Z KIM TERAZ SPĘDZASZ NOCE, CHRISTINE?
Tłusta i piękna… Zawsze zmieniająca
wstążki i bransoletki.
Tłumy młodocianych
wyznawców… Christine zna się na tym
najlepiej – krążyły
po mieście legendy.
Niepodrabialny makijaż!
Atak zieleni/pinky,
wśród skandynawskich szarości i uśpionych
klocków Bauhausu.
Latem często jeździła na wrotkach… A jesienią
przygotowywała się do gorącego trunku,
dynamitu Edwarda Vernona.
Przez nią nie mogliśmy skupić się
na trygonometrii.
Johnny stracił rozum i prawo jazdy.
Wyciągnął go z kicia jego przyrodni brat,
kierownik poczty.
Nie wiadomo, co się z nią stało.
Przepadła na amen chyba pod koniec
marcowych sztormów…
Świat stał się potem nijaki. Mówią, że
celowo zmieniła dystrykt
albo
przenieśli ją siłą do krainy darmowej herbaty.
Załamani,
nadal wytrwale czekamy.
W nieczynnych od lat lunaparkach,
uprawiamy to,
czego zabrania nam pastor i jego kulawy
pomocnik.
Z kim teraz spędzasz noce, Christine?
GRZECHOTKI SENSU
Wszystko jest, ponieważ nic nie ma. Poczuj siebie
poza sobą.
Dopiero wtedy zrozumiesz, że jest wszystko,
ponieważ nic nie ma – dowiedziałem się na wykładzie
o świecie niematerialnym.
Na ulicach Kopenhagi prawie nikogo nie było.
Wiał silny, polarny
wiatr.
Mój sąsiad wyraźnie
oszalał.
Przez całą noc intensywnie rozprawiał na klatce
o miłości niebiańskiej i niezbadanych
wyrokach losu.
Zgasiłem
światło…
Majmonides. Transcendencja & poziom meta…
Wszystko jest, ponieważ nic nie ma.
Nadal istniałem,
ale zaczynałem w to mocno
wątpić.
NADISTOTA
Mamy codzienny
kontakt.
Nic do siebie
nie mówimy
i nie jest to
telepatia.
Ale
porozumiewamy się
intensywnie.
Na czym to w takim
razie polega?
Na niczym…
I właśnie
dlatego mamy
codzienny
kontakt.
PEPSI MAX
Kilka międzypokoleniowych
jointów.
Do języka podobno
ciężko się
wedrzeć.
Siema, narka, siema & narka –
i zobaczyliśmy się znowu
po długich
pięciu latach.
Zaczął w międzyczasie studiować.
Z patosem powiedział,
że woli Dziady
od twórczości
Wojaczka.
Piliśmy
pepsi max
(no sugar). Wolno
cedził słowa:
Czerwony pająk jest wszędzie,
wróg integruje grupę.
Na pożegnanie
szepnął: Do zobaczenia…
Następnym razem
będę już znał na pamięć
wszystkie Kazania
Hozjusza.
Nie wiem, czy je naprawdę
przeczytał i co się dalej
z nim stało.
Nigdy więcej się
nie spotkaliśmy.
SKATALITES
Nieźle musiałeś popłynąć,
wyglądasz jak
święty Mikołaj
– śmieje się kopenhaski
gitarzysta
z dredami.
Afgan dobrze nam wchodzi.
Jeszcze nie wpadliśmy
pod ławkę.
Czyli lubisz The Skatalites?
– pyta.
A co z Doreen Shaffer?
– chce poznać prawdę
do końca.
Może być Doreen Shaffer
albo Prince Buster
– mówię mu.
Jasne, Doreen Shaffer
albo Prince Buster.
Byle tylko chodziło
o Skatalites
– zaciąga się.
Tym razem udało się wymienić
sygnały.
The Skatalites!
(Obłoki
wyraźnie
zniżyły się
w stronę kwiatów…)
Na Ziemi
możliwe jest
porozumienie.
TCHICAI
Czyli… Czyli występowałeś
z kimś takim jak John Tchicai?
– nerwowo pyta wydawca z obgryzionym
paznokciem.
Jasne, występowałem – mówię zdziwiony.
Ale przecież… Przecież wiesz, że Coltrane
wydał płytę Ascension
i tam grał z nim na saksie właśnie Tchicai – ciągnie wątek
wydawca.
Ale Ascension… To było w 1965… – próbuję zrozumieć,
o co mu chodzi.
I w dodatku działali z nim wtedy Archie Shepp
i Freddie Hubbard
– przerywa.
Ale jaki to ma związek z moimi wierszami?
– zaczynam wpadać w delikatną
panikę.
Tutaj liczy się styl gentlemana. Ma taki związek,
że jesteś
przegrany – podsumowuje i stanowczym gestem
wskazuje
drzwi.
Nie będę zmieniał biografii, ostatecznie zawsze byłem
przegrany – pożegnałem się
i wyszedłem
na pełne smogu powietrze.
Pomyślałem, że John Tchicai oddycha teraz pełną piersią
w astralu.
Z powodu wierszy nie warto rzucać się
z mostu.
Wszyscy ci nieszczęśnicy
Bezmyślnie liczą dziury i plamy
na ścianach pod celą,
myśląc,
że to gwiazdy albo wymarzone
numery
w lotka.
Wszyscy ci nieszczęśnicy
cierpią jednakowo.
I nawet jak pojawia się
raz na pół roku
objazdowy cyrk rumianych
poetów,
żeby ich wyrwać z letargu,
słuchają wierszy
o kwiatach paproci,
niczego nie rozumiejąc.
Zamykają wtedy oczy i
marzą
o swoich kobietach,
których
być może już nigdy więcej
nie ujrzą na jawie.