książki /

Słoń i kwiat. Prawie-bajki

Brian Patten

Piotr Sommer

Fragmenty książki Briana Pattena Słoń i kwiat. Prawie-bajki w przekładzie Piotra Sommera, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii "Dziecinada" 31 sierpnia 2009 roku.

Biuro Literackie

Żyrafa, która widziała koniec świata [fragment]

    Od cza­su do cza­su wzgó­rze, na któ­rym miesz­kał słoń i kwiat, odwie­dza­ła żyra­fa. Żyra­fa mia­ła bar­dzo dłu­gą szy­ję i kie­dy sta­wa­ła na pagór­ku i wycią­ga­ła ją, to ponad drze­wa­mi i góra­mi widzia­ła koniec świa­ta.
Któ­re­goś dnia kwiat zadał jej pyta­nie:
– Jak wyglą­da koniec świa­ta?
– Jest pięk­ny – powie­dzia­ła żyra­fa.
– A kto tam miesz­ka? – spy­tał słoń.
– Żyra­fy, rzecz jasna – odpar­ła żyra­fa.
Słoń zwykł uwa­żać, że na koń­cu świa­ta żyją sło­nie. A kwiat zawsze sądził, że tyl­ko kwia­ty mogą miesz­kać w tak odle­głym miej­scu.
– Nie ma tam nawet jed­ne­go sło­nia? – zapy­tał słoń.
Żyra­fa wycią­gnę­ła szy­ję tak wyso­ko, jak tyl­ko mogła. Przez dłuż­szy czas patrzy­ła ponad drze­wa­mi i góra­mi, po czym rze­kła:
– Nie, tyl­ko żyra­fy.
– Może żyra­fy zasła­nia­ją sobą jakieś kwia­ty – pod­po­wie­dział kwiat.
– Wyklu­czo­ne – odrze­kła żyra­fa.
– Ona nie mówi praw­dy – ode­zwał się jakiś głos ponad nimi. Był to wró­bel, któ­ry przez cały czas sie­dział na gło­wie żyra­fy. – Widzę koniec świa­ta tro­chę lepiej niż ona – i jest tam peł­no wró­bli. Bar­dzo dużych wró­bli, nawet więk­szych niż orły.
[…]


Świnia, która chodziła boczkiem [fragment]

     Waż­ka i kwiat przy­sie­dli na krza­ku gło­gu i roz­ma­wia­li ze sobą. Pro­wa­dzi­li nie­zwy­kle mądrą kon­wer­sa­cję o kolo­rach i o tym, co jest, a co nie jest pięk­ne.
Wte­dy wła­śnie napa­to­czy­ła się świ­nia.
– Witaj­cie – powie­dzia­ła. – Czy mogę się do was przy­łą­czyć?
– Nie sądzę, aby nasza roz­mo­wa mogła cię szcze­gól­nie zain­te­re­so­wać – ode­zwa­ła się waż­ka.
– O, prze­pra­szam – odrze­kła świ­nia. – Świ­nie dosko­na­le radzą sobie z kon­wer­sa­cja­mi.
– Mam wra­że­nie, że roz­ma­wia­my o spra­wach, któ­rych świ­nie zbyt­nio nie rozu­mie­ją – powie­dzia­ła waż­ka, pra­gnąc, aby świ­nia sobie poszła.
– Świ­nie rozu­mie­ją wszyst­ko – odrze­kła świ­nia.
[…]


Gadatliwy motyl [fragment]

    – Dzień dobry – powie­dział motyl.
– Dzień dobry – odparł kwiat. – Daw­no cię nie widzia­łem.
– Jak to: daw­no? – spy­tał motyl. – Dopie­ro kil­ka godzin temu wysze­dłem z koko­nu.
– To zna­czy, że jesteś kim innym? – zapy­tał kwiat. – Dziw­ne, wyglą­dasz zupeł­nie tak samo jak motyl, któ­re­go widzia­łem rok temu.
– Wyklu­czo­ne – rzekł motyl. – My, moty­le, nie żyje­my zwy­kle tak dłu­go. Życie motyl­ka to krót­ka chwil­ka – zacy­to­wał. – Żyję dopie­ro dwie godzi­ny i o wszyst­kim wiem bar­dzo nie­wie­le.
– Więc na począ­tek – powie­dział kwiat – ja jestem kwiat, a to mój przy­ja­ciel słoń. – I wska­zał na sło­nia, któ­ry spał pod pagór­kiem. – Trze­ba ci wie­dzieć, że to naj­mniej­szy słoń na świe­cie.
– Czy on już dłu­go żyje? – spy­tał motyl.
– Dłu­go – odpo­wie­dział kwiat.
– Napraw­dę? Dłu­żej niż dwa dni?
– Oczy­wi­ście – odparł kwiat. – O wie­le dłu­żej niż dwa dni.
– To on już pew­nie dużo wie? – pytał dalej motyl. Kwiat spoj­rzał na przy­ja­cie­la, któ­ry chra­pał raczej dono­śnie.
– Nie sądzę, żeby on napraw­dę coś wie­dział. A dla­cze­go pytasz?
– Bo dopie­ro co się uro­dzi­łem i nie­dłu­gie życie mnie cze­ka a chciał­bym dowie­dzieć się o świe­cie ile tyl­ko się da – powie­dział wszyst­ko jed­nym tchem.
– Też mi zmar­twie­nie – rzekł słoń, któ­re­go wła­śnie obu­dzi­ła papla­ni­na moty­la. – Ale wie­dza może się prze­cież przy­dać – odparł motyl.
– Zbyt miły mamy dziś dzień, żeby się włó­czyć i zada­wać głu­pie pyta­nia – ziew­nął słoń, po czym zasnął zno­wu, gdyż słoń­ce grza­ło napraw­dę moc­no.
[…]


Płatki słonia [fragment]

    Słoń sie­dział na pagór­ku i patrzył na chmu­ry, któ­re przy­po­mi­na­ły bar­dzo duże sło­nie. Cza­sa­mi wyglą­da­ły jak okrę­ty, kie­dy indziej krzy­wi­ły się jak krza­ki, ale dziś wyglą­da­ły naj­le­piej. Patrze­nie do góry spra­wia­ło mu dużą przy­jem­ność, gdy wtem spo­strzegł, że kwiat zacho­wu­je się nie­co dzi­wacz­nie.
Cho­dził cały czas wokół nie­go, zatrzy­mu­jąc się co chwi­la i kiwa­jąc gło­wą, jak gdy­by zga­dzał się w jakiejś spra­wie z samym sobą.
– Coś nie tak? – zagad­nął go słoń.
– Przy­szło mi wła­śnie na myśl – odpo­wie­dział kwiat – że nie­złe z cie­bie dzi­wa­dło.
– Dzi­wa­dło? – zawo­łał słoń. – Dzi­wa­dło?
– Owszem, dzi­wa­dło – powtó­rzył kwiat. – Nie masz ani jed­ne­go płat­ka. W grun­cie rze­czy nie masz nawet zwy­kłe­go list­ka. Słoń zasta­no­wił się przez chwi­lę.
– To ty jesteś dzi­wa­dło – powie­dział. – Nie masz prze­cież kłów.
[…]


Słoń i duch [fragment]

    Nade­szła pół­noc.
Kwiat zasnął. Śni­ły mu się psz­czo­ły i moty­le.
Nagle obu­dzi­ło go ciche popi­ski­wa­nie sło­nia.
– Co ci jest? – ziew­nął kwiat.
– Prze­stra­szy­łem się – powie­dział słoń i pisnął tro­chę gło­śniej.
– Co, u licha, mogło cię tutaj prze­stra­szyć? – spy­tał kwiat.
– Tam­to – odrzekł słoń, wska­zu­jąc trą­bą w dół, w stro­nę drzew u pod­nó­ża pagór­ka.
Mię­dzy drze­wa­mi, pod­ska­ku­jąc wśród gęstej mgły, zaja­śniał jakiś dziw­ny, bia­ły kształt. Prze­sko­czył nad ciem­nym kon­tu­rem krze­wów i po chwi­li znikł.
– Chodź­my zoba­czyć, co to takie­go – zapro­po­no­wał kwiat, zdo­by­wa­jąc się na odwa­gę.
– Idź sam – powie­dział słoń. – Sło­nie nie mają wiel­kie­go pocią­gu do duchów.
– Duchów! – powtó­rzył kwiat. – A więc to duch! To dla­cze­go nie mówisz od razu? Kwia­ty mają jesz­cze mniej­szy pociąg do duchów niż sło­nie.
Kwiat prze­stał zie­wać i roz­bu­dził się na dobre. Myśl o tym, że miał­by sam pójść do dżun­gli, spra­wi­ła, że zaczę­ły mu się kulić płat­ki.
– Tchórz z cie­bie – powie­dział do sło­nia.
– Nie prze­czę – przy­tak­nął słoń. – Szcze­gól­nie, jeśli są w to zamie­sza­ne duchy.
Przy­cup­nę­li na wzgór­ku, jak tyl­ko mogli naj­ci­szej. Dziw­ny bia­ły kształt znów zaczął się poru­szać.
– Myślisz, że nas zoba­czył? – szep­nął słoń.
– Ćśśś! – uci­szył go kwiat. – Ćśśś!
Po dłuż­szej chwi­li duch wszedł głę­biej mię­dzy drze­wa i znik­nął im z oczu. Minę­ło nie­ma­ło cza­su, zanim słoń i kwiat zdo­ła­li zno­wu zasnąć, a kie­dy zasnę­li, mie­li obaj kosz­mar­ne sny.
[…]

O autorach i autorkach

Brian Patten

Urodził się w 1946 roku. Najwyżej ceniony poeta grupy liverpoolskiej, zaliczany do nurtu poezji pop i performance. Debiutował tomem "Little Johnny’s Confession" (1967). Następnie wydał sześć książek poetyckich: "Notes to the Hurrying Man" (1969), "The Irrelevant Song" (1971), "Vanishing Trick" (1976), "Grave Gossip" (1979), "Storm Damage" (1988), "Armada" (1996) oraz tomy wierszy wybranych "Selected Poems" (2007) i "Love Poems" (2007). Napisał wiele książek dla dzieci i młodzieży. Dwie z nich ostatnio opublikowało Biuro Literackie: "Słoń i kwiat "(2009) oraz "Skaczący Myszka" (2011). Jest członkiem Królewskiej Akademii Literatury i honorowym obywatelem miasta Liverpool.

Piotr Sommer

Jest m.in. autorem wierszy, przekładów wierszy, szkiców o wierszach. W ostatniej dekadzie opublikował m.in. książkę prozatorską Środki do pielęgnacji chmur (2024), zbiór wierszy Lata praktyki (2022), tom szkiców Kolekcja wiosenna (2020), poemat dydaktyczny Ładne rzeczy (2020), a z przekładów: antologię poezji amerykańskiej O krok od nich (2018, wyd. II rozszerzone), Tysiąc sztuk awangardowych Kennetha Kocha (2019) i powieść Charlesa Reznikoffa Muzykant (2024, wspólnie z Marcinem Szustrem). Ułożył i zredagował antologię szkiców o przekładzie O nich tutaj (2016), a tom Ucieczka w bok (2016, wyd. II rozszerzone) przynosi wybór opublikowanych z nim rozmów. We wznowieniach ukazały się także dwa tomy jego wcześniejszych szkiców o poezji: Smak detalu (2015) i Po stykach (2018, wyd. zmienione i rozszerzone). Tom Siedemdziesiąt siedem (2025) uwzględnia wiersze z jego wcześniejszych książek poetyckich. Jest laureatem m.in. Silesiusa (2010, 2023),  Gdyni (2020) i Nagrody m.st. Warszawy (2022).

Powiązania