książki / POEZJE

żertwy

Antonina Tosiek

Fragmenty książki żertwy Antoniny Tosiek, wydanej w Biurze Literackim 18 listopada 2024 roku.

Biuro Literackie kup książkę na poezjem.pl

neogotyk

Uchy­lić się przed cio­sem
moż­na w dół albo na boki.
Są szcze­li­ny w skle­pie­niu,
są gra­na­ty, krzy­że, żebra
i pró­szą, pró­szą, widzisz?

Pan dał nam dym. Dał las
i twa­rze świę­tych w gotyc­kich
kościo­łach. Wola
to wróż­ka zębusz­ka
poły­ka­ją­cych na sucho
tablet­ki jak żwir, jak rzę­sę;
sły­szę, jak mnie woła,
prze­krę­ca imio­na
i obśmie­wa poraż­ki.

Jestem jed­nią, jestem koniunk­cją,
jestem twa­rzą w musz­li,
jestem wierz­chem dło­ni,
nie­prze­tra­wio­ną żół­cią
i smro­dem w kolo­rze fluo;
roz­bryzg UV, Pol­lock UV.

Jestem jed­nią!
Jestem ciel­cem,

skła­dam żer­twę.


współczesny wiersz napisany przez kobietę

heka­te nie rozu­mia­ła
tra­gicz­nej iro­nii któ­rą zazwy­czaj
znaj­du­je­my w mitach

nad nią łuki neo­ny
for­mo­wa­ne z sza­re­go papie­ru gro­ty
papie­skie pierw­sze jaski­nie osia­dłych
i cer­kiew zaśnię­cia bogu­ro­dzi­cy

poto­ki wście­kłych suk plą­czą się pod nią
pętlą pęta­ją a lasy marsz marsz
gwałt zada­ny mapom

pra­wa jej dłoń żyje życiem bez­piecz­nym
lewa jej sto­pa żyje życiem płod­ne­go

gdzie indziej cudze pal­ce
nie dło­nie nie nad­garst­ki
a prze­ciw­staw­ne kciu­ki
pcha­ją macza­ją obli­zu­ją
i zno­wu


kandela

Krót­ko po prze­pro­wadz­ce poja­wi­ła się na jed­nej z tych żało­snych atrap
bal­ko­nów dokle­ja­nych wie­żow­com o par­te­rach na wyso­ko­ści czo­ła;
mate­riał szla­fro­ka z taniej saty­ny odbi­ja świa­tła: czar­nie­je, żół­cie­je,
jest burym bło­tem; z tra­wy pod­no­szę cia­ło pisklę­cia, patrzę w górę:
balu­stra­dy, żad­nych drzew. Mówię mu: jeste­ście podob­ni.
Potem był chy­ba maj, różo­we rano i bla­dy edy­tor tek­stów.
Bły­ska. Czer­wie­nią, błę­ki­tem, wyglą­da jak to, cze­go
nie potra­fisz nazwać, mówiąc: migo­tli­we. Hol­ly­wo­odz­kie
fil­my skła­ma­ły: cia­ła wyno­szą sen­ni pano­wie w polie­strze;
myślę: fute­rał na instru­ment. Zapi­sa­łam, co rozu­miem:
usi­dlić, uko­rze­nić. Zakre­ślać miej­sca na codzien­nej tra­sie: x x x.

x


WIELKI POMNIK ofiar przemysłu cukierniczego

podmuch odsła­nia spod
śnie­gu bli­zny na asfal­cie

kła­dziesz gołą dłoń nie na nim
a w nim i wyta­piasz kształ­ty

potem głasz­czesz deski
prze­sy­pu­jesz mąkę
wyła­mu­jesz w drzwiach zasu­wę

w mile­nij­ne­go syl­we­stra petar­dy
nie­mal obe­rwa­ły mu ręce
a on tyl­ko śmiał się i malał
do wewnątrz kurt­ki z syn­te­tycz­nym puchem

posy­pał solą
wtarł w war­stwy
– syn­ko­wie podejdź­cie
syn­ko­wie pode­szli –

pierw­szy smak spi­ry­tu­su
‑ale bez­sens-
to kru­che ciast­ka
i śliw­ko­we oko


naturalizm 101

łasi się
tru­pio­bla­dy cumu­lo­nim­bus,
upuść, moja mała,
upuść pli­ki tutaj
(
dur­ny los z liter
wyplu­wa cho­mi­cze koło­wrot­ki,
tra­fia­ją w punkt,
naj­cie­plej­szy z brzu­chów brzuch

otwie­ram riley na przy­pad­ko­wej stro­nie, wra­ca do mnie, kie­dy ostroż­nie,
jak naj­ostroż­niej, zdej­mu­ję prze­ście­ra­dło z mate­ra­ca prze­ciw odle­ży­nom
i zwi­jam je w kokon
żaden drob­ny deszcz płat­ków złusz­czo­nej skó­ry nie tra­fia na pod­ło­gę
)

potem pusz­czam


ballada o narayamie

ulga jest naj­grzesz­niej­szym z uczuć


drugi wiersz o miłości

kie­dy kulisz się w smo­le,
trzesz skó­rą o ścia­ny,

a two­ja gło­wa to stud­nia,
two­ja gło­wa to bagien­na stud­nia

i pytasz ją: musz­ko, cudzie natu­ry,
jak to robisz, że poru­szasz skrzy­dła­mi
dwie­ście razy na sekun­dę, jak to robisz,
musz­ko, że żyjesz w tym miesz­ka­niu
bez powie­trza, słoń­ca i patrzysz, patrzysz,

ale ktoś wte­dy bie­rze cię za rękę
i na moment przed tym, zanim
posi­ka­ła­byś się w pościel,
pro­wa­dzi pierw­szy raz
tego dnia do łazien­ki

O autorze

Antonina Tosiek

Poetka, krytyczka literacka i teatralna, animatorka wydarzeń teatralnych oraz badaczka XX-wiecznej diarystyki ludowej. Doktorantka w Szkole Doktorskiej Nauk o Języku i Literaturze UAM. Autorka debiutanckiej książki poetyckiej storytelling, nominowanej do Nagrody Poetyckiej Silesius.

Powiązania