książki / POEZJE

storytelling

Antonina Tosiek

Fragment książki Antoniny Tosiek storytelling, która ukazała się w Biurze Literackim 8 lutego 2021 roku, a w wersji elektronicznej 11 kwietnia 2022 roku..

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

to nie jest pewne lecz tak może zdarzyć się

wyssa­li z niej jak się wysy­sa szpi­czek
wkła­da­jąc kost­ne okost­ne gąb­cza­ste do ust
jak się wty­ka mię­dzy zęby szcząt­ki zwie­rząt
czy ja nada­ję się do zabi­ja­nia much?

jesz­cze na mnie mówi­li że jestem ruska
bo pamię­ta­li że kie­dyś nosi­ła w sobie
sło­wa jak sztor­my ude­rza­ją­ce o nad­brze­ża
kru­szą­ce kli­fy zata­pia­ją­ce pol­skie stat­ki

za moją mamą woła­li że jest kacap­ska cór­ka
komu­sza wywło­ka ale cza­sem i ład­niej

a potem obła­zi­li śli­ni­li
melo­dią szpet­ne­go języ­ka
wkła­da­li dźwię­ki w otwo­ry

to nie jest prze­moc
to jest uner­wie­nie


siedemnastego marca henryk frankowski pod postem o mateuszu morawieckim porównującym polskiego chłopa (kogo?) do bruca lee

tępe chłop­ki prze­stań­cie pod­ska­ki­wać jabł­ka dla ludzi a nie na uli­cę
potem
na chuj mi wasze jabł­ka sram na jabł­ka i owo­ce ogól­nie

i po co z tego wiersz
no nie wiem
może dla­te­go że to zupeł­nie praw­da i hen­ryk fran­kow­ski pew­nie wyda­la
tyl­ko jabł­ka hisz­pań­skie albo skąd­inąd jesz­cze wyda­la na potę­gę
wła­ści­wie nie ma w tym prze­cież nic dziw­ne­go
rynek się tak bosko samo­re­gu­lu­je paku­je owo­ce i owo­ce owo­ców
wyda­lo­ne i prze­je­dzo­ne i z uli­cy i okrwa­wio­ne i oplu­te i wła­sne
i dają­ce jeść cudzym mat­kom z nie­dziel­nych kościół­ków co wie­rzą w obie­ca­ne
w foliów­kę jona­szów­kę z brzu­cha wie­lo­ry­ba
dzi­wiąc się bar­dzo że mu się te gęby tyl­ko otwie­ra­ją mlasz­czą
po zębach języ­kiem ale zupeł­nie bez dźwię­ku
jak­by gęba do gęby nie potra­fi­ła
jak­by się ten r. rado­wał że taką utkał sym­fo­nię
smro­dli­wą ale cichą
na szczę­ście jest hen­ryk press enter the dra­gon


kierlesz; popielec

a kie­dy się pali­ło
wypa­da­li przez ścia­ny przez dach
i śmia­li się strasz­nie
wata­ha koszul
roz­tań­czo­nych wód­ką

to był taki rok
złe­go i nie­szczęść
tłu­ma­czy­ła nam póź­niej
poka­zu­jąc bla­de mlecz­ne bli­zny

nie wiem czy zna­cie ten zapach
ale pło­ną­ca psze­ni­ca
pach­nie pięk­nie pach­nie chle­bem
ludzie się ze wsi scho­dzi­li i sia­da­li
pod bra­mą dale­ko od gorą­ca
wąchać chle­bo­wy dym

prze­cież to już nie wasze
idź­cie stąd bła­ga­ła

a jeśli niczy­je
nie będzie komu wra­cać

a jeśli niczy­je
może być i ognia


kilkaset lat rozkładu

kuli­ły­śmy się
powle­ka­ne co rano
w baweł­nę i len
pod pie­rzy­ną
cięż­szą od nas

był tyl­ko las mnie i jej też chy­ba nie było
zna­łam już kil­ka ziem­skich śmier­ci
bałam się że we mnie nie zosta­ną
a ona
ona to ja i nic się w niej nie zmie­nia
scho­dy na pod­da­sze nadal mija bie­giem

na łąkach gni­ją wyrzu­ca­ne przez tubyl­ców
peł­ne odcho­dów pie­lu­chy ich dzie­ci
zra­sta­ją się z gle­bą zapusz­cza­ją korze­nie
jeśli wiesz kogo zapy­tać
popro­wa­dzi cię

tutaj zosta­wia się śla­dy
zna­mio­na
odpa­dy po sys­te­mach
nie­roz­kła­dal­ne cykle

usy­pa­li psu zagro­dę z czę­ści po ursu­sie
psy zmie­nia­ły się wraz z deka­da­mi
lepi­ły­śmy ich podo­bi­zny w śnie­gu
to tyle


lęg

to zupeł­nie jak­bym cia­ło mia­ła
za mało pojem­ne
peł­ne pod­gni­łych wiech­ci
zry­wa­nych w kuc­ki w mróz
jak­bym cia­ło mia­ła całe nie­go­ścin­ne

ty się dziec­ko módl praw­dzi­wie ofiar­nie
a nie w kola­na oczy wga­piasz
w twa­rze ludzi przy­cho­dzą­cych po mle­ko

będziesz świę­tą od zosta­nia
wło­sy ci zaple­cie­my
ubie­rze­my w ślub­ne koron­ki
będą cię taką do śmier­ci pamię­tać
imie­niem dzie­cię­cym
cór­ką z mat­ki cór­ką z ojca

pierw­sza świę­ta od zosta­nia
męczen­ni­ca małych wspól­not
i pie­luch dla doro­słych

to zupeł­nie jak­by się we mnie lęgły
gugu­ły pie­rze
jaja prze­piór­cze
odra­to­wa­ne od świąt świ­nia­ki
jak­bym je sło­wa­mi z sie­bie kar­mi­ła
linij­ką wier­sza
złą pio­sen­ką
tym co się ze mnie łusz­czy wypa­da

—————————————–

dzięk­czyn­na; dary

dźwię­ki koń­ca
an tro po cen
pęka­ją tafle skór
licz­ne ran­ki kłu­te
mikro­sko­pij­ne otar­cia
to wszyst­ko o nas bo nam

oddać jej wydrzeć pogwał­cić
z okien nic tyl­ko ten kwik w powie­trzu
a prze­cież sta­wa­li­śmy na pal­cach
pach­nia­ło wód­ką i palo­ny­mi wło­sa­mi
zna­li­śmy ten zapach

są dwa spo­so­by: w łeb byle moc­no
albo głę­bo­ko w samo ser­ce przy aor­cie
cza­sem to nie wystar­cza
pod­no­si się zmar­twych­wsta­je
ale tego dowie­dzia­łam się póź­niej

przy­no­si­li gar­nu­szek pełen cie­płe­go pły­nu
zosta­wia­li czer­wo­na­we śla­dy pode­szw
zatę­chłą szma­tą roz­cie­ra­łam pla­my
płyn bar­wił fugi
tak już zosta­wa­ło


biesiada ostatnia

moje doświad­cze­nie zie­mi
jest czy­sto este­tycz­ne

mój upór jest śmiesz­ny

nalot na języ­ku to wina
bak­te­rii któ­re żywiąc się
cukrem z napo­ju kola aro
już daw­no zasie­dli­ły go
odpo­wied­nią kul­tu­rą
szcze­pem pia­sto­wym

wystar­czy że śni­cie o sys­te­mie
kadra­mi z seria­lu dyna­stia
na obraz i podo­bień­stwo któ­re­go
wyrósł nam taki rumia­ny kawa­ler

a imię jego: macie­jo
wice kuro­niów­ka maka­ron
z unry parów­ki za dychę kilo
pks john deere i świę­ta Maria
a imię jego: mate­ria

(z offu: bra­wo! bra­wo!
niech pani tyl­ko od tego
nie pęk­nie tej wiej­sko­ści
przy­własz­czo­nej tych
sztan­da­rów z dede­ro­nu
bo czło­wiek a kobie­ta
to już zwłasz­cza pęka
bar­dzo bar­dzo brzyd­ko)

jacy wy teraz pięk­ni
uchwy­ce­ni w momen­cie
wiel­ce wznio­słym nio­są­cym
zna­mio­na total trans­cen­dent
wam jest po pro­stu do twa­rzy
z wier­sza­mi o pol­sce cho­ciaż
my wca­le nie jeste­śmy pol­ska

w tle gra melo­dia

do tak­tu się buja

bie­sia­da
feraj­na
i cześć

O autorze

Antonina Tosiek

Poetka, krytyczka literacka i teatralna, animatorka wydarzeń teatralnych oraz badaczka XX-wiecznej diarystyki ludowej. Doktorantka w Szkole Doktorskiej Nauk o Języku i Literaturze UAM. Autorka debiutanckiej książki poetyckiej storytelling, nominowanej do Nagrody Poetyckiej Silesius.

Powiązania