książki / POEZJE

zemla vulgaris

Katarzyna Szweda

Fragmenty książki zemla vulgaris Katarzyny Szwedy, wydanej w Biurze Literackim 29 maja 2023 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

poidła

tam skąd przy­szły­śmy zwie­rzę­ta nie poją się same
mają krzy­we twa­rze szorst­kie koń­czy­ny sma­ku­ją cukrem
bóg to sub­stan­cja tak mówił ojciec kie­dy pra­wie odcho­dził

wychla­pał całą wodę z wia­der resz­tę wychlu­snął
pie­czar­ka kie­dy do niej zaga­dasz prze­sta­je rosnąć

nie­wie­le trze­ba natu­rze żeby się od nas odwró­cić

na dru­gim miej­scu jest gła­ska­nie krów jest gła­ska­nie mebli
to jest w czymś innym przez rze­czy któ­rych nie poj­mu­ję

jak gła­ska­nie krów jak gła­ska­nie mebli ich cie­płej siwej skó­ry


vulva vulgaris

mgli­ste były­śmy dopraw­dy jak­by z tej mgły utka­ne i śli­skie
zawsze nie­czy­ste śmier­dzia­ło nam spod owło­sio­nych pach
kie­dy ple­wi­ły­śmy grząd­ki kie­dy ple­wi­ły­śmy grząd­ki kie­dy
gra­bi­ły­śmy sia­no doiły­śmy kro­wy kie­dy sia­no kie­dy sia­no

spod moich owło­sio­nych pach sło­nych pach nie­czy­stych pach
wyra­sta­ły krza­ki tar­ni­ny i dere­nia rosły poziom­ki
herac­leum sosnow­skyi ledum palu­stre pru­nus spi­no­sa

tana­ce­tum vul­ga­re ledum palu­stre

tana­ce­tum vul­ga­re ja vul­ga­re my vulva vul­ga­ris
tana­ce­tum owło­sio­nych pach śli­skich belek na stry­chu
obśli­zgłych śli­ma­ków po burzy posy­pa­nych solą z moich pach
moich sło­nych pach moich słod­kich słod­kich pozio­mek

mgli­ste były­śmy dopraw­dy jak­by z tej mgły utka­ne i śli­skie

tana­ce­tum vul­ga­re ledum palu­stre

vulva vul­ga­ris


program polska
wschodnia

były­śmy dla nich dale­ce egzo­tycz­ne
zamknię­te w drew­nia­nych skan­se­nach
za tam­tą rze­ką któ­ra się nie koń­czy

ma to na celu ogól­ną popra­wę
warun­ków życia na tere­nach wiej­skich

bra­li na nas unij­ne dota­cje

były­śmy ich gwa­ran­cją dobre­go pocho­dze­nia

nie­pi­śmien­ne
nie­sy­me­trycz­ne

a kie­dy robi­li sobie z nami zdję­cia
wkła­da­ły­śmy kabat­ki i huń­ki


daphne mezereum

pio­sen­ka coun­try IV

jaki jest stan wody w wisło­ce mamo
czte­ry­sta sześć­dzie­siąt i wciąż się pod­no­si
jaki jest stan wody w wisło­ce tato
czte­ry­sta sześć­dzie­siąt i wciąż się pod­no­si

widzia­łem naja­dy wiro­wa­ły w odmę­tach
nika­ia daf­ne meze­re­ina

wiatr ciam­ka w futry­nach meze­re­ina

jaki jest stan wody w wisło­ce mamo
sześć­set pięć­dzie­siąt i wciąż się pod­no­si
jaki jest stan wody w wisło­ce tato

no prze­cież powie­dzia­ła

sześć­set pięć­dzie­siąt i wciąż nie opa­da

are­tu­za kia­ne meze­re­ina
wiatr ciam­ka w futry­nach meze­re­ina

meze­re­ina

deszcz chlu­pie
wyży­mam


jutrzenka

mówi­ły roz­pad­nie­my się na czę­ści któ­re będą z zie­mi
i wyj­dą z nas ptac­two robac­two zaczną się mie­nić

jak pły­ty CD na gałę­ziach mię­śnie na wido­ku

tak mało mamy w sobie z tam­tych pro­stych rze­czy
albo z ludzi któ­rzy musie­li być do cze­goś podob­ni
to coś więk­sze­go jak dłu­gie powstrzy­my­wa­nie moczu
sen­ty­men­tal­ne simen­ta­le wenus w akwa­rium

kto cie­bie dziew­ko nauczył czy­tać

to się z nas wszyst­kich wylę­ga­ło latem te zimy
tam­te roz­to­py oble­śne języ­ki na nich kil­ka liter

wiej­skie­sy­ny toczą kule kule nabie­ra­ją cia­ła cia­ło nabie­ra doty­ku

kto cie­bie dziew­ko nauczył czy­hać

roz­pad­nie­my się na czę­ści któ­re prze­sta­ną mówi

nawet przez zna­ki jak wło­sy łono­we w wypluw­kach

pły­ty CD mokre od rosy śli­skie mię­śnie wyżar­te przez mrów­ki


pęknięcie

pozna­nie ist­nie­je rów­nież wte­dy gdy doświad­cze­nie się błą­ka
tak mówił ojciec kie­dy wycią­gał z macior­ki mar­twe jagniąt­ko

owca jest zwie­rzę­ciem beczą­cym
czło­wiek bre­dzą­cym

przez szcze­li­nę w ścia­nie wpa­da­ło świa­tło
któ­re musia­ło rów­nie dobrze pocho­dzić z nocy
kro­wa meł­ła jęzo­rem

im wyż­sza czu­łość tym więk­szy kon­trast

im dłuż­szy czas naświe­tla­nia tym dra­ma­tycz­niej­sze poru­sze­nie
świa­tło pochwy wyrów­nu­je się ze świa­tłem szyj­ki maci­cy

potem nastą­pi wypar­cie


posucha

gdzieś dalej musia­ło coś pły­nąć a było to do nich podob­ne

wie­rzy­my w powta­rzal­ność losu
nawet gdy cich­nie trans­port w łoży­skach

nie opusz­czać suche­go kory­ta uda­wać że dry­fu­ją
myśli córek opar­te na wie­rze­niach w ojców
upar­cie grze­bać w grzą­skim mule albo
gład­kim pęche­rzem powie­trza nacie­rać odro­sty

wyro­sną z nas babie lato bro­daw­ki na skó­rze

mar­twa rze­ka jest języ­kiem
któ­ry prze­stał­by mówić

O autorze

Katarzyna Szweda

Poetka, fotografka, tłumaczka. Wychowywała się w Beskidzie Niskim na Wrzosowej Polanie. Autorka tomu Bosorka (Biuro Literackie, 2020), za który została nominowana do Nagrody Literackiej im. Wiesława Kazaneckiego, Nagrody-Stypendium im. Stanisława Barańczaka oraz do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej Silesius w kategorii debiut. Wyróżniona Stypendium Twórczym Miasta Krakowa. Laureatka sekcji ShowOFF Miesiąca Fotografii w Krakowie 2022.

Powiązania