książki / POEZJE

Wspomnienia z poezji nowoczesnej

Zbigniew Machej

Fragmenty książki Wspomnienia z poezji nowoczesnej Zbigniewa Macheja, wydanej w Biurze Literackim 16 marca 2005 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

Kokiet z Jarzyn

(roz­ma­ito­ści z Tere­nu War­sza­wa)

Od cza­sów opo­zy­cji kor­ni­szoń­skiej
przed okrą­głym sto­łem
Prze­fa­so­lo­ny Cuki­ni­sta
tyl­ko pomi­do­ryw­czo ogór­ki­wał
w bruk­siel­skich kapu­ści­znach.
Na codzień anty­szam­bro­wał
w sto­łecz­nych kala­fior­dach
i fer­men­to­lił bez przy­bra­nia
sta­le mie­sza­jąc na dużym ogniu.
Zupeł­nie nie­wy­blan­szo­wa­ny,
towa­rzy­sko dobrze skwa­szo­ny,
nie nale­żał jed­nak do zupy
trzy­ma­ją­cej wazę. Cho­ciaż
był tyl­ko jed­nym z wie­lu
dipów, nale­żał do śmie­tan­ki
i musiał w inte­re­sie
wła­snej sala­te­rii
gro­cho­lić Bakła­żan­nę Kapar
z Soju­szu Lewych Dipów,
a tak­że Owsiów­kę Rene­tę
i Nie­po­ka­la­re­pio­ną Mario­lę,
dwie nie­mło­de ziem­niacz­ki
z „Samo­ob­słu­gi”.
Gro­cho­lił je i dyń­do­lił
z wyra­zem „włosz­czy­zna”
na war­gach, ale w grun­cie
skrze­czył po tatar­sku,
na jed­ną kar­to­flup­kę,
byle tyl­ko zbro­ku­lić, byle
tyl­ko dosta­ły wrzod­kiew­ki
z pie­przy­kiem.
Bo nie­źle
był pobryn­dzo­lo­ny
ten Cuki­ni­sta od śnię­te­go
Papry­ka. Szło mu nie tyl­ko
o szpa­ra­gość w roz­po­rach
ze szczy­pio­rem i ciam­ko­wa­ty
post­se­ler lau­ro­wy i ciem­ny.
Szło mu przede wszyst­kim
o wykre­śle­nie innych roślin
z pro­jek­tu dosta­wy
kon­ser­wa­rzyw­nej.
Dyń­do­lił więc i gro­cho­lił,
topił w roz­trze­pa­nych jajach,
mik­so­wał i dopra­wiał octem
win­nym, bo dobre miał
adwo­ka­do i dobrze sma­ro­wał
z oby­dwu stron. I chrza­nił
wszyst­ko jak groch o ścia­nę
z jarzy­nia­ste­go nie­ba.
Potem wszyst­ko odsta­wiał
do schło­dze­nia. I zno­wu
bryn­dzo­lił i dusił
pod pokryw­ką rady
nad­zor­czej i po moskiew­sku
bura­czył na dru­gą nóż­kę
przed komi­sją spe­cjal­ną.
Bo w zabie­la­niu swo­im
wiel­kim lubił sobie cza­sem,
w ramach małej pau­zy,
chlap­nąć barsz­czyk cza­rza­sty
z uszka­mi i ząb­kiem.
Albo krem z mucho­mo­ra
jak na praw­dziw­kar­skie­go
twar­dzie­la przy­sta­ło.
W koń­cu Prze­fa­so­lo­ny
prze­szpi­na­czył Bakła­żan­nę
do suchej sznit­ki,
a obie ziem­niacz­ki
roz­kroch­ma­lił i puścił
w roz­grza­ną trą­bę (tak
przy­naj­mniej pisa­ło
w przed­wczo­raj­szej „Rze­pie”)…
Okrop­ne to, okrop­ne,
ale na szczę­ście
nie moje zmar­chwie­nie.


Czyś ty Rymkiewicz?

Czyś ty Rym­kie­wicz,
żeby rymo­wać
i wiersz w dys­ty­chy
orga­ni­zo­wać?

Czyś ty Rym­kie­wicz
Jaro­sław Marek,
żeby wier­szy­ki
nico­wać sta­re?

Cią­gle o kotach
i o ogro­dach,
muzy­ce śmier­ci,
wschod­nich naro­dach…

I w każ­dym wier­szu
natręt­nie dzwo­nić,
że dziś poezja
musi być po nic.

Taki typ wier­sza
daw­no się prze­żył,
nie­atrak­cyj­ny
jest dla mło­dzie­ży.

Taki typ wier­sza
jest już jało­wy.
Wiersz dziś być musi
wol­ny i nowy.

Trze­ba z żywy­mi…
Po życie nowe…
Po co powta­rzać
rymy jało­we?

Nowy i wol­ny,
sil­ny i zwar­ty –
dziś tyl­ko taki
wiersz jest coś war­ty.


khaki

przy­dy­mio­ny brąz wor­ków
pia­sko­we beże gra­fit
w Lon­dy­nie w Nowym Jor­ku
każ­dy strze­lać potra­fi

suro­wy jedwab w gamie
i meta­licz­ny atłas
w Ber­li­nie w Amster­da­mie
alar­mu­ją­ce świa­tła

fio­le­ty nie­spo­koj­ne
w Nowym Jor­ku w Pary­żu
trze­ba zwy­cię­żyć woj­nę
asy­me­trycz­nych fry­zur

O autorze

Zbigniew Machej

Urodził się w 1958 roku w Cieszynie. Poeta, tłumacz poezji czeskiej, słowackiej i angielskiej, eseista. Autor piętnastu zbiorów wierszy. Wieloletni pracownik polskiej dyplomacji kulturalnej w Czechach i na Słowacji. Dotychczas w Biurze Literackim opublikował tomy: Kraina wiecznych zer (2000), Prolegomena. Nieprzyjemne wiersze dla dorosłych (2003), Wspomnienia z poezji nowoczesnej (2005), Wiersze przeciwko opodatkowaniu poezji (2007) oraz książkę poetycką dla dzieci Przygody przyrody (2008); nominowany do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius i Nagrody Literackiej Gdynia.

Powiązania