książki / POEZJE

Radiowidmo

Agnieszka Mirahina

Fragmenty książki Agnieszki Mirahiny Radiowidmo, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii "Poezje" 15 czerwca 2009 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Złomiarze biorą wszystko

dan­sing desant wiek żela­zny zlu­zo­wa­ny przez zło­mo­wi­sko radziec­kie
gar­ni­zo­ny przez odtaj­nio­ne mia­sta

kano­na­dy bom­bo­nier­ki wzdłuż głów­nych arte­rii na ryn­ku śmie­ci złom
meta­li kolo­ro­wych bate­ryj­ki pozy­tyw­ki

roz­ła­do­wa­ne razem z pio­ru­na­mi pomie­sza­ne spra­so­wa­ne w koro­wo­dzie
ogo­nie lataw­ca

gdzie rze­czy spo­ty­ka­ją się na nowo mie­sza­ją i giną w tłu­mie bła­zeń­sko
wygię­tych cudacz­nych splą­ta­nych pozba­wio­nych nazw


W oborze

pra­wie nikt tu nie zaglą­da. mogę się wycią­gnąć na sia­nie
albo wetknąć ryj mię­dzy szpa­ry

wyda­je mi się, że w krat­ce mi do twa­rzy
ener­gię i opty­mizm czer­pię z sia­na

i czu­łość. wiesz ile tego jest? w sia­nie. ile czu­ło­ści
nie wiesz. masz ser­ce pod kra­wa­tem. a ja na pół­mi­sku

mię­dzy nami nie ma żad­nej meta­fo­ry

tym­cza­sem sta­ram się nie myśleć o nie­dzie­li. wiem, że sia­no
prze­cho­wa moje cie­pło

ryję w nim zawzię­cie od kil­ku dni i nie jesz­cze nie zna­la­złam
żad­nych igieł

więc ryję i się ukła­dam, albo zako­pu­ję. spo­koj­na, że zosta­nie
tyl­ko cie­pło


Amigos desperados

w nocy ami­gos rano despe­ra­dos
wiatr nami tar­ga i kobie­ce dło­nie

potem oka­że się że tyl­ko wiatr


Podkład

nakła­da się wszyst­ko na sie­bie i sie­bie
na koń­cu przy­kła­da apa­rat do oka jak
zim­ny okład prze­ciw­bó­lo­wy mecha­nizm
obro­to­wy oko w zeni­cie tęcza tyl­ko jakaś nit­ka
się za mną cią­gnie chy­ba gazo­cią­gu
szu­kasz kobie­ty two­je­go życia?
może cho­ciaż z two­je­go mia­sta?
chcesz budzik sza­cu­nek? pierw­szy milion
trze­ba zaro­bić na rin­gu dru­gie­go nie będzie
bo tra­ci się pie­nią­dze tra­cąc kon­tro­lę
już nic nie widać w zeni­cie kie­dy przy­mknąć
oczy na świa­tło poja­wia się tęcza w smut­nych
kolo­rach che­mii w dole pod sto­pa­mi to nadir
i pasi­ko­ni­ki jak char­ty ska­czą do gar­dła


Litrura piękna wylotowa

dla two­ich wyso­kich obca­sów te auto­stra­dy
powle­czo­ne kok­sem
bo ty jak ostat­nia odcho­dzisz powo­li
na wyso­kich obca­sach
auto­stra­dą wyro­słą jak z pod­zie­mi
kie­dy ja za tobą na zła­ma­nie kar­ku
na jeźdź­ca i bez gło­wy
za kolej­nym zakrę­tem i na któ­rymś z kolei drze­wie
pew­nie wyznam ci miłość


Kaszmir

chwy­cił nagle, z zasko­cze­nia, jak za dotknię­ciem brzy­twy lub odsło­nię­ciem
prze­sło­ny, kasz­mir obcię­łam ją wzro­kiem i obcię­łam jej
gło­wę usia­dły­śmy naprze­ciw sie­bie to kon­fron­ta­cja zamów mi coś już
zamó­wio­ne z kuch­ni bucha­ły kłę­by pary wiesz tak mię­dzy nami mię­dzy
usta­mi a brze­giem pucha­ru kasz­mir gra­ły­śmy w sza­chy sol­nicz­ką
ucie­kłam wzro­kiem do kuch­ni z kuch­ni do kuch­ni bucha­ły kłę­by pary
jak z pysków jakichś koni mów mów do mnie jesz­cze miłość to odlot
chy­ba pta­ków roman­tyzm? zawa­ha­łam się roman­tyzm to klę­ska krwi­sty
stek wylą­do­wał na sto­le poezja sma­ku kasz­mir pod­nio­słam nóż wbi­łam
wide­lec w mię­so i odkro­iłam kawa­łek: gdy kasz­mir prze­mi­nie prze­mi­nę
i ja nie widać go w nocy nie widać za dnia


Botoks brzmienie system

w cza­sach kie­dy fabry­kę moż­na zapa­ko­wać i roz­pa­ko­wać gdzieś
w chi­nach jak waliz­kę podróż­ną albo plik

bar­dziej próż­ny niż podróż­ny botoks nie tyl­ko brzmi jak nar­ko­tyk
ale po pro­stu jak krem

wcie­ra­ny codzien­nie zanim syp­nie się owal twa­rzy i przyj­dzie lato
któ­re pogłę­bi zmarszcz­ki i grzech oka­że się pier­wo­rod­ny jak ja

wytar­ta od ide­ału spa­lo­na słoń­cem skó­ra

O autorze

Agnieszka Mirahina

Urodzona w 1985 roku. Poetka. Absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim i filologii rosyjskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Laureatka głównej nagrody w projekcie Połów 2009. Mieszka w Warszawie.

Powiązania