
Literatura jest odmianą grzyba
debaty / ankiety i podsumowania Radosław JurczakOdpowiedzi Radosława Jurczaka na pytania Tadeusza Sławka w „Kwestionariuszu 2022”.
WięcejFragment książki Radosława Jurczaka Zakłady holenderskie, która ukazała się Biurze Literackim 18 listopada 2020 roku, a w wersji elektronicznej 14 marca 2022 roku.
[z rozdziału Przyszłość:retake (zakłady holenderskie)]
matura 2k14, puste ręce roboty;
idziemy i jest nas pięciu, świat reaguje na dotyk,
i każdy – młody Russell, i każdy – Kendrick Lamar;
przed nami demon Laplace’a szkicuje trajektorię;
kto opowiedział wam przyszłość jak owoc nieznanej odmiany,
a jaka go zrywa konieczność? jest noc: poświata ekranu
odprowadza was w było, uważna i czuła na dotyk;
na dysku demon Laplace’a odprowadza was wzrokiem;
matura 2k14, biblią jest chyba Šalamun,
faustem Kendrick Lamar; ekrany są już na dotyk,
powietrze jeszcze na tlen; przed nami demon Laplace’a
odrysowuje mapę, płacze z każdego powodu;
że jeden z was, przynajmniej, będzie was kasował
w przyszłości zlepionej w kulkę odległą i zimną jak Mars;
że rosła wam wtedy przyszłość jak owoc nieznanej odmiany
i żaden nie miał pojęcia, i wszyscy mieliście czas;
noc jest, więc każdy – Šalamun, każdy – Kendrick Lamar;
za nami zerowe, przed nami dwudzieste, czas jest z brokatu,
łykana jest przestrzeń, demon Laplace’a wykreśla za nami powietrze;
kto opowiedział wam przyszłość jak owoc nieznanej odmiany,
a kto go podmienił na inny? kto was zamienił miejscami,
a kto podmienił miejsca? jaki w was myślał mechanizm,
a jaki znał trajektorie, czule podmieniał wam kroki?
co jeden to Kendrick Lamar, co przyszłość to pełna jak Mars,
co sen to lekki jak przyszłość; w noc jak w pokój z widokiem
idziemy i jest nas pięciu i cały świat działa na dotyk;
(jest noc i pięciu nas idzie i świat jest czuły na dotyk;
przed nami demon Laplace’a puste ma ręce roboty)
[z rozdziału Pornhub Elegies]
Gdzieśkolwiek jest, jeśliś jest, jakie cię niosą łącza,
a jakie autostrady? Gdzieś mi się podziała,
po jakich paskach postępu wyszłaś z tamtego pokoju,
jakimi serwerami z miasta, jeśli wyszłaś,
ze stanu Maine jesienią jak z pustej szklanej kulki,
tym zniknieniem swoim jakie karmisz kamery
jedenaście lat później? W ilu przeglądasz się lustrach
a na ilu mirrorach? Gdzieś mi się podziała,
ile zer i jedynek uniosłaś na rękach
a ile ciebie uniosło? Na ilu monitorach
już cię nie odzobaczą? Przez jedenaście lat streamu
jakie umarłym śnią się przywidzenia,
gdy trosk ciężary odrzucili z siebie?
Gdziekolwiek jest, jeśli jest, jak dawno zgubione hasło
do nieaktywnej subskrypcji, czy wróci tamto nagranie,
i na jakich serwerach, i czy będziesz na nim?
Chciałem dla ciebie wiersz i nie mam wiersza dla ciebie,
pełen niedowierzania jak usunięte ciasteczko.
[z rozdziału Przyszłość]
Najprościej w świecie: wykupić konto premium
w najdogodniejszym ze światów: zostać częścią zamienną,
wymienić się za całość. - Kalibruj, ściemnia się.
I będziesz bił walutę, kupował układy słoneczne
jak kruche zabawki ze sznurka i szkła. Ze świata wyjście
najprostsze w świecie: wykupić konto premium
tam, gdzie go wcześniej nie było; wyprofilować siatkówkę
na spektrum VIP-only, dłonie otulić siateczką sensorów
jak oparzenia bandażem. – Kalibruj, ściemnia się.
I będzie mieszkane pomiędzy, gdziekolwiek jest jakieś pomiędzy,
które się daje opłacić. I śmierci już więcej nie będzie,
najprościej w świecie: wykupisz konto premium
w najśmiertelniejszym ze światów; tkanki zapleciesz w warkoczyk
z węgla, kaprysu i krzemu, wysycisz jeden mechanizm
drugim, zmyślniejszym i gładszym. – Kalibruj, ściemnia się.
Co było zbitką neuronów, opuszcza zbitkę neuronów;
co było nieopłacone, daje się wreszcie opłacić
najprościej w świecie. Wykupić konto premium
w tym najlepszym ze światów.
- Kalibruj, ściemnia się.
[z rozdziału Dziesięć hymnów dla smutnych żab]
Let the app lead the way!
z materiałów reklamowych Ubera
Dokąd, zielona wstążko, przelew, a dokąd samochód?
Na ile wycenisz noce i jaką je miarką odmierzasz?
Jakie i w ilu dzielnicach dzisiaj podświetlasz drogi?
Na ile wycenisz noce i jaką je miarką odmierzasz,
skąd znasz dzielnice i drogi, jaka dyktuje ci sieć?
Skąd znasz walutę i stawkę, głęboko w kodzie dwójkowym
jakie indie utulasz i jakie znasz ukrainy?
Skąd znasz dzielnice i drogi, jaka dyktuje ci sieć
nazwiska i rejestracje, w jakich z nią mówisz językach?
(na ile wycenisz noce i jaką je miarką odmierzysz,
i komu, zielona wstążko, drogę, a komu czas?)
[z rozdziału Przyszłość]
dla Janka Rojewskiego
Którzy będą handlować wodą i rudą krzemu,
męscy i archaiczni jak gaz ziemny i złoto,
na drobnej czerwonej kropce stłoczeni jak w sercu pożaru,
złapani w obiektyw jak w sondę i przesyłani na Ziemię
jak próbki marsjańskiej skały, czekają w równym szeregu.
Którzy będą handlować wodą i rudą krzemu,
obdarzani kredytem posłusznym i rozłożystym
jak para skrzydeł lub żagiel, pewniejszym i większym od Ziemi,
na małej czerwonej kropce zamknięci jak w oku pożaru,
wynagradzani hajsiwem mnogim jak galaktyki,
czekają w równym szeregu słuchając świergotu dronów,
męscy i archaiczni. Jak gaz ziemny i złoto
od dawna nieznani na Ziemi: nazwiska jak rasy zwierząt
wymarłych przed stuleciem, twarze jak z pierwszej konkwisty,
na zimnej czerwonej kropce zmieszczone jak w oku pożaru.
Noszący broń i dolary, czekają w równym szeregu
którzy będą handlować wodą i rudą krzemu:
męscy i archaiczni jak gaz ziemny i złoto,
na drobnej czerwonej kropce stłoczeni jak w sercu pożaru.
[z zakończenia]
z Dylana Thomasa
I śmierć nie będzie rządzić nami,
martwi i nadzy jako żywi
u stóp i łokci nosić będą gwiazdy,
u stóp i łokci nosić będą memy, u stóp
i łokci nosić będą kotki pusheenki, nosić
będą światło, błękitne światło z tabletów, z
monitorów, smartfonów, żółte światło z ekranów z filtrem
błękitu, zarastające oczy światło Youtube’a oglądanego nocą w łóżku, miarowo
taktowane światło gier zręcznościowych w autobusach z pracy, i śmierć
nie będzie rządzić nami,
i wszystkie japońskie czternastolatki z Tumblra i wszyscy
oglądający je czterdziestosiedmioletni łotewscy mechanicy kolejowi u stóp i łokci
nosić będą gwiazdy,
i milion anonków z 4chana marzących o sezonach, kasztelach, zupełnie innych tęczach
i mocniejszych kartach graficznych u stóp i łokci
nosić będzie gwiazdy, i śmierć nie będzie rządzić nami,
zapełni światło, zaleje, zapcha wszystkie 1024 serwerownie Pornhuba, wszystkie
2048 serwerowni youtube’a, każde nagranie z egzekucji zamieni
w losowy filmik z kotkiem w ultraHD, każde nagranie Jordana Petersona
w jedenastogodzinny cover Franka Sinatry na wydrążonych słodkich ziemniakach,
zapełni, zaleje światło
i śmierć nie będzie rządzić nami,
i przemienione będą wszystkie całodobowe transmisje z maratonów
panierowania mango,
wszyscy menedżerowie średniego i wyższego szczebla ze Skype’em wdrukowanym pod
powieki, martwi i nadzy jako memy, i osłoni ich światło, i napełni ich światło, i napełni
ich światło, u stóp i dłoni nosić będą światło, i filtrów
błękitu już nie będzie, i śmierć nie będzie rządzić nami,
i śmierć nie będzie rządzić nami,
i śmierć nie będzie rządzić nami,
ur. w 1995 r.. Poeta, laureat XXI Konkursu im. J. Bierezina. Debiutował tomem Pamięć zewnętrzna (Dom Literatury w Łodzi / Tłocznia Wydawnicza Ach Jo 2016), za który otrzymał Nagrodę Poetycką „Silesius”. Studiuje filozofię i matematykę. Jego kolejna publikacja ukaże się nakładem Biura Literackiego jeszcze w tym roku. Mieszka w Warszawie.