książki / POEZJE

Ustalenia z Maastricht

Darek Foks

Fragmenty książki Ustalenia z Maastricht Darka Foksa, wydanej w Biurze Literackim 6 listopada 2006 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Kanonierki świtu

Wzo­rem kubań­skich fachow­ców
zbie­ra­my deski. Żyw­ność, wodę
i gwoź­dzie dostar­czy na czas
mały przed­się­bior­ca. Dziec­ko samo
nadmu­cha­ło tygry­sa,

więc nie pój­dzie na dno.
O tych płu­cach jesz­cze usły­szy­my.
Wycią­gam rękę i szu­kam pola.
Jam­nik zosta­je w domu, bo pogryzł
kom­pas. Nikt go nie kocha. Jest pole.


Pot Gudrun (urywek)

Zatrzy­mu­je­my się w lesie. Do Gudrun zosta­ło nam coś koło dwóch kilo­me­trów. Wczo­raj mia­no nas zlu­zo­wać, ale nas nie zlu­zo­wa­no. Jakaś inna kom­pa­nia napeł­nia brzu­chy faso­lą z woło­wi­ną, popra­wia­jąc podwój­ny­mi por­cja­mi kieł­ba­sy i chle­ba. Jakaś inna kom­pa­nia jest syta i zado­wo­lo­na. Zamiast biwa­ko­wać, oko­pu­je­my się. Cięż­ka pra­ca nie pozwa­la nam jed­nak zapo­mnieć o faso­li z woło­wi­ną i podwój­nych por­cjach kieł­ba­sy i chle­ba, któ­rych nie zje­my. Żeby coś zjeść, trze­ba to naj­pierw obej­rzeć, dotknąć i pod­grzać. Roz­glą­da­my się, lecz nie widzi­my faso­li z woło­wi­ną i podwój­nych por­cji kieł­ba­sy i chle­ba. Ostat­ni raz tak głod­ni byli­śmy w Rosji, pod­czas ope­ra­cji „Łzy Anny”. Wte­dy dowódz­two zapew­nia­ło nas, że powin­ni­śmy od cza­su do cza­su mar­nie wyglą­dać, bo ina­czej Anna nigdy się nie wzru­szy. Tak zgłod­nie­li­śmy, że w koń­cu Annie pocie­kło. Teraz, w Niem­czech, kie­dy naszym zada­niem jest wyci­śnię­cie paru kro­pel potu z chwi­lo­wo nie­do­stęp­nej Gudrun, przy­dał­by się nam kucharz, któ­ry dołą­czył do nas w Szwe­cji pod koniec tra­gicz­nej w skut­kach ope­ra­cji „Ani­ta Ekberg”. Nazy­wał się Schulz. Sam pchał się z jedze­niem. Został w Szwe­cji, bo doszedł do prze­ko­na­nia, że to kraj wiel­kich moż­li­wo­ści. Ostat­nio posu­wał za gotów­kę stu­dwu­dzie­sto­ki­lo­gra­mo­wą cór­kę pierw­sze­go zastęp­cy rabi­na Sztok­hol­mu, któ­ry prze­szedł na pale­styń­ską stro­nę i zosta­wił dziew­czy­nę bez opie­ki. Napraw­dę nie­przy­jem­nie robi się przy tym kopa­niu, kie­dy sier­żant mówi, że nie dosta­nie­my na czas naszych papie­ro­sów. Kopie­my dalej, po swo­je­mu, z wyczu­ciem, cho­ciaż dale­ko nam do rekor­dów, któ­re usta­no­wi­li­śmy w Rosji.

Zasta­na­wia­my się, dla­cze­go sier­żant zawsze pierw­szy wie takie rze­czy, ale posta­na­wia­my zała­twić tę spra­wę po dokład­nym wyżę­ciu pięk­nej Gudrun, co podob­no nie poci się bez powo­du, a pol­ską szko­łę kocha­nia od uro­dze­nia ma w facho­wo oszli­fo­wa­nej, nad­reń­skiej dupie.


Płyta roku

Kie­dy uda­ło mi się podejść
do bia­łe­go dom­ku
z zakra­to­wa­nym oknem,
zadzwo­nił tele­fon. Puści­łem kra­tę
i pod­nio­słem słu­chaw­kę.
Sły­sza­łem ją dokład­nie,
jak­by była tuż obok. Mgła
cicho opa­dła z drzew.

Kro­ple rosy zadrża­ły
na paję­czy­nach. Ptak
prze­le­ciał jak nie­to­perz
koło mojej twa­rzy. Zapy­ta­ła
o żonę, któ­ra pra­cu­je w kinie,
więc powie­dzia­łem,
że jej nie ma, bo jest
w kinie. Kształt nie­to­pe­rza

roz­ma­zy­wał się w mro­ku.
Zapy­ta­ła, czy wiem coś
o pły­cie z muzy­ką
do Pasji Mela Gib­so­na,
któ­rą żona obie­ca­ła odło­żyć
dla niej. Mrok zgęst­niał.
Zro­bi­ło się zim­no. Zamie­rza­łem
pier­dol­nąć słu­chaw­ką,

lecz na szczę­ście dotar­ło do mnie,
że roz­ma­wiam z kobie­tą,
na któ­rą gapi­łem się kie­dyś
przez całą wywia­dów­kę,
bo mój syn chciał,
żebym zali­czył cho­ciaż jed­ną
wywia­dów­kę. Bez bólu
zali­czy­łem jed­ną wywia­dów­kę,

w cią­gu godzi­ny zdo­ła­łem
zoba­czyć wszyst­ko
i pra­wie polu­bi­łem jesień,
a tu nagle coś takie­go.
Nie wie­rzę. Ptak
prze­le­ciał jak nie­to­perz
koło mojej twa­rzy. Gry­zoń
obu­dził kota i szy­ku­je się na śmierć.


Nokturn polski

Sobo­ta na fol­war­ku po wypła­cie robo­ci­zny. Zano­si się na wiel­ki sejm żura­wi. Pust­ko­wie przy ogni­sku wypeł­nia się powo­li. Muzy­ka z karcz­my daje leciut­ko po uszach czer­wo­nych. Nie widać żad­nych nie­gdy­siej­szych powstań­ców jadą­cych przez kar­to­fli­sko, bo syn drob­ne­go zie­mia­ni­na zabrał ich na obiad po spra­wie u wój­ta, a kar­to­fli­sko zma­sa­kro­wa­ły dzi­ki nie­tu­tej­sze. Widzia­ła to dziew­czy­na z gra­bia­mi i nic nie powie­dzia­ła.

Koń cią­gnie zaprzęg, lecz tego nie widać. Jak dziec­ko w zbo­żu, któ­re­go już nie ma, pija­ny chłop bie­gnie za dziew­czy­ną z koszy­kiem, poty­ka­jąc się co chwi­la o coś na kształt sto­gu. Tym­cza­sem dziew­czy­na z koszy­kiem, któ­ra wcze­śniej była dziew­czy­ną z gra­bia­mi, prze­ista­cza się w kobie­tę z grzy­ba­mi. Nie ma miej­sca dla gip­so­we­go konia. Nie ma miej­sca na gąszcz leśny, babie lato, kruch­tę wiej­skie­go kościół­ka i kaczeń­ce.

Jesień już. Nie­ba­wem ujrzy­my krzyż przy­droż­ny w sro­giej zadym­ce zimo­wej. W przy­szłym roku osta­tecz­nie porzu­ci­my Mazow­sze – gdzie tyle nowe­go zoba­czyć moż­na, mimo że według sche­ma­tów tury­stycz­nych to naj­uboż­sza, naj­mniej malow­ni­cza dziel­ni­ca – by udać się na Ukra­inę, do ojczy­zny pej­za­żu bez­sło­necz­ne­go, w któ­rej zbo­że jest ogniem, a ogień zbo­żem.

Miej­sco­wa lud­ność odle­wa się na mik­ser.


Nielaska

Bie­da­cy, powia­dasz. A niby komu uka­zu­ją się świę­ci? Czy pre­ze­si ban­ków bywa­ją nawie­dza­ni przez świę­tych i anio­łów? Zjedz mar­chew­kę.
Don DeLil­lo, „Pod­zie­mia”

1

Był ponie­dzia­łek, więc ubra­ni jak gang­ste­rzy na otwar­cie nowe­go kasy­na sie­dzie­li­śmy przy pla­sti­ko­wym sto­li­ku w moim ogród­ku we czte­rech: Dean Moriar­ty, Sta­ry Byk Lee, Car­lo Marx i ja, Sal Para­di­se.
Arka­diusz, Damian, Patryk i Hora­cy to nie są imio­na dla pisa­rzy.
Męż­czyź­ni nie noszą takich imion.
Więc sie­dzie­li­śmy w moim ogród­ku, kie­dy nowa loka­tor­ka domu naprze­ciw­ko zaczę­ła w koń­cu wyła­do­wy­wać swój skrom­ny doby­tek z czar­nej fur­go­net­ki.
W ponie­dział­ki przy­jeż­dża­ły do nasze­go mia­stecz­ka czar­ne fur­go­net­ki, z któ­rych wysia­da­ły nowe loka­tor­ki domów posta­wio­nych po to, by zasie­dla­ły je nowe loka­tor­ki.
Po raz pierw­szy wita­li­śmy nową loka­tor­kę, sie­dząc w moim ogród­ku.
Pozo­sta­li mie­li już swo­je loka­tor­ki z naprze­ciw­ka.
Ja nie mia­łem.
Trzy mie­sią­ce cze­ka­łem na tę chwi­lę.

2

Nasze mia­stecz­ko posta­wio­no za rzą­do­we pie­nią­dze, ponie­waż w dużych mia­stach było za dużo pisa­rzy. Rząd posta­no­wił pora­dzić sobie jakoś z tym pro­ble­mem, więc posta­wił tysiąc domów w tysiąc godzin. Oko­licz­na lud­ność doro­bi­ła sobie przy tej oka­zji, bo mari­hu­ana jakoś tego roku nie obro­dzi­ła i zano­si­ło się na cięż­ką zimę.
Z nie­wia­do­mych powo­dów mini­ster­stwo kul­tu­ry do dzi­siaj nie roz­strzy­gnę­ło kon­kur­su na nazwę tej miej­sco­wo­ści. W naszych dowo­dach oso­bi­stych nadal figu­ro­wa­ły nazwy dużych miast, w któ­rych for­mal­nie nadal było za dużo pisa­rzy.
Zapro­po­no­wa­łem Sztok­holm, ale dorad­cy mini­stra z Kra­ko­wa nie zgo­dzi­li się. Dorad­com z kil­ku innych miast mój pomysł nawet przy­padł do gustu, ale momen­tal­nie nomi­no­wa­no ich do Nike, zmu­szo­no do prze­nie­sie­nia się do sto­li­cy i usu­nię­to z gro­na dorad­ców.

3

Nowa loka­tor­ka bar­dzo mi się spodo­ba­ła.
Louise Bro­oks i Isa­bel­la Ros­sel­li­ni w jed­nej.
W czar­nych ciu­chach.
Lee spoj­rzał na mnie wzro­kiem sta­re­go byka.
– Sal, dobrze wiesz, że to nie­la­ska jest – rzekł, kie­dy już się napa­trzył.- Nie­la­ska aż huczy.
– Mam nadzie­ję, że cię w tym roku nomi­nu­ją do Nike – powie­dzia­łem przez zaci­śnię­te zęby. – Dla pisa­rza z takim zmy­słem obser­wa­cji to mia­sto jest już za małe.
Lee zamilkł, pod­niósł się z pla­sti­ko­we­go krze­sła i ruszył w kie­run­ku swo­je­go domu, tra­dy­cyj­nie zawa­dza­jąc o bar.
Chy­ba za moc­no mu dowa­li­łem, ale sam o to pro­sił.
W naszym mia­stecz­ku mogli miesz­kać tyl­ko ci pisa­rze, któ­rzy nie byli nomi­no­wa­ni.
Nomi­no­wa­ny miesz­ka­niec nasze­go mia­stecz­ka musiał się spa­ko­wać tuż po ogło­sze­niu nomi­na­cji i naj­szyb­szym trans­por­tem walić na War­sza­wę.

4

Parę dni póź­niej spo­tka­łem nową loka­tor­kę w skle­pie na rogu.
– Dzień dobry – powie­dzia­łem.
– Dzień dobry – powie­dzia­ła.
Dobrze idzie, pomy­śla­łem.
I zamar­łem.
Do skle­pu wszedł pija­ny Sta­ry Byk Lee, któ­ry zaczął zacho­wy­wać się gorzej niż pija­ny Sta­ry Byk Lee.
Na począ­tek zaczął wąchać nową loka­tor­kę.
Bez­wied­nie się­gną­łem po „Gaze­tę Wybor­czą” i roz­ło­ży­łem ją, żeby jak naj­do­kład­niej zasło­nić się przez wzro­kiem mojej wiel­kiej miło­ści.
Traf chciał, że na kul­tu­rze mi się otwo­rzy­ła.

5

On nadal wąchał, a ja wciąż czy­ta­łem.
Sprze­daw­ca nic nie widział, bo wyszedł na zaple­cze po moje ulu­bio­ne papie­ro­sy.
Prze­czy­ta­łem, zło­ży­łem gaze­tę i cał­kiem nor­mal­nie pod­sze­dłem do Sta­re­go Byka Lee.
– Zosta­łeś nomi­no­wa­ny do Nike – powie­dzia­łem. – Przy­kro mi.
Lee zamilkł, kupił egzem­plarz „Wybor­czej” na pamiąt­kę i wyszedł ze skle­pu.
Wyje­chał do War­sza­wy z Car­lo Mark­sem, któ­re­go tak­że nomi­no­wa­no.

6

Poda­łem jej papie­ro­sy i powie­dzia­łem:
– Zapi­szę ci wszyst­kie nie­pu­bli­ko­wa­ne kawał­ki, jeśli mi powiesz, jak masz na imię.
– To zna­czy, że zapi­szesz mi wszyst­kie kawał­ki – powie­dzia­ła. – Nic do tej pory nie opu­bli­ko­wa­łeś.
Mia­ła rację.
Nie gro­zi­ła mi nomi­na­cja do Nike, a inte­li­gent­ne kobie­ty lecia­ły na mnie, bo mia­łem dom i doży­wot­nie sty­pen­dium, więc nie musia­ły mnie utrzy­my­wać i męczyć się z moimi wło­sa­mi w wan­nie.
Powie­dzia­ła mi, jak ma na imię, a ja zapi­sa­łem jej wszyst­kie nie­pu­bli­ko­wa­ne kawał­ki.

7

Byli­śmy szczę­śli­wi do cza­su, gdy wpa­dła na pomysł opu­bli­ko­wa­nia mojej książ­ki pod swo­im nazwi­skiem.
Od razu nomi­no­wa­no ją do Nike.
Popro­si­ła mnie, żebym pomógł jej zała­do­wać skrom­ny doby­tek do czar­nej fur­go­net­ki.
Powie­dzia­łem, żeby popro­si­ła o pomoc Deana, bo jego też nomi­no­wa­no.
Poszła do Deana i popro­si­ła go o pomoc. Od pię­ciu lat miesz­ka­ją razem gdzieś na Moko­to­wie.
Rząd się pomy­lił.
Kie­dy nad­szedł ponie­dzia­łek, wypra­so­wa­łem mój gang­ster­ski kra­wat, zasia­dłem przy pla­sti­ko­wym sto­li­ku w ogród­ku i poło­ży­łem rewol­wer na krze­śle Sta­re­go Byka Lee.
Po godzi­nie pod dom naprze­ciw­ko zaje­cha­ła czer­wo­na toyo­ta, z któ­rej wysia­dła lala w czer­wo­nej kiec­ce.
Na począ­tek prze­strze­li­łem opo­ny.


Mężczyzna z różą w zębach

Wal­kę klas zosta­wił za któ­rymś rogiem, meto­dycz­nie
nożem pocię­tą, więc nie­war­tą grze­chu. Księ­go­wy
szep­tem powie­dział, że dokład­nie tak ma być. Jest
jak mia­ło być. Nikt nie potrze­bu­je Wal­ki Klas,
co do któ­rej ist­nie­je cał­kiem poważ­ne podej­rze­nie,

że krwa­wi. Poza tym z roz­mia­rem tył­ka u niej
było mar­nie. Nie­do­kład­nie nato­miast City stąd widać,
co wła­ści­wie nijak się ma do porzu­co­nej Wal­ki Klas,
ale przy­zwo­icie brzmi, powo­du­je chwi­lę namy­słu
nad wyso­ko­ścią czyn­szu i pozwa­la spo­nie­wie­rać

opa­lo­ną żonę, któ­ra kocha i od uro­dze­nia grze­chu
jest war­ta, ale maru­dzi jak suszar­ka do wło­sów
pamię­ta­ją­ca Mar­ga­ret That­cher. Jesz­cze raz skrę­ci
gdzie nie trze­ba, prze­pła­ci i prze­krzy­czy, a różę
zamo­cu­je mu nad ranem poeta, któ­re­go pozna przy barze.


Muzeum feminizmu

1

Pew­ne­go popo­łu­dnia, kie­dy wra­ca­li­śmy z Vir­gi­nią Woolf z otwar­cia wysta­wy pięt­na­sto­to­no­wych rzeźb jakie­goś kre­ty­na, zza rogu wyszła dziew­czy­na nie­prze­cięt­nej uro­dy, któ­ra spoj­rza­ła mi w oczy, minę­ła nas i wsia­dła do zapar­ko­wa­ne­go nie­opo­dal czar­ne­go volks­wa­ge­na gol­fa.
– Femi­nizm – powie­dzia­ła Vir­gi­nia Woolf – to opo­na zimo­wa, bez któ­rej ani rusz.
Roz­pacz­li­wie pró­bo­wa­łem zapa­mię­tać nume­ry czar­ne­go volks­wa­ge­na gol­fa, bo przy Vir­gi­nii Woolf nie wypa­da­ło mi zapi­sy­wać cze­go­kol­wiek na zapro­sze­niu na otwar­cie wysta­wy pięt­na­sto­to­no­wych rzeźb jakie­goś kre­ty­na.

2

Pew­nej sobo­ty Vir­gi­nia Woolf zapro­si­ła mnie na obiad. Vir­gi­nia Woolf rzad­ko zapra­sza­ła mnie na obia­dy. Kie­dy wsze­dłem do jej jadal­ni, otwie­ra­ła wła­śnie pusz­kę, w któ­rej była chy­ba zupa pomi­do­ro­wa z bodaj­że ame­ry­kań­skich zrzu­tów. Wie­dzia­łem skąd­inąd, że sobot­nie obia­dy były dla Vir­gi­nii Woolf oka­zją do wie­lu waż­nych prze­my­śleń. Uwiel­bia­łem te cie­płe chwi­le w zim­nym laza­re­cie lite­ra­tu­ry. Posta­no­wi­łem roz­pa­lić w komin­ku, więc ruszy­łem w stro­nę drzwi, by przy­nieść kil­ka suchych gałą­zek.
– Femi­nizm – powie­dzia­ła Vir­gi­nia Woolf – to dobry otwie­racz do nie­do­bre­go opa­ko­wa­nia.
Przy­nio­słem pla­stry i ban­da­że.

3

Kie­dy kil­ka dni póź­niej wsze­dłem do domu Vir­gi­nii Woolf, w sie­ni potkną­łem się o dużą pacz­kę.
– Co to może być, Sal? – zapy­ta­ła Vir­gi­nia Woolf, poka­zu­jąc mi zaban­da­żo­wa­ne dło­nie, o któ­rych prze­cież nie zapo­mnia­łem.
Ocho­czo zabra­łem się do roz­pa­ko­wy­wa­nia.
W środ­ku była dwu­dzie­sto­ki­lo­gra­mo­wa rzeź­ba jakie­goś kre­ty­na.
– Femi­nizm – powie­dzia­ła Vir­gi­nia Woolf – to komór­ka zawa­lo­na dwu­dzie­sto­ki­lo­gra­mo­wy­mi rzeź­ba­mi jakichś kre­ty­nów, o któ­re poty­ka­ją się dobrzy zna­jo­mi Vir­gi­nii Woolf.
Na wszel­ki wypa­dek potkną­łem się jesz­cze raz.

4

Kie­dyś spo­tka­łem Vir­gi­nię Woolf pod budą z ham­bur­ge­ra­mi. Wzię­li­śmy po jed­nym śred­nim, bo było to w cza­sach, kie­dy jesz­cze moż­na było wziąć po śred­nim, i usie­dli­śmy na pobli­skiej ław­ce. Przez pół godzi­ny roz­ma­wia­li­śmy o tym, czy sprze­daw­cy ham­bur­ge­rów prze­cho­dzą na eme­ry­tu­rę w tym samym wie­ku, co inni oby­wa­te­le.
– Femi­nizm – powie­dzia­ła Vir­gi­nia Woolf – to musz­tar­da, któ­ra wycie­ka­jąc z buł­ki na but, zmu­sza nas do natych­mia­sto­wej reak­cji. Jeśli nie zare­agu­je­my odpo­wied­nio szyb­ko, musz­tar­da zaschnie, zmu­sza­jąc nas w ten spo­sób do bez­sen­sow­nej agre­sji.
Chu­s­tecz­ki higie­nicz­ne naby­łem trzy prze­czni­ce dalej, kie­dy musz­tar­da zaschła już na moim bucie. Wygra­ża­jąc pię­ścia­mi sprze­daw­cy ham­bur­ge­rów, któ­ry mnie nie widział, uda­łem się w swo­ją stro­nę.

5

Pod­czas ule­wy Vir­gi­nia Woolf mia­ła zwy­czaj wie­sza­nia psów na kry­ty­kach lite­rac­kich.
– Femi­nizm – powie­dzia­ła Vir­gi­nia Woolf – to dwu­stu­stro­ni­co­wa recen­zja dwu­stu­stro­ni­co­wej powie­ści.
Zebra­łem się w sobie.
– Nie – powie­dzia­łem – femi­nizm to opa­sły pod­ręcz­nik budo­wy okrę­tów, przy­nie­sio­ny z osie­dlo­wej biblio­te­ki publicz­nej przez dziew­czyn­kę, któ­rą ojciec wysłał po skrom­ny wybór wier­szy zapo­zna­nej dzie­więt­na­sto­wiecz­nej poet­ki litew­skiej chłop­skie­go pocho­dze­nia.
Vir­gi­nia Woolf po raz pierw­szy spoj­rza­ła na mnie jak na męż­czy­znę.
– Przy­mknij się, Sal – powie­dzia­ła.

O autorze

Darek Foks

Urodzony w Skierniewicach. Poeta, prozaik, redaktor i scenarzysta. Studiował na Wydziale Wiedzy o Teatrze warszawskiej Akademii Teatralnej, ukończył scenopisarstwo w łódzkiej Filmówce. Laureat m.in. głównej nagrody Konkursu na Brulion Poetycki (1993), Nagrody im. Natalii Gall (1999), Nagrody TVP Kultura (2006) za książkę Co robi łączniczka (przygotowaną wraz ze Z. Liberą), nominowaną również do Nagrody Literackiej Gdynia (2006). Laureat Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius (2014) za całokształt twórczości. Dwukrotnie nominowany do Paszportu Polityki (2000, 2004). Redaktor działu prozy w „Twórczości”. Mieszka w Skierniewicach.

Powiązania

Wiersz polski średniej długości

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Dar­ka Fok­sa, Krzysz­to­fa Jawor­skie­go, Zbi­gnie­wa Mache­ja i Toma­sza Maje­ra­na pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Rozbiórka

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Urszu­li Kozioł, Ryszar­da Kry­nic­kie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Pio­tra Som­me­ra, Jerze­go Jar­nie­wi­cza, Zbi­gnie­wa Mache­ja, Andrze­ja Sosnow­skie­go, Tade­uszy Pió­ry, Dar­ka Fok­sa, Woj­cie­cha Bono­wi­cza, Mar­ci­na Sen­dec­kie­go, Dariu­sza Suski, Mariu­sza Grze­bal­skie­go, Dariu­sza Sośnic­kie­go, Krzysz­to­fa Siw­czy­ka, Mar­ty Pod­gór­nik i Jac­ka Deh­ne­la pod­czas Por­tu Wro­cław 2007.

Więcej

Lament na dancingu

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go z udzia­łem Dar­ka Fok­sa, Mar­ty Pod­gór­nik, Dag­ma­ry Suma­ry, Ada­ma Zdro­dow­skie­go i Tade­usza Pió­ry pod­czas Por­tu Wro­cław 2005.

Więcej

Piosenki dla martwego koguta

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Juri­ja Andru­cho­wy­cza, Andri­ja Bon­da­ra, Naza­ra Hon­cza­ra, Myko­ły Riab­czu­ka, Osta­pa Sly­wyn­skie­go, Ser­hi­ja Żada­na, Dar­ka Fok­sa oraz Boh­dan Zadu­ry pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Rafał Wojaczek, który jest

dzwieki / WYDARZENIA Różni autorzy

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go poświę­co­ne­go twór­czo­ści Rafa­ła Wojacz­ka pod­czas Por­tu Legni­ca 2004.

Więcej

Mer Betlejem i 60% słów

dzwieki / WYDARZENIA Darek Foks Maciej Malicki

Zapis całe­go spo­tka­nia autor­skie­go Dar­ka Fok­sa i Macie­ja Malic­kie­go pod­czas Por­tu Legni­ca 2003.

Więcej

Poematy taty

recenzje / ESEJE Darek Foks

Szkic Dar­ka Fok­sa opu­bli­ko­wa­ny w cyklu pre­zen­ta­cji naj­cie­kaw­szych archi­wal­nych tek­stów z dwu­dzie­sto­pię­cio­le­cia festi­wa­lu Sta­cja Lite­ra­tu­ra.

Więcej

Sonet drogi i Paradiso

dzwieki / WYDARZENIA Darek Foks Marta Podgórnik

Zapis całe­go potka­nia autor­skie­go Dar­ka Fok­sa i Mar­ty Pod­gór­nik pod­czas Por­tu Legni­ca 2000.

Więcej

Dyskusja „Barbarzyńcy czy nie. Dwadzieścia lat po przełomie”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Port Wro­cław 2009: wypo­wie­dzi Dariu­sza Nowac­kie­go, Pio­tra Śli­wiń­skie­go, Justy­ny Sobo­lew­skiej, Pio­tra Czer­niaw­skie­go, Dar­ka Fok­sa, Krzysz­to­fa Jawor­skie­go, Boh­da­na Zadu­ry, Roma­na Hone­ta.

Więcej

Dyskusja „Poezja a język niski”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Co poezji po wul­ga­ry­zmach? Odpo­wia­da­ją Woj­ciech Wil­czyk, Mar­cin Świe­tlic­ki, Darek Foks i Andrzej Sosnow­ski.

Więcej

Dyskusja „Co to jest barbarzyństwo w poezji?”

nagrania / między wierszami Różni autorzy

Mitycz­ne pyta­nie o kla­sy­cy­stów i bar­ba­rzyń­ców zada­ne Dar­ko­wi Fok­so­wi, Tade­uszo­wi Pió­rze, Ada­mo­wi Wie­de­man­no­wi i Boh­da­no­wi Zadu­rze.

Więcej

Tablet taty: fragmenty

dzwieki / RECYTACJE Darek Foks

Wier­sze z tomu Tablet taty, zare­je­stro­wa­ne pod­czas spo­tka­nia „Bar­ba­rzyń­cy i nie” na festi­wa­lu Port Wro­cław 2015.

Więcej

Barbarzyńcy i nie

nagrania / z fortu do portu Darek Foks Grzegorz Wróblewski Krzysztof Jaworski

Archi­wal­ne nagra­nie z udzia­łem Krzysz­to­fa Jawor­skie­go, Dar­ka Fok­sa, Grze­go­rza Wró­blew­skie­go.

Więcej

Haiku Birkenau

nagrania / z fortu do portu Darek Foks

Darek Foks na sce­nie Teatru im. Modrze­jew­skiej. Wie­czór autor­ski „Bitwa o Legni­cę” w ramach For­tu Legni­ca 1999.

Więcej

Komentarz Darka Foksa do krótszego motta

recenzje / KOMENTARZE Darek Foks

Komen­tarz Dar­ka Fok­sa do mot­ta z książ­ki Histo­ria kina pol­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 7 grud­nia 2015 roku.

Więcej

Panie i panowie, powtarzamy

wywiady / o książce Darek Foks Grzegorz Tomicki

Roz­mo­wa Grze­go­rza Tomic­kie­go z Dar­kiem Fok­sem, towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze książ­ki Histo­ria kina pol­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 7 grud­nia 2015 roku.

Więcej

Komentarz do wiersza „Weronika”

recenzje / KOMENTARZE Darek Foks

Autor­ski komen­tarz Dar­ka Fok­sa do wier­sza „Wero­ni­ka” z książ­ki Tablet taty, któ­ra uka­za­ła się 9 mar­ca nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Wymyślanie drwala

wywiady / o książce Darek Foks Zuzanna Witkowska

Roz­mo­wa Zuzan­ny Wit­kow­skiej z Dar­kiem Fok­sem o książ­ce Tablet taty, któ­ra uka­za­ła się 10 mar­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

Tylko nie mów, że była bez

wywiady / o pisaniu Bohdan Zadura Darek Foks

Roz­mo­wa Dar­ka Fok­sa z Boh­da­nem Zadu­rą o jego nowej książ­ce Krop­ka nad i, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 22 wrze­śnia 2014 roku.

Więcej

Negocjacje próbne

recenzje / IMPRESJE Darek Foks

Esej Dar­ka Fok­sa towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dan­cing Dag­ma­ry Suma­ry.

Więcej

Ważne dokumenty

recenzje / NOTKI I OPINIE Darek Foks

Recen­zja Dar­ka Fok­sa towa­rzy­szą­ca pre­mie­rze dwu­to­mo­wej edy­cji Szki­ców, recen­zji, felie­to­nów Boh­da­na Zadu­ry, wyda­nej przez Biu­ro Lite­rac­kie 4 czerw­ca 2007 roku.

Więcej

WNP: Warszawa – Nieborów – Polska

recenzje / KOMENTARZE Darek Foks

Autor­ski komen­tarz Dar­ka Fok­sa poświę­co­ny książ­ce Prze­ce­na map.

Więcej

Mer Betlejem, Orlę (fragmenty)

recenzje / KOMENTARZE Darek Foks

Autor­ski komen­tarz Dar­ka Foska do książ­ki Mer Betle­jem, któ­ra uka­za­ła się w Biu­rze Lite­rac­kim.

Więcej

O Ustaleniach z Maastricht

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Jac­ka Bie­ru­ta, Karo­la Pęche­rza i Krzysz­to­fa Siw­czy­ka.

Więcej

Tablet taty

recenzje / ESEJE Monika Piotrowska-Wegner

Recen­zja Moni­ki Pio­trow­skiej-Wegner z książ­ki Dar­ka Fok­sa Tablet taty, któ­ra uka­za­ła się na blo­gu mon­weg.

Więcej

Szlifowane chropawym pumeksem

recenzje / ESEJE Marek Olszewski

Recen­zja Mar­ka Olszew­skie­go z ksią­żek Susza i Tablet taty, któ­ra uka­za­ła się w cza­so­pi­śmie „Nowe Książ­ki”.

Więcej

Polska szkoła montażu literackiego. Przypadek Darka Foksa

recenzje / IMPRESJE Klaudia Muca

Esej Klau­dii Mucy towa­rzy­szą­cy pre­mie­rze książ­ki Dar­ka Fok­sa Histo­ria kina pol­skie­go, któ­ra uka­za­ła się nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go 7 grud­nia 2015 roku.

Więcej

Liryczne migawki

recenzje / ESEJE Sylwia Sekret

Recen­zja Syl­wii Sekret z książ­ki Dar­ka Fok­sa Tablet taty, któ­ra uka­za­ła się na stro­nie Lubimyczytać.pl

Więcej

Ach, gdzie są niegdysiejsze foldery!

recenzje / ESEJE Karolina Górniak

Recen­zja Karo­li­ny Gór­niak z książ­ki Tablet taty Dar­ka Fok­sa, któ­ra uka­za­ła się 30 kwiet­nia 2015 roku w por­ta­lu Xiegarnia.pl.

Więcej

Że zapytam

recenzje / IMPRESJE Piotr Lorkowski

Esej Pio­tra W. Lor­kow­skie­go z książ­ki Tablet taty Dar­ka Fok­sa, któ­ra uka­za­ła się 9 mar­ca 2015 roku nakła­dem Biu­ra Lite­rac­kie­go.

Więcej

O Ustaleniach z Maastricht

recenzje / NOTKI I OPINIE Różni autorzy

Komen­ta­rze Agniesz­ki Wol­ny-Ham­ka­ło, Jac­ka Bie­ru­ta, Karo­la Pęche­rza i Krzysz­to­fa Siw­czy­ka.

Więcej

Czapajew wypłynął, czyli nowe klejenie starych map

recenzje / IMPRESJE Karol Maliszewski

Esej Karo­la Mali­szew­skie­go poświę­co­ny książ­ce Prze­ce­na map Dar­ka Fok­sa.

Więcej