Dating sessions
Pewnie, że chcę: lody, potem machniemy
się do Sopot, taksówkarz podrzuci za
duży rośnij. Jego napiwek pójdzie na
hacjendę, żeby mieć gdzie się
gonić dookoła stołu. Na dobranoc odwiert
w poszukiwaniu Australii i randka
w płonącym tunelu. Chyba że mam okres.
W ogóle to chcę.
Przygryzany język spuchł i ostatecznie
wyparł, co było do dodania. Myśl
jak ten mężczyzna, co leży obok,
a świat rozsunie kolana. Poproś
go o rękę, gdy wstanie. Tymczasem
złe kobiety w księżycowych żółciach
i puste prochowce, które chcą mu
ciebie zabrać: nie je śni
jak najdłużej, jęcząc i puchnąc.
Selfie ze złotym siurkiem
Jake, jestem w ciąży, powiedziała panna
i skończyła się seria. Poza kadrem Jake spytał
jak, skoro wszystko się odbyło w języku.
Gdyby to wszystko się odbyło w języku,
nie mielibyśmy teraz zagadnienia.
Ale to wszystko odbyło się w dupie.
Otchłani, poprawił Jake pannę, przepaści.
A potem ją odesłał aż do rozwiązania.
Nie, żeby mnie jakoś ruszała ta historia,
ale jest raczej późno, słońce nie zachodzi,
bardzo długo już jadę, a jedyne, co widzę,
to siewcy z klocków lego czasem w polu po prawej.
Trauma o piesku
Myliśmy zęby i powiedziałam do męża:
boję się, czy poznam, że umarłam. Bo
czy umrzeć to jest śnić sny jakby nie swoje,
czy może bardziej jak dwieście tysięcy
czarnych perełek, które toczą się za nami
do zsypu. Keep dying, powiedział mąż,
przekonasz się. Żegluj, jasny spłachetku,
dopowiedziałam sobie, nie myśl teraz
o dziurawym oku, przez które cię obserwują
pod kątem abordażu. Ale bardzo mnie wystraszył
ten pojedynek pieska z tramwajem,
gdy mąż powiedział: nie patrz, a za kartką dłoni
piesek podniósł się, był taki wielki
i zapraszał nas wszystkich do swojego
rozprutego brzucha, w którym już czekał ksiądz,
nagie drzewa i z piasku usypane miasto.
Pies ci je kapelusz
Tak szczerze, to myślę, że nie wiesz, czym jest tęsknota.
Czy twoja córka powiedziała ci kiedyś
pięćdziesiąt trzy razy pod rząd, że pies ci je kapelusz?
Niech je, powiedziałam. Nie wiem, czy choć raz. Twoje maile
to nie maile, to pieszczoty, dzisiaj pójdę spać z tobą,
mówi mi mail. Nie, mailu, dzisiaj pójdziesz spać z żoną,
a ja pójdę spać z mężem. Niemniej nie dalej niż jutro
planuję pozbyć się ze świata wszystkich naczyń,
do picia, do sikania, przechowywania prochów bliskich,
zbierania krwi naszego Zbawiciela, i będę ostatnim
naczyniem na świecie. I, umówmy się,
ja i krew Zbawiciela, tylko my dwie wiemy,
czym jest tęsknota.
Cenne jest Jagniątko
Czy przygody Chrystusa nie były wymyślone?
I nagle idę łąką, a słyszę tunel. Ksiądz mówi: ciało Chrystusa,
a ja słyszę: proszę tę kartkę zabrać do domu
i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć, głoskę za głoską. To ćwiczę,
głoskę za głoską. Kto tu nie był, ten nie wie:
ani to limbo, ani plaża. Kto tu nie był, ten nie zrozumie.
Ale postaram się przybliżyć wam to miejsce,
to miejsce ma wiele ścian, a ty w nim siedzisz i myślisz:
Po co zabijać noworodki, przecież kupiłabym,
choćby do dalszej sprzedaży albo na narządy.