książki / PROZA

Studium temperamentu

Andrzej Sosnowski

Grzegorz Jankowicz

Ronald Firbank

Fragmenty książki Ronalda Firbanka Studium temperamentu w przekładzie Grzegorza Jankowicza i Andrzeja Sosnowskiego, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii "Proza" 23 lutego 2009 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Księżniczka słoneczników
Parlando

Posłu­chaj­cie, Zacni Pano­wie i Nadob­ne Panie, posłu­chaj­cie smut­nej opo­wie­ści o Księż­nicz­ce Sło­necz­ni­ków.

Wład­ca Per­sji oddał swą cór­kę – Księż­nicz­kę Sło­necz­ni­ków – Kró­lo­wi Zło­tych Wysp, by zakoń­czyć w ten spo­sób wie­lo­let­nią woj­nę mię­dzy ich kra­ja­mi.

Ale Księż­nicz­ka nie kocha­ła Kró­la Zło­tych Wysp. Wybran­kiem jej ser­ca był mło­dy Ksią­żę z Per­sji.

Mło­dzie­niec tak bla­do­li­cy jak księ­życ w nowiu. Nosił ciem­no­brą­zo­wy napier­śnik wysa­dza­ny bia­ły­mi per­ła­mi…

Każ­de­go wie­czo­ra, gdy bla­do­fio­le­to­we cie­nie wiel­kie­go cypry­su wędro­wa­ły po tara­sie z róża­ne­go mar­mu­ru, Księż­nicz­ka – eskor­to­wa­na przez czar­no­skó­rych nie­wol­ni­ków – wycho­dzi­ła z pała­cu, by obej­rzeć zachód słoń­ca nad morzem.

Zakła­da­ła suk­nię mie­nią­cą się bar­wa­mi wszyst­kich kwia­tów, wyszy­wa­ną bia­ły­mi per­ła­mi, któ­re wyda­wa­ły deli­kat­ny dźwięk, gdy spa­ce­ro­wa­ła – coś jak roz­kosz­na muzy­ka dola­tu­ją­ca z odda­li…

W jej lokach ciem­niej­szych niż noc błysz­cza­ły dwie duże lilie przy­po­mi­na­ją­ce świe­tli­ki. Z gło­wy opa­dał szal kolo­ru morza, pły­ną­cy za nią jak nie­bie­ski obłok w czas wie­czor­nej bry­zy.

W swej drob­nej bia­łej dło­ni trzy­ma­ła wachlarz czar­nych piór; w dru­giej zaś ogrom­ny sło­necz­nik, któ­rym od cza­su do cza­su opę­dza­ła się od czer­wo­ne­go moty­la lub pta­ka o zło­ci­stych skrzy­dłach.

Kro­czą­cy za nią nie­wol­ni­cy śpie­wa­li łagod­ne pie­śni. Każ­dy z nich niósł lirę z kości sło­nio­wej inkru­sto­wa­ną szma­rag­da­mi i per­ła­mi; ich czar­ne dło­nie tań­czy­ły na srebr­nych stru­nach niczym cie­nie.

Oczy­ma peł­ny­mi głę­bo­kiej melan­cho­lii spo­glą­da­li smęt­nie na zacho­dzą­ce za hory­zon­tem morza słoń­ce. Roz­pie­ra­ła ich tęsk­no­ta za rodzin­ną zie­mią.

Sto­py mie­li sku­te srebr­ny­mi łań­cu­cha­mi.

Sło­wi­ki śpie­wa­ły wśród drzew jak natchnio­ne; wyda­wa­ło się, że róże rosną­ce pod wyso­kim cypry­sem zasy­pia­ją.

Powie­trze było cięż­kie od zapa­chu kwia­tów poma­rań­czy, a z krań­ca ogro­du, z zagaj­ni­ka gra­na­tów, dola­ty­wał rado­sny szmer stru­my­ków mau­re­tań­skiej fon­tan­ny.

W asy­ście nubij­skich kobiet mała Księż­nicz­ka spa­ce­ro­wa­ła po tara­sie; ich cie­nie roz­cią­ga­ły się za nimi jak posęp­ne duchy.

Po obu stro­nach tara­su sta­ły ogrom­ne, nie­ru­cho­me sło­necz­ni­ki – niczym żoł­nie­rze na stra­ży.

Różo­wy i bla­do­fio­le­to­wy żagiel na hory­zon­cie mógł być rów­nie dobrze zbłą­ka­nym moty­lem.

Mło­da Księż­nicz­ka spo­glą­da­ła ze smut­kiem na zni­ka­ją­ce w morzu słoń­ce – ona też czu­ła tęsk­no­tę za kra­jem.

Wzdy­cha­ła do swo­jej zie­mi, do Per­sji i jej upal­nych nocy, do pur­pu­ro­we­go powie­trza cięż­kie­go od zapa­chu róż, do gołę­bic łagod­nie gru­cha­ją­cych w drzew­kach poma­rań­czy; do błę­kit­nych pawi dum­nie spa­ce­ru­ją­cych wśród mir­tu po bia­łych i różo­wych dywa­nach z jedwa­biu.

A cza­sem… cza­sem zja­wiał się jej Ksią­żę… jego kar­ma­zy­no­wa zbro­ja wysa­dza­na per­ła­mi, sze­lesz­czą­ca, widzia­na w prze­lo­cie przez wyso­ką i wąską ambra­zu­rę z zie­lo­nej mozai­ki.

Trwa­ła tak na tara­sie przez dłu­gi czas, śniąc na jawie. Pra­gnę­ła, by jej spoj­rze­nie prze­bi­ło mgłę, któ­ra z wol­na spo­wi­ja­ła morze.

Ale nie widzia­ła już nic, albo­wiem noc jak gra­na­to­wa kur­ty­na spa­da­ła na zie­mię pogrą­żo­ną we śnie. Z jej nie­prze­nik­nio­nych oczu spły­wa­ły dwie łzy…

Potem powo­li, powo­li wra­ca­ła do pała­cu, któ­ry błysz­czał w świe­tle księ­ży­ca, biel­szy niż śnie­gi przy­kry­wa­ją­ce góry w jej kra­ju.

Kro­czą­cy za nią nie­wol­ni­cy śpie­wa­li mięk­ko, łagod­nie; sło­wi­ki na drze­wach mil­kły – zasłu­cha­ne.

Sły­sza­ła z odda­li skar­gę morza i wiatr roz­ma­wia­ją­cy w tajem­ni­cy z kwia­ta­mi.

Aż pomię­dzy gałę­zia­mi palm zoba­czy­ła gwiaz­dy.


Prze­ło­żył Grze­gorz Jan­ko­wicz


Daleko stąd

O wiel­ki, mosięż­ny para­wan opar­ła się kobie­ta; w suk­ni zło­to­li­tej, na któ­rej woal z mor­sko­zie­lo­ne­go jedwa­biu, hafto­wa­ny w gwiaz­dy, księ­ży­ce i dziw­ne zwie­rzę­ta, zalśnił w czer­wo­nym świe­tle zacho­dzą­ce­go słoń­ca – Duże błę­kit­ne kamie­nie roz­bły­sły na rąb­ku jej suk­ni – Kamie­nie spo­ty­ka­ne nocą w zie­lo­nych wodach Nilu – Kamie­nie napo­ty­ka­ne w sza­rych górach o brza­sku – Kamie­nie spo­ty­ka­ne na brze­gu morza w połu­dnie – Na jej ramio­nach drżą nie­oszli­fo­wa­ne dia­men­ty, brze­mię klej­no­tów na szyi zmie­nia jej oddech w ciąg wes­tchnień – Jej pal­ce są jak­by zmę­czo­ne cię­ża­rem pier­ście­ni; para olbrzy­mich sza­fi­rów zwie­sza się z płat­ków jej uszu – W bla­dej dło­ni trzy­ma wachlarz z czar­nych i bia­łych pereł, w śnia­do­czer­wo­nych wło­sach srebr­ny ptak roz­po­starł swe skrzy­dła – Za witra­żem okna powie­trze jest cał­kiem nie­bie­skie, wyso­kie pal­my rzu­ca­ją fio­le­to­we cie­nie na bia­łe ścia­ny pała­cu, cza­sem poma­rań­czo­wy ptak powo­li leci ku morzu – Hen dale­ko na morzu widać żół­ty żagie­lek – A na brze­gu nie­wol­ni­cy śpią albo modlą się do spa­da­ją­cej gwiaz­dy – Teraz księ­życ jak wiel­ki kwiat wypły­wa w nie­bie­ską noc, pal­my są czar­ne jak wid­ma, wyso­kie cypry­sy szep­tem mówią o Śmier­ci -

Kie­dy nie­kie­dy gru­cha bia­ły gołąb, cza­sem spo­kój nocy prze­ry­wa krzyk pawia lub prze­cią­gły jęk śpią­ce­go nie­wol­ni­ka -

W kom­na­cie, w któ­rej stoi kobie­ta, już pra­wie zapadł mrok – Prócz czer­wo­nej lamp­ki pło­ną­cej przed wize­run­kiem ido­la nie ma inne­go świa­tła -

O wiel­ki, mosięż­ny para­wan opar­ła się kobie­ta -


Prze­ło­żył Andrzej Sosnow­ski


Harmonia

Let­nia noc: tajem­ni­cze cie­nie śli­zga­ją się po ogro­dzie niczym wid­ma.

śnież­no­bia­ła lilia rzu­ca na zie­mię sza­ry cień. Ptak śpie­wa słod­ko w cze­re­śni, kie­dy nie­kie­dy wywo­łu­jąc skrzy­dła­mi desz­czyk bia­łych płat­ków. W prze­zro­czy­stej tafli sta­wu odbi­ja się nie­wy­raź­ny zarys srebr­nej gwiaz­dy.

Na skra­ju jezior­ka rosną ogrom­ne pur­pu­ro­we iry­sy, pięk­niej­sze niź­li ludz­ka twarz, a kwia­ty bia­łych fuk­sji opa­da­ją na gęstą tra­wę jak łzy. Doj­rza­ła brzo­skwi­nia ude­rza głu­cho o zie­mię tuż przy sto­ją­cym w odda­li sta­rym cegla­stym murze.

Spo­wi­ta gra­na­to­wym cie­niem raba­ta z każ­dą chwi­lą tra­ci kon­tu­ry, aż wresz­cie jej roz­ma­rzo­ne kwia­ty zamy­ka­ją oczy przy­tło­czo­ne snem.

świe­tli­ki jak ogni­ste pier­wiosn­ki lśnią pod bia­łym lila­kiem.

Spło­szo­ny motyl skrył się w bal­da­chu lilii z dala od poły­sku­ją­cych, zło­tych oczu olbrzy­miej bru­nat­nej ćmy.

Wtem nagle z żół­tej gałąz­ki syko­mo­ry dola­tu­je wspa­nia­ły tryl sło­wi­ka niczym dale­ki dźwięk skrzy­piec.

Wachla­rze zie­lo­nych liści kasz­ta­now­ca drżą na wie­trze, wybu­dza­jąc sło­necz­ni­ki z ich kró­lew­skie­go snu.
Kar­ma­zy­no­we naparst­ni­ce potrzą­sa­ją gro­na­mi jak dzwon­nik klo­szem w kościel­nej wie­ży; a jasno­czer­wo­ne goź­dzi­ki rzu­ca­ją namięt­ne spoj­rze­nia męczen­ni­com obej­mu­ją­cym czu­le mar­mu­ro­wy cokół zega­ra.

Fioł­ki ugi­na­ją się pod cię­ża­rem ser­co­wa­tych liści i wzdy­cha­ją… roz­ta­cza­jąc w powie­trzu swą woń.

Wresz­cie księ­życ niczym ogrom­na bia­ła róża wspi­na się ponad grze­bień cypry­sów i srebr­ną poświa­tą zale­wa uśmiech­nię­te obli­cze posą­gu.


Prze­ło­żył Grze­gorz Jan­ko­wicz

O autorach i autorkach

Andrzej Sosnowski

Poeta, tłumacz. Pracownik redakcji "Literatury na Świecie". Laureat nagród: im. Kazimiery Iłłakowiczówny (1992), Fundacji Kultury (1994 i 1999), Kościelskich (1997), "Odry" za całokształt twórczości (1998), Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2008) oraz Nagrody Literackiej Gdynia – specjalne wyróżnienie (2011). Mieszka w Warszawie.

Grzegorz Jankowicz

Urodzony w 1978 roku. Krytyk, filozof literatury i tłumacz. Redaktor serii krytycznoliterackiej „Punkt Krytyczny” czasopisma „Studium”. Wykładał literaturę polską na Uniwersytecie Indiana w Bloomington. Współpracownik Centre for Advanced Studies in the Humanities UJ. Prowadził audycję „Czytelnia” w TVP Kultura. Jest wiceprezesem i redaktorem w Fundacji Korporacja Ha!Art. Redaktor działu kultura „Tygodnika Powszechnego”. Juror Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej „Silesius”. Dyrektor wykonawczy Międzynarodowego Festiwalu Literatury im. Josepha Conrada. Mieszka w Krakowie.

Ronald Firbank

Urodzony 17 stycznia 1886 roku w Londynie. Angielski prozaik i dramaturg. Uczył się w Uppingham School, a następnie w Trinity Hall (Cambridge). Po I wojnie podróżował, m.in. do Egiptu, Włoch, Hiszpanii. Czołowy przedstawiciel estetyki camp. Zmarł 21 maja 1926 roku w Rzymie.

Powiązania