książki / ANTOLOGIE

Umocz wargi w kamieniu

Ambar Past

Eduardo Lizalde

Ernesto Cardenal

Gaston Baquero

Jorge Luis Borges

Jose Pacheco

Krystyna Rodowska

Nicanor Parra

Nicolás Guillén

Octavio Paz

Pablo Cuadra

Pablo Neruda

Roberto Juarroz

Vicente Huidobro

Fragmenty książki Umocz wargi w kamieniu. Przekłady z poetów latynoamerykańskich przygotowanej przez Krystynę Rodowską, która ukazała się nakładem Biura Literackiego w serii "Antologie" 23 kwietnia 2011 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Ernesto Cardenal

Na Wielkanoc zmartwychwstają cykady

Przez sie­dem­na­ście lat uśpio­ne jako lar­wy -
nie­zli­czo­ne milio­ny cykad
śpie­wa­ją przez calut­ki dzień
i nie prze­sta­ją śpie­wać jesz­cze w nocy.
Tyl­ko sam­ce śpie­wa­ją,
sami­ce są nie­me.
Lecz śpiew nie jest dla samic,
bo one są tak­że głu­che.
Cały las roz­brzmie­wa tym śpie­wem
i tyl­ko one w lesie nic nie sły­szą.
Dla kogo śpie­wa­ją sam­ce?
I dla­cze­go aż tyle? I o czym śpie­wa­ją?

Śpie­wa­ją jak tra­pi­ści w chó­rze,
zapa­trze­ni w swo­je psał­te­rze, anty­fo­na­rze,
zapra­sza­jąc śpie­wem do Zmar­twych­wsta­nia.
Pod koniec mie­sią­ca śpiew sta­je się smęt­ny,
jeden po dru­gim milk­ną śpie­wa­cy.
Potem sły­chać już tyl­ko nie­licz­nych,
w koń­cu ani jed­ne­go. Wyśpie­wa­li Zmar­twych­wsta­nie.


José Emilio Pacheco

Muchy

Ja na tobie
ty na mnie
A obok para
skrzy­dla­tych wiru­je owa­dów

Lubież­nie nad łóż­kiem pola­ta
przy­glą­da się z bzy­cze­niem czyż­by w pod­nie­ce­niu

Dla nie­go z pew­no­ścią
nie jesteś naj­pięk­niej­szą
god­ną pożą­da­nia

(Jako lilia mię­dzy cier­nia­mi
jest musz­ka jego pośród gno­ju
jako klej­not błysz­czy jej trąb­ka
jej kosma­tość jak kró­lew­ska pur­pu­ra)

Czy pogar­dę
w ich wie­lo­ścien­nych oczkach budzą nasze cia­ła
manew­ry nie­zgrab­ne
nasze ramio­na co nie są skrzy­dła­mi?
Uno­szą się nad nami jak zorza poran­na
w maje­sta­cie niczym dwie armie pod­czas bitwy
Posta­wi­ły na gło­wie peł­za­ją­ce pie­kło
i mają wresz­cie swe przy­ziem­ne nie­bo
Na pew­no tam dyszą
Zawie­szo­ne łap­ka­mi nad prze­pa­ścią

I robią swo­je nie myśląc o śmier­ci


Eduardo Lizalde

Najpiękniejsza

I zno­wu Ril­ke:

Posłu­chaj mnie, moja ślicz­na:
nie zno­szę two­jej miło­ści.
Spójrz na mnie i zauważ, jak bar­dzo
two­ja miłość mnie kale­czy i nisz­czy.
Gdy­byś była choć tro­chę mniej pięk­na,
gdy­byś mia­ła jakiś defekt na cie­le,
któ­ryś palec widocz­nie kale­ki,
coś szorst­kie­go w gło­sie,
jakąś bli­znę nie­wiel­ką nad usta­mi
podob­ny­mi do ruchli­we­go owo­cu,
jakieś pie­gi na duszy,
jakąś oczy­wi­stą nie­do­rób­kę
w zary­sie uśmie­chu,
potra­fił­bym cię tole­ro­wać.

Lecz two­ja uro­da jest nie­ubła­ga­na,
moja ślicz­na,
nie zna wytchnie­nia
jej ranią­ce świa­tło
gwiaz­dy wciąż nie­po­chwyt­nej
i dopro­wa­dza mnie do roz­pa­czy świa­do­mość,
że oka­le­czo­na, była­byś jesz­cze pięk­niej­sza,
jak nie­któ­re posą­gi.


Pablo Antonio Cuadra

Wyspa żebraczki

Necho­ca-tena­ma – wyspą krzy­ku nazwa­li
India­nie nie­wiel­ką wyspę La Zana­ta,
gdzie od lat żyła samot­na żebracz­ka.
Wyglą­da­ła na sta­rą jak świat,
cho­ciaż nikt nie wie­dział, skąd się wzię­ła.
Raz tyl­ko jeden sły­sze­li­śmy, że cór­ki Cel­sa
przy­pły­nę­ły na wyspę i pod­cho­dząc do sta­ru­chy, zapy­ta­ły:
kim jesteś, skąd pocho­dzisz, bab­ciu?
Dla­cze­go porzu­ci­ła cię rodzi­na?
Dla­cze­go żyjesz z dala od ludzi,
nie wypły­wasz łodzią i nie przy­bi­jasz do naszych brze­gów?
Po powro­cie stam­tąd, cór­ki Cel­sa opo­wia­da­ły,
że zwró­ci­ła się w ich stro­nę i ujrza­ły
pięk­ną kobie­tę o gład­kiej twa­rzy i dłu­gich wło­sach,
uro­dzi­wą dziew­czy­nę o zło­tych oczach przy­mglo­nych od pła­czu.
Nikt nie uwie­rzył w opo­wieść córek Cel­sa.
Nikt nie powta­rzał ich słów,
albo­wiem ci z nas, co żeglo­wa­li pomię­dzy wyspa­mi,
po wie­le­kroć sły­sze­li krzy­ki żebracz­ki
i widzie­li, jak sta­ru­cha wyma­chi­wa­ła łach­ma­na­mi,
pro­sząc zbli­ża­ją­cych się do brze­gu o jał­muż­nę.
W nie­prze­nik­nio­ne noce widy­wa­li­śmy ogni­sko na skar­pie,
rzu­ca­ją­ce blask na jej drżą­cą twarz z mierz­wą wło­sów na gło­wie.
Ster­ni­cy wie­dzie­li, że obszar­pa­na postać wyła z gło­du
i chwy­ta­li się z trwo­gą za ser­ce, nad­kła­da­jąc dro­gi,
pod­czas gdy inni, odważ­niej­si, pod­pły­wa­li z lękiem
i ze współ­czu­ciem, rzu­ca­jąc jej poży­wie­nie na brzeg.
Cri­sto­bál roz­bił swą łódź o gła­zy wokół wyspy
i wyszedł na ląd nagi, cięż­ko ran­ny.
Nigdy już nie usły­sze­li­śmy o Cri­sto­bálu.
Prze­sta­ła wyma­chi­wać szma­ta­mi żebracz­ka.
Jedy­nie kie­dyś doszło do nas, że cór­ki Cel­sa
popły­nę­ły na wyspę i scho­dząc na ląd, zapy­ta­ły:
dziew­czy­no, co się sta­ło z Cri­sto­bálem?
Czy nie wiesz, że jest naszym bra­tem?
Już po powro­cie, cór­ki Cel­sa opo­wia­da­ły,
że na te sło­wa, zwró­ci­ła się w ich stro­nę
bez­zęb­na sta­ru­cha z zapad­nię­tą twa­rzą
i suchy­mi oczy­ma, w któ­rych znie­ru­cho­miał czas.


César Vallejo

Namiętnie i z wysoka

Chcę pisać, a tu beł­kot jak pia­na wypły­wa.
Chcąc naj­wię­cej wyra­zić, zapa­dam się w ciszy.
Led­wie wymó­wię cyfrę, już sumą się wzbi­ja.
Pira­mid bez wierz­choł­ków nie się­gnę w zapi­sie.

Chcę pisać, ale rosną mi pumy pazu­ry.
Lau­rów pra­gnę, lecz w łuskach jestem, jak cebu­la.
Co tyl­ko się wypo­wie, zacho­dzi za chmu­ry.
Każ­dy bóg, czy syn boży, w nie­bo­żę się stu­la.

Ruszaj­my prze­to napaść się do syta,
cia­ło żało­sne, w jękach nie­ustan­nych,
melan­cho­lij­na duszo, w kon­ser­wę ubi­ta.

Ruszaj­my! Żwa­wo! Jestem prze­cież ran­ny.
Wypij­my zatem to, co już wypi­te.
Ruszaj­my, kru­ku, zapład­niać kru­czy­ce.


Vicente Huidobro

Poezja jest zamachem na niebo

Mnie tu nie ma lecz w głę­bi mej nie­obec­no­ści
Cze­ka się na mnie
I to cze­ka­nie jest innym rodza­jem bycia
Cze­ka­niem na mój powrót
Ja jestem w innych rze­czach
Podró­żu­ję odda­jąc szczyp­tę mego życia
Pew­nym drze­wom i pew­nym kamie­niom
Któ­re na mnie cze­ka­ły od wie­lu lat

Zmę­czy­ły się tym cze­ka­niem i pokła­dły

Ja nie jestem i jestem
Nie­obec­ny i obec­ny w ocze­ki­wa­niu
Chcia­ły mego języ­ka by wyra­zić sie­bie
A ja chcę ich języ­ka aby je wysło­wić
Nie­po­ro­zu­mie­nie strasz­ne nie­po­ro­zu­mie­nie

Pełen trwo­gi żało­sny
Wdzie­ram się w świat roślin­ny
Zrzu­cam z sie­bie bie­li­znę
Zrzu­cam cia­ło
I mój szkie­let okry­wa się coraz bar­dziej korą

Prze­obra­żam się w drze­wo Ileż razy prze­mie­nia­łem się w coś inne­go?

Ono
Jest bole­sne i peł­ne czu­ło­ści

Mógł­bym krzyk­nąć lecz zlę­kło by się prze­isto­cze­nie
Trze­ba być cicho W mil­cze­niu cze­kać


Nicanor Parra

Kobiety

Kobie­ta nie­moż­li­wa,
Kobie­ta wyso­ka na dwa metry,
Pani kara­ryj­skich mar­mu­rów,
Ta, któ­ra nie pije i nie pali,
Kobie­ta, któ­ra nie chce się roze­brać
W oba­wie, że zaj­dzie w cią­żę,
Nie­na­ru­szo­na westal­ka,
Któ­ra nie pra­gnie być mat­ką rodzi­ny,
Kobie­ta oddy­cha­ją­ca usta­mi,
Kobie­ta, któ­ra wcho­dzi
Dzie­wi­cą do mał­żeń­skiej sypial­ni,
Ale reagu­je jak męż­czy­zna,
Ta, co się obna­ża z czy­stej sym­pa­tii
(ponie­waż uwiel­bia muzy­kę kla­sycz­ną),
Rudo­wło­sa w pozy­cji uni­żo­nej,
Ta, co się odda­je wyłącz­nie z miło­ści,
Panien­ka z przy­mru­żo­nym okiem,
Ta, co pozwa­la się posiąść
Wyłącz­nie na tap­cza­nie na skra­ju prze­pa­ści,
Ta, co nie­na­wi­dzi sek­su,
Ta, co się parzy tyl­ko ze swo­im psem,
Kobie­ta, któ­ra uda­je, że śpi
(mąż oświe­tla jej twarz zapał­ką),
Kobie­ta, któ­ra się kocha nie wie­dzieć dla­cze­go,
Bo samot­ność, bo zapo­mnie­nie,
Ta, co dotrwa­ła w panień­stwie do sta­ro­ści,
Krót­ko­wzrocz­na nauczy­ciel­ka,
Sekre­tar­ka w czar­nych oku­la­rach,
Oku­lar­ni­ca z wybla­kłą twa­rzą
(nie chce mieć nic wspól­ne­go z męskim człon­kiem),
Wszyst­kie te wal­ki­rie,
Te wszyst­kie sza­now­ne matro­ny,
Wraz ze swy­mi war­ga­mi więk­szy­mi i mniej­szy­mi
Dopro­wa­dzą mnie w koń­cu do sza­leń­stwa.


Roberto Juarroz

XIV, 30

Cza­sa­mi podróż zwra­ca się do wewnątrz
i odnaj­du­je tam wszyst­kie podró­że
któ­re zary­so­wa­ła prze­szłość
tak­że te do któ­rych nigdy nie doszło.

A wte­dy odkry­wa­my że jakaś inna podróż
na któ­rą zło­ży­ły się kro­ki wszyst­kich innych doj­rze­wa­ła w nas
pota­jem­nie a teraz nas wcią­ga i zabie­ra tam gdzie nigdy się nie
wybie­ra­li­śmy.
Podró­że speł­nio­ne i podró­że nie­speł­nio­ne są tyl­ko pre­tek­stem i
matry­cą dla podró­ży co nie zna zmę­cze­nia i chwi­li przy­by­cia i
wymy­śla wciąż dla sie­bie wędrow­ca a tak­że tra­sę i metę.


Jorge Luis Borges

On his blindness

Z upły­wem cza­su osa­cza mnie z bli­ska
nie­ustę­pli­wa mgła z wątłym prze­świ­tem,
co wszyst­kie rze­czy zmie­nia w zawie­si­nę
bez barw i kształ­tu. To jak­by myśl czy­sta.
Dzień pełen ludzi i nocy przed­wiecz­nej
bez­miar zasnu­wa mi oczy mgła­wi­cą,
przez któ­rą świa­tło prze­dzie­ra się wier­ne,
nad ranem czuj­ne. Czy jesz­cze uchwy­cę
błysk czy­jejś twa­rzy? I nie wiem, co kry­je
ency­klo­pe­dia, któ­rej nie prze­czy­tam,
grzbiet książ­ki, z któ­rą dłoń tyl­ko się wita,
nie­bo z pta­ka­mi, i zło­te księ­ży­ce.
Innym świat przy­padł w udzia­le bez resz­ty,
ja zaś, w pół­mro­ku, przy­wy­kam do wier­szy.


Pablo Neruda

Sonet XV

Od bar­dzo daw­na zna już cie­bie zie­mia,
jesteś tak zwię­zła jak chleb albo drze­wo,
bo cia­łem jesteś, kiścią trwa­łej gle­by,
masz cię­żar aka­cji, wagę zło­tych warzyw.

To, że ist­nie­jesz, wiem nie z lotu oczu
twych, któ­re świa­tłem wcho­dzą w rzecz jak w okno.
Tyś z gli­ny lepio­na, wypa­la­na w gli­nie
z Chil­lán, na pale­ni­sku ze zdu­mio­nej cegły.

Pierz­chli­wi są ludzie jak wiatr, mróz lub woda
i mgłą pod­szy­ci nik­ną w zmo­wie z cza­sem,
jak­by już wcze­śniej byli gar­ścią pro­chu zmar­łych.

Ty pad­niesz za mną jak kamień do gro­bu
i tak przez miłość naszą nigdy nie speł­nio­ną
żyć będzie dalej razem z nami zie­mia.


Octavio Paz

Nawiedzenia

Nocą miej­ską, kamien­ną i dusz­ną
nawie­dza mnie w mej sypial­ni szcze­re pole.
Wzno­si zie­lo­ne ramio­na w bran­so­le­tach pta­ków,
w bran­so­le­tach liści.
Pro­wa­dzi za sobą rze­kę.
Nawie­dza mnie też nie­bo skle­pio­ne nad polem,
z koszem dro­gich kamie­ni oszli­fo­wa­nych
przy­sia­da obok mnie morze,
roz­po­ście­ra­jąc naj­biel­szy swój tren na pod­ło­dze.
W ciszy roz­ra­sta się drze­wo.
Z gałę­zi zwie­sza­ją się dorod­ne sło­wa:
doj­rze­wa­ją, jarzą się i spa­da­ją.
W mojej gło­wie – jaski­ni miesz­ka bły­ska­wi­ca.
I wszyst­ko fur­ko­cze od skrzy­deł.


Octavio Paz

[Przychodzą kobiety opłakiwać poetę]

Przy­cho­dzą kobie­ty opła­ki­wać poetę
Kobie­ty któ­re dłu­go nosi­ły żało­bę po mnie.
Raul Gar­du­ño

Przy­cho­dzą kobie­ty opła­ki­wać poetę. Ileż wdów pozo­sta­wił poeta! Ile ano­ni­mo­wych syno­wych odzie­dzi­czy­ła jego rodzi­na!

Pro­ce­sja pod­cho­dzi­ła do trum­ny. Były chu­de, gru­be i kula­we, gospo­dy­nie domo­we, grin­gas i śnia­do­skó­re, mło­dziut­kie dziew­czy­ny. Przy­sta­wa­ły, by pochy­lić się nad twa­rzą zmar­łe­go, zosta­wić mu jakiś szcze­gół gar­de­ro­by. Było tak­że dużo pier­ścion­ków, ukry­tych w fał­dach cału­nu; tyle tego wszyst­kie­go, że trzech męż­czyzn musia­ło usiąść na trum­nie, żeby się domknę­ła.


Gastón Baquero

Motyl żałobnik

Gdzieś dale­ko jest kraj, gdzie żyją czar­ne moty­le,
ogrom­ne jak tajem­ni­ca, nie­stru­dzo­ne w bez­sze­lest­nym trwa­niu,
w swym dziw­nym krą­że­niu nad koły­ską dziec­ka.
Tam dale­ko, w kra­inie leżą­cej wśród skał,
Moty­le noszą nazwę żało­bą: tata­gu­as.
Widać, że przy­la­tu­ją znad gro­bów,
że chcą coś prze­ka­zać w języ­ku zaka­za­nym dla ludz­kich uszu.
Fru­wa­ją nad obra­za­mi świę­tych, przy­sia­da­ją
na lamp­ce oliw­nej wal­czą­cej z ciem­no­ścią
i two­rzą­cej ciem­ność. Moty­le
o prze­ra­ża­ją­cej nazwie, o wiel­kich, żałob­nych skrzy­dłach.
Miły jest im zapew­ne dźwięk sło­wa tata­gu­as, oso­bli­wa muzy­ka tych gło­sek,
ważą się wte­dy w locie, eks­ta­tycz­nie znie­ru­cho­mia­łe w powie­trzu,
jak­by uczest­ni­czy­ły w dobrze sobie zna­nej rein­kar­na­cji zmar­łych.


Nicolás Guillén

Z cyklu „Wielkie zoo”

Gitara

W cza­sie peł­ni księ­ży­ca
polu­je się na gita­ry.
Zła­pa­no tę wła­śnie,
bla­dą, smu­kłą i deli­kat­ną,
z ocza­mi nie­zgłę­bio­nej mulat­ki,
o kibi­ci ze szcze­re­go drew­na.
Jest mło­da, zale­d­wie umie latać,
ale już pod­śpie­wu­je,
gdy tyl­ko posły­szy, jak w innych klat­kach
fru­wa­ją sony i coplas.
Na jej klat­ce wid­nie­je napis:
„Uwa­ga: ona marzy”.


José Leyva

Poezja

Mija­ły mnie chy­że drze­wa moje­go dzie­ciń­stwa
Auto­bus wyry­wał mi z oczu
jed­no po dru­gim: sosny chmu­ry
i poże­rał drżą­cy asfalt mię­dzy wzgó­rza­mi
Powie­dzia­łem nie­po­trzeb­ne sło­wo
i napo­tka­łem spoj­rze­nie śmier­ci
jej sztyw­ne obli­cze i suro­wość
powie­trza któ­re nie waży i nigdzie nie zmie­rza.
Czym są obsia­ne gro­by że nie wyrzu­ca­ją
z sie­bie roba­ków tyl­ko kwia­ty?

Puk puk puk
Puk puk puk
roz­le­gło się w mojej gło­wie lub pustej czasz­ce
Ktoś wołał z głę­bi lasu
mija­ły mnie cie­nie drzew
i znów mam­ro­ta­łem sło­wo oddech
Zasło­na na szy­bie okna
prze­krę­ci­ła je brzmia­ło jak zaklę­cie
Doły cmen­tar­ne zie­mi
uro­dzi­ły mój wła­sny język


Prze­ło­ży­ła Kry­sty­na Rodow­ska.

O autorach i autorkach

Ambar Past

Urodzona w roku 1949 w miejscowości Durham w Stanach Zjednoczonych. Poetka, malarka, graficzka, ilustratorka książek, tłumaczka, wydawca. Założycielka i dyrektor pisma „La Jicara”. Mieszka w Meksyku.

Eduardo Lizalde

Urodzony w 1929 roku w Meksyku. Poeta, eseista, wykładowca akademicki i tłumacz poezji. Studiował literaturę, filozofię, kompozycję i śpiew. Członek Komunistycznej Partii Meksyku (1955-1960), z której został wyrzucony. Laureat Państwowej Nagrody Literackiej (1988). W 2009 roku odznaczony Złotym Medalem Państwowego Instytutu Sztuk Pięknych za całokształt twórczości.

Ernesto Cardenal

Urodzony w Granadzie. Nikaraguański poeta i duchowny. Jeden z najgłośniejszych bardów Ameryki Łacińskiej. Wraz z dwoma innymi twórcami założył grupę poetycką Pokolenie 40. Studiował filozofię, literaturę i teologię, a w USA – literaturę amerykańską. Za rządów sandinistów – już jako duchowny – pełnił funkcję ministra kultury. W 2005 roku zgłoszono jego kandydaturę do literackiej Nagrody Nobla. Mieszka w Granadzie.

Gaston Baquero

Kubański poeta i prozaik. Autor "Poemas" (1942), "Darío, Cernuda y otros temas poéticos" (1969), "Indios, blancos y negros en el caldero de América" (1991) oraz wielu innych utworów. Zmarł w 1997 roku.

Jorge Luis Borges

Urodzony 24 sierpnia 1899 roku w Buenos Aires. Argentyński pisarz, poeta i eseista. Jedna z najbardziej wpływowych i kontrowersyjnych postaci literatury XX wieku. Zmarł 14 czerwca 1986 roku w Genewie.

Jose Pacheco

Urodzony w 1939 roku. Poeta, prozaik, eseista, krytyk literacki i filmowy, tłumacz literatury i wykładowca uniwersytecki. Debiutował jako poeta na początku lat sześćdziesiątych, w orbicie twórczości poetyckiej i eseistycznej Octavio Paza, stanowiącej dla niego, podobnie jak dla większości ówczesnych młodych twórców meksykańskich, bezpośredni i ważny punkt odniesienia. Ostatnio opublikowane tomy poetyckie to: La edad de las tinieblas (2009, Wiek ciemności) i Como la lluvia (2009, Tak jak deszcz).

Krystyna Rodowska

Urodzona 20 kwietnia 1937 r. we Lwowie. Poetka, tłumaczka, krytyczka literacka i eseistka. Od wielu lat współpracuje z „Literaturą na Świecie”, gdzie była redaktorem działu literatury hiszpańskojęzycznej. Jej wiersze tłumaczono m.in. na język francuski, czeski, hiszpański, litewski, szwedzki i włoski. Uczestniczyła w licznych międzynarodowych festiwalach literackich. Za książkę Na dole płomień, w górze płomień (1996) otrzymała wyróżnienie Fundacji Kultury. Laureatka kilku nagród, m.in. za tłumaczenia poezji latynoamerykańskiej. Czterokrotna stypendystka Ministra Kultury oraz Centre National du Livre we Francji. Członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, ZAiKS-u i PEN Clubu. Mieszka w Warszawie.

Nicanor Parra

Chilijski matematyk i poeta. Jeden z najsłynniejszych poetów piszących po hiszpańsku. Parra został kilka razy nominowany do Literackiej Nagrody Nobla. W 2011 roku otrzymał Nagrodę Cervantesa.

Nicolás Guillén

Poeta kubański. Jeden z najwybitniejszych przedstawicieli poezji kręgu karaibskiego. Laureat Leninowskiej Nagrody Pokoju (1954). Wieloletni prezes Związku Pisarzy Kubańskich.

Octavio Paz

Meksykański poeta, eseista, krytyk i dziennikarz. Laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1990. Jego twórczość ulegała wielu wpływom, m.in. marksizmu, surrealizmu i mitologii Azteków. Zmarł w 1998 roku.

Pablo Cuadra

Urodzony 4 listopada 1912 roku w Managui. Nikaraguański poeta, eseista, dramaturg, prozaik, krytyk literatury i sztuki, dziennikarz, artysta grafik. W roku 1931 zainicjował w Granadzie, wraz z innymi pisarzami, ruch literacki Awangarda, podważający wszelkie ustalone wcześniej reguły i konwencje w literaturze. W 1960 założył i przez czterdzieści lat redagował pismo literackie „El pez y la serpiente”. Uhonorowany Międzyamerykańską Nagrodą Kultury im. Gabrieli Mistral (1991). Zmarł 2 stycznia 2002 roku w Managui.

Pablo Neruda

Poeta chilijski, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury za rok 1971. Przeniknięta humanizmem twórczość Nerudy rozwijała się początkowo w kręgu tradycji modernistycznej (tomik Crepusculario, 1923, erotyki Veinte poemas de amor y una canción desesperada, 1924). W późniejszych zbiorach (Tentativa del hombre infinito, 1926, Residencia en la tierra, t. 1–2 1933-35) zaznaczyły się wpływy surrealizmu i odrębny styl poetycki Nerudy. Zmarł w 1973 roku.

Roberto Juarroz

Urodzony 5 października 1925 roku w Argentynie. Poeta, eseista, tłumacz literatury, krytyk argentyński. Ukończył studia na wydziale bibliotekarstwa na Uniwersytecie w Buenos Aires. W latach 1961-1963 kontynuował studia jako stypendysta na Sorbonie, na której później uzyskał tytuł profesora. W ciągu wielu lat wykonywał zawód bibliotekarza, łącząc go z wykładami i z funkcją dziekana Wydziału Bibliotekarstwa i Dokumentacji na Uniwersytecie w Buenos Aires (1971-1984). W latach 1958-1965 był redaktorem naczelnym stworzonego przez siebie pisma „Poesía=Poesía”, gdzie dał się poznać również jako finezyjny tłumacz poezji z innych języków. Zmarł 31 marca 1995 roku w Temperley.

Vicente Huidobro

Chilijski poeta, uznawany za jednego z twórców kreacjonizmu. Związany z przeglądem Nord Sud, w którym współpracował m.in. z Tristanem Tzarą i Maxem Jacobem. Zmarł w 1948 roku.

Powiązania

Na szali znaków

dzwieki / WYDARZENIA Bernard Noël Krystyna Rodowska Marie-Claire Bancquart

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Marie-Cla­ire Ban­cqu­art, Ber­nar­da Noëla i Kry­sty­ny Rodow­skiej pod­czas Por­tu Wro­cław 2008.

Więcej

Między słowem a rzeczą

recenzje / IMPRESJE Krystyna Rodowska

Esej Kry­sty­ny Rodow­skiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze anto­lo­gii poezji laty­no­ame­ry­kań­skiej Umocz war­gi w kamie­niu.

Więcej

„Ja schodziłem światy”

recenzje / IMPRESJE Krystyna Rodowska

Esej Kry­sty­ny Rodow­skiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze anto­lo­gii poze­ji laty­no­ame­rykń­skiej Umocz war­gi w kamie­niu.

Więcej

Słowo wstępne

recenzje / IMPRESJE Krystyna Rodowska

Przed­mo­wa Kry­sty­ny Rodow­skiej do anto­lo­gii Na sza­li zna­ków.

Więcej

Między słowem a rzeczą

recenzje / IMPRESJE Krystyna Rodowska

Esej Kry­sty­ny Rodow­skiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze anto­lo­gii poezji laty­no­ame­ry­kań­skiej Umocz war­gi w kamie­niu.

Więcej

„Ja schodziłem światy”

recenzje / IMPRESJE Krystyna Rodowska

Esej Kry­sty­ny Rodow­skiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze anto­lo­gii poze­ji laty­no­ame­rykń­skiej Umocz war­gi w kamie­niu.

Więcej

Czternaście poetyk

recenzje / ESEJE Jakub Winiarski

Recen­zja Jaku­ba Winiar­skie­go z anto­lo­gii poezji fran­cu­skiej Na sza­li zna­ków w wybo­rze i prze­kła­dzie Kry­sty­ny Rodow­skiej.

Więcej

W stronę rzeczywistości

recenzje / ESEJE Dariusz Dziurzyński

Recen­zja Dariu­sza Dziu­rzyń­skie­go z anto­lo­gii poezji fran­cu­skiej Na sza­li zna­ków w wybo­rze i prze­kła­dzie Kry­sty­ny Rodow­skiej.

Więcej

Między słowem a rzeczą

recenzje / IMPRESJE Krystyna Rodowska

Esej Kry­sty­ny Rodow­skiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze anto­lo­gii poezji laty­no­ame­ry­kań­skiej Umocz war­gi w kamie­niu.

Więcej

„Ja schodziłem światy”

recenzje / IMPRESJE Krystyna Rodowska

Esej Kry­sty­ny Rodow­skiej towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze anto­lo­gii poze­ji laty­no­ame­rykń­skiej Umocz war­gi w kamie­niu.

Więcej

O Na szali znaków

recenzje / NOTKI I OPINIE Dariusz Sośnicki Grzegorz Jankowicz

Komen­ta­rze Dariu­sza Sośnic­kie­go, Grze­go­rza Jan­ko­wi­cza, Ada­ma Zdro­dow­skie­go.

Więcej