skie­go i Tobia­sza Mela­now­skie­go pod­czas Por­tu Lite­rac­kie­go 2004.

Więcej

No bo ja piszę

nagrania / złodzieje wierszy Adam Zdrodowski

Zdo­byw­ca II nagro­dy w II edy­cji kon­kur­su „Nakręć wiersz”. Zespół w skła­dzie: Agniesz­ka Pasz­kie­wicz, Wal­de­mar Sze­met­nia.

Więcej

Prawda i nic. Laura Riding po polsku

recenzje / ESEJE Adam Zdrodowski

Recen­zja Ada­ma Zdro­dow­skie­go z książ­ki Obro­ty cudów Lau­ry (Riding) Jack­son.

Więcej

O Abecadle Tadeusza Pióry

recenzje / ESEJE Adam Zdrodowski

Recen­zja Ada­ma Zdro­dow­skie­go z książ­ki Abe­ca­dło Tade­usza Pió­ry.

Więcej

O sennych porządkach

recenzje / KOMENTARZE Różni autorzy

Komen­ta­rze Mar­ci­na Bie­sa, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Micha­ła Pięt­nie­wi­cza, Ada­ma Zdro­dow­skie­go, Prze­my­sła­wa Wit­kow­skie­go.

Więcej

O Dokumentach mających służyć za kanwę

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Joh­na Ash­be­ry­’e­go, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Kuby Mikur­dy oraz Ada­ma Zdro­dow­skie­go.

Więcej

O Trapie

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Ada­ma Zdro­dow­skie­go, Julii Szy­cho­wiak, Kami­la Zają­ca, Bar­to­sza Sadul­skie­go.

Więcej

Vilanella, Sestyna

recenzje / Adam Zdrodowski

Autor­ski komen­tarz Ada­ma Zdro­dow­skie­go do wier­szy z książ­ki Jesień Zuzan­ny.

Więcej

Wiersze z wody

recenzje / KOMENTARZE Adam Zdrodowski

Autor­ski komen­tarz Ada­ma Zdro­dow­skie­go do książ­ki Przy­go­dy, etc..

Więcej

Sestyna

recenzje / KOMENTARZE Adam Zdrodowski

Autor­ski komen­tarz Ada­ma Zdro­dow­skie­go do wier­sza z książ­ki Przy­go­dy, etc..

Więcej

No bo ja piszę

nagrania / złodzieje wierszy Adam Zdrodowski

Zdo­byw­ca II nagro­dy w II edy­cji kon­kur­su „Nakręć wiersz”. Zespół w skła­dzie: Agniesz­ka Pasz­kie­wicz, Wal­de­mar Sze­met­nia.

Więcej

Wiersze z wody

recenzje / KOMENTARZE Adam Zdrodowski

Autor­ski komen­tarz Ada­ma Zdro­dow­skie­go do książ­ki Przy­go­dy, etc..

Więcej

O Przygodach, etc.

recenzje / NOTKI I OPINIE Andrzej Sosnowski Grzegorz Olszański

Komen­ta­rze Andrze­ja Sosnow­skie­go i Grze­go­rza Olszań­skie­go.

Więcej

Sestyna

recenzje / KOMENTARZE Adam Zdrodowski

Autor­ski komen­tarz Ada­ma Zdro­dow­skie­go do wier­sza z książ­ki Przy­go­dy, etc..

Więcej

Rozmowa

recenzje / ESEJE Paweł Mackiewicz

Recen­zja Paw­ła Mac­kie­wi­cza z książ­ki Jesień Zuzan­ny Ada­ma Zdro­dow­skie­go.

Więcej

O Jesieni Zuzanny

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Anny Kału­ży, Julii Fie­dor­czuk, Toma­sza Fijał­kow­skie­go, Paw­ła Mac­kie­wi­cza.

Więcej

O Przygodach, etc.

recenzje / NOTKI I OPINIE Andrzej Sosnowski Grzegorz Olszański

Komen­ta­rze Andrze­ja Sosnow­skie­go i Grze­go­rza Olszań­skie­go.

Więcej