książki / PROZA

Tarantula

Bob Dylan

Premierowy fragment książki Tarantula Boba Dylana, w przekładzie Filipa Łobodzińskiego, wydanej nakładem Biura Literackiego 15 stycznia 2018 roku, a w wersji elektronicznej 29 marca 2021 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Na dziwacznym drinku z wysmukłym przybyszem

bada bet­ty, bla­de bety bum ta bum![1] bida mia­ła bobo bum ta bum! uma­wiaj ułom­nych bum ta bum! połóż go na kole bum ta bum! i go wypraż w kawie bum ta bum! tnij go nożem do ryb bum ta bum! wyślij go na stu­dia & pieść do bęb­na pał­ką bum ta bum! blan­szuj go w kubry­ku bum ta bum! przy­rządź­że mu sło­nia bum ta bum! sprze­daj go leka­rzom bum ta bum… bada bet­ty będą bety bum ta bum! bet­ty ma mle­cza­rza bum ta bum! śle go na kator­gę bum ta bum! pępek mu przy­rzą­dza, bum ta bum (przy­trzy­maj cyc, a ja luk­nę. Przy­trzy­maj go fest, a ja huk­nę… bum!) kar­mi go gor­se­tem, kształ­ci go w infek­cjach… bla­da bida, buzi pup­ci bum ta bum! mówi, że miał brewsz­tyk bum ta bum! trzy­ma go w poń­czosz­ce, wpy­cha kar­czoch w ucho, sie­je go wraz z grosz­kiem & sadza go na kom­pas bum ta bum! gdym go ostat­nio soba­czył bum ta bum! stał w otwar­tym oknie, bum ta bum! sto pię­ter wyżej, bum ta bum! z modli­twą & z golonką[2], bum ta bum! bla­da bet­ty, bla­da bet­ty bum ta bum! bet­ty ma pechow­ca bum ta bum! dopa­dłem go na morzu z łań­cusz­kiem maho­me­tan – bum ta bum! gada­li wszy­scy kwak kwak… bum ta bum! gada­li wszy­scy kwak kwak. bum!

tak mi przy­kro, ale chy­ba
muszę zwró­cić ci pier­ścio­nek.
to nic oso­bi­ste­go z wyj. tego,
że mam kło­pot z
pal­cem & już
zaczy­na śmier­dzieć jak
gał­ka oczna! wiesz, co nie, że lubię
wyglą­dać jak dzi­wa­dło, ale jed­nak,
kie­dy na sce­nie gram na ban­dżo, to
muszę mieć ręka­wicz­kę. krót­ko
mówiąc, to mi zaczę­ło prze­szka­dzać
w grze. uwierz mi, pro­szę.
to kom­plet­nie nie wią­że się z
moją miło­ścią do cie­bie…
tak napraw­dę, odsy­ła­jąc ci pier­ścio­nek
mogę spra­wić, że moja miłość do cie­bie
sta­nie się jesz­cze dużo głęb­sza…
pozdrów leka­rza
ści­skam,
Tob­cio Seler

Przy­pi­sy:
[1] Cały tekst nawią­zu­je do ano­ni­mo­wej bal­la­dy ame­ry­kań­skiej „Black Bet­ty”, spo­pu­la­ry­zo­wa­nej przez Lead Belly’ego, w któ­rej naj­bar­dziej roz­po­zna­wal­ną fra­zą jest „Bam-de-lam!” lub „Blam-de-lam!”. Fra­za zapew­ne jest ono­ma­to­pe­ją, naśla­du­ją­cą bądź wystrza­ły, bądź szczęk mecha­ni­zmu moto­cy­kla, bądź odgłos otwie­ra­nej gło­śno butel­ki whi­sky.
[2] W ory­gi­na­le pig­fo­ot – nie­wy­klu­czo­na alu­zja do Lil­lian Har­ris Dean (1870–1929), zwa­nej „Pig Foot Mary” (Mary Golon­ka), sław­nej mistrzy­ni tzw. soul food, czy­li kuch­ni czar­no­skó­rych Ame­ry­ka­nów.

Szeryf w maszynerii

Rubież – mały obłą­ka­niec – poczę­ty w Śro­dę Popiel­co­wą, gdy Wyłu­dzio pozna­je Lizu­skę – no, Wyłu­dzio, ten to jest pogię­ty – kom­plet­ny czub – od cza­su, gdy nizio­łek (któ­ry oka­zał się być akto­rem dzie­cię­cym palą­cym cyga­ro) nadep­nął nań jak na balon, Wyłu­dzio zmie­nił się zupeł­nie – mówio­no, że spa­ra­li­żo­wał sprze­daw­cę sodó­wy w mie­ście rodzin­nym & jak mu się nie spodo­ba­łeś, pusz­czał z kra­nu wodę luzem na cie­bie – wedle mojej wie­dzy, nigdy do tego nie doszło… Lizu­ska – jej nowy nos cią­gle kapie & ile­kroć ona wybie­ra się na przy­ję­cie, zawsze musi zabie­rać ze sobą ogrod­ni­ka – roz­ma­wia z Bisku­pem Mro­zem, któ­ry pyta ją „jak ć’się podo­ba ten obraz Mone­ta? bo mam za sobą wła­śnie pięć dni czy­ta­nia Kier­ke­ga­ar­da – sam na sam w poko­ju, mała – w sen­sie ja & Kier­ke­ga­ard – a jak – & pierw­sze, co widzę po wyj­ściu, to ten obraz – no! oci­pieć? no powiedz, czy ja oci­pia­łem? w sen­sie, czy jarzysz mądrość wyma­lo­wa­ną na tym czo­le? czy jarzysz okrusz­ki w kąci­kach uśmie­chu tej bab­ki?” „tak, według mnie to obraz nad­zwy­czaj… ten obraz jest nad­zwy­czaj…” „mono­gra­ficz­ny?” mówi Wyłu­dzio, chcąc ją pora­to­wać & wystar­to­wać do niej „tak & jesz­cze według mnie jest ponęt­nie inte­re­su­ją­cy” gdy Biskup Mróz poszedł do domu, Lizu­ska kie­ru­je się ku Wyłu­dzio­wi & dzię­ku­je mu „nie wspo­mi­naj nawet o tym” mówi Wyłu­dzio, roz­pi­na­jąc koszu­lę & poka­zu­jąc jej swo­je imię wypi­sa­ne na brzu­chu „kaza­łem se to zro­bić w zeszłym roku w Kada­la­wop­pa – to w Mek­sy­ku, cza­isz” „o, kraj osłów, cza­ję świet­nie – wyśmie­ni­te są tam pla­że – ale ponoć psiar­nia też tam się teraz zalę­gła” „tak, maleń­ka, psiar­nia zro­bi­ła nalot jakoś pod­czas ostat­niej Gwiazd­ki – teraz tam jest ist­na dżun­gla” „masz ocho­tę na prze­jażdż­kę moim ogie­rem – pod­rzu­ci­my po dro­dze ogrod­ni­ka” „jasne, mała – a potem może jesz­cze wró­ci­my & pobi­je­my pia­nę” „dobrze – brzmi super­anc­ko – mam trze­pacz­kę & może­my poga­dać o Kada­la­wop­pa & w ogó­le” „Kada­la­wop­pa, jasne & pozna­łaś tam kie­dy­kol­wiek Jima Chu­chro?” „nie ale co powiesz na Lupe d’Lupe – pozna­łeś go może – to eme­ry­to­wa­ny znaw­ca kawy – pocho­dzi z wybrze­ża?” „tak – o mój boże – pozna­łem – według mnie był nad­zwy­czaj, ee… nad­zwy­czaj…” „to natursz­czyk, kicia – natursz­czyk – jedzie na amfie, ale jest cud­ny – to on mi poka­zał, jaka dżun­gla się tam poro­bi­ła” „no, mnie też – według mnie był nad­zwy­czaj inte­re­su­ją­cy”… noc zapa­da & Wyłu­dzio chwy­ta Lizu­skę za nogę – ona prze­sta­wia sobie usta & oby­dwo­je wycho­dzą tyl­ny­mi drzwia­mi wpa­trze­ni w księ­życ… Rubież zosta­je poczę­ty

popla­mio­na gru­ba gaze­ta leży na ladzie Roge­ra – Roger, wła­ści­ciel Cafe de la Ażdo­ra­na – hisz­pań­skiej restau­ra­cji czyn­nej aż do rana – jest smut­ny pierw­szy raz od 9 mie­się­cy – jego mat­ka prze­pa­dła w Pary­żu & zaczął się lękać, że ci wszy­scy fran­cu­zi mogli sobie nie­źle pouży­wać na tym, co bio­rą za jej tru­pa… roger prze­glą­da rubry­ki w gru­bej popla­mio­nej gaze­cie – tygrys pierzch­nął z klat­ki w hol­ly­wo­od – annet­te & fran­kie ava­lon zosta­li zna­le­zie­ni w oce­anie spokojnym[1] – z ręka­mi zwią­za­ny­mi z tyłu – migaw­ki doku­men­tal­ne kró­li­ka bug­sa wydo­by­to z płuc toma mixa, któ­re­go wszy­scy uwa­ża­li za zmar­łe­go, a tym­cza­sem obja­wił się jako kupon[2] – rebe­lian­ci przy­pu­ści­li atak na Walgreen’s w Fantasii[3] – dyk­ta­tor depe­szu­je o wię­cej sło­dy­czy – Sta­ny wysy­ła­ją pie­cho­tę mor­ską & arnol­da stanga[4] – w Pho­enix męż­czy­zna zja­da swo­ją żonę o dru­giej po połu­dniu – FBI pro­wa­dzi śledz­two / w spi­żar­ni nor­ma­na Mailera[5] wybu­cha bom­ba – pozba­wia go wraż­li­wo­ści na kolo­ry – duże prze­ta­so­wa­nia w dzia­le spor­to­wym – ed Sullivan[6] & Żół­to­dziób, krew­ny księ­cia Rainier[7] & odwie­dza­ją­cy ten kraj na zapro­sze­nie Con­ga Lon­ga, wnu­ka Huey Longa[8] – widzia­no go, jak ucie­kał z ręka­wi­ca­mi łapa­cza – szkła­mi kon­tak­to­wy­mi & tablet­ka­mi odu­rza­ją­cy­mi – Biskup Sheen[9] moc­no zanie­po­ko­jo­ny – zapy­ta­ny o opi­nię – oznaj­mił jedy­nie „nie mogę w to uwie­rzyć – nie mogę uwie­rzyć, że coś takie­go przy­tra­fi­ło się edo­wi – ani chy­bi to przez towa­rzy­stwo, w jakim ostat­nio się obra­cał” – wil­liam śrut junior[10] pisze orien­tal­ną książ­kę kuchar­ską – mar­twi go bar­dzo, że prze­żył upa­dek z tram­po­li­ny w basen pozba­wio­ny wody – wal­ter krętek[11] aresz­to­wa­ny w Utah za zako­sze­nie świe­czek – prze­słu­chi­wa­ny spo­koj­nie oświad­czył, że potrzeb­ne mu były do słu­cha­nia wcze­snych nagrań lit­tle Richarda[12] – Dr. Sponge[13], wyna­laz­ca tru­ci­zny jele­niej & płat­ków trask, prask & chrup[14] – ma ocho­tę wziąć tę spra­wę za nie­wiel­kie hono­ra­rium / małe dziew­czyn­ki spsi­ku­ją kanc­le­rza Erharda[15] sadłem gęsim, gdy przy­by­wa z mia­mi – pre­zy­dent pusz­cza kło­po­tli­we­go bąka przy sto­le ban­kie­to­wym – zrzu­ca winę na jaj­ka – gieł­da zali­cza naj­więk­szy spa­dek od lat – w gary w sta­nie india­na kolo­ro­wy zosta­je postrze­lo­ny dwu­dzie­sto­krot­nie w głowę[16] – sędzia śled­czy mówi, że przy­czy­na śmier­ci pozo­sta­je nie­zna­na… na mie­ście nie pusz­cza­ją żad­nych dobrych fil­mów & tyl­ko jed­na ofer­ta pra­cy w rubry­ce poszu­ku­je się – POTRZEBNY: uczci­wy czło­wiek jako gał­ga­niarz przy przy­ja­znej rodzi­nie – musi być krzep­ki – chęt­nie koszy­karz – musi kochać dzie­ci – spa­nie & toa­le­ta – wyna­gro­dze­nie do uzgod­nie­nia – dzwo­nić MOowaa 1965… Roger odkła­da popla­mio­ną gaze­tę & wcho­dzi nie kto inny jak Wyłu­dzio Lizu­ska – jest wcze­sny ranek & nie są już kochan­ka­mi – są klien­ta­mi

9 mie­się­cy póź­niej rodzi się Rubież – ma krót­kie spoden­ki – idzie na stu­dia – zatrud­nia się w piśmie wojen­nym – poślu­bia pulch­ne dziew­czę, któ­rej ojciec jest natu­ral­nym zwy­cięz­cą / Rubież pozna­je coraz wię­cej ludzi – prze­cho­dzi na die­tę & potem umie­ra

do moich uczniów:
zakła­dam, że wszy­scy prze­czy­ta­li­ście
& zro­zu­mie­li­ście freu­da – dosto­jew­skie­go – św.
micha­ła – kon­fu­cju­sza – coco joe – ein­ste­ina –
melville’a[17] – porgy’ego żmi­ja­rza – joh­na zulu­sa – Kafkę[18] –
sartre’a[19] – płot­kę – & Tołstoja[20] – no więc dobrze –
moje dzie­ło to – to nie­le­d­wie roz­po­czę­cie w tym miej­scu,
gdzie oni zakoń­czy­li – nic wię­cej – tak moż­na by to
ująć w piguł­ce – teraz prze­ka­żę wam moją
książ­kę – ocze­ku­ję, że wszy­scy dacie w nią nura –
egza­min odbę­dzie się za dwa tygo­dnie – każ­dy
ma przy­nieść wła­sną gum­kę do wycie­ra­nia

wasz pro­fe­sor
herold pro­fe­sor

Przy­pi­sy:
[1] Fran­kie Ava­lon (właśc. Fran­cis Tho­mas Aval­lo­ne, ur. 1940) – aktor i pio­sen­karz ame­ry­kań­ski. Annet­te Joan­ne Funi­cel­lo (1942–2013) – aktor­ka i pio­sen­kar­ka. W 1963 roku oby­dwo­je wystą­pi­li w Beach Par­ty Wil­lia­ma Ashe­ra – fil­mie zapo­cząt­ko­wu­ją­cym całą serię pla­żo­wych prze­bo­jów kino­wych dla nasto­lat­ków (zagra­li wspól­nie jesz­cze w czte­rech).
[2] Tom Mix (właśc. Tho­mas Hezi­kiah Mix, 1880–1940) – gwiaz­dor ame­ry­kań­skich wester­nów epo­ki kina nie­me­go. Fir­ma Ral­ston Puri­na w pierw­szych latach XX wie­ku pro­mo­wa­ła swo­je płat­ki śnia­da­nio­we, nama­wia­jąc nabyw­ców do przy­sy­ła­nia kupo­nów z pude­łek z Tomem Mixem, spon­so­ro­wa­ła bowiem cykl słu­cho­wisk Tom Mix Ral­ston Stra­ight Sho­oters (w któ­rych sam Mix nie wystę­po­wał).
[3] Wal­gre­ens – wiel­ki ame­ry­kań­ski kon­cert far­ma­ceu­tycz­ny. Fan­ta­sia była jed­ną z linii jego pro­duk­tów kosme­tycz­nych. Fan­ta­zja to tak­że tytuł słyn­ne­go fil­mu ani­mo­wa­ne­go ze stu­dia Disneya z 1940 roku.
[4] Arnold Stang (1918–2009) – ame­ry­kań­ski komik radio­wy i dub­bin­go­wy, wyspe­cja­li­zo­wa­ny w rolach miej­skich cwa­niacz­ków.
[5] Nor­man King­sley Mailer (1923–2007) – ame­ry­kań­ski pisarz, dzien­ni­karz, dra­ma­turg i reży­ser.
[6] Edward Vin­cent Sul­li­van (1901–1974) – ame­ry­kań­ski dzien­ni­karz tele­wi­zyj­ny; pro­wa­dził słyn­ny pro­gram The Ed Sul­li­van Show (1948–1971), pro­mu­ją­cy nowe i zna­ne twa­rze w sze­ro­ko poję­tej roz­ryw­ce.
[7] Rainier III (Rainier Louis Hen­ri Maxen­ce Ber­trand Gri­mal­di, 1923–2005) – ksią­żę Mona­ko.
[8] Huey Pier­ce Long Jr. (1893–1935) – demo­kra­tycz­ny guber­na­tor Luizja­ny, póź­niej sena­tor, zde­cy­do­wa­ny popu­li­sta, zamor­do­wa­ny po ogło­sze­niu, że chce kan­dy­do­wać na pre­zy­den­ta kra­ju.
[9] Ful­ton John She­en (właśc. Peter John She­en, 1895–1979) – ame­ry­kań­ski arcy­bi­skup kato­lic­ki, aktyw­ny w mediach. W rezul­ta­cie roz­po­czę­te­go pro­ce­su beaty­fi­ka­cji przy­słu­gu­je mu już obec­nie tytuł Czci­god­ne­go Słu­gi Boże­go.
[10] Alu­zja do Wil­lia­ma Edwar­da For­ste­ra (1818–1886) – bry­tyj­skie­go poli­ty­ka, zde­cy­do­wa­ne­go prze­ciw­ni­ka nie­pod­le­gło­ści Irlan­dii, któ­ry zaskar­bił sobie przy­do­mek Buck­shot (Śrut).
[11] Wal­ter Crank­ca­se – komik­so­wa paro­dia Wal­te­ra Lelan­da Cronkite’a Jr. (1916–2009), dzien­ni­ka­rza tele­wi­zyj­ne­go pro­wa­dzą­ce­go wie­czor­ny dzien­nik w CBS w latach 1962–1981.
[12] „Lit­tle” Richard Way­ne Pen­ni­man (ur. 1932) – jeden z naj­więk­szych twór­ców rock’n’rolla.
[13] Dr. Spon­ge – kon­cern kosme­tycz­ny.
[14] Snap, Crack i Pop – dusz­ki o dźwię­ko­na­śla­dow­czych imio­nach rekla­mu­ją­ce płat­ki śnia­da­nio­we Rice Kri­spies fir­my Kel­logg; posta­cie zosta­ły wymy­ślo­ne przez rysow­ni­ka Ver­no­na Gran­ta w latach trzy­dzie­stych XX wie­ku.
[15] Ludwig Wil­helm Erhard (1897–1977) – cha­dec­ki poli­tyk nie­miec­ki, kanc­lerz Nie­miec Zachod­nich w latach 1963–1966.
[16] Od poło­wy XX wie­ku mia­sto Gary w pół­noc­no-zachod­niej India­nie, przy­le­głe do Chi­ca­go, noto­wa­ło wyso­ką licz­bę kon­flik­tów ulicz­nych z udzia­łem nader licz­nej tu lud­no­ści kolo­ro­wej.
[17] Her­man Melvil­le (1819–1891) – powie­ścio­pi­sarz ame­ry­kań­ski, autor epo­pei Moby Dick, czy­li bia­ły wie­lo­ryb.
[18] Franz Kaf­ka (1883–1924) – pisarz pocho­dze­nia żydow­skie­go, miesz­ka­ją­cy w Pra­dze, piszą­cy po nie­miec­ku.
[19] Jean-Paul Char­les Aymard Sar­tre (1905–1980) – fran­cu­ski pisarz i filo­zof, egzy­sten­cja­li­sta o prze­ko­na­niach lewi­co­wych.
[20] Lew Niko­ła­je­wicz Toł­stoj (1828–1910) – jeden z naj­więk­szych powie­ścio­pi­sa­rzy rosyj­skich.

Blues o kowbojskim aniele

a tym­cza­sem w tek­sa­sie – prze­pięk­nym tek­sa­sie [1] – Freud drep­cze w tył & naprzód – bory­ka się z butem, usi­łu­jąc dopić swój wermut „’ste­ty źle pan kom­bi­nu­jesz, Panie Try­pe­lek – gdy­bym był panem, dał­bym spo­kój & zrą­bał­bym te drze­wa dla mat­ki – w koń­cu w każ­dym z nas sie­dzi mała mat­ka” „tak ale dla­cze­go sądzi pan, że wła­śnie tak robię? dla­cze­go sądzi pan, że umyśl­nie roz­nie­cam ogień pod wła­snym łóż­kiem, ile­kroć ona mnie pro­si o ścię­cie tych drzew? dla­cze­go?” „no tak – cóż – Panie Try­pe­lek – może to zew pępo­wi­ny – wie pan – może kie­dy był pan mały, usły­szał pan, jak drze­wo się oba­la & to brzmia­ło ŁUUUUMMM & teraz, jak pan dorósł – ile­kroć pan sły­szy ten dźwięk – oczy­wi­ście w takiej czy innej posta­ci – chce je pan zaraz – o, powiedz­my – pod­pa­lić?” „tak, to wyglą­da logicz­nie – bar­dzo panu dzię­ku­ję – chy­ba teraz pój­dę zrą­bać te drze­wa” „a, ale pamię­taj, synu – oba­la­ne drze­wo w lesie bez dźwię­ku przez niko­go nie będzie sły­sza­ne!” [2] „no tak – cóż – w takim razie będę tam – już wię­cej nie będę roz­nie­cać ognia pod wła­snym łóż­kiem” „dobrze – pro­szę dawać mi znać o pań­skich postę­pach & czy doszło do sytu­acji dra­stycz­nych – pro­szę – pan weź­mie te piguł­ki – przy oka­zji, powi­nien pan na swo­ją mat­kę mówić ‘Stel­la’, żeby wie­dzia­ła, że pan dba o inte­re­sy – o, & kie­dy pan już się za to weź­mie, mógł­by mi pan, pro­szę, narą­bać tro­chę drew?” „tak – pro­szę bar­dzo – jesz­cze raz bar­dzo dzię­ku­ję – naj­moc­niej pana prze­pra­szam – czy pan ma jakiś kło­pot z butem?” „nie – nie – po pro­stu noga nie­co bar­dziej pora­sta mi wło­sa­mi – nic poza tym”… wróć do tego prze­pięk­ne­go tek­sa­su & nie zmie­niaj kro­wy – w Cor­pus Chri­sti [3] pożo­ga – zwy­kli zło­dzie­je – robac­two & milio­ne­rzy han­dlu­ją­cy syna­mi & dola­ra­mi & tur­la­ją­ce się w tył dur­nie – czar­na cygan­ka & sam Bud­dy Hol­ly [4] pro­sto w pal­ne ładun­ki & prze­gro­dy próż­nio­we pod­trzy­my­wa­ne na Mizer­nym Hory­zon­cie przez Lee Marvi­na [5] & czter­dzie­stu roz­bój­ni­ków BŁYSKOTLIWIE & San­cho Pan­za [6] Pamię­ta­ny niczym z arab­skiej księ­gi księ­ży­co­wej & Mal­colm X [7] Zapo­mnia­ny niczym zła­pa­na ryba & myślę – ach myślę, cóż – cóż To ma zna­czyć… Lubie­wo tak żało­sne & doro­śli męż­czyź­ni w pła­czu – kotwi­czą tu wichry & nie zakłó­ca się tu łez ani rzek – nie bie­rze się kąpie­li w porzu­co­nych wan­nach, raczej trze­ba zmie­szać elek­trycz­ne zio­ła & być cer­be­rem Wiel­kiej Bia­łej Góry… Pie­prz­na Fedra [8] – na środ­ku zna­ku Nie Prze­szka­dzać – przy śpie­wie Black Ace’a [9] – usi­łu­je zmie­szać wzro­kiem michę pie­nię­dzy – ona – tak powia­da­ją – jest już jed­ną nogą w gro­bie – u jej stóp Chłop­czy­ca, klaun in spe – w bran­ży zna­ny jest jako Gró­lik z Grub­sza & gra na gita­rze hawaj­skiej domo­wej robo­ty – kie­dy jest narą­ba­ny, nie­źle wgry­za się w temat – Szloch de Kutwa śle­dzi wyda­rze­nia z grzbie­tu zapad­nię­tej kla­czy & przy­pa­la papie­ro­sa od jed­ne­go ze skra­dzio­nych wła­snych listów goń­czych… „miłość to magia” mówi Fedra – Pie­prz­na Fedra – Gró­lik nic nie gada – Szloch de Kutwa mówi „wchodź w to lala!” „miłość jest cudow­na” mówi Fedra „złap ich, nie­zna­jo­ma!” mówi Szloch de Kutwa – Fedra zdej­mu­je stet­so­na – ze środ­ka wyska­ku­je pięć kró­licz­ków & podziu­ra­wio­ny śrut niklo­wy „któ­rę­dy do laosu?” pyta jeden z kró­licz­ków „sztucz­ki jakieś!” mówi Szloch de Kutwa „miłość jest jak szy­bo­wa­nie” „juhuu! a ja będę czar­na faja” mówi Szloch de Kutwa „miłość to deli­kat­ność – mięk­kość – puszy­stość” mówi Fedra – któ­ra wła­śnie sta­cza bitwę na podusz­ki – uzbro­jo­na jest w mate­rac – stoi na opusz­czo­nej pian­ce śla­zo­wej – za wro­ga ma uni­ta­ria­ni­na, co spadł z któ­rejś wyso­kiej sier­ry & prze­żył, by móc świa­tu o tym opo­wie­dzieć – trzy­ma faszy­stow­ski kufel jogur­tu – „miłość jest jaz­dą na prę­go­wa­nej kla­czy przez rów­ni­nę orgii w bar­ba­rzyń­ską nie­dzie­lę” wrzesz­czy Gró­lik z Grub­sza, klaun in spe – to jego pierw­sze sło­wa tego dnia & teraz się waha – Fedra – tym­cza­sem – jest wła­śnie poko­ny­wa­na w wal­ce – „tak wła­śnie jest” mówi Szloch de Kutwa „& potem two­ja klacz koń­czy jak ta – potem wkła­dasz rękę w tem­blak – sto­py do skarb­ca & potem zaczy­nasz pra­co­wać dla wiel­błą­da – co nie?” Fedra – zupeł­nie star­ta na proch w wyni­ku wal­ki – peł­znie z powro­tem – chwy­ta się Gró­li­ka – ścią­ga zeń koszu­lę – wykrę­ca mu rękę za ple­cy & wrzu­ca go w skrzy­dła wia­tra­ka – Szloch de Kutwa zosta­je aresz­to­wa­ny przez Padres & wszyst­kie listy goń­cze fru­ną nad sta­na­mi zjed­no­czo­ny­mi – klacz zosta­je skon­fi­sko­wa­na & zatrzy­ma­na bez kau­cji… Pan Try­pe­lek – tym­cza­sem – skła­da Freu­do­wi kolej­ną wizy­tę „tyl­ko boga­tych stać na pana” mówi „tyl­ko boga­tych stać na michał­ki – czyż nie tak wła­śnie jest?” „a czyż nie tak było zawsze?” Freud na to „no tak” odpo­wia­da P. Try­pe­lek i wzdy­cha „przy oka­zji – jak tam mat­ka?” „o nie­źle – wie pan, ma na imię Micha­łek – zara­bia kupę for­sy” „noo?” „tak – opo­wie­dzia­łem jej o panu – musi pan kie­dyś wpaść do nasze­go domu” „tak” Freud na to z uśmie­chem à la mar­tha raye [10] „tak – nie­wy­klu­czo­ne, że zaj­rzę”… Fedra grzmo­ci knyk­cia­mi w skra­wek wody – dra­pie się w żmi­jo­we ząb­ki – ucie­ka­ją­cy wóz prze­jeż­dża, wio­ząc: trzech kłam­li­wych myśli­wych znad rze­ki Bra­zos – dwie gapią­ce się przez okno mat­ki, z któ­rych każ­da trzy­ma zmur­sza­łe zdję­cia lili st. cyr [11] – przy­staw­kę z beko­nu – kil­ku upo­śle­dzo­nych obie­cu­ją­cych zawod­ni­ków nafa­sze­ro­wa­nych dek­se­dry­ną – mala­rza z tablicz­ką na twa­rzy – jed­ną sztan­gę – Dra­ku­lę ćmią­ce­go papie­ro­sa & posi­la­ją­ce­go się anio­łem – ducha che­ety [12], mada­me nhu [13] & bri­dey mur­phy [14] owi­nię­te całe w pastę do zębów – pudeł­ko z różdż­ka­mi cza­ro­dziej­ski­mi & jed­ne­go nie­win­ne­go przy­god­ne­go widza… rozu­mie się samo przez się – w wozie nie ma już miej­sca – Fedra chmu­rzy się & grzmi „miłość GONI W PIĄTKĘ” & butel­ka wina pęka – tek­sas wybu­cha & kola­cja nad morzem – dowódz­two stat­ku o rysach ide­al­nych – są widocz­ni – są widocz­ni dla kie­row­ców cię­ża­ró­wek – kie­row­cy cię­ża­ró­wek skła­da­ją zaża­le­nie w związ­ku z porwa­niem & widzą, jak dowódz­two stat­ku wjeż­dża ruma­ka­mi wprost w ryczą­cą Zato­kę Mek­sy­kań­ską & otóż poja­wia się Fedra „miłość goni w piąt­kę”… idąc, mija Pana Try­pel­ka – któ­ry ma na twa­rzy uśmiech – czap­kę nosi na lewą stro­nę – zaja­da owo­ce dobre – Z NIM wszyst­ko będzie dobrze – z Panem Try­pel­kiem – z nim będzie dobrze

dro­gi bzycz­ku:
chciał­bym objąć biblie trzy­dzie­sto­pro­cen­to­wą mar­żą –
żeby jakoś uza­sad­nić mar­żę, chciał­bym do każ­dej biblii
dodać dar­mo­wą szczot­kę do wło­sów – poza tym cze­ko­la­do­wych
jezu­sów nie będzie­my sprze­da­wać na połu­dniu… jesz­cze
jed­no, co doty­czy gry w koniec
świa­ta – może gdy­byś miał do tego woj­nę
bak­te­rio­lo­gicz­ną, mógł­byś sprze­da­wać wszyst­ko za podwój­ną cenę – tu
robi się jak­by burz­li­wie – w biu­rze cha­os –
sekre­tar­kę ostat­nio zmio­tło – zgad­nij, co się sta­ło
z por­tre­ta­mi pre­za? otóż jakiś
kawa­larz dory­so­wał mu kol­czyk na ory­gi­nal­nej odbit­ce
& dział pro­duk­cji jakoś to prze­oczył –
nie muszę doda­wać, że nie zdo­ła­li­śmy tu
opy­lić żad­ne­go z nich, to wię­cej niż pew­ne, więc trze­ba
było je hur­tem wysłać do puer­to rico – ogól­nie
jed­nak jakoś poszło nie­źle – nasi lokal­ni sprze­daw­cy mówi­li, że
szły jak cie­płe bułecz­ki… nie­mal tak samo szyb­ko, jak czer­wo­no-
bia­ło-nie­bie­skie zesta­wy z ham­bur­ge­ra­mi – aha – cho­dzi­ło mi
o to, że może gdy­byś zro­bił znacz­ki „gło­so­wa­łem na
zwy­cięz­cę” w kształ­cie trój­ką­ta, to zeszły­by
nie­co szyb­ciej… przy oka­zji, mówi­łem ci,
żebyś wysłał chu­s­tecz­ki z napi­sem „jestem bitlo­żer­ny” do
domi­ni­ka­ny & Nie do anglii – ‘ste­ty chy­ba
popeł­ni­łeś tu drob­ny błąd, bzycz­ku kocha­ny! jak
już mówi­łem, w biu­rze cha­os – mam nowe­go dzie­cia­ka, ale zaraz
wpadł do butli z zim­ną wodą… teraz pro­ce­su­je się
z nami za uła­ma­ne zęby – no kupa pro­ble­mów
widzi­my się w kafej­ce
ser­decz­ny kum­pel
syd nie­bez­piecz­ny

Przy­pi­sy:
[1] „Beau­ti­ful Texas” – pio­sen­ka coun­try napi­sa­na w 1933 roku przez Wil­ber­ta Lee O’Daniela (1890–1969), póź­niej­sze­go guber­na­to­ra Tek­sa­su.
[2] Alu­zja do słów „Czy upa­da­ją­ce drze­wo wyda­je dźwięk, jeże­li nie ma niko­go w pobli­żu?”, uży­tych w książ­ce Phy­sics Char­le­sa Ribor­ga i George’a Ran­so­ma Twis­sa z 1910 roku. Są one para­fra­zą pro­ble­mu myślo­we­go: czy zja­wi­ska zacho­dzą, gdy nie są postrze­ga­ne, jaki posta­wił irlandz­ki filo­zof, teista Geo­r­ge Ber­ke­ley (1685–1753) w pra­cy Trak­tat o zasa­dach pozna­nia ludz­kie­go (1710): „Ależ – powie­cie – z pew­no­ścią nie ma nic łatwiej­sze­go, niż wyobra­zić sobie, na przy­kład, drze­wa w par­ku […], przy tym zaś niko­go, kto by je postrze­gał. […] czym­że wię­cej jest to wszyst­ko, jeśli nie wyłącz­nie two­rze­niem w waszym umy­śle pew­nych idei, któ­re nazy­wa­cie […] drze­wa­mi, zapo­mi­na­jąc jed­no­cze­śnie o tym, by utwo­rzyć ideę kogoś, kto je postrze­ga?” (przeł. Janusz Sala­mon SJ, Zie­lo­na Sowa, Kra­ków 2004, s. 33).
[3] Cor­pus Chri­sti – mia­sto i wiel­ki port w połu­dnio­wym Tek­sa­sie.
[4] Bud­dy Hol­ly (właśc. Char­les Har­din Hol­ley, 1936–1959) – ame­ry­kań­ski gwiaz­dor rock’n’rolla.
[5] Lee Marvin (1924–1987) – gwiaz­dor fil­mu ame­ry­kań­skie­go.
[6] San­czo Pan­za (w prze­kła­dzie Woj­cie­cha Char­cha­li­sa San­czo Brzu­chacz) – głów­na dru­go­pla­no­wa postać powie­ści Migu­ela de Cervan­te­sa Saave­dry Prze­myśl­ny szlach­cic Don Kichot z Man­czy i Prze­myśl­ny rycerz Don Kichot z Man­czy.
[7] Mal­colm X (właśc. Mal­colm Lit­tle; 1925–1965) – czar­no­skó­ry dzia­łacz muzuł­mań­ski na rzecz praw czło­wie­ka; zabi­ty w zama­chu.
[8] Fedra – w mito­lo­gii grec­kiej żona Teze­usza, sio­stra Ariad­ny, cór­ka Mino­sa i Pazy­fae.
[9] Black Ace (właśc. Babe Kyro Lemon Tur­ner, 1905–1972) – czar­ny blu­esman z Tek­sa­su.
[10] Mar­tha Raye (właśc. Mar­gy Reed, 1916–1994) – ame­ry­kań­ska aktor­ka kome­dio­wa, obda­rzo­na nie­zwy­kle sze­ro­kim uśmie­chem.
[11] Lili St. Cyr (właśc. Wil­lis Marie van Scha­ack; 1918–1999) – ame­ry­kań­ska strip­ti­zer­ka rewio­wa.
[12] Che­etah – tu: Este­ban „Che­etah” Car­ra­cus, czar­ny boha­ter komik­sów o Kapi­ta­nie Marve­lu.
[13] Mada­me Nhu (właśc. Trần Lệ Xuân; 1924–2011) – szwa­gier­ka pre­zy­den­ta Wiet­na­mu Połu­dnio­we­go w latach 1955–1963, nie­for­mal­nie pierw­sza dama repu­bli­ki.
[14] Bri­dey Mur­phy – Irland­ka jako­by żyją­ca w XIX wie­ku, domnie­ma­ne poprzed­nie wcie­le­nie pew­nej ame­ry­kań­skiej kury domo­wej Vir­gi­nii Tighe (1923–1995), co ta „ujaw­ni­ła” pod­czas sean­su hip­no­tycz­ne­go w 1952 roku.

Preludium do brzdąkania kostką

mamuś / cho­ciaż nie pró­bu­ję nawet zdys­kwa­li­fi­ko­wać cie­bie w mrocz­nym kapry­śnym nastro­ju. mamuś, co wzię­łaś żało­sne­go paste­rza na bara­na. na pal­cu masz bry­lant za dwa­dzie­ścia cen­tów. już się nie bawię wła­sną duszą jak małym maj­ster­ko­wi­czem / teraz mam wiel­błą­dzie oczy & śpię wisząc na haku… glo­ry­fi­ka­cja two­ich udręk przy­szła­by bar­dzo łatwo, ale nie ty jesteś kró­lo­wą – dźwięk jest kró­lo­wą / ty jesteś księż­nicz­ką… & ja jestem two­ją uświet­nio­ną zie­mią. czuj się zapro­szo­na & ja cię nie ugo­dzę
„są jakieś pyta­nia?” pyta
nauczy­ciel. mały
blon­da­sek w pierw­szym rzę­dzie
pod­no­si rękę & pyta
„jak dale­ko do mek­sy­ku?”
bied­na muza optycz­na zna­na jako wujek & co dźwi­ga bry­łę wia­tru & drze­wa z łąki & taki wujek, co mawia „o cie flo­rek” łagod­nym szep­tem, spo­ty­ka far­me­ra, któ­ry mówi „chodź. dam ci tro­chę gło­du” & kła­dzie sobie nie­co wykwint­nej robo­ty na mdła­wym podoł­ku / izba han­dlo­wa usi­łu­je prze­ka­zać bied­nej muzie, że spa­ślak z Minnesoty[1] pocho­dził z Kan­sas & wca­le nie był z nie­go taki spa­ślak, był tyl­ko potwor­nie cięż­ki, ale po dru­giej stro­nie łąki szy­ku­ją super­mar­ket & że powi­nien zaopie­ko­wać się far­me­rem
„czy któ­reś z was chcia­ło­by zostać czymś
nie­ty­po­wym?” pyta
nauczy­ciel. naj­mą­drzej­sze dziec­ko
w kla­sie, któ­re przy­cho­dzi do szko­ły
pija­ne, pod­no­si rękę & mówi
„tak pro­szę pana. chciał­bym
być dola­rem”
pogo­dy­nek dada wycho­dzi z biblio­te­ki po laniu, jakie obe­rwał wewnątrz od ban­dy opry­chów / otwie­ra skrzyn­kę na listy, wła­zi do środ­ka & zasy­pia / opry­chy wyła­żą / cho­ciaż nie mają o tym poję­cia, są infil­tro­wa­ni przez ban­dę fana­ty­ków reli­gij­nych… cała grup­ka roz­glą­da się za jakąś łatwą zdo­by­czą… & decy­du­je się na pew­ne­go bile­te­ra kino­we­go po godzi­nach pra­cy, ubra­ne­go w koc & czap­kę pilot­kę / za sekun­dę będzie 4 lip­ca & on nawet się nie bro­ni / pogo­dy­nek dada zosta­je nada­ny do Mona­ko. gra­ce kel­ly ma kolej­ne dziecko[2] & wszyst­kie opry­chy zmie­nia­ją się w pija­nych przed­się­bior­ców
„kto potra­fi powie­dzieć, jak się
nazy­wa trze­ci pre­zy­dent
sta­nów zjed­no­czo­nych?” dziew­czyn­ka z
ple­ca­mi cały­mi w atra­men­cie pod­no­si
rękę & mówi „ernest tubb”[3]
jesz­cze nie­bie­skich pigu­łek ojcze & pochłoń oso­bli­we pigu­łecz­ki / te try­ska­ją­ce łabę­dzie, rytu­ały & kur­cza­ki, kie­dy śpisz / dosta­li OK & gwa­ran­cję sza­lo­nych poszu­ki­wań tak & ty, sła­wet­ny Wikin­gu, pod­wę­dzasz Sofii[4] bom­bę zega­ro­wą z jej papie­ro­sa z fil­trem, wal­nij tro­chę jac­ka daniel­sa & wyłaź na spo­tka­nie z Jame­sem Cagneyem[5]… wiru­ją­cy pan­cer­nik dla twe­go przy­ja­cie­la, twa wier­na mafia & mona lisa tuż za tobą… Boże mam­ciu, wybran­ko­wie go pie­ką & jak­że żału­ję, że nie mogę ulgi mu przy­nieść & uczcić go poko­jem pro­sto w żyły. przy­nieść mu uko­je­nie. wszech­mo­gą­cy & zgładź strasz­li­we­go hipo­po­ta­ma jego kosz­ma­rów noc­nych… lecz ja nie przyj­mę imie­nia żad­ne­go męczen­ni­ka ani nie uśpię sie­bie w powie­wach z lochu & jestem cho­ry od dziu­ry… prze­śmiesz­ne, umar­ła anie­li­ca, mono­po­li­zu­ją­ca moje stru­ny gło­so­we, zaga­nia swą owcę mat­kę wprost & pro­sto do domu w nekro­log. jest wro­go nasta­wio­na. jest sta­ro­żyt­na… are­tha – zło­te cudeń­ko / któ­rej nagość to coś przej­mu­ją­ce­go – jest jak wino­rośl / twój język szczę­ścia nie naba­wi mnie roz­kła­du
„czy kto­kol­wiek w kla­sie będzie
umiał mi podać dokład­ną godzi­nę, kie­dy jego
lub jej taty nie ma w domu?” pyta
nauczy­ciel. wszy­scy
rap­tem upusz­cza­ją ołów­ki
& wybie­ga­ją za drzwi – wszy­scy z wyj.
oczy­wi­ście chłop­ca w ostat­nim
rzę­dzie, któ­ry nosi oku­la­ry & ma
z sobą jabł­ko
soczy­ste róże na zgro­ma­dze­nie kasz­lą­cych rąk & sku­bać mi hym­ny naro­do­we! cześć i chwa­ła! boisko fut­bo­lo­we pło­nie gołę­bi­ca­mi & alej­ka­mi, któ­ry­mi wędru­ją auto­sto­po­wi­cze & pod­pa­la­ją wła­sne kie­sze­nie, aż huczą mnisz­ki & włó­czę­dzy & wyklu­cza­ją paty­ko­wa­te­go Syryj­czy­ka, przy­pły­wy pół­ro­zu­mu, jasie & mał­go­sie & wosko­we­go Micha­ela z kościel­ne­go polet­ka, co pła­czą w kwie­cie wie­ku & krztu­szą się swy­mi bliź­nia­ka­mi… puste stat­ki na pusty­ni & gli­nia­rze na mio­tle & szlo­cha­ją & trzy­ma­ją się kur­czo­wo dur­ne­go mło­ta kowal­skie­go & wszyst­kie puzo­ny roz­ła­żą się na czę­ści, ksy­lo­fo­ny pęka­ją & fle­ci­ści tra­cą naj­bliż­szych przy­ja­ciół… w koń­cu cała orkie­stra jękli­wie odrzu­ca wszel­kie mia­ry & pul­sy ser­ca & tym­cza­sem opła­ca się wie­dza, że nie masz żad­nych kole­gów… tak samo opła­ca się wie­dzieć, cze­go nie mają twoi kole­dzy – przy­jaź­niej jest mieć to, za co się pła­ci
precz z tobą, samie. precz też z twy­mi
odpo­wie­dzia­mi. hitler nie zmie­nił
histo­rii. hitler BYŁ histo­rią / jasne
możesz uczyć ludzi, jak być pięk­nym,
ale czyż­byś nie wie­dział, że ist­nie­je
siła więk­sza od cie­bie, któ­ra ich
uczy, jak być naiw­nym – no, nazy­wa się
siłą pro­ble­mo­wą / oni wszyst­kim przy-
pisu­ją pro­ble­my / twój pro­blem pole­ga na tym, że
chcesz nazwać świet­niej świat…
nie możesz zabi­jać żywe­go i ocze­ki­wać, że
nikt się nie zorien­tu­je. histo­ria żyje /
oddy­cha / kończ już głod­ne pomy­je /
idź policz, ile masz ryb. muszę lecieć. mają
przyjść poskro­mić moją złośnicę6. mam na-
dzie­ję, że pomyśl­nie usu­nię­to ci płu­co. pozdrów
sio­strę

cału­ję
Lamus, Twój
Pira­ci­sko

Przy­pi­sy:
[1] Min­ne­so­ta Fats (wł. Geo­r­ge Heger­man) – jeden z boha­te­rów powie­ści The Hustler Wal­te­ra Tevi­sa z 1959 roku, zekra­ni­zo­wa­nej dwa lata póź­niej jako Bilar­dzi­sta przez Rober­ta Ros­se­na (Fat­sa grał Jac­kie Gle­ason).
[2] Gra­ce Patri­cia Kel­ly (1929–1982) – ame­ry­kań­ska aktor­ka, od 1956 roku księż­na Mona­ko. W cza­sie powsta­wa­nia Taran­tu­li uro­dzi­ła już wszyst­kich tro­je dzie­ci – Caro­li­ne, Alber­ta i Stéfa­nie.
[3] Ernest Dale Tubb (1914–1984) – pio­nier muzy­ki coun­try, zwa­ny „Tru­ba­du­rem z Tek­sa­su”.
[4] Zapew­ne Sofia Loren (właśc. Sofia Costan­za Bri­gi­da Vil­la­ni Sci­co­lo­ne, ur. 1934) – aktor­ka wło­ska.
[5] James Fran­cis Cagney Jr. (1899–1986) – aktor i tan­cerz ame­ry­kań­ski.
[6] Poskro­mie­nie zło­śni­cy (The Taming of the Shrew) – kome­dia W. Shakespeare’a wyda­na w 1623 roku. W Pol­sce funk­cjo­nu­je tak­że pod tytu­łem Ugła­ska­nie sekut­ni­cy.

Tak jakby zderzenie w czarną noc

mię­dzy pisz­czą­cym mate­ra­cem w kuch­ni & Cza­sem, tajem­ni­czy tygo­dnik – Tao – z odci­skiem pal­ca na pod­bród­ku, ze zde­rza­ją­cy­mi się kola­na­mi – Tao – poka­zu­je wnę­trze ust kolum­nie twa­rzy „czy to zna­czy, że musisz się dziś zdrzem­nąć?” & Phil Silvers [1] zja­da bana­na – znaj­du­je się wewnątrz kolum­ny twa­rzy – Tao zacho­wu­je spo­kój & Phil sztur­cha Duf­ka Boha­te­ra – skąp­ca z Morza Egej­skie­go – w jego łbie wiel­ka pusty­nia – ma mnó­stwo pew­no­ści sie­bie & pozwa­la kmiot­kom na prób­ne eks­plo­zje w swo­im mózgu – „miłość to coś jak duch” mówi Dufek „prze­ni­ka wprost przez czło­wie­ka!” Tao spi­na się – ma nie­mal por­no­gra­ficz­ny wygląd „jakieś mig­dał­ki!” powia­da Phil, teraz w dłu­gich pod­wiąz­kach & mówi Duf­ko­wi, żeby ten nie tra­cił pew­no­ści sie­bie „pew­ność sie­bie jest zwod­ni­cza” mówi P. O’toole – mał­żo­nek dys­ku­syj­nych cnót „ludzi bez jaj obda­rza poczu­ciem męsko­ści” „czy two­ja żona posia­da kro­wę?” pyta Phil, któ­ry wła­śnie zmie­nił się w nie­kosz­tow­ne­go pro­te­stanc­kie­go amba­sa­do­ra z Nebra­ski & któ­ry mówi z wyśmie­ni­tym akcen­tem „o co cho­dzi z tym, czy moja żona posia­da kro­wę?” „czy­li jesteś z Chi­ca­go?” pyta amba­sa­dor… twarz Tao – w mię­dzy­cza­sie – rośnie tak bar­dzo – że zni­ka „dokąd poszedł?” pyta Dufek – któ­ry już wca­le nie jest takim zno­wu boha­te­rem, ale weso­lut­kim mło­dzień­cem, co nie­na­wi­dzi dege­ne­ra­tów & tak w ogó­le to powi­nien być w szko­le… P. O’toole – wypa­da z krze­sła „muszę zna­leźć tory kole­jo­we – muszę przy­ło­żyć ucho do torów – muszę nasłu­chi­wać pocią­gu” – kolum­na twa­rzy – już wszy­scy razem – chór prze­żu­wa­czy „NIE DAJ SIĘ ZABIĆ” – jesz­cze raz – „nie daj się zabić”… no więc mię­dzy tym pisz­czą­cym mate­ra­cem & tym tajem­ni­czym tygo­dni­kiem pokła­dzio­ne są hrab­stwa z nie­wol­nic­twem – Doris Day już nie ma & mgła pacy­ficz­na – stu­de­ba­ker w pół­mro­ku – krak­sa – & wyła­ma­ne drzwi do baru coun­try & dziw­ni lewo­ręcz­ni księ­ży­ca­nie [2] – z Arkan­sas & Tek­sa­su & włó­czę­dzy z pisem­ka­mi dla dziew­cząt z Reed [3] – piw­ni­ce & Kró­lo­we – wszy­scy krzy­czą „spójrz na mnie Tao – spójrz – jestem na haju – tyl­ko spójrz na mnie!”… to smęt­ne uczu­cie – para­li­żu­ją­ce – to smęt­ne uczu­cie – albo are­tha – moja mama nie wycho­wa­ła głup­ka – nie jestem w sta­nie nicze­go dodać w kwe­stii tego uczu­cia… poślizg na wymio­tach – lepiej niż pra­ca szu­flą – Odrzu­ce­nie – Boże Bło­go­sław Świę­ty Fan­to­mizm & chrza­nić przy­ję­cia poże­gnal­ne – rocz­ni­ki sta­ty­stycz­ne – poli­ty­ków… kolum­na twa­rzy – już wszy­scy razem – uno­szą fla­gę & gapią się na powsta­łą w niej dziu­rę – into­nu­ją „to hal­lo­we­en! czy Tao może wyjść się poba­wić?” – ale żad­nej reak­cji – & krzy­czą gło­śniej – już uni­so­no – „TO HALLOWEEN… CZY TAO MOŻE WYJŚĆ SIĘ POBAWIĆ?”

daj spo­kój – daj spo­kój – już po stat­ku: wra­caj
do san ber­nar­di­no [4] – już nie pró­buj
mon­to­wać zało­gi – każ­dy sobie, legła
przy­jaźń – z cie­bie męż­czy­zna czy jaźń? kie­dy
dotrze tam straż przy­brzeż­na, powstań
dum­nie & pokaż – nie graj boha­te­ra – każ­dy
jest boha­te­rem – bądź inny – nie bądź kon­for­mi­stą –
zapo­mnij te wszyst­kie pie­śni żeglar­skie – tyl­ko
stań & powiedz „san ber­nar­di­no” głę­bo­ko
jed­no­staj­nie… każ­dy zro­zu­mie prze­kaz

twój dobro­dziej
Jur­ny Moto­gli­na

Przy­pi­sy:
[1] Phil Silvers (właśc. Phi­lip Silver­ste­in, 1911–1985) – ame­ry­kań­ski komik, zwa­ny „Kró­lem Huc­py”.
[2] Być może alu­zja do Moon Mana – komik­so­we­go boha­te­ra (1933–1937) z księ­ży­co­po­dob­ną maską, któ­ry okra­da łotrów. Twór­cą posta­ci był Fre­de­rick C. Davis (1902–1977).
[3] Reed Col­le­ge – huma­ni­stycz­na szko­ła wyż­sza w Por­t­land, zało­żo­na w 1908 roku. Uczęsz­czał do niej m.in. Ste­ve Jobs, wśród absol­wen­tów był też poeta bit­nik Gary Sny­der.
[4] San Ber­nar­di­no – mia­sto w połu­dnio­wej Kali­for­nii.

O autorze

Bob Dylan

Urodzony w 1941 roku w Duluth. Piosenkarz, muzyk, tekściarz, poeta. Debiutował w 1962 roku albumem Bob Dylan, później ukazały się m.in. The Freewheelin’ Bob Dylan (1963), Bringing It All Back Home (1965), Highway 61 Revisited (1965), Blood on the Tracks (1975), Time Out of Mind (1997), Tempest (2012). W sumie wydał ponad siedemdziesiąt płyt (albumy studyjne, koncertowe, kompilacje) i na dobre zapisał się w historii muzyki. Laureat m.in. kilku nagród Grammy, Złotego Globu oraz Oscara (za piosenkę do filmu Wonder Boys), specjalnej nagrody Pulitzera (2008), a także literackiej Nagrody Nobla (2016).

Powiązania

Przekraczam Rubikon (2)

utwory / zapowiedzi książek Bob Dylan Filip Łobodziński

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Prze­kra­czam Rubi­kon Boba Dyla­na, w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 paź­dzier­ni­ka 2021 roku.

Więcej

Przekraczam Rubikon (1)

utwory / zapowiedzi książek Bob Dylan Filip Łobodziński

Frag­men­ty zapo­wia­da­ją­ce książ­kę Prze­kra­czam Rubi­kon Boba Dyla­na w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się w Biu­rze Lite­rac­kim 18 paź­dzier­ni­ka 2021 roku.

Więcej

Pieśń torby na pawia i Tarantula

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie wokół ksią­żek Taran­tu­la Boba Dyla­na oraz Pieśń tor­by na pawia Nic­ka Cave­’a z udzia­łem tłu­ma­czy Fili­pa Łobo­dziń­skie­go i Tade­usza Sław­ka w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 23. Pro­wa­dze­nie Jerzy Jar­nie­wicz.

Więcej

Muzyka z poezją

nagrania / stacja Literatura Różni autorzy

Spo­tka­nie autor­skie „Muzy­ka z poezją” wokół ksią­żek Dusz­ny kraj Boba Dyla­na i Tań­czę boso Pat­ti Smith z udzia­łem tłu­ma­cza Fili­pa Łobo­dziń­skie­go w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22. Pro­wa­dze­nie Kamil Sipo­wicz.

Więcej

Pan z Tamburynem

nagrania / stacja Literatura Bob Dylan Filip Łobodziński

Kon­cert pio­se­nek Boba Dyla­na z książ­ki „Dusz­ny kraj” z udzia­łem Fili­pa Łobo­dziń­skie­go i Jac­ka Wąsow­skie­go w Apar­tho­te­lu Czar­na Góra w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22.

Więcej

Tarantula (2)

utwory / zapowiedzi książek Bob Dylan Filip Łobodziński

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Taran­tu­la Boba Dyla­na, w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 8 stycz­nia 2018 roku.

Więcej

Tarantula (1)

utwory / zapowiedzi książek Bob Dylan Filip Łobodziński

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Taran­tu­la Boba Dyla­na, w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 8 stycz­nia 2018 roku.

Więcej

Duszny kraj (1)

utwory / zapowiedzi książek Bob Dylan

Frag­ment książ­ki Dusz­ny kraj Boba Dyla­na, któ­ra uka­że się w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Duszny kraj (2)

utwory / zapowiedzi książek Bob Dylan

Frag­ment książ­ki Dusz­ny kraj Boba Dyla­na, któ­ra uka­że się w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

Polarną nocą i po drugiej stronie lustra

wywiady / o książce Dawid Mateusz Filip Łobodziński

Roz­mo­wa Dawi­da Mate­usza z Fili­pem Łobo­dziń­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Taran­tu­la Boba Dyla­na w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 15 stycz­nia 2018 roku.

Więcej

Elementy osnowy pajęczyny

recenzje / ESEJE Adam Poprawa

Recen­zja Ada­ma Popra­wy książ­ki Taran­tu­la Boba Dyla­na w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 15 stycz­nia 2018 roku.

Więcej

Tarantula (2)

utwory / zapowiedzi książek Bob Dylan Filip Łobodziński

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Taran­tu­la Boba Dyla­na, w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 8 stycz­nia 2018 roku.

Więcej

Tarantula (1)

utwory / zapowiedzi książek Bob Dylan Filip Łobodziński

Frag­ment zapo­wia­da­ją­cy książ­kę Taran­tu­la Boba Dyla­na, w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, któ­ra uka­że się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 8 stycz­nia 2018 roku.

Więcej

Drugi, a dokładnie czwarty Dylan Łobodzińskiego

recenzje / ESEJE Adam Poprawa

Recen­zja Ada­ma Popra­wy towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Prze­kra­czam Rubi­kon Boba Dyla­na w tłu­ma­cze­niu Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 paź­dzier­ni­ka 2021 roku.

Więcej

Artysta w procesie twórczym

recenzje / KOMENTARZE Filip Łobodziński

Autor­ski komen­tarz Fili­pa Łobo­dziń­skie­go w cyklu „Histo­ria jed­nej książ­ki”, towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze prze­tłu­ma­czo­nej przez nie­go książ­ki Prze­kra­czam Rubi­kon Boba Dyla­na, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 paź­dzier­ni­ka 2021 roku.

Więcej

Uchylanie „nieba wrót”

wywiady / o książce Filip Łobodziński Marcin Kwiecień

Roz­mo­wa Mar­ci­na Kwiet­nia z Fili­pem Łobo­dziń­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Prze­kra­czam Rubi­kon Boba Dyla­na, wyda­nej w Biu­rze Lite­rac­kim 18 paź­dzier­ni­ka 2021 roku.

Więcej

Polarną nocą i po drugiej stronie lustra

wywiady / o książce Dawid Mateusz Filip Łobodziński

Roz­mo­wa Dawi­da Mate­usza z Fili­pem Łobo­dziń­skim, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Taran­tu­la Boba Dyla­na w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 15 stycz­nia 2018 roku.

Więcej

Elementy osnowy pajęczyny

recenzje / ESEJE Adam Poprawa

Recen­zja Ada­ma Popra­wy książ­ki Taran­tu­la Boba Dyla­na w prze­kła­dzie Fili­pa Łobo­dziń­skie­go, wyda­nej nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 15 stycz­nia 2018 roku.

Więcej

Pan z Tamburynem

nagrania / stacja Literatura Bob Dylan Filip Łobodziński

Kon­cert pio­se­nek Boba Dyla­na z książ­ki „Dusz­ny kraj” z udzia­łem Fili­pa Łobo­dziń­skie­go i Jac­ka Wąsow­skie­go w Apar­tho­te­lu Czar­na Góra w ramach festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra 22.

Więcej